Express-Miejski.pl

Nie chcemy wysypiska śmieci w naszej wsi - grzmią mieszkańcy. Starosta: To proces rekultywacji

Spotkanie mieszkańców z wójtem Łukaszem Białkowski oraz radną powiatu Teresą Markowską. Obecni na spotkaniu mieszkańcy Targowicy wyrazili swój przeciw rekultywacji prywatnego terenu, który rozpoczął jeden z przedsiębiorców. Sam proces nazwali zaś początkiem tworzenia wysypiska śmieci

Spotkanie mieszkańców z wójtem Łukaszem Białkowski oraz radną powiatu Teresą Markowską. Obecni na spotkaniu mieszkańcy Targowicy wyrazili swój przeciw rekultywacji prywatnego terenu, który rozpoczął jeden z przedsiębiorców. Sam proces nazwali zaś początkiem tworzenia wysypiska śmieci fot.: em24.pl

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Mieszkańcy Targowicy obawiają się powstania wysypiska śmieci we wsi. Starosta uspokaja: to proces rekultywacji, a przedsiębiorca podnosi zarzut wobec wójta.

Dariusz Ramotowski, właściciel firmy Eco Select, od ponad roku dzierżawi działkę o wielkości ponad 3.72 ha w Targowicy (gm. Ciepłowody). Jak mówi, ma w planach stworzyć tam hodowlę i wybieg dla koni, które posiada w oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów miejscowości. Aby to jednak uczynić, w pierwszej kolejności musi wyrównać teren. Dodaje, że uzyskał wszelkiego rodzaju zgody na ten cel, a główną przeszkodą w realizacji inwestycji jest wójt Łukasz Białkowski. Włodarz postawił bowiem na drodze prowadzącej do nieruchomości znak zakazujący wjazdu pojazdom powyżej 3.5 tony. Wójt odpowiada, że znak jest postawiony zgodnie z literą prawa i dodaje, że w całej sprawie stoi po stronie mieszkańców, którzy nie chcą na swoim terenie, jak mówią, wysypiska śmieci. Świadczą o tym spotkania organizowane przez społeczeństwo, w których uczestniczyło kilkudziesięciu mieszkańców i którzy wyrazili jasny sprzeciw działaniom przedsiębiorcy. Szef gminy zapewnia, że zrobi wszystko by na teren wsi nie trafił już nawet kilogram najczystszego gruzu.

W sprawie jest jeszcze jeden wątek, a mianowicie kobieta, właścicielka działki, która, jak twierdzi, została przez przedsiębiorcę wprowadzona w błąd przy zawieraniu umowy dzierżawy. 

Problematyczna dzierżawa

Początki sprawy sięgają połowy 2022 roku. To wówczas Beata Lipińska, właścicielka działki, dziś mieszkająca na terenie powiatu strzelińskiego, w przeszłości mieszkanka Targowicy, zdecydowała się na zawarcie pierwszej umowy na dzierżawę działki o powierzchni ponad 3.72 ha położonej we wsi. - Nieruchomość była przeznaczona do sprzedaży. Mówiłam o tym znajomym. Ten pan (Dariusz Ramotowski, właściciel firmy Eco-Select - przyp. red.) dowiedział się o tym i zaczął do mnie przyjeżdżać chcąc nabyć tę działkę. Tłumaczył mi, że będzie tam stadnina dla koni lub wybieg dla koni. Nawet pokazywał mi te konie. Tłumaczył, że jak zrobi odpowiedni projekt i jak zostanie on zaakceptowany, to działkę kupi [...] - opowiada właścicielka nieruchomości. 21 czerwca 2022 roku kobieta podpisała z mężczyzną pierwszą umowę dzierżawy. W umowie widniał zapis m.in. że w kwestiach nieuregulowanych niniejszą umową zastosowanie znajdują przepisy kodeksu cywilnego.

W marcu 2023 roku doszło do podpisania drugiej umowy dzierżawy, już w obecności notariusza. Umowa była bardziej szczegółowa. - Nie rozumiałam i nadal nie rozumiem dlaczego 15 marca 2023 roku zawierałam u notariusza akt notarialny, a dzień później rozwiązywałam tę umowę u notariusza i podpisywałam nowy akt notarialny, z tym że już z umową dzierżawy. [...] W sierpniu 2023 roku dowiedziałam się, że w zawartym 16 marca akcie notarialnym zostałam pozbawiona możliwości wypowiedzenia umowy dzierżawy. Mimo obecności notariusza zostałam wprowadzona w błąd. Notariusz nie wyjaśnił mi tej umowy i nie usunął postanowienia pozbawiającego mnie prawa wypowiedzenia umowy dzierżawy. Czuję się pokrzywdzona zaistniałą sytuacją. Nigdy nie podpisałabym takiej umowy [...] - mówi 57-latka.

Docieramy do obowiązującego aktu notarialnego z 16 marca. Umowa notarialna dzierżawy gruntu została zawarta przez Beatę Lipińską z przedsiębiorcą Dariuszem Ramotowskim, będącym wówczas od dwóch dni właścicielem firmy Eco-Select. Z aktu notarialnego dzierżawy wynika, że kobieta oddała przedsiębiorcy działkę w dzierżawę pod rekultywację (do używania i pobierania pożytków) na okres dziesięciu lat za kwotę 6 tys. zł (co daje kwotę 600,00 zł rocznie, czyli 50,00 zł miesięcznie - przyp red.). Ponadto w akcie notarialnym pojawił się zapis, iż dzierżawiąca działkę kobieta przez dziesięcioletni czas trwania dzierżawy nie ma możliwości wypowiedzenia umowy dzierżawy, a także, że jest świadoma odpowiedzialności solidarnej (zarówno ona jak i dzierżawca - przyp. red.), o której mowa w art. ustawy z dnia 13 kwietnia 2007 o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie. Taki zapis wynika z przepisów prawa. W dokumencie znalazł się również zapis o tym, że na działce dzierżawca będzie prowadził działalność w zakresie przetwarzania odpadów oznaczonych czterema kodami:

- 01 04 08 - odpady żwiru lub skruszone skały (w ilości 30 tys. ton rocznie)

- 01 04 13 - odpady powstające przy cięciu i obróbce postaciowej (w ilości 30 tys. ton rocznie)

- 17.01.07 - zmieszane odpady z betonu; gruzu ceglanego; odpadowych materiałów ceramicznych i elementów wyposażenia (w ilości 30 tys. ton rocznie)

- 17 05 04 - gleba i ziemia; w tym kamienie (w ilości 30 tys. ton rocznie)

Treść aktu, jak wynika z dokumentu, została odczytana, przyjęta i podpisana. Kobieta stanowczo twierdzi, że została wprowadzona w błąd. - Akt notarialny nie został odczytany w całości. Nikt mi go nie tłumaczył. Kazano go tylko podpisać - mówi. - Dzierżawca zapewniał mnie o planowanym utworzeniu wybiegu dla koni, a okazuje się, że zamiast tego będą odpady na gruntach rolnych, które w dodatku nie są zdegradowane - dodaje.

Starostwo wydało decyzję na rekultywację gruntów rolnych. Wójt: A nie powinno

Dzierżawca działki, posiadając umowę dzierżawy, w połowie ubiegłego roku wystąpił do Starostwa Powiatowego w Ząbkowicach Śląskich o wyrażenie zgody na rekultywację zdegradowanych gruntów rolnych za pomocą odpadów obojętnych o czterech kodach (o których mowa w umowie dzierżawy notarialnej) w sumarycznej ilości niespełna 25 tysięcy ton w ciągu nie dłużej niż trzech lat. Na taki czas została wydana decyzja przez kierownika Wydziału Geodezji, Katastru i Nieruchomości w Starostwie Powiatowym w Ząbkowicach Śląskich. Następnie niezbędne było złożenie wniosku przez dzierżawcę o wyrażenie dodatkowej zgody na przetwarzanie odpadów (mówimy o tych czterech kodach). - W toku postępowania wystąpiliśmy do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (został przesłany kompletny wniosek) celem wydania opinii zgodności z przepisami prawa ochrony środowiska. WIOŚ po zapoznaniu się z wnioskiem udzielił informacji, iż ich działania, ze względu na metodę przetwarzania odpadów oraz ilość i kody tych odpadów, nie są w tym przypadku wymagane [...] - mówi Dariusz Łach, kierownik Wydziału Środowiska i Rolnictwa w Starostwie Powiatowym w Ząbkowicach Śląskich. Dodatkowo dodaje, że kopia wniosku, zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy o odpadach, podobnie jak w przypadku WIOŚ została przesłana do wójta gminy Ciepłowody o wydanie opinii. - We wskazanym ustawowo terminie 14 dni wójt Gminy Ciepłowody nie przesłał opinii, co zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego uznaje się za wydanie opinii pozytywnej dla zaproponowanego sposobu przetwarzania odpadów.

Starostwo zgodę na rekultywację terenu wydało, przedsiębiorca w międzyczasie podpisał umowy z kontrahentami od których odbierał wyżej wskazane odpady i  rozpoczął ich transport na teren działki. Według informacji przedstawionych przez dzierżawcę do Targowicy przyjechało około 20 ciężarówek z blisko tysiąca, jakie planuje, by wyrównać teren.

Z wydaniem takiej decyzji przez starostwo nie mogą pogodzić się mieszkańcy wsi. Twierdzą, że teren nie jest zdegradowany, a jego rekultywacja poprzez nawiezienie m.in. odpadów budowlanych brzmi jak jakiś absurd. Jeden z mieszkańców dodaje, że jeszcze kilkanaście lat temu działka służyła do uprawy rolnej i wciąż jest sklasyfikowana jako działka rolna.

- Rekultywowanie to inaczej odtwarzanie, naprawianie lub poprawianie. Przeprowadzamy taką rekultywację, która doprowadza do stanu pierwotnego, albo stan pierwotny rekultywujemy, aby był lepszy. Przykładem jest rekultywacja stawów rybnych. Niektórzy rekultywują je, bo prowadzona dotychczas przez nich działalność jest nieopłacalna. No i tę dziurę, która jest, zasypuje się różnymi rzeczami, gruzami itp., po czym daje się na to warstwę ziemi, humusu i uprawia się grunt rolny. Wniosków o taką rekultywację mamy nawet kilka w roku - wyjaśnia Roman Fester, starosta ząbkowicki, który podkreśla, że starostwo w tej sprawie pełni tylko rolę administracyjną.

Bardziej szczegółowo o tym konkretnym przykładzie mówi Magdalena Giernalczyk-Srebro, starszy inspektor w Wydziale Geodezji, Katastru i Nieruchomości w Starostwie Powiatowym w Ząbkowicach Śląskich. - Na wskazanej działce mamy do czynienia z zapadliskiem wynikającym z bliskości kopalni Targowica oraz cieku wodnego Targowicka Woda. Teren ten naturalnie osiada. Różnica rzędnych terenu wynosi osiem metrów. Na skutek działań natury powstała niecka i dzierżawca złożył wniosek o ustalenie kierunku rekultywacji. W miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego są to tereny rolne, więc innego kierunku być nie może. W związku z tym, przygotowany został projekt, w którym wskazano, że odtwarzany będzie profil glebowy, czyli wyrównanie terenu, a następnie nawieziony humus. Następnie dwa, trzy lata prowadzona będzie uprawa rolna, albo wysiewane łąki, a po tym okresie przeprowadzona zostanie klasyfikacja gruntu, który poprawiony wraca z powrotem do produkcji rolnej. Ustawa o ochronie gruntów rolnych ma za zadanie te zdegradowane tereny przywracać jako grunty rolne, dlatego też taki kierunek rekultywacji na ten teren został wydany - tłumaczy urzędniczka.

Z wydaniem zgody na rekultywację terenu poprzez nawiezienie odpadów budowlanych nie zgadza się wójt Łukasz Białkowski. I pyta: - Kto i na jakiej podstawie dokonał oceny i kwalifikacji gruntów, określając przedmiotowy grunt jako teren zdegradowany? Na podstawie jakich dokumentów stwierdzono, że mamy do czynienia z terenem zdegradowanym stanowiącym naturalne zapadlisko?

Magdalena Giernalczyk-Srebro tłumaczy, że projekt niezbędny do wydania decyzji środowiskowej przygotowuje osoba z uprawnieniami. Może to zrobić m.in. budowlaniec, architekt, gleboznawca - każdy kto ma uprawnienia do tego typu rzeczy. - To on na podstawie pomiarów, przekrojów ustala, że teren będzie miał lepszą produktywność, jeśli zostanie przeprowadzona rekultywacja, a my na tej podstawie wydajemy decyzję - odpowiada.

Urzędniczka wskazuje ponadto, że odpady, na które przedsiębiorca otrzymał zgodę są odpadami obojętnymi, takimi jak kamień, ziemia, beton czy cegła i nie są to odpady, które w jakimś stopniu byłyby szkodliwe dla środowiska.

- To właściciel działki dysponuje nieruchomością i to on decyduje, czy wyraża zgodę na pomysł, jaki ma dzierżawca. W tym przypadku właścicielka działki zgodziła się na rekultywację terenu i wyraziła zgodę na ten cel. Nam, jako starostwu, nic do tego. My jesteśmy tylko organem wydającym decyzję, który musi to zrobić jeśli ktoś składa dokumenty zgodnie z prawem. Innego wyjścia nie mamy, bo w przypadku odmowy wydania decyzji, jeśli nie mamy do tego podstaw prawnych, sami narażamy się na konsekwencje prawne. Mówienie, że komuś się nie podoba, co będzie realizowane na terenie danej działki to trochę naruszanie prawa własności właściciela do dysponowaniem terenem - dopowiada starosta.

Z taką argumentacją nie może pogodzić się wójt. - Sformułowania Starostwa Powiatowego w Ząbkowicach Śląskich, że jest to teren zdegradowany, że jest to naturalne zapadlisko, są nie do przyjęcia. Idąc w tym kierunku moglibyśmy stwierdzić, że możemy gruzem, odpadami budowlanymi, zasypać całą gminę, bo ten teren nie jest idealnie równy nigdzie [...] Mówimy tutaj o gruncie rolnym, zgodnie z jego klasyfikacją - mówił wójt Łukasz Białkowski na jednym ze spotkań z mieszkańcami. - Jesteśmy gminą typowo rolniczą, na naszym terenie są najlepsze grunty rolne, więc dla mnie tym bardziej zatrważającym jest, że wydaje się taką decyzję, w takim środowisku glebowym [...] - dodawał wójt.

Miliony ton odpadów w ciągu 10 lat! Zasypie nas - grzmią mieszkańcy. Starostwo odpowiada: To niemożliwe i tłumaczy

Spotkaliśmy się w tej sprawie z mieszkańcami. Jasno i klarownie mówią nam, że nie chcą stać się drugą Zieloną Górą, gdzie w lipcu wybuchł gigantyczny pożar składowiska odpadów, z którym walczyło kilkuset strażaków. Takich składowisk jest w Polsce bardzo wiele. Mieszkańcy obawiają się, że jedno z nich właśnie zaczęło się tworzyć w Targowicy i tylko biorąc sprawy w swoje ręce mogą ten proces zatrzymać.

W czerwcu 2023 roku dzierżawca działki spotkał sie z właścicielką gruntu i podpisał aneks do zawartej w marcu umowy dzierżawy, w którym... rozszerzył działalność o dodatkowych 20 kodów odpadów, na zwożenie których na działkę kobieta wyraziła zgodę. Właścicielka działki złożyła podpis pod aneksem zawartym w obecności notariusza, a przedsiębiorca wystąpił z wnioskiem do starostwa o rozszerzenie decyzji o dodatkowe rodzaje odpadów. Sprawa jest w toku, choć jak usłyszeliśmy w starostwie, postępowanie zostanie zawieszone, m.in. ze względu na powstałą presję społeczną, brak możliwości dojazdu do działki samochodów ciężarowych (o którym w dalszej części artykułu), i przede wszystkim przesłany wniosek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o wstrzymanie wydanej przez starostwo decyzji, a także fakt, iż podczas kontroli dotychczas nawiezionych odpadów dopatrzono się nieprawidłowości. Chodziło o pręt wystający ze zdemontowanego krawężnika.

Mieszkańcy mając jednak informację o tym, że taki aneks do umowy dzierżawy między właścicielką, a dzierżawcą został zawarty zaniepokoili się jeszcze bardziej. Według danych z aktu notarialnego, właścicielka działki wyraziła już przedsiębiorcy zgodę na przywiezienie każdego z 24 kategorii odpadów w ilości 30 tys. ton rocznie przez okres dziesięciu lat. Zakładając maksymalny transport każdego odpadu oznaczałoby to, że na działkę, zgodnie z aktem notarialnym i zawartym do niego aneksem mogłoby trafić...7.2 mln ton odpadów rocznie!

Jak słyszymy jednak w starostwie, na mocy wydanej i aktualnie obowiązującej decyzji dostarczenie tak dużej ilości odpadów na działkę nie jest prawnie możliwe. - Decyzja na przeprowadzenie procesu rekultywacji została wydana na okres trzech lat i w ciągu trzech lat, według wydanej przez nas decyzji, dzierżawca może przywieźć na działkę sumarycznie nie więcej niż 24.9 tys. ton odpadów. Mówiąc inaczej, łączna suma odpadów, bez względu na rodzaj, nie może przekroczyć 24.9 tys. ton - tłumaczy Dariusz Łach. Przedsiębiorca, w przypadku gdyby chciał jednak przywieźć na działkę większą ilość odpadów niż ta wynikająca z decyzji starosty, może to zrobić, ale wcześniej musi uzyskać zgodę od marszałka województwa.

Nie chcemy nawet kilograma mytego gruzu! - krzyczą mieszkańcy. To wysypisko śmieci

- Nie tak dawno obchodziliśmy 800-lecie wsi Ciepłowody. Z tego, co wynika z dokumentacji wiemy, że nasze ościenne miejscowości są w podobnym wieku. To wszystko bierze się z jednego, a mianowicie: przez te 800 lat każdy o tę ziemię dbał i niedoprowadził do takiego nieszczęścia jakie ma miejsce teraz, bo gdybyśmy tak podchodzili do naszych gruntów, naszej ziemi, to już dawno byśmy nie istnieli - mówi wójt, który stoi po stronie mieszkańców i dodaje, że zrobi wszystko, co w jego mocy by działania przedsiębiorcy były legalne i nie szkodziły mieszkańcom gminy.

- Odpady są problemem ogólnopolskim. Coś co dziś jest legalne z czasem okazuje się nielegalne, a my nie chcemy być kolejną gminą w Polsce, która tłumaczy się z odpadów i płaci za ich utylizację - podkreśla Białkowski.

Mieszkańcy początek procesu związanego z przywozem odpadów na działkę otwarcie nazywają tworzeniem wysypiska śmieci. Starosta stwierdza, że to proces rekultywacji i podobnie jak mówił na spotkaniu z mieszkańcami, tak mówi i nam: - Jeśli na działce znajdzie się kilogram jakiegoś innego odpadu niż ten, na który wydaliśmy decyzję, to cofnę tę decyzję i będę tego pilnował konsekwentnie, do bólu - gwarantuje. Starosta nie ukrywa, że taka rekultywacja to dla urzędników dodatkowy obowiązek, bo muszą ten proces mocno nadzorować. - Jest sygnał, że jest duża ilość odpadów, więc musimy to sukcesywnie monitorować i pilnować. Dopóki nie stwierdzę nieprawidłowości, to decyzji cofnąć nie mogę, bo trzeba domniemać o legalności, o dobrej woli przedsiębiorcy [...] - zaznacza.

Mieszkańcy wskazują, że kontrola była i nieprawidłowości w postaci wystającego pręta ujawniono, a mimo to decyzji nie cofnięto. W starostwie tłumaczą, że odpad nie był „wbudowany” w grunt. - Przedsiębiorca został pouczony i zobowiązany do tego, aby aby na bieżąco usuwać odpady, które docierają na działkę, a które są niezgodne z decyzją na przetwarzanie odpadów i zobowiązał się do respektowania tego obowiązku - odpowiada Dariusz Łach.

Ciężarówki już nie jeżdżą, bo...wójt zaszachował przedsiębiorcę i postawił znak

Stojący po stronie mieszkańców wójt znalazł sposób, przynajmniej tymczasowy, aby wstrzymać działania przedsiębiorcy. Na drodze transportu rolnego, jedynej drodze dojazdowej w kierunku dzierżawionej działki, ale także innych działek rolnych postawił znak: zakaz wjazdu pojazdów powyżej 3.5 tony. Wójt twierdzi, że znak jest ustawiony zgodnie z prawem i nie zamierza go demontować. Jak twierdzi, postawi kolejne, które umożliwią rolnikom dojazd do pól, ale nie pozwolą na wjazd ciężarówek z odpadem.

- Gminna droga transportu rolniczego nie łączy się z działką, na którą zwożone są odpady – wyjaśnia wójt. Tłumaczy, że pomiędzy tymi działkami znajduje się działka starostwa, które z tego co wie nie dawało zgody na przejazd oraz korzystanie z tejże nieruchomości przez przedsiębiorcę. - To jakim problem jest znak na gminnej transportu rolnego? - pyta retorycznie wójt.

Zrobiono ze mnie potwora i słupa mafii śmieciowej - broni się przedsiębiorca

Spotkaliśmy się z przedsiębiorcą, który prosił o wsparcie. W przesłanej do nas informacji twierdził, że wójt utrudnia mu prowadzenie legalnej działalności gospodarczej. Mężczyzna jest zszokowany tym, co w ostatnich kilkudziesięciu dniach wydarzyło się w całej sprawie. Wskazuje, że początkowo nikt z mieszkańców nie rodził do niego pretensji, proces rekultywacji nikomu nie przeszkadzał, a jeden z mieszkańców nawet pomagał mu podczas jednego z transportów, gdy na działce ciężarówka zakopała się w błocie i nie mogła wyjechać. Wskazuje, że po spotkaniu mieszkańców z wójtem, na którym obecny był również m.in. starosta, ale jego nie zaproszono, nagle władze gminy zrobiły z niego osobę, która chce wykorzystać blisko 4ha teren do zarobienia milionów złotych, nawiezienia ogromnej ilości śmieci i pozostawienia mieszkańców i samorządu ze „śmieciowym problemem”.

- Zrobiono ze mnie słupa mafii śmieciowej, jak już to słyszałem, a ja naprawdę działam w pełni legalnie. Jestem dzierżawcą działki, którą chce w przyszłości nabyć na własność, ale aktualnie uniemożliwia mi to prawo. Nie mam wykształcenia rolniczego, co jest niezbędne aby kupić działkę o wielkości prawie 4ha. Zapisałem się do szkoły rolniczej, aby uzyskać zawód rolnika i móc prowadzić na tym terenie działalność. Aktualnie cały czas ze strony wójta rzucane są mi kłody pod nogi pomimo wszelkiego rodzaju zgód i decyzji, jakie uzyskałem w celu realizacji procesu rekultywacji - mówi Dariusz Ramotowski, właściciel firmy Eko Select i dzierżawca działki. - Ponadto wszystkie zgody załatwiam osobiście, swój wizerunek udostępniam podczas wizyt w urzędach, działam transparentnie, a we wsi zrobiono ze mnie potwora - mówi. - Dzierżawcą terenu jestem od ponad roku. Gdyby moje intencje były nieczyste, to przez ten czas mogłem już zwieźć setki ton różnych śmieci, bez zezwoleń i ulotnić się bez słowa, ale mi nie o to chodzi. Przed rozpoczęciem inwestycji byłem u pani sołtys, rozmawiałem z nią, zabrałem na działkę i tłumaczyłem, że chcę prowadzić tutaj hodowlę koni, ale najpierw muszę wyrównać teren. Prosiłem ją, aby poinformowała mieszkańców, że na działkę będą przyjeżdżały ciężarówki i do 4 sierpnia wszystko było w jak najlepszym porządku - mówi dzierżawca.

Pytamy zatem przedsiębiorcy, czy nie uważa, że kwota 6 tys. zł dzierżawy za dziesięcioletni okres blisko 4 ha działki nie wydaje mu się mocno niekorzystna patrząc z perspektywy właścicielki. Dzierżawca wyciąga umowy z 21 czerwca 2022 roku. Jedna dotyczy dzierżawy działki, druga zatytułowana jest przedwstępną umowy sprzedaży działki. Choć jest nieco pokreślona to znajduje się na niej podpis właścicielki gruntu, jak i dzierżawcy. Niewiele można z niej zrozumieć, choć dzierżawca mówi, że na jej podstawie zapłacił kobiecie 10 tys. zł na poczet zakupu działki. Dzierżawca przedstawia też potwierdzenie wpłat na łączną kwotę blisko 2.3 tys. zł do ciepłowodzkiego urzędu gminy na poczet podatku od nieruchomości i podatku rolnego. Na wpłacie widnieje imię i nazwisko właścicielki działki, choć dzierżawca mówi, że opłata była dokonywana z jego środków. - Łączna kwota, jaką do tej pory przekazałem na poczet zakupu działki dla tej kobiety, to kwota 30 tys. zł. W tej kwocie jest te 6 tys. zł z notarialnej umowy dzierżawy. Na projekty, które musiałem przedstawić w starostwie związane z rekultywacją wydałem łącznie 45 tys. zł. Pani Lipińska posiadała dokument wyceny działki przez komorników, którzy wycenili ją na 75 tys. zł i za taką kwotę miała mi działkę odsprzedać - dodaje. W notarialnej umowie dzierżawy nie ma jednak ani słowa zarówno o tym, że wcześniej dokonano już częściowych wpłat na poczet zakupu działki, ani też o wartości szacunkowej działki. Nasz zainteresowanie wzbudza fakt, dlaczego 15 marca podpisano akt notarialny, a dzień później dokonywano jego modyfikacji. - Wynikało to z błędu przy jednym z kodów, a mianowicie braku przedrostka "ex", który był istotny - odpowiada przedsiębiorca.

Pytamy dalej. Analizując akt notarialny nasze zainteresowanie wzbudza fakt, że umowa dzierżawy jest zawarta na okres dziesięciu lat bez możliwości jej wcześniejszego wypowiedzenia. Przedsiębiorca opowiada nam krótko. - To moje zabezpieczenie. Zainwestowałem kilkadziesiąt tysięcy złotych w projekty, dokonałem wpłat na poczet zakupu działki, częściowo spłaciłem zadłużenie. Jeśli w umowie pojawiłby się zapis o możliwości wypowiedzenia umowy i takowe wypowiedzenie bym otrzymał, to kto zwróciłby mi wszystkie zainwestowane środki w projekty, dokumenty, straty wynikające z zerwania umów z kontrahentami, a także poświęcony czas? - pyta Dariusz Ramotowski.

Po spotkaniu z mieszkańcami odwiedziliśmy działkę, która jest przedmiotem całego konfliktu. Niestety nie mogliśmy na nią wejść. Na jej początku znajduje się szlaban, monitoring, a także po zbliżeniu się do szlabanu słychać alarm. Pytamy, z czego wynika aż taka restrykcja. - Powód jest prosty. Szlaban i kamery są wymagane do otrzymania decyzji na rekultywację terenu, aby nikt z zewnątrz nie mógł mi nic podrzucić. Szlaban został postawiony jeszcze przed wydaniem decyzji. Po tej całej nagonce na moją osobę obawiam się, czy ktoś nie podrzuci mi celowo odpadów, na które nie mam zgody, by starostwo cofnęło mi decyzję. Po prostu mam ogromne obawy. Ponadto podczas mojej nieobecności na teren posesji bez pozwolenia wtargnęła urzędniczka gminy, wykonując zdjęcia terenu i odpadów, do tej pory nie wiem jakim prawem - tłumaczy przedsiębiorca. - To po tej wizycie wójt gminy Ciepłowody zorganizował bez powiadomienia mojej osoby spotkanie z mieszkańcami i urzędnikami starostwa, na którym pokazał mieszkańcom akt notarialny z wszystkimi moimi danymi, takimi jak adres zamieszkania, PESEL czy numer dowodu osobistego, choć starosta uprzedzał go, że obowiązują przepisy RODO i są to dane poufne, które nie powinny być publicznie ujawnione. Posiadam taką informację od pracowników starostwa obecnych na spotkaniu, którzy przekazali mi również, że wójt podczas rozmowy z mieszkańcami proponował kupić tę działkę na rzecz gminy. Pan wójt w obrzydliwy sposób zrobił tam sobie kampanie wyborczą, przedstawiając m.in. mieszkańcom, że na działkę, zgodnie z aktualną decyzją, może trafić ponad milion ton odpadów, co jest nieprawdą. Decyzja mówi o 24.9 tys. ton - mówi dzierżawca. Wójt stanowczo zaprzecza jakoby odczytanie aktu notarialnego miało miejsce. Zapytaliśmy więc o to starosty. On również zaprzeczył, jakoby wójt odczytywał akt notarialny.

Idziemy dalej. Dopytujemy przedsiębiorcy o to, dlaczego mając pozwolenie na cztery kategorie odpadów podpisał aneks do umowy notarialnej, a następnie wystąpił z wnioskiem do starostwa o rozszerzenie decyzji o kolejnych dwadzieścia kodów odpadów. - Z prostego względu. Zależy mi na tym, żeby jak najszybciej ten teren zrekultywować, a nie ukrywam, że ciężko znaleźć kontrahentów tylko na te cztery rodzaje odpadów, na które mam aktualną zgodę. Po prostu zależy mi na czasie. Większa ilość kodów wcale nie oznacza, że odpadów będzie więcej, bo sumaryczna liczba, na podstawie decyzji wydanej przez starostwo nie może przekroczyć 24.9 tys. ton odpadów - wyjaśnia Ramotowski.

Dodaje, że na jego prośbę właścicielka działki złożyła wniosek do gminy o zgodę na remont drogi dojazdowej do nieruchomości, na który gmina się zgodziła, a następnie zmieniła zdanie. Pytamy w urzędzie gminy, z czego wynikało uchylenie decyzji.

- Wniosek właścicielki działki o remont drogi transportu rolnego rozpatrzyliśmy pozytywnie, ale postawiliśmy warunki. Dotyczyły one m.in. materiału, jaki miał być użyty do realizacji zadania (kamień, nie odpad budowlany) i że zadanie musi być realizowane w granicach administracyjnych działki gminnej (transportu rolnego). Zastrzegliśmy sobie prawo, że w przypadku nawiezienia innego materiału, a także wyjścia poza teren działki, wnioskodawca poniesie konsekwencje. W związku z niezastosowaniem się do przedstawionych warunków przesłaliśmy do właścicielki pismo, że musi teren wysprzątać, inaczej zrobi to gmina i obciąży ją kosztami, bo materiał jest niezgodny z ustaonymi warunkami - wyjaśnia wójt i dodaje, ze po otrzymaniu pisma zwrotnego właścicielka działki przyjechała do urzędu tłumacząc, że ona nie realizowała na drodze żadnych prac, a realizował je dzierżawca i to na jego wniosek takie pismo napisała.

SKO, prokuratura, minister sprawiedliwości. Kobieta szuka pomocy

Aktualnie sprawa związana z wydaniem przez starostę decyzji o rekultywacji terenu trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kobieta wnioskuje w piśmie o uchylenie decyzji, do czego przychyla się ciepłowodzki samorząd, wnosząc o stwierdzenie nieważności decyzji wydanej przez Starostwo Powiatowe w Ząbkowicach Śląskich.

Sprawę odnośnie wprowadzenia w błąd przy podpisywaniu aktu notarialnego umowy dzierżawy właścicielka działki zgłosiła do prokuratury. Szuka też pomocy u ministra sprawiedliwości, kierując do ministra Zbigniewa Ziobry zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Twierdzi w nim, że przy zawieraniu aktu notarialnego umowy dzierżawy działki została wprowadzona w błąd, a dokument jest dla niej skrajnie niekorzystny.

Przedsiębiorca: Jestem w kropce

Przedsiębiorca szuka natomiast rozwiązania problemu z dojazdem do działki. - Każdy dzień, w którym nie mogę realizować umów z moimi kontrahentami powoduje dla mnie straty finansowe i liczę na jak najszybsze rozwiązanie sprawy. Podkreślam raz jeszcze - moim celem jest tylko wyrównanie terenu, by móc jak najszybciej wpuścić na działkę konie i móc realizować swoje plany związane z prowadzeniem hodowli w godnych warunkach - mówi.

Do sprawy będziemy wracać.

Stanowisko wójta Łukasza Białkowskiego w sprawie [KLIK]

em24.pl

35

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Nie chcemy wysypiska śmieci w naszej wsi - grzmią mieszkańcy. Starosta: To proces rekultywacji

    2023-09-13 19:35:23

    gość: ~Mieszkaniec

    Nasuwają się pytania.
    1. Czy właścicielka jest poczytalna? Podpisuję co kolwiek, a teraz płacz[albo jej gra, jak wytłumaczyć to sąsiadom]
    2. Czemu Wójt nie przesłał opini?
    3. Jak decyzję środowiskowe może być pozytywna bez zbadania ilości odpadów i rodzaju? Na jakiej postawie jest wydawana?
    4. Co w tej sprawie robi starostwo?[poza wydaniem pozytywnej decyzji]

    Ps. Życzę udanej hodowli koni.

  • 2023-09-13 21:37:30

    gość: ~Hmmm

    5. Czy intencje dzierżawcy są czyste? Przecież sporządzając akt notarialny, mógł tam wpisać, że już wpłacił zaliczkę na kupno działki. Czemu tego nie zrobił?

  • 2023-09-13 22:15:40

    gość: ~Szeik

    To jak to w końcu było i jest... Przedsiębiorca twierdzi, że informacje uzyskał od starosty i jego pracowników, a z przytoczonej rozmowy starosty - express-miejski, starosta zaprzecza temu co mówił przedsiębiorca!! To w końcu kto tu mówi prawdę???
    Panie Wójcie szanowni państwo Radni w imieniu mieszkańców gminy Ciepłowody proszę dołożyć wszelkich starań i sił w tej sprawie.

  • 2023-09-13 22:21:19

    gość: ~Pytam

    W artykule podani są z imieniem i nazwiska urzędnicy a zabrakło notariusza. Dane można podać bez obawy o rodo. Może trochę pogrzebać w internecie? i pomóc mieszkańcom w sprawdzeniu wiarygodności pana dzierżawcy, może naprawdę che tylko zasypać dziurę. Odpowiedzialność obopólna jest super, dzierżawca znika jako firma a właściciel płaci,płaci,płaci aż do usranego końca.

  • 2023-09-13 22:24:58

    gość: ~Jurek

    Chyba zazdrość kogoś wzięła że ktoś inny może 5zl więcej zarobić. Mam wrażenie że niektórzy nie rozumieją tematu, a powinni, ale kto zna to wie o co chodzi....

  • 2023-09-13 22:54:36

    gość: ~Pytam

    @~Jurek
    Nareszcie jeden który wie o co chodzi. Bardzo proszę zapoznać czytelników.

  • 2023-09-13 22:28:53

    gość: ~zenada

    Babka gada ze o niczym nie wiedziala ale podpisy skladala jeden po drugim , pewnie jak przedsiębiorca dawal pieniazki to smakowalo a teraz nagle nic nie wiedzialla…

  • 2023-09-14 08:08:15

    gość: ~Jan

    panie wójcie kto miał chrapkę na tę działkę. Napisz pan szczerze a teraz wojna. Za ten nielegalnie postawiony znak zakazu zapłaci pan karę z własnych pieniędzy czy gminnych?

  • 2023-09-14 08:47:07

    gość: ~hmm

    @~Jan

    Nielegalny znak? Wtf?

  • 2023-09-16 12:29:18

    gość: ~El

    @~Jan
    No oczywiście że z gminnych;)
    A ten znak to legalnie postawiony ? Czy kogoś poniosła fantazja ?

  • 2023-09-14 08:14:37

    gość: ~Sylwia

    Brak dowozu uczniów do szkół ponadpodstawowych, dziurawe drogi śmieci itp. Czas na zmiany w naszym powiecie to co się tu dzieje to tylko do telewizji się nadaje Państwo w państwie

  • 2023-09-14 08:53:03

    gość: ~mieszkaniec

    ciekawą postacią jest tutaj p.starosta,on to ma olbrzymią wiedzę o tzw.-rekultywacji-kilka lat temu kupił-nabył,kilka ha.nieużytków koło Potworowa przy drodze krajowej nr.8,coś tam trochę pogrzebał no i od tamtej pory dopłaty unijne płyną szerokim strumieniem,oczywiście na synów,aby było przejrzyście,co wy na to???

  • 2023-09-14 09:12:52

    gość: ~iii

    @~mieszkaniec

    tzw bagna - miedzy bardem a potworowwem tuz przed zjazdem do jego wsi duuuuuuuuuzy teren to i pewnie doplatki spore

  • 2023-09-14 11:03:13

    gość: ~takitam

    /// Starosta stwierdza, że to proces rekultywacji i podobnie jak mówił na spotkaniu z mieszkańcami, tak mówi i nam: - Jeśli na działce znajdzie się kilogram jakiegoś innego odpadu niż ten, na który wydaliśmy decyzję, to cofnę tę decyzję i będę tego pilnował konsekwentnie, do bólu - gwarantuje ///

    No i ? ... co z tego że cofnie decyzję ?

    Przecież jeśli nawiezione zostaną tam śmieci, to cofnięcie decyzji nie spowoduje że w cudowny sposób znikną ?

    Poza tym, uważam że wójt MA RACJĘ, czyli że robi po prostu to czego oczekują od niego mieszkańcy.
    Brawo Panie wójcie.

    Nie ma żadnego znaczenia czy ta cała zabawa w "rekultywację" jest legalna czy nie.
    Mieszkańcy danego terenu NIE CHCĄ żeby im rosła pod nosem góra śmieci (choćby najczystszych) , to ma tej góry tam nie być i tyle.

    Ciekawostką jest również fakt, że szukając w internecie nie znalazłem ANI SŁOWA o tym, że Dariusz Ramotowski kiedykolwiek interesował się końmi i ich hodowlą, a przecież jeśli ktoś chce budować stadninę koni, to przeważnie pomysł nie pojawia się znikąd, czyli jest jakaś historia o zainteresowaniu końmi.

    Dodatkowo, jeśli już Dariusz Ramotowski tak bardzo był zainteresowany rekultywacją jakiegoś terenu, to spokojnie mógł wybrać teren gdzie rzeczywiście znajduje się lub znajdowało wysypisko śmieci, tam nawieźć sobie gruzu i miałby wybieg dla koni, a przy okazji zrobiłby coś sensownego dla przyrody.

    Przy okazji, na witrynie BiznesFinder.pl znajduje się informacja o firmie Eco Select, czyli firmie Dariusza Ramotowskiego, gdzie czytamy, cyt:

    /// Rok rozpoczęcia biznesu to 2023 rok. Wywóz śmieci, asenizacja to branża, w której działamy. ///

    Coś mi się wydaje, że albo pan Dariusz Ramotowski tak strasznie pokochał nagle konie, że wydaje kupę forsy na ich przyszłą hodowlę i TYLKO DLATEGO założył w 2023 roku w/w firmę, żeby móc sobie wydzierżawić teren, następnie "zrekultywować" go, po czym hodować tam konie, albo po prostu od początku cały biznes polega na tym, żeby znaleźć kogokolwiek kto wydzierżawi teren i tam zwozić wszelki syf jaki będzie możliwy, bo po prostu na tym polega działalność firmy.

  • 2023-09-14 15:23:53

    gość: ~Dok

    @~takitam
    Oczywiście, że jest hodowla koni zarejestrowana na żonę w ZHK we Wrocławiu.

  • 2023-09-14 16:26:39

    gość: ~targowica

    @~Dok

    Udowodnij

  • 2023-09-15 21:55:09

    gość: ~Jjj

    @~targowica
    Oczywiście proszę podać na jako adres e-mail?

  • 2023-09-15 22:24:31

    gość: ~Hhh

    @~Jjj
    Na jaki e-mail?

  • 2023-09-14 16:50:14

    gość: ~takitam

    @~Dok

    No więc ... albo ta żona ma inne nazwisko, albo ... nie wiem o co chodzi, bo odwiedziłem witrynę ZHK Wrocław, przeglądnąłem wszelkie możliwe nazwiska z tym związane i nie znalazłem pani Ramotowskiej tudzież pana Ramotowskiego.

    Poza wszystkim jednak .... zwróć uwagę, że firma pana Ramotowskiego została założona w 2023 roku, a jej profil działalności to wywóz śmieci, a nie hodowla koni.

  • 2023-09-15 21:52:01

    gość: ~Ddd

    @~takitam
    Gdzie to zostało sprawdzone?Dzwonione do związku?Gmino proszę postarać się bardziej!!!

  • 2023-09-15 22:25:56

    gość: ~Jjj

    @~takitam
    Do rekultywacji terenu nie można wpisać hodowli koni .Po co ludzi wprowadzać w błąd, widać, że gmina nie odpuszcza !!

  • 2023-09-14 11:29:55

    gość: ~Mieszkaniec

    Jakoś jak starsza osoba nagle chce wypłacić większą sumę pieniędzy to pracownik banku zapala czerwone światełko czy przypadkiem nie pada tutaj oszustwo na wnuczka. Wydaje mi się, że taka samą funkcję ma notariusz i to jego rola aby wytłumaczył komuś czy się co podpisuje. Czy się mylę ? Jak można podpisać umowę z przychodem na poziomie 6000 za 10 lat ?

  • 2023-09-14 12:17:07

    gość: ~gosc

    Ma pretensje do notarjusza widzial galy co podpisywaly czyta sie to co sie podpisuje podpisuje

  • 2023-09-14 12:26:48

    gość: ~Jan

    Panie wójcie miał pan możliwość zaskarżenia tej decyzji do kolegium odwoławczego Czego pan tego nie zrobił? Teraz rozpoczyna pan kampanię wyborczą Staje za mieszkańcami ZA PÓŹNO

  • 2023-09-14 13:48:40

    gość: ~Mirek

    @~Jan
    Bo taką właśnie ma wiedzę;)

  • 2023-09-14 13:50:36

    gość: ~Buba

    @~Jan
    Nigdy nie jest za późno lepiej później niż wcale

  • 2023-09-14 14:06:12

    gość: ~Wozak

    Jedziemy wahadło trzy tiry za 20 minut następne trzy i następne. Zgadnijcie kiedy wjechał syf, dwa tiry.Przsypane, rozgarnięte. Syf ten z likwidacji nielegalnego wysypiska gdzieś z okolic Zielonej Góry. Ciekawe czy redakcja dowie się gdzie wyjechał syf z cegielni z Ząbkowic parę lat temu i czy dalej w cegielni Albertów hałdy przywiezione z Poznania, parę lat temu, dalej świecą w nocy. Kierowcy już wyleczyli opryszczki.

  • 2023-09-14 16:26:35

    gość: ~Ad

    Chłop myślał że mu się uda niespostrzeżenie wywalic 2.7mln ton odpadów po czym zwinac biznes i zniknąć?

  • 2023-09-15 21:46:46

    gość: ~Ggg

    @~Ad
    Hehe na bank by zrobił taki myk na swoje nazwisko ?Debilizm ,aż razi w tym komentarzu

  • 2023-09-15 21:53:37

    gość: ~Uuu

    @~Ad
    To musiałbyć niezłym idiotom robić na swoje nazwisko ?

  • 2023-09-14 18:14:30

    gość: ~Ad

    Znam działkę o której mowa , i muszę przyznać że pan "przedsiębiorca"
    Dobrze to wykombinował.dzialka na totalnym uboczu , zarośnięta drzewami , właściwe już w lesie.
    Nieopodal zaczyna się las , płynie rzeka i nie mogę pojąć jak ktoś w takim miejscu mógł wyrazić zgodę na wywóz gruzu (już bez znaczenia w jakim celu) nie mówiąc o innych odpadach które jeśli trafia do gleby do pobliskiego cieku wodnego mają kilkadziesiąt metrów.Skandal.

  • 2023-09-15 21:45:12

    gość: ~Hhh

    @~Ad
    Gmino przestańcie pisać już komentarze?Panie Wojcie na spotkaniu obiecal Pan ,ze kupi dzialke.Drzewa ?Działka zdegradowana !Konie nie dostaną skrzydeł i nie zaczną fruwać ze stodoły z 8 m .Nogi połamane. Pan przedsiębiorca wykombinował? Szkoda ,że właścicielka jak ciągle kasę ciągnęła to była szczera ,a teraz chce mieszkańców sprzedać zarabiać na niej podwojnie ?

  • 2023-09-18 09:43:00

    gość: ~NN

    Zastanawia mnie jedno: skoro przedsiębiorca taki prawy, to czemu w umowie notarialnej nie zawarł zapisu, że już wpłacił na poczet działki 30 tys. zł? Skoro już takimi różnymi zapiskami się zabezpieczał, to nie przyszło mu do głowy, żeby zawrzeć w akcie notarialnym zapis, że działka szacowana na 75 tys. zł została już prawie w połowie spłacona i po wpłacie pełnej kwoty przejdzie z dzierżawy na własność? No bez jaj. Śmierdzi na odległość.

  • 2023-09-18 14:52:03

    gość: ~Ryszard

    Przewodniczący rady na wójta! To będzie lepszy wybór dla nas mieszkańców

  • 2023-09-19 15:12:27

    gość: ~Buba

    ostatnio dodany post

    @~Ryszard
    Wszystkiemu jest winny starosta to on promował wysypisko i wysyłał w teren z niby przedsiębiorcą swego zastępcę i sprzedawczyka z zdp do akcji przeciwko wójtowi

REKLAMA