O odremontowanych przydrożnych kapliczkach z inicjatywy grupy miłośników lokalnej historii pisze Sylwester Pióro.
W prawie każdym mieście w Polsce możemy znaleźć ślady pozostawione nam, zarówno świadomie, jak i nieświadomie, przez przodków. Tymi namacalnymi elementami przeszłości są zabytki, niekiedy zniszczone przez czas, kiedy indziej odnowione, bądź tylko zabezpieczone, by mogły służyć swą formą kolejnym pokoleniom mieszkańców. Obiektów zabytkowych w miastach jest w bród. Oficjalną listą, która skupia i klasyfikuje te najważniejsze, jest Rejestr Zabytków, nadzorowany przez Głównego Konserwatora Zabytków w Warszawie. Jednak, żeby „coś” mogło stać się zabytkiem, trzeba udowodnić profesorom, historykom i urzędnikom, że warto jest jakiś obiekt objąć ochroną. Jednakże co w przypadku, gdy przykładowo przydrożna, niepozorna kapliczka jest „zabytkiem” w oczach miłośników lokalnej historii, ale nie jest nim już dla konserwatora zabytków? Należy taki element objąć szczególną opieką, z własnej inicjatywy. I właśnie taki los spotkał dwie przydrożne kapliczki umiejscowione na samym środku polnego pustkowia, przy trasie prowadzącej z Ząbkowic Śląskich do Brzeźnicy.
Był dramat, jest biała gołębica
Wyjeżdżając z Ząbkowic Śląskich i kierując się krajową ósemką w kierunku Kłodzka, niedaleko wyjazdu ze wsi Tarnów, tuż za małym domkiem po prawej stronie możemy ujrzeć wąską, utwardzoną drogę przy której widnieje niepozorny znak „3 Grochowa”. Podążając w tamtą stronę zobaczymy tylko pola i w oddali ciemne lasy. Dopiero po kilkuset metrach zauważymy pierwszą kapliczkę.
Z daleka wygląda na mizerną, z bliska mierzy jednak ponad 4 metry wysokości. Niby nic – prosty, ceglany słup w kolorze żółtym o podstawie kwadratu, zwieńczony dachówkowym daszkiem i krzyżem. Na frontowej ścianie wgłębienie, tzw. naos czyli najważniejsze miejsce, w którym widać postać białej gołębicy z promieniami, symbolizującymi dary Ducha Świętego. Co w tym niezwykłego? Otóż jeszcze pod koniec 2015 roku kapliczka była w fatalnym stanie. Dachówek prawie nie było, a to, co z nich pozostało prosiło o pomstę do nieba. W większości odpadnięty, szary tynk odsłaniał kruszące się kamienie i cegły, a całość przypominała bardziej stary i zniszczony kamienny słup ogłoszeniowy, niż będące w przeszłości miejsce, przy którym odmawiano modlitwy i proszono Najświętszą Maryję Pannę o łaski w doczesnym życiu. Jednak kto odnowił tę kapliczkę i w jakim celu?
Matka Boska Bardzka w szczerym polu
Kilkadziesiąt metrów dalej możemy natknąć się na kolejny odnowiony element. Nieco niższa, lecz o wiele szersza kapliczka o zbliżonym kolorze do poprzedniej, kryje w sobie inny element religijny. Otóż za ciężką, ozdobną kratą mieści się kopia figury Matki Boskiej Bardzkiej. We wrześniu 2014 roku miała miejsce Piesza Pielgrzymka z Ząbkowic Śląskich do Barda, mająca na celu poświęcenie wyżej wymienionej figury w sanktuarium maryjnym.
Po odprawionej mszy św. i błogosławieństwie kopia trafiła do kapliczki i od kilkunastu miesięcy służy pielgrzymom w ciężkiej drodze oraz rolnikom w ich pracy. Jak wcześniej wyglądał ten „zabytek”? Bardzo podobnie, jak poprzednia kapliczka. Zniszczony, popękany i przekrzywiony zbitek starych cegieł i odpadającego tynku. Obecnie obydwa elementy w niczym nie przypominają swoich starych oblicz. Stało się to dzięki inicjatywie grupy miłośników historii, którzy wolą pozostać anonimowi. To dzięki ich bezinteresownej pracy, środkom finansowym, godzinom projektów i ustaleń udało się odnowić te zapomniane relikty. Dlaczego było to tak ważne?
W podzięce za ratunek od zarazy
Tradycja pielgrzymowania z Ząbkowic Śląskich do Barda sięga aż początków XVII wieku! Większość mieszkańców zna historię zarazy, jaka przeszła przez miasto Frankenstein. Jej apogeum miało miejsce w 1606 roku, gdy z powodu choroby wyginęło ponad 1/3 ludności w mieście. Kidy zaraza przeminęła, mieszkańcy w podzięce Bogu za okazaną łaskę ślubowali rokrocznie odbywać miejskie pielgrzymki do Sanktuarium Maryjnego w Bardzie. Od 1630 roku aż do końca II wojny światowej, czyli roku 1945, mieszkańcy Frankensteina masowo pielgrzymowali do Matki Boskiej Bardzkiej, podążając szlakiem przez Tarnów i Brzeźnicę aż do Sanktuarium. Po drodze mijali stacje przystankowe, a przy nich kapliczki, które stoją po dziś dzień. Dzięki prywatnemu zaangażowaniu możemy ciągle poznawać ich historię. Co ciekawe, po II wojnie światowej Niemcy, którzy zmuszeni byli opuścić Ząbkowice Śląskie, dalej kontynuowali tradycję pielgrzymkową, tym razem już na terenie Niemiec w miejscowości Rulle. Tradycja powróciła w 2014 roku, gdy w pierwszej pieszej pielgrzymce do Barda wzięli udział wspólnie Niemcy z Frankensteina i Polacy z Ząbkowic Śląskich. Od tamtej pory pielgrzymują co roku.
Poprzez tradycję, ku nowoczesności
Dwie wyremontowane kapliczki to nie jedyne elementy pozostałe po tradycji pielgrzymowania. Jest ich o wiele więcej, choć część z nich nie nadaje się już nawet do remontowania. Anonimowa grupa miłośników historii przymierza się również do wyremontowania kolejnej, tym razem największej kapliczki, która jako trzecia mieści się przy wyżej opisanej drodze na Brzeźnicę.
Sylwester Pióro
Inicjatywa, która uratowała tradycję i historię
2016-02-16 09:29:50
Sylwester Pióro
O odremontowanych przydrożnych kapliczkach z inicjatywy grupy miłośników lokalnej historii pisze Sylwester Pióro.
2016-02-19 22:23:30
gość: ~takie pytanie
Dlaczego w artykule nie pada nazwa wsi BRasZOWICE DO której przynależą Kapliczki ???
2016-02-20 17:52:14
gość: ~antek
ostatnio dodany post
"Tradycja powróciła w 2014 roku, gdy w pierwszej pieszej pielgrzymce do Barda wzięli udział wspólnie Niemcy z Frankensteina i Polacy z Ząbkowic Śląskich. Od tamtej pory pielgrzymują co roku."
Pielgrzymują raptem 2 lata - ale "Od tamtej pory pielgrzymują co roku" lepiej brzmi
REKLAMA
REKLAMA