Orzeł po dwóch golach Grzywniaka ograł Moto-Jelcz, Skałki napsuły krwi Lechii, Zamek wysoko uległ Galaktikos. W A-klasie Sparta zrobiła kolejny krok w stronę awansu.
Niezwykle ważne zwycięstwo odnieśli piłkarze ząbkowickiego Orła, którzy na własnym obiekcie ograli 2:1 (1:0) Moto Jelcz Oława. Dwie bramki dla biało-niebieskich zdobył Grzywniak, dla którego były to pierwsze trafienia w nowym zespole.
W pierwszych 45. minutach sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Wydaje się, że groźniejsi byli przyjezdni, ale do szatni to Orzeł schodził z jednobramkowym prowadzeniem. Arbiter podyktował rzut wolny w bocznym sektorze boiska za zagranie piłki ręką przez obrońcę gości. Maciejewski posłał w pole karne kapitalne dośrodkowanie na głowę Grzywniaka, a ten zdobył pierwszego gola w biało-niebieskich barwach. Bezpośrednio po tej bramce arbiter zakończył pierwszą część meczu.
Po przerwie Orzeł ruszył na gości z animuszem i miał przewagę. W miarę upływu czasu gra zaczęła się jednak wyrównywać. Wtedy ponownie dał znać o sobie Grzywniak, który w polu karnym wykorzystał gapiostwo defensora oławian i uderzeniem przy dalszym słupku po raz drugi wpakował piłkę między słupki. Mający dwubramkową przewagę zawodnicy Orła skupili się głównie na tym, by gola nie stracić. Oławianie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale z ich przewagi nie wynikało wiele, a jeśli już zagrozili bramce Orła, to na posterunku byli obrońcy lub Gembara strzegący bramki. W 80. minucie błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Maciejewski, który następnie sfaulował w polu karnym gracza gości i arbiter podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola pewnie zamienił Zatorski i do końcowych minut było nerwowo. Ząbkowiczanie zdołali jedna utrzymać jednobramkowe prowadzenie i zainkasowali niezwykle ważne trzy punkty.
W środę przed Orłem kolejny trudny pojedynek. Biało-niebiescy zagrają ze Słowianinem Wolibórz.
IV liga: Skałki postraszyły trzecią siłę ligi
Stolczanie przez dłuższy czas dzielnie stawiali opór dzierżoniowskiej Lechii i wydawało się, że są w stanie utrzymać remis do końcowego gwizdka. Napór gospodarzy w końcówce był jednak na tyle duży, że w końcu dopięli oni swego i zainkasowali komplet oczek.
Przy stanie 0:0 kilka dobrych sytuacji do zdobycia gola mieli Lechici ale dobrze dysponowany w bramce Skałek był Kot. Stolczanie ograniczali się głównie do defensywy i sporadycznych wypadów pod pole karne Lechii, ale jeśli już tam gościli, to obrońcy gospodarzy mieli sporo pracy. W 34. minucie po faulu przed polem karnym arbiter podyktował rzut wolny dla stolczan. Do piłki podszedł Kuriata, który mocnym uderzeniem po ziemi wpakował piłkę do bramki Lechii i w Pieszycach, bo tam swoje mecze w roli gospdarza rozgrywają dzierżoniowianie, zaczęło pachnieć niespodzianką. Z prowadzenia Skałki cieszyły się zaledwie dziesięć minut. Tuż przed przerwą do wyrównania doprowadził Juraszek, który mocnym strzałem z głowy trafił piłką w poprzeczkę. Futbolówka odbiła się od obramowania, uderzyła w ziemię i wyszła w pole gry, jednak asystentka arbitra uznała, że piłka przekroczyła linię bramkową i udała się w kierunku boiska. Do przerwy mieliśmy więc remis.
W drugich 45. minutach to również gospodarze byli stroną dominującą, ale przez dłuższy czas nie potrafili znaleźć recepty na rozmontowanie defensywy Skałek, a jeśli już takową znaleźli to po raz kolejny cuda w bramce wyprawiał Kot. W około 75. minucie stolczanie po dobrej akcji mogli objąć prowadzenie za sprawą Gerlacha, jednak jego uderzenie nogami obronił golkiper miejscowych, a piłka ostatecznie wylądowała poza boiskiem. Im bliżej końca meczu, tym napór Lechii wzrastał. Gospodarze wywalczyli kilka stałych fragmentów gry zarówno w postaci rzutów wolnych, jak i rożnych. I to właśnie po rzucie rożnym gospodarze dopięli swego. W 87. minucie rywalizacji znów w jednej z głównych ról wystąpił Juraszek. Jego uderzenie obronił co prawda Kot, ale przy dobitce z najbliższej odległości Orłowskiego był już bezradny i lechici objęli prowadzenie, którego nie oddali już do ostatniego gwizdka.
W środę Skałki zagrają u siebie z Bielawianką Bielawa.
IV liga: Zamek słabszy od Galaktikos
Emocji nie było w Kamieńcu Ząbkowickim, gdzie Zamek tylko do 30. minuty rywalizacji dzielnie stawiał opór rywalom z Solnej. Galacticos objął prowadzenie po bramce Zygadły, który dopełnił formalności i wykończył dogranie z bocznego sektora boiska. Było to w 31. minucie rywalizacji. Chwilę później drugie trafienie dołożył Drożyński, wykorzystując niefrasobliwość defensorów Zamku, a tuż przed przerwą trzeciego gola zdobył Drożyński, wykorzystując rzut karny. Faulował Śleziak.
Po przerwie ekipa z Solnej strzeliła czwartego gola. Jego autorem był Rybiński. Zamek stać było tylko na honorowe trafienie Jasińskiego. Już w środę Zamek uda się na mecz do Żmigrodu. Przeciwnikiem walczący o powrót do III-ligi miejscowy Piast.
A-klasa, gr. III: Idealny scenariusz dla Sparty
Znakomicie ułożyły się wyniki minionej kolejki dla liderującej Sparty Ziębice. Podopieczni Radosława Korchana nie bez problemów, ale ostatecznie zwyciężyli w Brzeźnicy 2:1 i powiększyli przewagę nad grupą pościgową. Swoje mecze przegrały bowiem drugie Sudety Międzylesie i trzecia Pogoń Duszniki-Zdrój. Co więcej, kompletu punktów nie zdobyła też będąca w górze tabeli Unia Złoty Stok. Ziębiczanie mają już osiem oczek przewagi nad wiceliderem i jeden mecz rozegrany mniej.
W Brzeźnicy ziębiczanie długo musieli się napocić, aby znaleźć sposób na dobrze dysponowanego w bramce Cisu Zająca. Sparta była na bakier ze skutecznością i choć przeważała, a Cis poza sporadycznymi kontrami ograniczał się do defensywy, to bramki zdobyć do przerwy nie zdołała i obie ekipy schodziły do szatni przy bezbramkowym remisie.
Drugie 45. minut to także przewaga lidera z Ziębic, który w 55. minucie w końcu dopiął swego. Pechowa interwencja Zająca, po której piłka odbiła się od Białego, a ten z najbliższej odległości skierował ją do bramki, dając swojej ekipie prowadzenie. Sparta próbowała pójść za ciosem, ale dość nieoczekiwanie to gospodarze doprowadzili do remisu. Na listę strzelców wpisał się Bilski. Do kluczowej sytuacji dla losów rywalizacji doszło około dziesięć minut przed końcem. Po składnej akcji rozprowadzonej przez Kozłowskiego piłkę w pole karne celnie posłał Fitak, tam obrońca sfaulował Gwoździa i sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Ziółkowski i pewnie umieścił piłkę w siatce ustalając wynik spotkania na 1:2 dla gości.
Choć do zakończenia ligi jeszcze długa droga, to Sparta ma naprawdę pokaźną przewagę w ligowej tabeli. W dotychczas rozegranych 17 pojedynkach ekipa Radosława Korchana straciła zaledwie siedem punktów (dwa remisy i jedna porażka), czyli o jeden mniej niż przewaga nad drugimi w tabeli Sudetami. Za tydzień ziębiczanie zagrają u siebie z czwartymi Orlętami Krosnowice, zaś Cis przełamania fatalnej passy bez wygranej poszuka w Polanicy-Zdroju.
Orlęta do meczu ze Spartą przystąpią po przekonującej wygranej 4:0 z Kłosem Laski, który po niezłym początku rundy (dwa remisy), znów musiał ponieść gorycz porażki. Gospodarze prowadzenie objęli już w 4. minucie rywalizacji, by jeszcze przed przerwą podwyższyć rezultat na 2:0. W drugich 45. minutach gospodarze mieli wyraźną przewagę, co udokumentowali kolejnymi dwoma trafieniami. Kłos pozostał w tabeli na 14. lokacie i będzie uwikłany w walkę o utrzymanie. W następnej kolejce ekipa z Lasek zmierzy się ze Zjednoczonymi Ścinawka Średnia.
Czwartym z przedstawicieli powiatu w gr. wałbrzyskiej A-klasy jest Unia Złoty Stok. Podopieczni Waldemara Tomaszewicza mimo prowadzenia 2:0 i 3:1 znów zeszli z boiska bez kompletu punktów. Tym razem na ich drodze przeszkodą nie do pokonania okazał się Hutnik Szczytna.
Unia po 35. minutach prowadziła 2:0, a dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Stwora. Tuż przed przerwą unici stracili jednak gola, ale zaraz po zmianie stron dwubramkową przewagę złotostoczanom przywrócił Satanowski. Ambitni gospodarze w 67. minucie pojedynku zdołali jednak zdobyć gola kontaktowego, a w końcówce meczu doprowadzili do remisu po skutecznie egzekwowanym rzucie karnym i ostatecznie obie ekipy podzieliły się punktami. Dla Unii był to dopiero drugi remis w sezonie, ale strata punktów spowodowała, że zespół Waldemara Tomaszewicza spadł w tabeli na szóste miejsce. Za tydzień unici zmierzą się w Dzikowcu z miejscową Burzą, która w ostatnich dwóch kolejkach ograła wicelidera i Trojan Lądek-Zdrój, z którym unici na inaugurację wiosennych rozgrywek doznali wstydliwej porażki. Ekipę ze Złotego Stoku czeka niełatwa przerwa, mimo że Burza jest w tabeli dopiero na jedenastej pozycji.
A-klasa, gr. II: Nasi bez punktów
Wstydliwej porażki w Sieniawce doznała Ślęża Ciepłowody. Podopieczni Dawida Warciaka przegrali 2:3 (0:2) z miejscowymi Czarnymi, którzy przed tym spotkaniem mieli na swoim koncie zaledwie cztery punkty. Ślęża już do przerwy przegrywała 0:2, a Sojkę dwukrotnie pokonał Konieczny. Po przerwie ciepłowodzianie wyrównali za sprawą Idziego i Cwanka i wydawało się, że są w stanie odwrócić losy spotkania. Nic bardziej mylnego. Ostateczny cios zadali gospodarze i to oni po końcowym gwizdku mogli cieszyć się z drugiego zwycięstwa w sezonie.
Ślęża pozostała w tabeli na jedenastym miejscu. Do znajdującej się oczko wyżej ekipy STEP Tąpadła/Wiry ciepłowodzianie tracą pięć oczek i mają już tylko dwa przewagi nad dwunastym LKS Gilów. Za tydzień ślężan czeka starcie z wyżej notowaną Victorią Tuszyn.
Wysoką przegraną 1:7 (1:3) zakończyła kolejny swój mecz ząbkowicka Polonia, która z czterema punktami samodzielnie już zamyka ligową tabelę. Początek rywalizacji nie zwiastował aż tak wysokiej przegranej gospodarzy. Na gola Majewskiego z czwartej minuty kwadrans później odpowiedział Madej, pewnie wykorzystując rzut karny. Przed przerwą goście zdołali jednak wyjść na dwubramkowe prowadzenie, a po zmianie stron sukcesywnie powiększali swoją przewagę. Wynik, ale przede wszystkim gra Polonii nie napawają optymizmem przed kolejnymi pojedynkami i jeśli ząbkowiczanie nie zaczną łapać punktów to w kolejnym sezonie nie będziemy już ich oglądać na A-klasowych boiskach. Za tydzień Polonia zmierzy się na wyjeździe z drugą drużyną Skałek, która w tej kolejce odbywała przymusową pauzę.