Express-Miejski.pl

Testy na koronawirusa bez wychodzenia z samochodu?

zdjęcie ilustracyjne

zdjęcie ilustracyjne fot.: freepik

Na Dolnym Śląsku mają powstać centra do testów na koronawirusa. Pacjenci, u których podejrzewa się chorobę będą mogli podjechać autami i zostanie pobrany od nich wymaz.

Sam proces na miejscu ma trwać kilka minut, a informację o wynikach testu pacjent ma otrzymać po kilku dniach. - Planujemy w kilku gminach, do trzech w pierwszej fazie, uruchomić tzw. system drive thru, czyli podjeżdżanie autem i dokonywanie wymazu - zapowiedział wczoraj wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski. Nie zdradził jednak w jakich gminach miałyby zostać utworzone takie centra.

- Największym wąskim gardłem w całym procesie badań pod kątem zarażenia wirusem SARS-CoV-2 jest dokonywanie wymazów. Chcemy się z tym szybko uporać. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest niewystarczająca liczba ratowników medycznych, którzy mogliby dokonywać wymazów. Staramy się dokonywać naboru, aby można było uruchomić większą liczbę karetek wymazowych, ale chcemy też wdrożyć nowy system. Myślę, że już w piątek w pierwszej gminie taka możliwość zostanie uruchomiona. Ponadto będziemy otwierać nowe izolatorium. Tym razem będzie to izolatorium, w którym będą mogli przebywać także pacjenci oczekujący na wymaz, mający objawy wskazujące na COVID-19 - dodawał wojewoda.

System drive-thru od kilku dni działa już przy Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Pacjent, który chce mieć przeprowadzone badania, najpierw kontaktuje się z infolinią, którą obsługują studenci Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (GUMed). Można dzwonić przez siedem dni w tygodniu w godzinach od 9 do 15. Studenci przeprowadzają wywiad z pacjentem, na podstawie którego następuje kwalifikacja do badania. Po kilku godzinach pacjent otrzymuje informację, czy się kwalifikuje do przeprowadzenia testu. Jeśli tak, to o wyznaczonej godzinie przyjeżdża do centrum. Tam jest legitymowany przez służby porządkowe, a następnie wjeżdża do specjalnie przygotowanego namiotu. Tam studenci przeprowadzają kolejny wywiad z pacjentem, mierzą temperaturę i pobierają wymaz z nosogardzieli do badań. Ten odpowiednio zabezpieczony trafia na badania molekularne do sanepidu. Po wszystkim pacjent wraca do domu, gdzie czeka na wynik, który przekaże mu telefonicznie pracownik Państwowej Inspekcji Sanitarnej.

em24.pl

REKLAMA