Polonia Ząbkowice Śląskie pokonała u siebie Cis Brzeźnica i wciąż zajmuje pozycję wicelidera fot.: Andrzej Cupiał
Unia Bardo znów remisuje, Orzeł słabszy od Polonii/Stali Świdnica. Kolejna wygrana kamienieckiego Zamku. W Roztoczniku przerwano mecz, po tym jak gracz uderzył sędziego.
Bardzianie znów remisują
Kolejny remis zanotowała bardzka Unia. Tym razem na własnym boisku podopieczni Tomasza Zielińskiego podzieli się punktami z Bielawianką Bielawa, remisując 1:1 (0:1). - Uważam, że mogliśmy ten mecz wygrać, jednak sami sobie to utrudniliśmy. Najpierw straciliśmy gola po błędzie w defensywie, później szwankowała skuteczność lub brakowało szczęścia. Mieliśmy słupek, raz rywale wybijali piłkę z linii bramkowej. Nikt nas nie skrzywdził, sami jesteśmy sobie winni, że zamiast trzech punktów po tym meczu do swojego dorobku dopisujemy tylko jeden – mówił po meczu trener Tomasz Zieliński.
Bielawianka od 23. minuty prowadziła po trafieniu Piątkowskiego, który dopadł do odbitej futbolówki po strzale zza pola karnego i pokonał Gembarę. Na wyrównanie bardzianie czekali aż do 77 minuty pojedynku. Wtedy po dośrodkowaniu z bocznego sektora boiska błąd popełnił 18-letni golkiper bielawian Skaskiewicz, a z prezentu skorzystał Robak i zdobył wyrównującego gola, ustalając tym samym rezultat batalii. W bramce gospodarzy na drugie 45. minut pojawił się Susz, dla którego był to czwartoligowy debiut w barwach Unii. Golkiper miejscowych był praktycznie bezrobotny. Zmiana była spowodowana kontuzją Piotra Gembary, który jednak powinien być już w pełni sił na kolejny mecz.
Unici mają na swoim koncie osiem punktów, Bielawianka jest czwarta z jednym oczkiem więcej. W kolejnej kolejce bardzianie zagrają na własnym boisku z Orłem Sadowice.
Świdniczanie lepsi od ząbkowickiego Orła
Piłkarze z Ząbkowic Śląskich nie zdołali zatrzymać na własnym boisku rozpędzonej Polonii/Stali Świdnica. Podopieczni Tomasza Masłowskiego ulegli rywalom 0:2 (0:1) i spadli w tabeli na ósme miejsce. Świdniczanie piastują fotel wicelidera.
Do przerwy mecz był wyrównany. Nieznaczną przewagę posiadali świdniczanie. To oni częściej konstruowali akcje i szukali okazji na pokonanie Derbisza, ale to Orła wypady pod pole karne gości były groźniejsze. Dobrych okazji nie wykorzystali jednak Moskal, Pohytajilo i Kuriata. Gdy wszystko wskazywało na brak goli do przerwy, świdniczanie po bardzo dobrze wyprowadzonej kontrze zdołali zdobyć trafienie i schodzili do szatni z jednobramkową zaliczką.
Po zmianie stron Polonia/Stal szybko podwyższyła prowadzenie. Z dystansu uderzył Kozachenko, a piłka po ręce Derbisza znalazła drogę do siatki. Rywale przejęli inicjatywę i mieli swoje okazje do podwyższenia wyniku, jednak ostatecznie do siatki ząbkowiczan już nie trafili. W końcówce meczu dwukrotnie przed szansą na strzelenie honorowego gola dla gospodarzy stanął Górski. Raz piłkę po jego strzale z linii bramkowej wybił obrońca, a raz świdniczan uratowała poprzeczka.
W nastepny weekend biało-niebiescy zagrają w Kobierzycach z miejscowym GKS.
Zamek na fali
Podobnie jak przed rokiem udany start w rozgrywkach notuje kamieniecki Zamek. Podopieczni Waldemara Tomaszewicza w ostatniej kolejce pokonali 2:0 (0:0) Orlęta Krosnowice i po pięciu kolejkach z dziesięcioma oczkami zajmują czwarte miejsce w tabeli. – Naszym celem jest spokojne utrzymanie, bo przy mało stabilnej sytuacji kadrowej na nic więcej obecnie liczyć nie możemy – studzi jednak optymizm trener Waldemar Tomaszewicz.
Pojedynek między Zamkiem a Orlętami nie był porywającym widowiskiem. – Popełniliśmy mniej błędów i wygraliśmy. Mieliśmy też więcej szczęścia. Cieszą kolejne ważne trzy oczka na naszym koncie – mówił Tomaszewicz. W bramce Zamkovii w klasie okręgowej zadebiutował bramkarz Bartecki. Do składu po kontuzji wrócił już Brazylijczyk Neto i od razu strzelił gola. To on w 52 minucie gry otworzył wynik spotkania. Rezultat gry ustalił Szpakowicz, notując samobójcze trafienie na niespełna kwadrans przed końcem meczu. - Piąta seria gier a my nie potrafimy strzelić bramki z akcji. Mam jednak cichą nadzieję, że w najbliższych meczach odblokujemy się i zaczniemy grać lepiej, bo to przecież potrafimy – mówił po meczu szkoleniowiec Orląt Kamil Matusik. Beniaminek z Krosnowic ma na swoim koncie cztery oczka i znajduje się tuż nad strefą spadkową.
Remisowa passa trwa
Piłkarze Grzegorza Czachora w trzecim meczu z rzędu podzielili się punktami. Tym razem złotostoczanie zremisowali 1:1 (1:1) w Żarowie z tamtejszymi Zjednoczonymi. Po pięciu kolejkach unici mają na swoim koncie sześć punktów, a do liderującej kłodzkiej Nysy tracą ich już siedem.
- Nadal mamy problemy kadrowe. Do Żarowa pojechaliśmy w zaledwie trzynastoosobowym zestawieniu. Znów prowadziliśmy, ale do domu po raz kolejny wracamy bez zwycięstwa – mówi Grzegorz Czachor. Jego zespół prowadzenie objął w około 65. minucie spotkania po trafieniu Jarosława Śleziaka, który strzałem z głowy pokonał bramkarz Zjednoczonych. Z korzystnego wyniku złotostoczanie cieszyli się ledwie 60 sekund po kuriozalnym błędzie Gurbały. – Strzał z okolic 40 metrów, piłka zrobiła przed Danielem kozła, zdołał ją odbić przed siebie i gdy już wszyscy zawodnicy rozbiegli się do przodu, nagle obracają się a futbolówka w siatce. Nie wiem jak on to zrobił, ale wygląda na to, że sam sobie wrzucił po prostu piłkę do bramki – opisuje sytuację trener Unii.
– Szkoda straty kolejnych punktów. To jednak dopiero początek sezonu i jest jeszcze dużo meczów. Każdy kolejny będziemy chcieli wygrywać, ale słowa trzeba też obracać w czyny – kontynuuje szkoleniowiec złotostoczan.
Czachor miał też sporo uwag do prowadzącego zawody sędziego Jurasza. – Arbiter zamiast pokazywać żółte kartki za faule i ostre wejścia postanowił karać kartkami tylko za pyskówki. W rezultacie Dudzic zakończył mecz z kontuzją kolana, a Dechnik z urazem stawu skokowego – martwi się trener Unii.
Do prowadzącej Nysy złotostoczanie tracą już siedem punktów i walkę o awans do czwartej ligi zaczęli raczej od falstartu. – Przed sezonem powiedzieliśmy sobie, że gramy o awans. Niestety, przez niektórych graczy były to słowa rzucone na wiatr. Wesela, wakacje, wyjazdy powodują, że kadrowo nie wyglądamy za dobrze, a szeroka kadra to jeden z kilku czynników dający innym drużynom przewagę nad nami w walce o czwartą ligę. Jeżeli sytuacja dalej tak będzie wyglądać to Unia znów będzie grać o miejsca 4-8, z tym, że wtedy już prawdopodobnie nie ze mną w roli trenera – kończy szkoleniowiec.
Polonia ponownie za trzy punkty
Polonia, choć miewała lepsze mecze w swoim wykonaniu w tym sezonie to jednak bez większych problemów rozprawiła się z brzeźnickim Cisem. Gospodarze objęli prowadzenie już w szóstej minucie po bramce Tomasza Moszumańskiego i jak podkreśla trener Sikorski to znacznie ułatwiło im grę w dalszych minutach.
- Przed przerwą był okres gry kiedy to Cis przeważał i miał swoje sytuacje do zdobycia bramki, jednak dwukrotnie świetnie interweniował Wolan. W przerwie powiedzieliśmy sobie kilka ostrzejszych słów i zaraz po zmianie stron zdobyliśmy dwa gole i rozstrzygnęliśmy rezultat spotkania. Nie był to może najlepszy mecz w naszym wykonaniu, pewnie poniekąd miała na to wpływ pogoda, ale cieszy kolejna wygrana – mówił po meczu Bogumił Sikorski. Pozostałe dwie bramki dla ząbkowiczan zdobyli Stanuch i Mikulski.
Mimo niekorzystnego wyniku zadowolony z postawy swoich graczy był też Wojciech Dujin, trener Cisu. – Zupełnie inny zespół od tego sprzed tygodnia - mówił o swojej drużynie. - Mimo porażki, zawodnicy których miałem do dyspozycji pokazali zaangażowanie, walkę i charakter. Szkoda dwóch dogodnych sytuacji z pierwszej połowy, bo mogliśmy schodzić do szatni z korzystniejszym rezultatem i po przerwie mecz mógłby wyglądać inaczej – relacjonował szkoleniowiec gości, który nie mógł skorzystać dziś m.in. z Bieńki, Latosiewicza, Rutkowskiego czy Poręby.
Skałki nadal z kompletem
Tempa nie zwalniają stoleckie Skałki, które pokonały w Stolcu ciepłowodzką Śleżę 4:0 (2:0). Choć było to spotkanie lidera tabeli z przedostatnim zespołem ligi to różnica dzieląca obie ekipy w tabeli na boisku nie była aż tak widoczna. Mecz komfortowo dla Skałek ułożyły szybko zdobyte dwa gole. Najpierw po zagraniu ręką w polu karnym jedenastkę na bramkę zamienił Satanowski, a po chwili bezpośrednio z rzutu rożnego trafił Piotr Wiśniewski.
Przed przerwą ciepłowodzianie próbowali zdobyć gola kontaktowego. Najbliżej szczęścia był Marcin Gerlach, ale jego uderzenie minimalnie minęło słupek bramki rywali. Skałki pod koniec pierwszej części gry zdobyły gola numer trzy, ale arbiter słusznie wskazał pozycję spaloną. Po przerwie stroną przeważającą byli przyjezdni. Ślęża dłużej utrzymywała się przy piłce i oddawała więcej strzałów. Nie sprawiały one jednak problemów Kotowi, za wyjątkiem bomby Gerlacha. Skrzydłowy Ślęży mocno uderzył zza pola karnego, futbolówka odbiła się od obrońcy miejscowych i Kot musiał wzbić się na wyżyny swoich umiejętności by sparować futbolówkę na rzut różny. Skałki swoje zwycięstwo przypieczętowały w ostatnim kwadransie pojedynku. Kolejnego gola w sezonie zdobył super-rezerwowy Kuranda, a w doliczonym czasie gry ciepłowodzian dobił Stolarski po skutecznie wyprowadzonej kontrze.
Rewelacyjny Harnaś
Dwanaście punktów po pięciu meczach ma beniaminek ze Starczówka. Podopieczni Łukasza Głowaka pokonali na wyjeździe sąsiadujących z nimi w tabeli Zielonych Łagiewniki 4:2 (2:1). Dla zwycięzców hat-tricka ustrzelił Damian Madej, a jedno trafienie dorzucił Galik.
- Szybko zdobyliśmy gola i w zasadzie od pierwszych minut grało nam się łatwiej. Efektem tego była kontrola boiskowych wydarzeń i podwyższenie prowadzenia. Niestety przed przerwą po zamieszaniu w polu karnym straciliśmy bramkę. Wiedzieliśmy, że rywale po zmianie stron pójdą za ciosem i będą szukali gola wyrównującego, ale szybko zdołaliśmy ostudzić ich zapędy – relacjonuje trener Harnasia Łukasz Głowak. W 53. minucie do siatki po raz drugi w tym meczu trafił Madej. Zieloni co prawda zdołali znów zmniejszyć straty do jednego trafienia, ale wówczas po raz kolejny błysnął Madej, zdobywając hat-tricka i ustalając wynik rywalizacji.
Harnaś z dwunastoma oczkami w tabeli zajmuje czwartą pozycję – zdecydowanie najlepszą wśród beniaminków. Teraz podopiecznych Głowaka czeka starcie z Interem Ożary.
Nerwówka na życzenie
Na własne życzenie nerwówkę stworzyli sobie gracze Sparty Ziębice, którzy mimo prowadzenia 3:0 i gry w przewadze dali sobie wbić trzy bramki. Ostatecznie jednak ziębiczanie wygranej z rąk nie wypuścili, a pojedynek zakończył się wynikiem 5:3 dla miejscowych.
Strzelanie dla ziębickiej ekipy rozpoczął Paweł Mazur, który w 20 i 28 minucie pokonał bramkarza przyjezdnych. Tuż przed przerwą gola na 3:0 dla Sparty dorzucił Dawid Gwóźdź i wydawało się, że Sparta rozniesie przeciwników z Dobrocina. Dodatkowo w 55 minucie gry z boiska za dwie żółte kartki wyrzucony został Kerger i piłkarze beniaminka grali w osłabieniu. Jak się okazało, w dziesiątkę rywale radzili sobie znacznie lepiej. W 68. minucie gola na 3:1 zdobył Paśko, a cztery minuty później ten sam zawodnik strzelił drugiego gola dla ekipy z Dobrocina i rozpoczęły się emocje. Te jednak w 84 minucie na chwilę ostudził Gwóźdź, trafiając do sieci po raz drugi. Dwie minuty po jego golu hat-tricka skompletował Paśko i znów dobrocinianie tracili tylko jednego gola. Ostatecznie nie zdołali jednak doprowadzić do remisu, a wynik batalii w 90 minucie ustalił rezerwowy Mariusz Mazur.
Sparta z trzynastoma oczkami nadal zajmuje trzecie miejsce w lidze za stoleckimi Skałkami i ząbkowicką Polonią.
Remis Interu
Punkt z Uciechowa zdołał wywieźć Inter Ożary. Podopieczni Przemysława Gajka prowadzili nawet 1:0 po trafieniu Sylwestra Jaźwińskiego w 65. minucie, ale punkt Kolibrowi uratował doświadczony Lesław Sobolewski. Ekipa z Ożar udała się na mecz bez nominalnego bramkarza – Przemysław Szymocha zmuszony był pauzować za czerwoną kartkę, którą otrzymał przed tygodniem, a między słupkami pojawił się Piotr Dudzic, który zaliczył udany występ.
- Czujemy lekki niedosyt, bo prowadziliśmy i przy odrobinie szczęścia mogliśmy zwyciężyć. Zdobyty punkt trzeba jednak doceniać. Najważniejsze, że pokazaliśmy zaangażowanie i walkę. To dobry prognostyk na kolejne pojedynki - mówi kapitan zespołu Wojciech Gembara. Inter do meczu przystąpił osłabiony. Oprócz Szymochy zabrakło również Sąsiadka, Gajka, Sztangreta i Czyszczonia.
Szczęśliwa victoria Henrykowianki
Gdy w 30. minucie pojedynku Respekta zdobywał drugiego gola dla Henrykowianki wydawało się, że piłkarze Dawida Warciaka odniosą pewne i okazałe zwycięstwo, tym bardziej, że do przerwy goście kontrolowali boiskowe wydarzenia. Po zmianie stron gra zawodników z Henrykowa uległa jednak znacznemu pogorszeniu, co wykorzystali gospodarze z Piławy Dolnej, zdobywając w odstępie niespełna 15 minut trzy gole. W 60 minucie Skorobohatego pokonał Juraszek, a dwa kolejne gole zdobyli Kaleta i Patryk Kucharek. W obozie miejscowych zapanowała ogromna radość, wśród przyjezdnych konsternacja. Henrykowianie szybko jednak otrząsnęli się po trzech ciosach i w ostatnim kwadransie wyprowadzili dwa kolejne. Najpierw do remisu doprowadził Górski, a w końcówce meczu do siatki trafił Respekta i ostatecznie zapewnił gościom trzy oczka.
Dla henrykowian było to drugie zwycięstwo w tym sezonie. Teraz podopieczni Dawida Warciaka zagrają na własnym boisku z Kolibrem Uciechów.
Mecz z udziałem Tarnovii przerwany. Zawodnik uderzył sędziego
69 minut trwał mecz w Roztoczniku, gdzie miejscowa drużyna podejmowała Tarnovię Tarnów. Wszystko przez zachowanie jednego z zawodników gości, który uderzył sędziego. Spotkanie zostało przerwane przy stanie 2:1 (1:1) dla gospodarzy. Miejscowi prowadzili od 42. minuty po golu Kizyma, jednak tuż przed przerwą wyrównał Dawid Rychter. W 68. minucie miejscowi po raz kolejny wyszli na prowadzenie, a strzegącego bramki Tarnovii Kasiurkę pokonał Radziewicz. Minutę później spotkanie zostało przerwane. Więcej o zajściu z 69. minuty pisaliśmy w artykule pt. Przerwany mecz z udziałem Tarnovii. Zawodnik uderzył sędziego.
sm. / Express-Miejski.pl
Punkt czwartoligowców, skandal w Roztoczniku
2016-09-11 23:33:45
sm. / Express-Miejski.pl
Unia Bardo znów remisuje, Orzeł słabszy od Polonii/Stali Świdnica. Kolejna wygrana kamienieckiego Zamku. W Roztoczniku przerwano mecz, po tym jak gracz uderzył sędziego.
2016-09-14 08:27:53
gość: ~janek
sleza pilkarsko wygladala lepiej niz skalki ale nie meili szczescia i szybko stracili dwa gole
2016-09-14 10:17:21
gość: ~mistrz
za to jak kto wygląda na boisku punktów nie dają dlatego ślęża ma 1 pkt a skałki 15 :D :D pieniądze nie grają dlatego slęża przegrała ze skałkami spartą i ledwo urwała punkt dobrocinowi
2016-09-14 10:33:40
gość: ~janek
ja jestem obiektywny kibic i wszytkim zycze jak najlepiej . cieplowody maja mloda druzyne i niedlugo pewnie bedzie to juz fajnie funkcjonowac bo bylo widac w ich grze pomysl na gre . skalki wygraly ten mecz doswiadczeniem i indywidualnosciami a takze wykorzystujac bledy mlodych chlopakow ze slezy . w rundzie rewanzowej bedzie ciekawie
2016-09-14 13:10:35
gość: ~Dudek
Porównywanie Stolca do Ciepłowód nie ma sensu, obie drużyny mają znacznie inne cele, przynajmniej już teraz, bo przed sezonem Ślęża porwała się z motyką na słońce hehe
2016-09-14 13:42:48
gość: ~Skałkowy
Gra Ślęzy bardzo dobra - widać pomysł oraz zgranie. Kadrowo również czołówka Ligi - czuję że teraz " wjadą " na właściwe tory - tego im serdecznie życzę - w końcu większość zawodników zna się od lat. Jedyne czego im brakuje to 2 doświadczonych STARSZYCH zawodników, którzy w trakcie meczu studziliby gorące głowy UTALENTOWANEJ młodzieży
2016-09-15 10:11:48
gość: ~Ronaldo
Skałkowy - za estetykę punktów nie dają. Ciekawe co tam u byłego trenera Slezy ktory zapowiadal rozjechanie Stolca 5 0
2016-09-15 10:13:26
gość: ~Młody
Gdzieś się schował i ze wstydu nie wychodzi z ukrycia haha
2016-09-15 13:15:48
gość: ~obserwator
Trener To za dużo powiedziane bo koleś nie ma odpowiednich uprawnieńn :)
Ale wczoraj był na meczu ślęży z Unią pił browarki i obserwował swoich byłych podopiecznych :)
2016-09-15 13:50:03
gość: ~kibic
to znaczy ze pseudotrenera Igora P zwolniono juz z oddziału psychiatrycznego ???? :D
2016-09-16 11:29:34
gość: ~grajek
ostatnio dodany post
Był tam po tym jak stracił posadę szkoleniowca młodych gniewnych?
REKLAMA
REKLAMA