Express-Miejski.pl

Orzeł na wiosnę z kompletem punktów, Skałki z nieba do piekła w Jedlinie-Zdroju. Zamek z punktem

Klasa okręgowa: Orzeł Ząbkowice Śląskie 5:3 (2:2) Granit Roztoka

Klasa okręgowa: Orzeł Ząbkowice Śląskie 5:3 (2:2) Granit Roztoka fot.: PiKo Photography

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł skruszył Granit i przewodzi w tabeli, Skałki przegrały wygrany mecz. Punkt Zamku w Żarowie i kolejna porażka Sparty. W A-klasie wygrane dwóch Unii, dołek Cisu.

Klasa okręgowa: Orzeł po raz szósty zwycięski na wiosnę, porażka Skałek w cieniu kontrowersji

Sporo emocji przyniosła miniona kolejka w meczach klasy okręgowej z udziałem naszych zespołów. Ząbkowicki Orzeł wygrał na własnym boisku 5:3 (2:2) z Granitem Roztoka, choć zwycięstwo biało-niebieskim nie przyszło łatwo. Już w pierwszych pięciu minutach obie ekipy stworzyły sobie sytuacje do zdobycia gola. Orzeł dwie niezłe, Granit jedną doskonałą, ale goli nie było. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli goście. Było to w 11. minucie. W polu karnym faulował Dyda, a jedenastkę na bramkę zamienił Grosiak. Podopieczni Piotra Kupca szybko jednak wyrównali po celnym uderzeniu głową Grzywniaka, który dobił odbitą przez bramkarza piłkę. Gdy wydawało się, że kolejne gole dla Orła to kwestia czasu, to przyjezdni po kontrze zdobyli drugie trafienie. Akcję po tym golu odpowiedział jednak Robak, wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem gości. Do przerwy 2:2.

W drugich 45. minutach Orzeł przeważał, a rywale odpowiadali kontrami. Nie były one jednak bolesne w skutkach, jak te w pierwszej części meczu. Najczęściej kończyły się na defensorach biało-niebieskich, a raz znakomicie interweniował Pukacz. Biało-niebieskich na prowadzenie wyprowadził rezerwowy Szabatowski. Było to w około 70. minucie pojedynku. Chwilę później z groźną kontrą wychodzili roztoczanie i Matusik w środkowej strefie boiska faulował gracza przyjezdnych. Gracze Granitu doskoczyli do arbitra i doszło do przepychanek. Trwały one dobrych kilka minut, a arbiter ukarał kartkami kilku graczy, jednych i drugich. Były też dwa bezpośrednie czerwa – dla Bałuta oraz Malika. W rywalizacji 10 na 10 lepiej poradzili sobie ząbkowiczanie, którzy w około 80. minucie zdobyli czwartego gola. Asystował Skubisz, a formalności dopełnił Madej. Na 5:2 w doliczonym czasie gry uderzeniem z dystansu podwyższył Ostaszewski, a wynik rywalizacji ustalił Karbowiak, który fantastyczną podcinką w sytuacji sam na sam z Pukaczem zmusił golkipera Orła do kapitulacji.

Teraz biało-niebieskich czeka wyjazd do Bystrzycy Kłodzkiej, która walczy o utrzymanie. Ząbkowiczanie wciąż mają trzy punkty przewagi nad Bielawianką Bielawa, która dotrzymuje kroku zespołowi Piotra Kupca.

Orzeł utrzymał pozycję lidera i powiększył przewagę nad Skałkami, które przegrały w Jedlinie-Zdroju. Dla stolczan była to porażka o tyle bardziej bolesna, że do 44. minuty zespół prowadzony przez Arkadiusza Albrechta prowadził 3:0! Już w 40. sekundzie pojedynku Skałki objęły prowadzenie po golu Szydziaka, który sprytnym uderzeniem z kilkudziesięciu metrów pokonał wysuniętego golkipera Zdroju. Po chwili podwyższył Dawiec, a trzeciego gola w 38. minucie rywalizacji dołożył Gargała i w obozie Skałek chyba nawet największy pesymista nie myślał, że stolczanie wyjadą ze Zdroju bez chociażby punktu. Tym bardziej, że mieli oni jeszcze okazję na czwartego gola.

W końcówce pierwszej połowy arbiter podyktował jednak rzut karny dla miejscowych. Zdaniem zdaniem przyjezdnych bardzo kontrowersyjny. Arbiter uznał, że Kot przy próbie wybicia piłki dośrodkowanej w pole karne faulował Chabrowskiego. Karę wymierzył sam poszkodowany i było 1:3. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa.

W drugiej odsłonie Zdrój szybko trafił do bramki Skałek po raz drugi i miał ponad 30 minut żeby odwrócić losy rywalizacji. Tu również przyjezdni mieli pretensje do arbitra, domagając się odgwizdania faulu na brazylijskim defensorze Skałek. Arbiter pozostał jednak niewzruszony na sugestie graczy stolczan i było 2:3. W 70. minucie gospodarze dopięli swego i doprowadzili do remisu. Arbiter uznał, że ręką w polu karnym zagrywał Kuska i po raz drugi tego dnia wskazał na rzuty karny. Kota pokonał Chabrowski i było 3:3. Gospodarze ruszyli za ciosem z nadzieją, że mogą zgarnąć trzy punkty i...mogli, a w zasadzie powinni zostać skarceni. W dobrej sytuacji znalazł się rezerwowy Samuel, ale posłał piłkę w słupek bramki Zdroju. Ta sytuacja zemściła się chwilę później. Gola w 84. minucie dla gospodarzy zdobył rezerwowy Chałupka i jak się okazało, dał swojemu zespołowi trzy punkty. Skałki kończyły mecz w dziewiątkę, po tym jak czerwoną kartkę w doliczonym czasie gry ujrzeli Kot i Radziszewski. Obaj zostali wyrzuceni z boiska za niesportowe zachowanie.

Przed Skałkami teraz mecz z drugą drużyną Lechii Dzierżoniów.

SPRAWDŹ TEŻ: Albrecht zrezygnował, w Skałkach nowy trener. „Walczymy o sprawiedliwość” - klub wydał oświadczenie [KLIK]

Punkt szanują w Kamieńcu Ząbkowickim. Zamek grał na wyjeździe w Żarowie z niżej notowanymi Zjednoczonymi. Z przebiegu meczu to gospodarze bardziej zasługiwali na zwycięstwo i tylko fatalnej skuteczności swoich rywali piłkarze Szymona Markowskiego mogą zawdzięczać wywalczony remis.

Pierwsza połowa była wyrównana. Obie ekipy skupiły się przede wszystkim na tym, by gola nie stracić i próbowały odgryzać się kontrami. Groźniejsze wyprowadzali gospodarze. Dwa razy obrońcom Zamku urwał się Uszczyk, ale niedokładnie zagrywał w pole karne i do przerwy goli nie było.

Nie było ich też po zmianie stron, choć gospodarze stworzyli sobie kilka naprawdę doskonałych sytuacji. Zamek próbował atakować większą liczbą piłkarzy, przez co częściej nadziewał się na kontry. Hat-tricka mógł skompletować Uszczyk, który kilkukrotnie stawał oko w oko z Czarneckim, ale żadnej z tych sytuacji nie wykorzystał. Zamek najbliżej zdobycia gola był po dograniu Burczaka i strzale Gerlacha, ale lecącą do bramki piłkę zablokował obrońca. Mecz zakończył się bezramkowym remisem i obie ekipy dorzuciły po punkcie. Dla gospodarzy było to pierwsze oczko wywalczone na wiosnę, dla Zamku czwarty mecz w rundzie ze zdobyczą punktową.

Teraz przed Zamkiem mecz u siebie ze Zdrojem. Ekipa Szymona Markowskiego zajmuje w tabeli dziesiąte miejsce z bezpieczną przewagą nad strefą spadkową. Co prawda w Kamieńcu Ząbkowickim utrzymania na sto procent pewni być jeszcze nie mogą, jednakże tylko katastrofalna druga część rundy wiosennej mogłaby spowodować, że Zamek zostałby uwikłany w grę o pozostanie w lidze.

Trwa czarna seria Sparty Ziębice. Ekipa trenera Tomasza Masłowskiego zanotowała kolejną porażkę i na poważniej ugrzęzła w strefie spadkowej. Tym razem ziębiczanie przegrali 2:4 (0:2) z drugą drużyną Lechii Dzierżoniów. Skutki porażki tym bardziej bolesne, że punkty zdobyła Nysa Kłodzko walcząca ze Spartą o utrzymanie, a także zespoły znajdujące się nad strefą spadkową - Zjednoczeni Żarów i Włókniarz Głuszyca.

Do 65. minuty mecz odbywał się pod całkowite dyktando gospodarzy, którzy zdominowali ziębiczan. Efektem tego były dwa gole zdobyte tuż przed przerwą. Raz trafił Watuszko, raz Segda. Chwilę po przerwie trzecią bramkę dla Lechii zdobył Watuszko. Po zmianach przeprowadzonych w zespole Lechii to ziębiczanie przejęli inicjatywę i postawili wszystko na atak, czego efektem było trafienie Pintala oraz Trepki, który wykorzystał rzut karny. Dzięki tym trafieniom na około 15 minut przed końcem ziębiczanie złapali kontakt i walczyli o gola wyrównującego. W doliczonym czasie gry Sparta zdobyła gola na 3:3, lecz sędzia odgwizdał pozycję spaloną Sendora. Po tej sytuacji ziębiczanie zostali z przodu, zawodnicy z Dzierżoniowa wykorzystali te sytuacje i ustalili wynik spotkania na 4:2.

Za tydzień ziębiczanie zagrają u siebie z AKS Strzegom, który ostatnio złapał zadyszkę.

A-klasa, gr. III: Unie za trzy, Kłos z wysoką porażką

Unia Złoty Stok utrzymuje fotel lidera. Podopieczni Waldemara Tomaszewicza ograli na własnym boisku 4:2 (1:0) Burzę Dzikowiec.

Złotostoczanie długo się rozkręcali i dopiero pod koniec pierwszej części spotkania zdobyli gola dającego prowadzenie. Jego autorem był Pluciak, który po dośrodkowaniu piłki z rzutu rożnego z bliskiej odległości pokonał Rosiaka. Wcześniej grający z kontry gracze z Dzikowca kilkukrotnie zagrozili bramce strzeżonej przez Caputę, ale gola ostatecznie nie zdobyli. Do przerwy 1:0.

Po zmianie stron kolejne trafienia dla Unii dołożyli Satanowski i dwukrotnie Głąb. Złotostoczanie prowadzili już 4:0, a w ich szeregi wkradł się  element rozluźnienia, które spowodował, że goście w końcówce meczu zdobyli dwa gole i zmniejszyli rozmiary porażki.

Złototocki zespół zasłużenie dopisał do swojego dorobku punktowego trzy oczka i zrobił kolejny mały krok w kierunku awansu do klasy okręgowej. Teraz złotostoczan czeka wyjazd do Jaszkowej Dolnej, która w zimie przeszła ogromną metamorfozę i na wiosnę jest raczej dostarczycielem punktów. W tabeli ekipa trenera Tomaszewicza ma trzypunktową przewagę nad wiceliderem z Lądka-Zdroju.

Rozkręca się Unia Bardo, która po niemrawym początku rundy zanotowała drugie zwycięstwo. Tym bardziej cenne, że na trudnym terenie w Domaszkowie, z wyżej notowanym Śnieżnikiem. 

Bardzianie od siódmej minuty przegrywali, po tym jak w dobrej sytuacji znalazł się Brogowski, minął bramkarza Unii i skierował piłkę do pustej bramki. Jednobramkowa przewaga domaszkowian utrzymywała się do 60 minuty rywalizacji, choć gospodarze mieli swoje szanse by zdobyć bramkę numer dwa. Ta sztuka im się jednak nie udała i za niewykorzystane okazje zapłacili stratą punktów. Najpierw remis bardzianom dał Tomaszewski, dobijając strzał Tokarza, a następnie ładnym uderzeniem popisał się rezerwowy Brzęczkowski i wyprowadził Unię na prowadzenie. Bardzianie korzystnego wyniku nie oddali już do końcowego gwizdka i mogli cieszyć się z trzech punktów. 

Unia w tabeli jest na siódmym miejscu i powoli może patrzeć w górę tabeli. Kwestią czasu wydaje się być przeskoczenie słabo grającej wiosną Iskry, a w zasięgu podopiecznych Pawła Świerzawskiego jest też Kryształ Stronie Śląskie i Śnieżnik. Teraz bardzian czeka mecz u siebie z MLKS Radków.

Wysokiej porażki doznał Kłos Laski, który uległ 1:5 (0:1) Zjednoczonym Ścinawka Średnia. Przyjezdni do przerwy prowadzili różnicą jednego gola, a po zmianie stron czterokrotnie trafiali do siatki Kłosa. Jedynego gola dla gospodarzy przy stanie 0:3 zdobył Sowa. Było to w 63. minucie gry. Chwilę później miejscowi mieli doskonałą okazję na zdobycie bramki kontaktowej, ale rzutu karnego nie wykorzystał ...

A-klasa, gr. II: Ślęża uległa Pogoni Pieszyce, Cis w dołku

Ślęża powalczyła z liderem, ale punktów zdobyć nie zdołała. Ekipa Radosława Korchana uległa 1:3 (0:1) Pogoni Pieszyce, która zrobiła kolejny krok w kierunku powrotu na boiska klasy okręgowej.

Do przerwy goście prowadzili 1:0 po trafieniu Sucharzewskiego. Po przerwie dołożyli drugie trafienie. Jego autorem w 67. minucie rywalizacji był Dziuba. Chwilę po tym golu kontaktową bramkę dla Ślęży zdobył Kuranda i wydawało się, że w końcówce meczu czekają nas spore emocje. Nadzieje miejscowych na korzystny wynik szybko rozwiał jednak Kwinta, który w 82. minucie po raz trzeci zmusił Piotrowskiego do kapitulacji i tym samym ustalił wynik meczu.

Teraz przed Ślężą wyjazd do Owiesna, które w tym sezonie jeszcze nie wygrało i z dwoma punktami zamyka tabelę. Jeśli ekipa Radosława Korchana nie chce skomplikować sobie sytuacji w tabeli to powinna to spotkanie wygrać. Aktualnie ciepłowodzanie zajmują ostatnie miejsce nad kreską i mają pięć oczek przewagi nad Czarnymi Sieniawka.

Po sensacyjnej wygranej na inaugurację rundy z liderem, w dołek wpadł Cis Brzeźnica. Podopieczni Wojciecha Dujina zanotowali trzeci mecz bez wygranej. W miniony weekend przegrali 0:1 z niżej notowanym STEP Tąpadła/Wiry. Jedyny gol w meczu padł w 28. minucie rywalizacji. Jego autorem był Piotr Machowski.

Teraz przed Cisem powrót na własne boisko i rywalizacja z trzecimi Zielonymi Łagiewniki. Jeśli w Brzeźnicy myślą o zajęciu miejsca w górnej części tabeli, to musza zacząć regularnie punktować. Aktualnie brzeźniczanie spadli w tabeli na ósme miejsce.

em24.pl

19

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA