Express-Miejski.pl

Nasi okręgówkowicze bez wygranej, w A-klasie Unia Złoty Stok rozgromiła ATS

A-klasa: ATS Wojbórz 0:7 (0:2) Unia Złoty Stok

A-klasa: ATS Wojbórz 0:7 (0:2) Unia Złoty Stok fot.: Magdalena Winnik / Poszukując kadru

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

W kratkę spisują się nasze zespoły na początku tego sezonu. Nie zawodzi jedynie Unia Złoty Stok, która w sześciu meczach nie zaznała jeszcze smaku porażki.

Podziałem punktów zakończył się piątkowy pojedynek Skałek Stolec ze Zdrojem Jedlina-Zdrój. Gospodarze źle rozpoczęli mecz, przegrywali już dwoma bramkami, odrobili straty z nawiązką i wyszli na prowadzenie, ale ostatecznie po końcowym gwizdku mieli na swoim koncie tylko punkt.

Choć od pierwszych minut to stolczanie dłużej utrzymywali się przy piłce, to groźniejsi byli przyjezdni. Już w siódmej minucie po długim zagraniu na połowę Skałek niefortunnie interweniował Dominik i zaskoczył własnego bramkarza, dając gościom prowadzenie. W 20. minucie rywalizacji było już 0:2, a to za sprawą Chabrowskiego, który wykorzystał błąd Gawdonowicza i z najbliższej odległości umieścił piłkę w bramce. Chabrowski mógł przed przerwą zdobyć przynajmniej jeszcze jednego gola, ale dwukrotnie pudłował w niezłych sytuacjach. Stolczanie dopiero pod koniec pierwszej połowy konkretnie zagrozili bramce gości. Najpierw sytuację sam na sam zmarnował Samuel, później ten sam zawodnik znalazł się w dogodnej okazji, ale jego uderzenie zablokowali obrońcy. Impas pod bramką przyjezdnych przełamał w końcu Dereń, którego pierwsze uderzenie zablokowali obrońcy, ale przy dobitce nie byli już skuteczni i piłka po nodze jednego z nich wpadła do bramki. Do przerwy 1:2.

W drugich 45. minutach Skałki przeważały, próbowały konstruować akcje i szukać wyrównującego gola. Ten przyszedł w 60. minucie gry, kiedy to Szabat mocnym uderzeniem z okolic pola karnego wyprowadził stolczan na prowadzenie. Od tego momentu kibice oglądali coraz to ciekawszy futbol. Jedni i drudzy szukali zwycięskiego gola, jednak choć czas mijał, to piłka nie chciała wpaść ani do jednej, ani do drugiej bramki. Wydaje się, że więcej okazji mieli gospodarze i po jednej z nich, w końcówce pojedynku zdołali trafić do siatki. Uczynił to Dereń, po strzale którego piłka wturlała się do bramki Jaskółowskiego tuż przy słupku. Radość stolczan i dobre humory ostudził w ostatniej akcji meczu Chabrowski. Najpierw wywalczył on rzut wolny tuż przed bramką Skałek, a następnie uderzył ze stałego fragmentu. Piłka odbiła się od jednego z graczy miejscowych, zmyliła Gawdonowicza i wpadła między słupki...

W kolejnej kolejce Skałki zagrają na wyjeździe w Dzierżoniowie. Po 6. kolejkach stolczanie z dziewięcioma punktami są na ósmej pozycji. Do lidera tracą jednak tylko cztery.

Klasa okręgowa: Orzeł przegrał mecz i... wskoczył na pozycję lidera

Taki obrót sprawy zdarza się niezwykle rzadko. Ząbkowiczanie przed tą kolejką mieli tyle same punktów co liderujący AKS Strzegom, który przegrał jednak wysoko z Bielawianką i ze względu na gorszy bilans bramek, ustąpił ząbkowiczanom miejsca na czele.

Orzeł przegrał zaś pierwszą ligową batalię w tym sezonie. Lepsi od biało-niebieskich okazali się gracze Granitu Roztoka, którzy kilka dni temu pokonali Orła w pucharze.

Do przerwy nic nie wskazywało na to, że Orzeł miałby wrócić z Roztoki bez punktów. Ekipa Piotra Kupca była strona dominującą i miała co najmniej cztery dogodne sytuacje do zdobycia gola. Już na początku meczu dobrej z nich nie wykorzystał Grzywniak. Ten zrehabilitował się jednak chwilę później i w sytuacji sam na sam trafł do siatki gospodarzy. Orzeł ruszył za ciosem i do szatni powinien schodzić przynajmniej z dwubramkową zaliczką. W 42. minucie kapitalnej wręcz okazji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystał Malik, który minął bramkarza i nie zdołał skierować futbolówki do pustej bramki. O tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić przekonali się tym razem gracze ząbkowickiego Orła, bo chwilę po fatalnym pudle Malika, do wyrównania doprowadzili roztoczanie. Do siatki Krakowskiego na raty trafił Kowalczyk.

Po przerwie kibice na brak emocji narzekać nie mogli. Atakowali raz jedni, raz drudzy. Skuteczniejsi w tej wymianie ciosów okazali się gospodarze, którzy po indywidualnej akcji Grosiaka zdobyli gola dającego prowadzenie. Było to w końcówce rywalizacji i choć Orzeł miał jeszcze szansę na remis, to po uderzeniu Maciaka piłka uderzyła tylko w obramowanie bramki gospodarzy.

Teraz przed biało-niebieskimi mecz u siebie z Polonią Bystrzyca Kłodzka, która choć w rundzie jesiennej nie spisuje się dobrze, to w minionej kolejce odniosła zwycięstwo, pokonując Nysę Kłodzko w derbach powiatu.

Klasa okręgowa: Nieudany mecz na 75-lecie. Zamek przegrał ze Zjednoczonymi

W miniony weekend w Kamieńcu Ząbkowickim świętowano 75-lecie klubu Zamek Kamieniec Ząbkowicki. Zawodnicy z okazji jubileuszu nie dali jednak swym kibicom powodów do radości i ulegli niżej notowanym Zjednoczonym Żarów 2:3 (1:3).

Zjednoczeni rozpoczęli mecz z wysokiego C, bo już w drugiej minucie do siatki gospodarzy trafił Florian. Obrońca gości wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i pokonał Margasińskiego. Zamek pół godziny później doprowadził do wyrównania za sprawą Shaveddinova, ale końcówka pierwszej połowy należała do gości. Najpierw kapitalnym uderzeniem z kilkudziesięciu metrów popisał się Uszczyk, który przelobował Margasińskiego wracającego do bramki po interwencji poza polem karnym, a trzeciego gola dla gości zdobył Kopernicki, popisując się uderzeniem zza pola karnego po rozegraniu rzutu rożnego.

W drugiej połowie Zamek próbował odrabiać straty, ale w swoich próbach nie był konkretny. Podopieczni Szymona Markowskiego wyglądali znacznie słabiej niż we wcześniejszych spotkaniach i dopiero w końcówce strzelili bramkę kontaktową. Po zamieszaniu w polu karnym futbolówkę do bramki żarowian wpakował Dawid Chamerski.

Zamek po sześciu kolejkach ma na swoim koncie siedem punktów i zajmuje w tabeli dziewiątą pozycję. Szansa na rehabilitację dla Zamkovii już w najbliższy weekend w wyjazdowym starciu ze Zdrojem Jedlina-Zdrój.

Klasa okręgowa: Sparta przegrała z Lechią II

Ziębiczanie u siebie sprawiają problemy wyżej notowanym rywalom. W miniony weekend przekonały się o tym rezerwy Lechii Dzierżoniów, które choć wzmocnione kilkoma graczami z pierwszej drużyny, to do końca musiały drżeć o wynik. Ostatecznie dzierżoniowianie wygrali 1:0 po golu w 30. minucie rywalizacji.

Pierwsze minuty mogły jednak dać prowadzenie Sparcie. Dwóch świetnych okazji nie wykorzystał jednak Gwóźdź. Sparta przez cały mecz miała optyczną przewagę, ale oprócz dwóch sytuacji z początkowych fragmentów rywalizacji, to nie potrafiła zagrozić poważnie bramce dzierżoniowian. Podpieczni Radosława Korchana nie mieli pomysłu by sforsować dobrze grającą defensywę Lechii i ostatecznie doznali czwartej porazki w sezonie, która spowodowała, że Sparta jest już w tabeli na przedostatnim miejscu z czterema oczkami. Ścisk w tabeli jest jednak spory. Do dziewiątego Zamku ziębiczanie tracą tylko trzy oczka. W kolejnej kolejce Sparta zagra w Strzegomiu. Rywalem wicelider, miejscowy AKS.

A-klasa, gr. III: Unia rozdała prezenty

Gdy Adrian Włodarczyk na początku meczu pewnie wykorzystał rzut karny wydawało się, że Unia Bardo jest na dobrej drodze by odnieść kolejne domowe zwycięstwo. Nikt jednak nie spodziewał się, że za chwilę bardzianie rozdadzą prezenty, z których goście z Polanicy-Zdroju skrzętnie skorzystają. Najpierw błąd popełnił Rudy i sprokurował bramkę na 1:1, później niezdecydowanie Dębowskiego spowodowało, że dośrodkowana z rzutu rożnego piłka wpadła bezpośrednio do bramki Unii, a trzeci gol był efektem błędu Górskiego, który przyjmował piłkę tuż przed własną bramką. Po przyjęciu ubiegł go gracz przyjezdnych i dał swojej ekipie trzecie trafienie. Było to jeszcze przed przerwą.

W drugiej połowie gole już nie padły. Bardzianie długo nie mogli stworzyć poważnego zagrożenia pod bramką ekipy z Polanicy-Zdrój, ale w końcówce rywalizacji mieli dwie doskonałe okazje. Najpierw niecelnie w dobrej sytuacji uderzył Bieńko, a chwilę później piłka po indywidualnej akcji i mocnym uderzeniu Brzęczkowskiego zatrzymała się na poprzeczce bramki polaniczan.

Dla Unii była to trzecia porażka w sezonie, która spowodowała, że bardzianie spadli w tabeli na dziesiąte miejsce. Okazja do poprawy nastrojów już za tydzień. Unia uda się do Dusznik-Zdroju na mecz z Pogonią.

A-klasa, gr. III: Unia Złoty Stok gromi i zmierza w dobrym kierunku

Choć to dopiero początek rozgrywek, to złotostoczanie swoimi wynikami dają jasny sygnał. Będziemy się liczyć w walce o awans. W miniony weekend ekipa Waldemara Tomaszewicza7:0 (2:0) rozbiła na wyjeździe ATS Wojbórz.

Sytuacja kadrowa Unii przed tym spotkaniem nie była najlepsza. Sprawy zawodowe wykluczyły Stworę i Sadowskiego, za czerwoną kartkę pauzował Zabrzeński, w dalszym ciągu nieobecny jest Nowak, a w składzie zabrakło też Wielgosza. To wszystko sprawiło, że do Wojborza Unia udała się zaledwie w 13 - osobowym składzie (z jednym tylko rezerwowym zawodnikiem z pola).

To nie przeszkodziło unitom, by od początku meczu przejąć inicjatywę nad meczem i co rusz nękać Kielocha. Podopieczni trenera Tomaszewicza już w pierwszym kwadransie powinni prowadzić przynajmniej jedną bramką. Świetnej okazji nie wykorzystał jednak Satanowski. W 16 minucie goście objęli jednak prowadzenie: z rzutu rożnego dośrodkował Rychter, piłkę na bliższym słupku strącił Głąb wprost na głowę Kozioła, który z kilku metrów wpakował futbolówkę do siatki. Po tym trafieniu nic się nie zmieniło. Unia nadal atakowała, ale nadal była na bakier ze skutecznością. Dopiero w 40 minucie iunitom udało się podwyższyć rezultat: Kozioł zagrał do Rychtera, który minął Kielocha i umieścił piłkę w pustej bramce. Dwubramkowa przewaga Unii utrzymała się do przerwy.

Po przerwie dominacja złotostoczan była jeszcze większa, a i skuteczność uległa poprawie. Trzeciego gola zdobył Kozioł, na 4:0 podwyższył Satanowski, a na 5:0 Rychter. Ten sam zawodnik zaliczył dwie asysty przy kolejnych golach dla gości, a na listę strzelców po raz drugi wpisał się Satanowski i po raz trzeci Kozioł.

Unia jest liderem tabeli i nad grupą pościgową ma trzy oczka przewagi. Teraz złotostoczan czeka mecz u siebie z Łomniczanką.

A-klasa, gr. III: Kłos rozbity przez Iskrę

Nie miał większej historii mecz w Jaszkowej Dolnej, gdzie Iskra powetowała sobie średni start sezonu i rozbiła aż 8:0 (5:0) Kłos Laski.

Kłos do Jaszkowej Dolnej udał się bez zmienników i podobnie jak w bezpośrednich rywalizacjach w ubiegłych latach, zebrał spory łomot. Osiem straconych goli i zero zdobytych doskonale obrazuje to, co wydarzyło się na boisku.

Teraz przed Kłosem mecz z innym zespołem, który został rozbity w minonej kolejce. To ATS Wojbórz, który w tabeli jest jednak wyżej niż ekipa z Lasek. Podopieczni Przemysława Gajka z czterema oczkami okupują trzecie miejsce w tabeli od końca. ATS jest dziewiąty.

A-klasa, gr. II: Horror ze szczęśliwym zakończeniem. Cis z drugim zwycięstwem w sezonie

Brzeźniczanie po 41 minutach prowadzili 3:0, by jeszcze przed przerwą stracić gola, a zaraz po niej kolejne dwa. Ostatecznie zdołali jednak zdobyć czwartego gola i upragnione trzy punkty. Bohaterem został rezerwowy Dudek. 

Cis prowadzenie objął w 30. minucie pojedynku gdy do siatki trafił Drańczuk po asyście Kuruca. Sześć minut później rzut karny na bramkę zamienił Łuka, a w 42. minucie prowadzenie brzeźniczan na 3:0 podwyższył Gaba, wykańczając składną akcję gospodarzy. Nikt nie przypuszczał, że po zabójczym niespłena kwadransie w wykonaniu zespołu Wojciecha Dujina, w tym meczu będą jeszcze emocje. A były i to do ostatniego gwizdka arbitra.

Jeszcze przed przerwą goście zdobyli pierwszego gola. Na raty Zająca pokonał Bronowicki. Po zmianie stron przyjezdni ruszyli za ciosem i w ciągu dziesięciu minut zdobyli dwa gole. Oba autorstwa Szlagi, pierwszy po rzucie karnym, drugi już z gry. Szczególnie przy pierwszym golu miały miejsce spore kontrowersje. Zając obronił bowiem rzut karny wykonywany przez Szlagę, ale arbiter nakazał powtórzenie jedenastki. Jego zdaniem Zając zbyt szybko opuścił linię bramkową. W drugiej próbie Szlaga zmylił już golkipera Cisu i zdobył kontaktowe trafienie. Po chwili kapitan gości doprowadził do remisu po uderzeniu piłki głową i mecz niemal rozpoczął się od początku. Jedni i drudzy szukali zwycięskiego trafienia. Ostatecznie szczęście uśmiechnęło się do brzeźniczan. Po długim zagraniu od Gurdaka w pole karne, największym sprytem wykazał się Dudek, który dopadł do piłki i umieścił ją w bramce gilowian, dając Cisowi wygraną.

Teraz przed Cisem wyjazd na trudny teren do Tuszyna. Victoria kiepsko rozpoczęła sezon, ale ostatnio zanotowała trzy wygrane z rzędu i jest w czołówce tabeli.

 A-klasa, gr. II: Ślęża ponownie na remis

Czwarty remis w tym sezonie zanotowała ciepłowodzka Ślęża. Ekipa prowadzona przez Łukasza Frąszczaka do przerwy prowadziła 1:0 z drużyną Caro Makowice, ale ostatecznie po końcowym gwizdku mogła dopisać do swojego dorobku tylko punkt.

Prowadzenie ciepłowodzianom dał Idzi w 23. minucie pojedynku, pewnie egzekwując rzut karny. Do przerwy Ślęża utrzymała jednobramkową zaliczkę i w dobrych humorach mogła schodzić do szatni. 

W drugich 45. minutach kibice również obejrzeli tylko jednego gola. Zdobyli go przyjezdni, a konkretniej Duma, trafiając w 73. minucie do bramki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Wcześniej Ślęża była bliska podwyższenia prowadzenia, ale mocne uderzenie Stopyry trafiło tylko w poprzeczkę bramki makowiczan. Po końcowym gwizdku obie ekipy schodziły do szatni ze sporym niedosytem. Dla Ślęży ten podział punktów był czwartym w sezonie. Teraz podopiecznych trenera Frąszczaka czeka wyjazd na mecz ze STEP Tąpadła/Wiry. Najbliższy rywal Ślęży zamyka aktualnie tabelę z jednym punktem i wydaje się, że każdy inny wynik niż wygrana ciepłowodzian będzie niespodzianką.

em24.pl

8

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA