Zgubił sakiewkę z dokumentami i pieniędzmi. Znalazł ją uczciwy 77-latek

zdjęcie ilustracyjne fot.: freepik

Starszy mężczyzna zgłosił, że 16 lutego na parkingu jednego z dyskontów w Ząbkowicach Śląskich ktoś przywłaszczył jego saszetkę z dokumentami i pieniędzmi.

- Mężczyzna podczas wizyty w komendzie tłumaczył, że położył saszetkę na wózku towarowym i ktoś prawdopodobnie ją sobie przywłaszczył. Wewnątrz niej miały znajdować się dokumenty w postaci dowodu rejestracyjnego, dowodu osobistego, prawa jazdy, a także gotówka w kwocie 650 zł - relacjonuje Ilona Golec, oficer prasowy ząbkowickiej policji.

Jak się okazało, w tym samym czasie zgubioną saszetkę na parkingu przed dyskontem znalazł inny mężczyzna. - Uczciwy 77-latek znalezioną sakiewkę z dokumentami i pieniędzmi przyniósł do komendy. Policjanci nie zdołali jeszcze zarejestrować zagubionych dokumentów, a już mogli odstąpić od wykonywania tej czynności. Okazało się bowiem, że po sprawdzeniu saszetki nic z niej nie zginęło. Mundurowi przekazali zagubioną własność szczęśliwemu 86-latkowi - dodaje policjantka.

Postawa 77-latka, choć budzi szacunek, nie powinna być niczym wyjątkowym. Otóż trzeba pamiętać, że znajdując portfel, dokumenty czy inną wartościową rzecz należy oddać ją do Biura Rzeczy Znalezionych lub na policję. Mnogość przypadków rejestrowanych przez stróżów prawa wskazuje, że część społeczeństwa kieruje się fałszywym hasłem „Znalezione – nie kradzione”.

Żadna rzecz, której nie jesteśmy właścicielami, nie jest nasza. Zabierasz i nie oddajesz znalezionego na ławce telefonu, plecaka czy portfela – stajesz się sprawcą czynu karalnego. Wyjątkiem mogą być sytuacje, w których, na podstawie miejsca i okoliczności znalezienia, można domniemywać, że właściciel wyzbył się prawa własności, np. gdy rzecz leży w śmietniku. W innych przypadkach znaleziony przedmiot należy oddać do Biura Rzeczy Znalezionych albo na policji. W przeciwnym przypadku „znalazca” dopuszcza się przestępstwa lub wykroczenia w zależności od wartości znalezionego przedmiotu.

em24.pl