Express-Miejski.pl

Ponad 40 proc. żywności przygotowanej dla uczniów ząbkowickiej szkoły trafia do kosza

Według prognoz przedstawionych w raporcie rocznie w placówce marnuje się ponad 23 tysiące pełnowartościowych posiłków. To ponad 40 proc. przygotowanej dla uczniów żywności

Według prognoz przedstawionych w raporcie rocznie w placówce marnuje się ponad 23 tysiące pełnowartościowych posiłków. To ponad 40 proc. przygotowanej dla uczniów żywności fot.: mp

Niemal 13 ton jedzenia ze szkolnej stołówki trafia co roku do śmietnika, a 19 ton w tym samym czasie wyrzuca hotelowa restauracja. 

To dane z badania, jakie zostało przeprowadzone w szkole w Ząbkowicach Śląskich i restauracji w Świeradowie Zdroju. Raport z wynikami tych badań i powodami marnowania żywności był opublikowany w czasie konferencji edukacyjnej „Dolny Śląsk nie marnuje”. Uczestnicy rozmawiali o tym, jak ograniczyć ilości wyrzucanego jedzenia.

Tylko w ciągu jednego dnia szkolna kuchnia wydała 473 obiady, uczniowie zjedli 286 porcji, pozostałe zostały wyrzucone do kosza. Według prognoz przedstawionych w raporcie rocznie w placówce marnuje się ponad 23 tysiące pełnowartościowych posiłków. To ponad 40 proc. przygotowanej dla uczniów żywności.

- Nie ukrywam, że ta diagnoza nas zaskoczyła, ale cieszę się, że była zrobiona, bo sprowadza nas na ziemię, wskazuje słabe strony i na pewno zostanie poddana analizie – powiedziała Ewa Figzał z Urzędu Miasta w Ząbkowicach Śląskich. Urzędniczka odpowiedzialna za oświatę i sprawy społeczne podkreśliła też wynik raportu zostanie upowszechniony w innych placówkach edukacyjnych, bo potrzeba szerszego działania w zmianie skali marnowania.

W badanej szkole najmniejszym zainteresowaniem wśród dzieci cieszą się zupy, zaledwie 1/3 przygotowanej w szkolnej stołówce brokułowej, ryżowej, czy krupniku została zjedzona. Wśród drugich dań zdecydowanym faworytem są makaron z serem i kotlet drobiowy. Większość z tych porcji kończyło na talerzu, a nie w koszu.

- O to idzie cała walka, żeby dopasować wielkość i strukturę produkcji do tego, ile rzeczywiście jest zjadane przez dzieci – ocenił Tomasz Szuba z firmy Venturis, która przeprowadziła badanie. Budowanie świadomości jest ważne, ale to jest też spychanie odpowiedzialności na dzieci. Uważam, że jedynie połączenie działań o charakterze jakościowym z ilościowymi przyniesie trwałą pozytywną zmianę i rzeczywistą redukcję marnotrawstwa jedzenia w placówkach edukacyjnych powiedział autor raportu.

Pomiar start został także przeprowadzony w jednym z hoteli w Świeradowie Zdroju.

Badanie trwało 5 dni, w tym czasie kuchnia wydała ponad 700 kilogramów jedzenia, a goście zjedli około 450 kilogramów posiłków. Pozostałe porcje trafiły do śmietnika, co oznacza, że hotel każdego dnia przygotowuje co najmniej 50 kilogramów jedzenia za dużo. Rocznie kuchnia marnuje niemal 19 ton żywności.

Badania przeprowadzono w projekcie „CircE – European regions toward Circular Economy” w ramach programu INTERREG Europa i przedstawiono w czasie konferencji „Dolny Śląsknie nie marnuje” przygotowanej z inicjatywy Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego. Wydarzenie było skierowane do placówek edukacyjnych, turystycznych i gastronomii z subregionu jeleniogórskiego i wałbrzyskiego. Uczestnicy konferencji rozmawiali o sposobach ograniczenia skali marnowania żywności.

Prezes wrocławskiego Banku Żywności Błażej Krasoń zaapelował do regionalnych producentów i przetwórców jedzenia, by przekazywali nadwyżki organizacjom pożytku publicznego. – Świadome dzielenie się to droga do ograniczania marnowania jedzenia – zaznaczył Błażej Krasoń. Od 2020 roku obowiązuje w Polsce ustawa, która obliguje sieci handlowe do przestawiania raportów dotyczących wyrzucanych produktów. Za każdy kilogram jedzenia, które kończy w śmietniku sklep płaci karę w wysokości 10 groszy. Ustawa ma ogromny wpływ na zmianę. - Te śmieci przestały być anonimowe, wyrzucenie każdego produktu musi być odnotowane, w dokumencie przygotowanym przez sklep jest podany powód utylizacji żywności, co mobilizuje sieci handlowe do dzielenia się nadmiarem – zauważył Błażej Krasoń.

Wiceprezydent Jeleniej Góry, Janusz Łyczko zadeklarował wsparcie na poziomie samorządowym i podejmowanie działań, które pozwolą realnie oszczędzać jedzenie w placówkach edukacyjnych i gastronomicznych. - Jesteśmy ekologicznie zaangażowanym regionem, więc ten problem jest dla nas ważny – podkreślił Janusz Łyczko.

Według szacunków Banków Żywności ponad połowa Polaków przyznaje się, że wyrzuca jedzenie do kosza. Wśród najczęstszych przyczyn są za duże zakupy, brak pomysłu na wykorzystanie produktów i przegapienie terminu ważności. Dr Marek Szołtysik z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu wyjaśnił uczestnikom konferencji, co oznaczają terminy podane na opakowaniach produktów i jak długo jedzenie nadaje się do bezpiecznego spożycia.

- Należy zwrócić uwagę, że mamy dwie ważności. Datę przydatności do spożycia, należy spożyć do i datę minimalnej trwałości. Ten pierwszy rodzaj wyznaczany jest w przypadku produktów, które szybko się psują – wędliny mięso, nabiał. Drugi dotyczy produktów trwałych – kasz, makaronu, ryżu. W tym okresie, który wyznaczył producent, jedzenie ma najwyższe cechy jakościowe, ale to nie oznacza, że gdy termin wskazany na opakowaniu minie, produkt nie nadaje się do spożycia – podkreślił dr Marek Szołtysik.

W Polsce najczęściej marnowanym produktem jest pieczywo, główne powody to jego niska cena, kiepska jakość i brak pomysłu na wykorzystanie. Szef kuchni Piotr Kucharski przedstawił kilka inspiracji dotyczących wybierania, przechowywania i wykorzystania nadmiaru chleba.

- Bułka tarta to zawsze dobry pomysł, ale warto zrobić ją inaczej, na przykład smakową z parmezanem albo wysuszoną kiełbasą kindziuk. Chleb żytni lubię używać do zagęszczania sosów i zup. On nadaje daniom taki niezwykły smak umami – powiedział Piotr Kucharski.

Pakiet przepisów na niemarnowanie jedzenia zaprezentowała też Sylwia Majcher. Edukatorka ekologiczna zachęciła uczestników do gotowania w rytmie sezonu, wybierania brzydkich warzyw i owoców, które nie cieszą się zainteresowaniem i wykorzystania całego potencjału kupowanych produktów.

PREZENTACJA, NA KTÓREJ SZCZEGÓŁOWO PRZEDSTAWIONO WYNIKI BADAŃ [KLIK]

Katarzyna Górna-Drzewosz - Dolny Śląsk nie marnuje

33

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Ponad 40 proc. żywności przygotowanej dla uczniów ząbkowickiej szkoły trafia do kosza

    2020-11-13 11:13:44

    gość: ~Ruda

    Widocznie były takie pyszne!!!

  • 2020-11-13 21:01:41

    gość: ~Magda

    @~Ruda za to nie narzekają kateringi. Mają czysty zarobek, a biedni ludzie nie mają, co jeść.

  • 2020-11-13 11:15:49

    gość: ~Mama

    Dotknięty bardzo ważny problem. Mam nadzieję, że gmina i dyrektorzy placówek wyciągną wnioski i wprowadzą jakiś system oszczędzania. Może warto porozmawiać z dziećmi i starać się gotować mniej urozmaicone dania, ale takie, które będą zjadane przez większość?

  • 2020-11-14 19:05:39

    gość: ~Lala

    @~Mama
    Niestety dyrektorzy nie maja na to wplywu,tu decyduje sanepid

  • 2020-11-13 11:17:44

    gość: ~takitam

    Mili Państwo.

    TO ŻADNA NOWOŚĆ .

    Tak jest od .... dziesięcioleci.

    .. czyli .... prawie połowa przygotowywanych posiłków we wszelakich placówkach oświatowych idzie po prostu do kosza, bo dzieci/uczniowie po prostu tego nie jedzą, a nie jedzą, bo te posiłki przygotowywane są zgodnie z wytycznymi i dyrektywami, czyli ... po prostu NIE DA SIĘ TEGO ZJEŚĆ ... jest zwyczajnie niesmaczne, a jest niesmaczne, bo MUSI BYĆ zgodne z tym czy owym przepisem, dietetyką, przepisami, wagami kaloriami i innymi bzdurami.

    W założeniu ma to ... wyrabiać dobre nawyki żywieniowe, a wyrabia co najwyżej odruch wymiotny i NIE JEST TO WINA tych wszystkich pań (i zapewne panów) którzy są kucharzami w tych placówkach, a po prostu ... tzw. wytycznych w zakresie przygotowywania posiłków.

    W efekcie,(jak pisałem wyżej) od dziesięcioleci ludzie z ministerstwa są zadowoleni sami z siebie, że wymyślane przez nich żywieniowe durnoty są respektowane (szkoły, przedszkola i inne takie muszą), a żywność JEST MASOWO WYRZUCANA DO KOSZA, bo nikt nie zmusi dziecka do zjedzenia tego czego zjeść ni chce, a nie chce, bo to wymyślane przez ministerialne matolstwo żarcie zwyczajnie nie nadaje się do jedzenia.

    ... i tak wszyscy w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku marnują tony żarcia, a dzieci nadal (bywa) chodzą po szkole czy przedszkolu ....głodne.

    ==========
    .. a wystarczy zmienić jadłospis na ... normalny, czyli takie jedzenie jakie jest podawane najczęściej w domach tzw. zwykłych Polaków i .... owszem, nadal cześć żarcia będzie się marnować, ale .... będzie to (moim zdaniem) około 5%, a nie 40% jak teraz.

    Zresztą, te 40% to i tak mało.
    Wiem o czym piszę, wierzcie mi.

    Bywa (wcale nie rzadko), że wyrzucane do kosza jest dosłownie wszystko, czyli personel kuchenny przygotowuje jakieś wymysły które MUSZĄ BYĆ ZGODNE Z JADŁOSPISEM bo ktoś tak zadecydował, po czym podaje się to dzieciom, po czym zbiera dosłownie wszystko, ... powtórzę ... WSZYSTKO i .... WSZYSTKO ląduje w koszu.

    Brawo ministerialne durnie.


    -----------
    Oczywiście nikt z personelu kuchennego o tym nie mówi, czyli nie rozgłasza na lewo i prawo, bo po co im problem.
    Dzieci też się nie skarżą, tylko zapytane przez rodziców co dzisiaj jadły np. na podwieczorek czy obiad, odpowiadają, że nic, bo było niedobre.
    Rodzicie myślą, że to fanaberia dziecka, czyli nie chce mu się jeść, tymczasem DZIECKO MÓWI PRAWDĘ, bo ... nie jadło nie dlatego że było niegłodne, tylko dlatego że było NIEDOBRE.
    Powtórzę jeszcze raz, że to nie wina tych wszystkich ludzi (kucharki / kucharze) którzy tam pracują, a idiotów z ministerialnych stołków "dbających" o zdrowie naszych pociech.

    Napisałem to wszystko, większość i tak o tym wie i .... myślicie że cokolwiek się zmieni ?

    Otóż zaprawdę powiadam wam, że KOMPLETNIE NIC SIĘ NIE ZMIENI.
    Za to powstanie kolejna rada przy ministerstwie która będzie "pochylać się nad problemem" i ... to w zasadzie wszystko.

  • 2020-11-13 13:50:14

    gość: ~Rodzic

    @~takitam
    I tu muszę przyznać całkowitą rację :)

  • 2020-11-13 19:26:16

    gość: ~Ttttt

    @~Rodzic
    To prawda mam dostawce ktory sprzedaje naturalny miod zdrowy idealny dla dzieci,ale nie mozna bo nie ma faktury trzeba kupic w markecie chinska mieszanke bo tam daja fakture,to samo jajka mleko ser ta sama sytuacja nie mozna bo nie ma faktury czyli wazniejszy jest papierek niz zdrowa żywność,chore to papierologis

  • 2020-11-14 13:17:58

    gość: ~Artur

    @~Ttttt
    Nie mam pojecia o przepisach i mozliwosciach, ale mam proste pytanie:
    Czy jest jakas trudnosc w posredniczeniu miedzy sprawdzonymi rolnikami i ogrodnikami a taka szkola i czy sa jakies trudnosci w dodaniu tego podatku do ceny wspomnianych: miodu, jajek, mleka czy sera?

    Moze klopotem nie jest brak faktury, ktora mozna raczej latwo dodac, tylko kupowanie wszystkiego w najmniejszej cenie, bez wzgledu na jakosc i zaslanianie sie rzekomym podatkiem.

  • 2020-11-14 14:04:33

    gość: ~takitam

    gość: ~Artur napisał/a:

    //// Czy jest jakas trudnosc w posredniczeniu miedzy sprawdzonymi rolnikami i ogrodnikami a taka szkola ///

    Oczywiście że jest.

    Przecież wtedy trzeba by było ruszyć d_py ze stołków, czyli wszelakie biurwy od ministerstwa w dól musiałyby wziąć się do roboty, a przecież nie po to siedzą na tych stołkach żeby się hańbić pracą.

    Po prostu, dostali stołki w ramach rozdzielnictwa partyjnego po wygranych wyborach (dotyczy to KAŻDEJ partii) i ....że się tak brzydko wyrażę .... piastują stanowisko.

    Dlatego powtórzę to co napisałem w innym komentarzu, że KOMPLETNIE NIC SIĘ W TYM WZGLĘDZIE NIE ZMIENI, bo gdyby miało się zmienić, to natychmiastowo okazałoby się, ta cała biurokracja może się spokojnie ograniczyć do 5% aktualnego stanu, a przy okazji byłoby ...lepiej.

    Oczywiście nikt tego nie ruszy, bo trzeba by było posunąć ze stołków całe to towarzystwo.

  • 2020-11-14 16:03:43

    gość: ~Artur

    @~takitam
    "... trzeba by było posunąć ze stołków całe to towarzystwo"
    Moglbym odpowiedziec: "to posunmy je", ale przeciez to slaba dojrzalosc spoleczenstwa sprawia, ze mamy ogromna liczbe tych ludzi na panstwowych stolkach, ktorzy mogliby zamiennie wykonywac znacznie bardziej tworcza i potrzebna prace.

  • 2020-11-14 16:27:28

    gość: ~takitam

    @~Artur

    DOKŁADNIE

  • 2020-11-14 23:15:22

    gość: ~Koleś

    @~takitam
    Koleś sam sobie odpowiada. To się leczy?

  • 2020-11-13 16:05:35

    gość: ~Artur

    @~takitam
    Z jedzeniem w szkolach jest troche tak, jak z nauczycielami.
    Jedynym wyborem sa male pieniadze na starcie i wewnetrzne, sztuczne awanse zawodowe, ktore nie weryfikuja wcale, jakie efekty na przyszlosc zostawia w glowach uczniow nauczyciel. To sa panstwowe firmy. Musi zgadzac sie tylko (i az) papierek oraz podporzadkowanie tym, co decyduja. Musi sie tez zgadzac chec na zarobki w nich oferowane. Jakosc szkolnictwa byla podla 30 lat temu i jest teraz. Nic sie nie zmieni rewolucyjnie, bo nie prawdziwe efekty w glowach uczniow decyduja.

  • 2020-11-13 18:18:19

    gość: ~Kucharka

    @~takitam
    Popieram w pelni jestem kucharka w przedszkolu publicznym i wiem jak to jest jest 5 zup ktore znikaja w mig i tyle samo drugich starczy na caly tydzień ale wytyczne sa takie ze te dania nie moga sie powtórzyć przez dwa tyg i trzeba wymyslac jakies abstrakcje potem je gotowac i tylko pieski sie ciesza,a w sumie cieszyly bo od stycznia nie moze przyjsc zwykly Kowalski i zabrac zlewki do domu,potrzebna jest firma ktora przyjezdza raz na dwa tygodnie odbiera juz kiszonke i zgarnia za to 200 zl/m-c,polityka polska

  • 2020-11-13 21:19:42

    gość: ~Magda

    @~Kucharka
    Tak samo jest w biedronce, i w innych niemieckich markietach od 19 lat, że lepiej zniszczyć, a nie dać. Takie Unijne chore prawo. Wszyscy pamiętacie jak zniszczyli UE piekarza ze Śląska. Pozdrawiam.

  • 2020-11-15 16:24:00

    gość: ~Aga

    @~Kucharka
    pieski się nie cieszą, bo każdy normalny właściciel psa wie, że czworonoga jedzeniem gotowanym dla ludzi się nie karmi ! To po pierwsze a po drugie może problem tkwi w tym żeby gotować dzieciakom to co jedzą.

  • 2020-11-13 21:04:34

    gość: ~Ząbkowiczanin

    @~takitam to proszę z tym problem zgłosić Unii Europejskiej, a nie dyrekcji szkół.

  • 2020-11-13 11:18:18

    gość: ~Ja

    Zapytajcie kucharek czy się rzeczywiście marnuje i czy rzeczywiście leci do kosza :) :) :)

  • 2020-11-13 11:26:44

    gość: ~Xyz

    Bułka tarta z parmezanem czy kindziukiem? Chyba nie w szkole, jaki wtedy byłby koszt takiego obiadu...

  • 2020-11-13 15:50:45

    gość: ~Fhyskdn

    Nie szanuje się pracy innych, nie szanuje się planety. Jeśli jedzenie jest powszechnie dostępne, to niedoceniany się jego wartości. Te pokolenia nie zaznały głodu, więc nie wiedzą co to pusty żołądek.

  • 2020-11-13 16:24:16

    gość: ~Kot w butach

    Ciekawie czy w bazie bdo rejestrują przekazanie tego odpadu firmie odbierającej

  • 2020-11-13 18:54:54

    gość: ~Ak

    Jak by ku.wy gotowały normalnie nikt jedzenia by nie wrzucił ale gotować trzeba umieć i jeszcze wiedzieć co się gotuje

  • 2020-11-13 21:07:39

    gość: ~Kazik

    @~AK czemu się tak przydko przedstawiasz? Nie masz innego imienia, tylko k.. wa.?

  • 2020-11-14 13:29:00

    gość: ~Akj

    @~Kazik
    Jest bardziej pikantne!!

  • 2020-11-14 09:35:14

    gość: ~Thip

    Tyle głosów oburzonych ... A gdzie te głosy są jeśli idzie o jedzenie marnowane w Biedronkach , Lidlach oraz innych takich narzędziach współczesnego konsumpcjonizmu i kolonializmu? Ktoś protestuje?

  • 2020-11-14 11:40:37

    gość: ~takitam

    @~Thip

    Otóż miła koleżanko tudzież kolego .... Lidle, Biedronki i inne, to PRYWATNE przedsiębiorstwa i to ich sprawa czy stać ich na marnowanie żarcia.

    Natomiast placówki oświatowe, czyli rzeczone szkoły, przedszkola, domy dziecka i inne takie, to PAŃSTWOWE INSTYTUCJE opłacana z NASZYCH podatków.

    Zauważasz różnicę, czy nie ?

  • 2020-11-14 23:08:14

    gość: ~Iddio

    @~takitam
    Marnotrwstwo nie zna kapitału. Marnotrawstwo w supermarketach powinno podlegać surowym karom .

  • 2020-11-15 12:55:20

    gość: ~Obserwator

    Zastanawiam się po co przeprowadzono badanie. Czy komuś nie włączyło się oszczędzanie? Np katering w szkole ( masakra ) jedzenie śmieciowe. Takie straty są w całej gastronomii chyba, że będziemy kilkakrotnie tą samą żywność przetwarzali (zwroty).

  • 2020-11-16 08:32:45

    gość: ~takitam

    @~Iddio


    Otóż miła Pani/Panie .... w przyrodzie, tej nietkniętej ludzką ręką, marnuje się O WIELE WIĘCEJ żarcia i nikt nie płacze z tego powodu.

    Po prostu, na drzewach rosną owoce, w ziemi warzywa, a na ziemi biegają zwierzęta.
    Część z tego wszystkiego jest wykorzystana przez zwierzęta, a reszta (około 80%) po prostu się "marnuje", bo żadne zwierzę tego nie zrywa, nie wykopuje i nie zabija innych zwierząt żeby przeżyć.

    Czy zatem należy obłożyć karami przyrodę ?

    Spróbuj zrozumieć, że jedzenie to taki sam towar jak każdy inny.
    Jak producenci i handlowcy zobaczą, że część tych produktów się nie sprzedaje, to po prostu obniżają ceny, abo ..... rezygnują z tego asortymentu i to jest po prostu prawo rynku.

    Natomiast fakt, że część żywności z marketów ląduje w koszach, wynika również z tego, że przecież klienci chcą mieć ZAWSZE ŚWIEŻE produkty w sklepie.
    Przekonaj teraz klientów, że prawie brązowy banan (nawet z obniżoną ceną do 1/3) jest nadal zdatny do spożycia.
    Owszem, market jeden czy drugi może się zdecydować na ograniczenie ilości towaru i wtedy prawdopodobnie nic się nie zmarnuje, ale za to może zabraknąć towaru na półkach, a to nie wygląda dobrze i NA PEWNO nie zachęca klientów do powrotu do takiego sklepu.

    Po prostu, chcąc mieć zawsze ładne i świeże produkty na półkach w ilości która wystarczy dla każdego (potencjalnego również) klienta, trzeba się pogodzić z faktem, że cześć z tych produktów się po prostu zmarnuje.

    Zresztą, czy Ty w domu zjadasz ABSOLUTNIE WSZYSTKO, czy część z tego co kupiłaś/kupiłeś do jedzenia i tak ląduje w koszu ?

  • 2020-11-15 17:00:33

    gość: ~Rodzic

    Przecież jedzenie pozostawione przez dzieci na talerzach to zlewki, które następnie są odbierane że szkół przez np. rolników. Więc nic się nie marnuje. Choć smutne jest, że dzieci nie szanują wartości czyjejś pracy i jedzenia. Biedy i głodu nie zaznały. A co do jakości jedzenia , to spełnia ono standardy , nawet z nawiązką. Moje dziecko jest zadowolone. Jak ktoś chce wytwornych potraw, to do restauracji. Albo spróbujcie ugotować za tyle, ile dziecko płaci za pojedynczy obiad. PANIE kUCHARKI DOBRZE GOTUJĄ!!!!

  • 2020-11-15 20:55:11

    gość: ~Ja

    @~Rodzic
    Zlewki już nie są przez rolników odbierane! Zmieniło się prawo, musi przyjechać prywatna firma i je zabrać i najprawdopodobniej wyrzucić.

  • 2020-11-16 11:19:57

    gość: ~Artur

    @~Ja
    Tak samo jak teraz juz rolnik nie moze swoich kup wywozic na pole, to identycznie nie powinien resztkami jedzenia karmic swoich swin czy kur. Prowadzilo to do powaznych mutacji roznych chorob.

  • 2020-11-17 10:17:22

    gość: ~kpina

    ostatnio dodany post

    @~Ja

    Ewentualnie zawieść rolnikowi i to pewnie nie za darmo :)

REKLAMA