Czwartoligowcy za trzy, fatalne wyniki Sparty, Zamku i Skałek. W A-klasie derby dla Polonii i pierwsze punkty drugiej drużyny z Kamieńca Ząbkowickiego.
IV liga: Ząbkowicki Orzeł lepszy od tego z Prusic
Ząbkowiczanie zwyciężyli 3:1 (0:0) i odskoczyli nieco od strefy spadkowej. Podopieczni Tomasza Masłowskiego po 10. kolejkach mają 12 punktów i zajmują w tabeli dziesiątą pozycję.
Do przerwy kibice goli nie oglądali, choć zarówno i jedni i drudzy mieli swoje szanse. Jako pierwsi dwukrotnie konstrukcję bramki strzeżonej przez Derbisza obili przyjezdni. Najpierw bramkarzowi Orła w sukurs przyszła poprzeczka, a za chwilę słupek. Ząbkowiczanie odpowiedzieli w końcówce pierwszej połowy. Po indywidualnej akcji Herdego i strzale po ziemi Buchla odbił piłkę na rzut rożny, a chwilę później piłka po uderzeniy tego samego zawodnika zza pola karnego trafiła w słupek i wyszła w pole gry.
Po przerwie ząbkowiczanie zaatakowali śmielej niż w pierwszych 45. minutach, kiedy przez większość tej części gry byli schowani za podwójną gardą, oddali pole gry przyjezdnym i wyczekiwali swoich szans w kontrach.
W 48. minucie na skraju pola karnego faulowany był Piątkowski. Do piłki ustawionej na 17 metrze podszedł Radziszewski i kapitalnym uderzeniem nad murem wyprowadził Orzeł na prowadzenie. Z korzystnego wyniku biało-niebiescy cieszyli się jednak niespełna dziesięć minut. Do wyrównania uderzeniem zza pola karnego doprowadził Ostrowski. Remis utrzymał się do 76. minuty. Wówczas to świetnym uderzeniem ze skraju pola karnego popisał się Maciejewski i zaskoczył Buchlę, wyprowadzając Orła po raz kolejny na prowadzenie. Kapitan Orła pojawił się na placu gry zaledwie kilka minut wcześniej, gdyż ze względu na kłopoty zdrowotne nie mógł wystąpić od pierwszej minuty. Końcówka meczu to spory napór prusiczan, którzy kilkukrotnie gościli w polu karnym Derbisza. W jednej z sytuacji przyjezdni mogli co najmniej dwukrotnie umieścić piłkę w bramce, ale cuda w bramce wyczyniał golkiper Orła. Im bliżej końca meczu tym na boisku robiło się bardziej nerwowo. Wojnę nerwów lepiej wytrzymali gospodarze. Drąg przejął futbolówkę w środkowej części boiska, zagrał do niepilnowanego Piątkowskiego, a ten w sytuacji sam na sam pokonał Buchlę i zapewnił swojemu zespołowi ważne trzy punkty.
IV liga: Unia znów zmarnowała rzut karny, ale ostatecznie kontynuuje zwycięską passę
Bardzianie choć od 23. minuty przegrywali, a później zmarnowali rzut karny, to ostatecznie zdołali wygrać 2:1 (0:1) i awansowali w tabeli na szóste miejsce. Wygrana tym cenniejsza, że z wyżej notowanym noworudzkim Piastem, który zajmuje trzecie miejsce w tabeli po 10. kolejkach.
Piast prowadzenie objął w 23. minucie po rzucie karnym egzekwowanym przez Chabrowskiego. Chwilę wcześniej piłka znajdowała się w polu karnym noworudzian, gdzie bardzianie domagali się odgwizdania faulu na Szabacie, ale arbiter pozostał niezwruszony i nakazał kontynuować grę. Noworudzianie wyszli z kontrą, w polu karnym napastnika gości zdaniem arbitra faulował Gembara i w tym przypadku sędzia nie miał już wątpliwości wskazując na 11 metr. Do przerwy Unia miała optyczną przewagę, ale nie potrafiła doprowadzić do wyrównania i to noworudzianie schodzili do szatni w lepszych humorach.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. To gospodarze prowadzili grę i przeważali. Dużo dali zmiennicy, którzy pojawili się na boisku po przerwie. To właśnie Robak, jako jeden z nich, wywalczył rzut karny, którego nie wykorzystał jednak Czachor. Intencje kapitana Unii wyczuł Bueno Rinco i zdołał odbić futbolówkę. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Już kilka minut później do remisu doprowadził Kuriata, drugi z rezerwowych, wykorzystując dogranie Skowronka. Bardzianie poszli za ciosem i w 85. minucie dopięli swego. Arbiter podyktował trzeci w tym meczu rzut karny. Do piłki znów podszedł Czachor i tym razem już się nie pomylił dając Unii zwycięstwo. Przed rzutem karnym czerwoną kartką ukarany został Sarkowicz - rezerwowy gracz Piasta, który znajdował się za własną bramką w momencie użycia gwizdka przez arbitra i był święcie przekonany, że faul miał miejsce przed polem karnym. W gorzkich słowach postanowił poinformować arbitra co myśli o jego decyzji i ujrzał czerwony kartonik. To nie była jedyna czerwona kartka pokazana w meczu - czerwień w doliczonym czzasie gry zobaczył także Robak w kosekwencji dwóch żółtych napomnień.
Teraz Unię czeka wyjazd do Dzierżoniowa na mecz ze spadkowiczem z III ligi - Lechią.
Klasa okręgowa: Skałki na dnie
Tak fatalnego startu w Stolcu nie spodziewał się chyba nikt. Skałki, które przed sezonem były stawiane jako zespół, który może namieszać w czołówce, po dziewięciu kolejkach ma na swoim koncie sześć oczek i zajmuje ostatnie miejsce w lidze. Co więcej, podopieczni Tomasza Piątkowskiego mają na koncie aż 32 bramki stracone, co daje średnią ponad 3.5 gola na mecz...
Tym razem stolczanie przegrali 0:3 (0:1) w Żarowie z miejscowymi Zjednoczonymi. Spadkowicz z IV ligi dotychczas grał w kratkę, jednak w meczu ze Skałkami okazał się zespołem lepszym.
Miejscowi prowadzenie objęli w 16. minucie gry. Błąd popełnił Krupiński, a z prezentu skorzystał Łuczak i Zjednoczeni mogli cieszyć się z bramki. Jednobramkowa przewaga żarowian utrzymała się do przerwy i odzwierciedlała to, co działo się na murawie w pierwszych 45. minutach. Po przerwie Skałki próbowały odrabiać straty, ale z ich prób nie wynikało wiele. Miejscowi za to w 66. minucie odpowiedzieli kolejnym golem Łuczaka, a chwilę później Kota po raz trzeci pokonał Sajdak i jasnym stało się, że Skałki po raz siódmy w tym sezonie zejdą z boiska bez punktów.
Teraz przed ekipą ze Stolca mecz z wiceliderem z Lubawki.
Klasa okręgowa: Zamek nie skruszył Granitu
W Roztoce piłkarzom Zamku zawsze grało się ciężko. Tak też było tym razem. Podopieczni Grzegorza Czachora ostatecznie przegrali 2:5 (1:2) i podobnie jak Skałki słaniają się po dnie tabeli.
Na wyjazd Zamek udał się z zaledwie jednym zawodnikiem rezerwowym. Z różnych powodów zabrakło m.in. Sadowskiego, Chamerskiego, Sopucha, Ścigaja czy Zalewskiego. Do przerwy Zamek przegrywał 1:2, choć już w piątej minucie miał doskonałą okazję na zdobycie gola. Sytuacji nie wykorzystał jednak Gerlach. Granit prowadzenie objął w 17. minucie po dośrodkowaniu z bocznego sektora i trafieniu Grosiaka. Dziesięć minut później do wyrównania doprowadził Brzózka wykorzystując sytuację sam na sam. Gdy wszystko wskazywało, że na przerwę obie ekipy zejdą przy stanie 1:1, gospodarze znów po dograniu z boku pola karnego trafili do siatki, a na listę strzelców wpisał się Pyda.
Stracony gol przed przerwą nie wpłynął dobrze na postawę Zamku. Na początku drugiej połowy fatalny błąd popełnił Malec, który został pokonany strzałem z połowy boiska. Chwilę później czwartego gola zdobył po kontrze Grosiak i jasnym stało się, że Granit zwycięstwa nie wypuści z rąk. W 69. minucie rozmiary porażki Zamku zmniejszył Nowak wykorzystując sytuację sam na sam, a wynik rywalizacji na 5:2 (2:1) tuż przed końcem batalii ustalił Orda.
Zamek po dziewięciu meczach ma na swoim koncie osiem punktów i balansuje na pograniczu strefy spadkowej. Przed zespołem Grzegorza Czachora teraz mecz z Trojanem Lądek-Zdrój, a następnie wyjazd do Makowic. Zamek jeśli nie chce w tym sezonie walczyć o utrzymanie to musi zacząć wygrywać nieco częściej. Dwie wygrane w dziewięciu meczach to zbyt mało...
Klasa okręgowa: Zdrój rozbił Spartę
Nie tak wyobrażali sobie wyjazd do Jedliny-Zdroju piłkarze ziębickiej Sparty. Podopieczni Grzegorza Bartkiewicza po raz kolejny wrócili z meczu na terenie rywala na tarczy i w dodatku z bagażem sześciu goli.
Zdrój od pierwszych minut przejął inicjatywę w spotkaniu i potwierdzał ją zdobywając kolejne gole. Po pierwszych 45. minutach gospodarze prowadzili 2:0, a na listę strzelców wpisali się Lipiński i Santos Pereira. Oba gole padły w drugim kwadransie gry choć już wcześniej gospodarze kilkukrotnie stworzyli sobie sytuacje, po których mogli pokonać Łosia. Raz piłkę niemal z linii bramkowej wybijał Jankowski, w innej sytuacji gracz Zdroju uderzył nad bramką.
W drugich 45. minutach sytuacja na boisku nie uległa zmianie. Nadal to stroną dominującą byli gospodarze, którzy kolejno w 51. i 60. minucie po raz kolejny umieszczali piłkę w siatce Łosia. Po tych golach z przyjezdnych całkowicie zeszło powietrze, a piłkarze z Jedliny-Zdroju wręcz przeciwnie, nabrali jeszcze większej ochoty do gry i dorzucili dwa gole, ustalając wynik rywalizacji na 6:0 (2:0). Dla ziębiczan był to szósty mecz wyjazdowy w tym sezonie i piąta porażka. Dodatkowo w tych sześciu meczach podopieczni trenera Bartkiewicza stracili aż 29 goli! Okazja na rehabilitacje już w najbliższej kolejce na własnym boisku, gdzie ziębiczanie w tym sezonie punktów jeszcze nie stracili. Rywalem jednak spadkowicz z IV ligi - Zjednoczeni Żarów.
A-klasa: Derby dla Polonii
Ząbkowiczanie wygrali 3:1 (1:1) w Ciepłowodach i przedłużyli passę porażek Ślęży. Ciepłowodzianie są w tabeli na przedostatnim miejscu i wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie będzie ich czekać niełatwa walka o utrzymanie. Polonia dzięki wygranej wskoczyła w tabeli na dziewiąte miejsce i do lidera z Uciechowa traci osiem punktów.
Pojedynek rozpoczął się od szybkiego prowadzenia Ślęży. Szybką kontrę ciepłowodzian na bramkę zamienił Parcheniak i w Ciepłowodach zapachniało niespodzianką. Goście jednak jeszcze przed przerwą zdołali doprowadzić do wyrównania za sprawą Ferenca, który wykorzystał prostopadłe zagranie od Jaszka i ulokował piłkę między słupkami. Do przerwy 1:1.
W drugich 45. minutach ząbkowiczanie mieli przewagę, ale dopiero na dwadzieścia minut przed końcowym gwizdkiem udokumentowali ją bramką. Jej autorem był Mikulski, który otrzymał piłkę od Damiana Madeja i strzałem z okolic 16 metra po ziemi zmusił do kapitulacji Sojkę. Wynik batalii ustalił w 75. minucie gry Przemysław Madej wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na Mikulskim.
A-klasa, gr. III: Unia lepsza od Zjednoczonych
Do końca piłkarze prowadzeni przez Waldemara Tomaszewicza nie mogli być pewni zwycięstwa z czerwoną latarnią ligi ze Ścinawki Średniej. Goście do Złotego Stoku przyjechali nie mając na swoim koncie żadnego punktu, jednak do ostatnich minut mieli szansę na premierową zdobycz. Ostatecznie przegrali jednak 3:5 (1:2) i pełna pula punktów powędrowała na konto złotostoczan.
Unia udanie rozpoczęła mecz, bo już w drugiej minucie objęła prowadzenie za sprawą Rafała Brysiaka, który wykorzystał dośrodkowanie Niziołka i pokonał golkipera Zjednoczonych. Miejscowi mieli przewagę i udokumentowali ją drugim trafieniem autorstwa Dawida Rychtera. - Później mieliśmy jeszcze co najmniej dwie okazje, aby podwyższyć wynik meczu, ale nie udało się ich wykorzystać. Od 30 minuty nasza gra nie była taka składna, a co więcej, goście zdobyli kontaktową bramkę po serii naszych błędów przed własnym polem karnym - relacjonuje Waldemar Tomaszewicz, trener Unii. Do przerwy 2:1.
Po zmianie stron jednobramkowa przewaga gospodarzy utrzymywała się przez długi okres. Unici mimo kilku okazji nie potrafili zdobyć kolejnych goli. Ta sztuka udała im się dopiero około dziesięć minut przed końcem gry. Na listę strzelców wpisał się Chrzanowski. Zaraz po nim czwartego gola zdobył Dawid Rychter i wydawało się, że Unia do końca dowiezie pewne zwycięstwo. Nic bardziej mylnego. Nie mający nic do stracenia goście w odstępie chwili odpowiedzili dwoma golami i przez chwilę były emocje. Te szybko ostudził jednak Dawid Rychter strzelając piątego gola po indywidualnej akcji i ustalił wynik batalii na 5:3 (2:1).
Po tej wygranej złotostoczanie awansowali w tabeli na siódme miejsce. Po 9 kolejkach mają na koncie trzynaście punktów i kolejne dwa mecze z niżej notowanymi rywalami - Orlętami i Łomniczanką.
A-klasa, gr. III: Zamek II zatrzymał wicelidera
Mało kto przypuszczał, że druga drużyna Zamku zdoła przełamać się w ten weekend. Zespół beniaminka rywalizował z wiceliderem z Bystrzycy Kłodzkiej i choć do meczu przystąpił w mocnym zestawieniu, to już po 20. minutach przegrywał 0:2 i większość przewidywała raczej kolejną wysoką porażkę, aniżeli odrobienie strat.
Sadowskiego dwukrotnie w pierwszych fragmentach meczu pokonał Kozłowski wykorzystując proste błędy w defensywie miejscowych. Inna sprawa, że to Zamek mógł jako pierwszy wyjść na prowadzenie, ale Margasińskiego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uratował słupek. Kontaktowego gola dla Zamku zdobył w około 30. minucie Mieszkalski, który popisał się bardzo ładnym strzałem zza pola karnego i jednocześnie ustalił wynik po pierwszych 45. minutach.
Drugie 45. minut gospodarze rozpoczęli z animuszem i szybko doprowadzili do remisu po golu samobójczym jednego z piłkarzy Polonii. Do końca meczu pozostawało jeszcze dużo czasu i zarówno jedni, jak i drudzy szukali zwycięskiego trafienia. Więcej sytuacji mieli goście, ale nie były to okazje stuprocentowe. Pod drugą bramką szalę zwycięstwa na stronę beniaminka mógł przechylić Mieszkalski, ale jego uderzenie zdołał wybronić Margasiński i ostatecznie pojedynek zakończył się podziałem punktów.
Zamek z jednym oczkiem zajmuje w tabeli przedostatnie miejsce, bystrzyczanie po tym remisie pozostali na drugim miejscu w klasyfikacji. Teraz zespół z Kamieńca Ząbkowickiego czeka wyjazd na mecz z Czermną Kudowa-Zdrój, a później starcie z ostatnimi w tabeli Zjednoczonymi Ścinawka Średnia. W obu pojedynkach Zamek może zgarnąć pełną pulę i po kiepskim początku znacząco odrobić straty. Waunkiem są jednak zwycięstwa.
ms. / em24.pl
Orzeł i Unia za trzy, ekipy z okręgówki solidarnie przegrały
2019-10-16 09:55:55
gość: ~QQQ
Skałki to katastrofa!! Mają potencjał żeby spokojnie walczyć o awans!! Jakby patrzeć na nazwiska to przecież połowa z tych zawodników ma za sobą trochę gry na wyższym poziomie niż okręg!!! Ale nazwiska na boisku nie grają!!! nikt się nie kładzie przed Stolcem!!! A każdy je sprząta!! Wstyd!!
2019-10-16 12:46:37
gość: ~JA
Spokojnie Skałki do boju za trzy punkty już w w sobotę.
2019-10-16 14:53:43
gość: ~Wasyl
Kogo typujecie do spadku z LO?
2019-10-16 14:59:47
gość: ~KIBIC
ostatnio dodany post
Stolec to jedna wielka kupa.... więcej niech Dominik zboża sprzeda bo za darmo grac nie bedą... podziela los Ciepłowód
REKLAMA
REKLAMA