Tiry jadą, ściany pękają. Mieszkańcy walczą o fotoradar, ITD nie widzi problemu, policja bezradna

Spotkanie grupy mieszkańców i urzędników z przedstawicielami GDDKiA w sprawie spowolnienia ruchu na krajowej ósemce w Braszowicach fot.: em24.pl

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Krajowa ósemka przebiegająca przez Braszowice i dzieląca miejscowość na dwie części od lat spędza sen z powiek mieszkańców wsi. I to dosłownie.

Jest bezpieczniej i lepiej? Na pewno nie dla wszystkich

Kilka lat temu braszowiczanie wnioskowali o przebudowę niebezpiecznego skrzyżowania. Wówczas włączyć się do ruchu z drogi podporządkowanej, między jadące drogą krajową samochody, było nie lada wyzwaniem. Po przebudowie skrzyżowania ten problem został rozwiązany. Jest łatwiej, bezpieczniej, ale nie dla wszystkich. Po przebudowie skrzyżowania w okolicach Braszowic zdemontowano bowiem fotoradar, choć jego montaż był ujęty w projektach przebudowy. Tym samym dano kierowcom jadącym krajową ósemką zielone światło do rozwijania sporych prędkości. Stosowanie się kierowców do znaków nakazujących jej ograniczenie, to tylko pobożne życzenie mieszkańców nieruchomości sąsiadujących z drogą, aniżeli respektowanie tego obowiązku przez kierujących.

19 września w świetlicy wiejskiej w Braszowicach odbyło się spotkanie grupy braszowiczan i urzędników z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Grupa mieszkańców, których domy sąsiadują z drogą, przyznała, że przebudowa skrzyżowania i montaż sygnalizacji świetlnej końcem 2014 roku zamiast rozwiązać problemy, przysporzył kolejnych. Teraz nie lada udrekę stanowi dla nich prędkość pojazdów i hałas. Drgania, które generują głównie samochody ciężarowe destrukcyjnie wpływają na konstrukcje sąsiadujących z drogą budynków. Na ścianach pojawiają się spękania.

- Pierwsze pisma dotyczące zwiększenia bezpieczeństwa i ograniczenia hałasu wysyłaliśmy do państwa trzy lata temu. Odnosimy jednak wrażenie, że jesteśmy przez was ignorowani, odpowiedzi są zdawkowe, efektów nie ma, stąd też nasze zaproszenie, abyśmy mogli porozmawiać i usłyszeć deklaracje z państwa strony, na jaką pomoc możemy liczyć. To państwo są właścicielem tej drogi i podejmują najważniejsze decyzje - mówił Dariusz Łach, mieszkaniec Braszowic i inicjator spotkania, zwracając się do przedstawicieli GDDKiA z Wrocławia.

Grupa mieszkańców wsi przedstawiła też szereg pomysłów, które mogłyby rozwiązać problem związany z nadmierną prędkością i generowanym hałasem. Najprościej można to zrobić na dwa sposoby - ustawiając fotoradar lub patrol policji. - Kierowcy widząc te dwie rzeczy odruchowo ściągają nogę z gazu. Tak też było przed przebudową skrzyżowania, kiedy w pobliżu skrzyżowania stał fotoradar. Droga była węższa, auta jechały wolniej, dało się żyć - mówili.

Fotoradar? ITD: Jest zbędny. Patrol policji? Okej, ale gdzie?

Inspekcja Transportu Drogowego (ITD) nie widzi jednak potrzeby ponownego montażu fotoradaru. Jak wynika z odpowiedzi na pisma kierowane przez mieszkańców sołectwa, na odcinku, na którym mieszkańcy wnioskują o ustawienie fotoradaru, nie dochodzi do nadmiernej ilości wypadków, praktycznie nie ma zdarzeń ze skutkiem śmiertelnym, więc ustawianie tam urządzenia do pomiaru prędkości jest zbędne. Policja tłumaczy natomiast, że ze względu na aktualny kształt skrzyżowania niemożliwym jest ustawienie patrolu, gdyż brakuje miejsca, w którym można byłoby bezpiecznie zatrzymywać i kontrolować pojazdy. Co prawda mundurowi monitorują prędkość kierowców jeżdżąc po drogach powiatu ząbkowickiego nieoznakowanym pojazdem, ale nie mogą swoich czynności ograniczać tylko do jednego miejsca.

Zmiana cyklu sygnalizacji świetlnej inteligentne zielone światło. Mieszkańcy „rzucają” pomysły

Mieszkańcy, mając na uwadze odpowiedzi ITD, zaproponowali szereg rozwiązań, które może wdrożyć GDDKiA, a które spowodują, że kierowcy będą respektowali przepisy. - Najgorszy problem jest w nocy, kiedy sygnalizacja świetlna jest wyłączona. Wówczas samochody ciężarowe potrafią pędzić 100-120 km/h i nie są to liczby z kosmosu, a z danych przygotowanych przez specjalistyczną firmę, która oprócz pomiaru hałasu na skrzyżowaniu mierzyła też prędkość pojazdów. Proponujemy, aby nie wyłączać sygnalizacji świetlnej na okres nocny, a dodatkowo skrócić czas wyświetlania się zielonego światła. Będą tworzyć się korki? Dla nas, jako mieszkańców sąsiadujących nieruchomości paradoksalnie to dobra informacja. Zabrzmi to śmiesznie, ale taka sytuacja oznacza dla nas spokój, bo hałas generowany przez pojazdy podczas ruszania to nic w porównaniu do tego, co dzieje się w naszych domach w nocy, przy pustej drodze, kiedy auta wręcz przelatują przez skrzyżowanie, albo w momencie kiedy w ciągu minuty przejeżdża kilka samochodów ciężarowych w obie strony. Biorąc pod uwagę nierówności i koleiny, mamy w domach trzęsienia ziemi - opisuje problem mieszkaniec wsi.

Wśród proponowanych rozwiązań padła też propozycja montażu inteligentnego zielonego światła. - Polega to na tym, że światło zielone zapala się dopiero w momencie, gdy samochód zbliżający się do skrzyżowania zwolni do określonej prędkości. Takie rozwiązania są stosowane m.in. w okolicach Legnicy, więc nie jest to pomysł wzięty z kosmosu - wymieniali mieszkańcy. Dodatkową sugestią było zwężenie pasa jezdni przed skrzyżowaniem, aby przede wszystkim kierowcy samochodów ciężarowych musieli zwolnić. Takie rozwiązanie zastosowano na krajowej ósemce w Kłodzku na skrzyżowaniu z ulicą Warty. Mówiono też o zmniejszeniu dopuszczalnej prędkości do 40 km/h, choć zdaniem mieszkańców i przedstawicieli GDDKiA, zmiana ta, tylko poprzez demontaż starych i montaż nowych znaków, nie przyniesie efektu.

- W Przerzeczyniu-Zdroju jest ograniczenie do 40 km/h i stoi fotoradar. Jak widać można. Czym więc my i nasza wioska różni się od tamtych mieszkańców? - pytał przedstawiciel wsi. - Wykupcie nasze nieruchomości po atrakcyjnych cenach i wyprowadzimy się. Nie będziemy marudzić, problemu nie będzie, a wtedy auta niech sobie jeżdżą nawet po 150 km/h. Dopóki jednak tu mieszkamy to chcemy żyć w normalnych warunkach i będziemy o to walczyć - reasumował Łach.

Bez słownych konkretów

Ze strony Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nie padły jednak żadne konkretne deklaracje. Urzędnicy z GDDKiA wyrazili wolę poparcia wniosku mieszkańców o ustawienie fotoradaru, a także zaaprobowali organizację wyjazdu do siedziby Inspekcji Transportu Drogowego, aby tam próbować skutecznie wymusić postawienie fotoradaru. Dariusz Łach wyraził nadzieję, że w najbliższym czasie GDDKiA ustawi nowe znaki ograniczające prędkość do 40 km/h oraz dokona zmiany cyklu sygnalizacji świetlnej oraz rozważy możliwość montażu inteligentnej sygnalizacji ruchu. - To na początek. Co dalej? Zasugerowaliśmy wiele rozwiązań, choć to nie my powinniśmy to robić, ale państwo. To wy jesteście ekspertami w tej branży i to od was powinny wypływać propozycje - mówił mieszkaniec.

W końcowej części spotkania głos zabrał też burmistrz Ząbkowic Śląskich Marcin Orzeszek, który zadeklarował organizację spotkania z ITD oraz wicestarosta Waldemar Wieja. - Spotkanie przypomina mi w dużej mierze to, które miało miejsce w Złotym Stoku. Tam chodziło o poprawę bezpieczeństwa na drodze krajowej nr 46. Pisma i rozmowy także nie przynosiły pożądanych efektów. Te przyniosła dopiero blokada drogi zorganizowana przez mieszkańców. Daleki jestem od sugerowania takiego pomysłu, ale chcę zauważyć, że jeżeli nie potraktują państwo tego tematu poważnie, to mieszkańcy są skłonni do takich ruchów - mówił wicestarosta, zwracając się do przedstawicieli zarządcy drogi.

Do sprawy będziemy wracać.

Na marginiesie:

ms. / em24.pl