Express-Miejski.pl

Orzeł z nadziejami, Unia rozgromiona przez rezerwy Śląska. Zamek bez komfortu, Sparta wierzy

IV liga: Unia Bardo 3:9 (0:3) Śląsk Wrocław

IV liga: Unia Bardo 3:9 (0:3) Śląsk Wrocław fot.: Karol Fester / Dawid Zarzycki

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł wygrał w Żarowie i jeszcze walczy. Młodzi piłkarze Śląska dali lekcję bardzkiej Unii. Zamek stracił punkty i komfort, Sparta wygrała arcyważny mecz.

IV liga: Przełamanie Orła

Niemal dwa miesiące piłkarze ząbkowickiego Orła kazali czekać swoim kibicom na kolejne zwycięstwo. To przyszło dopiero w Żarowie przeciwko ostatnim w tabeli Zjednoczonym. Dzięki wygranej 2:0 (1:0) biało-niebiescy przybliżyli się na dwa punkty do bezpiecznego miejsca, ale wciąż są w strefie spadkowej.

Mecz w Żarowie nie porywał. W pierwszej połowie optyczną przewagę miał Orzeł, ale to gospodarze jako pierwsi mogli wyjść na prowadzenie. W około 20. minucie spotkania sytuację sam na sam z Derbiszem zmarnował Uszczyk. Pod drugą bramką swoją szansę miał Łuszkiewicz, ale jego uderzenie na rzut rożny sparował golkiper miejscowych. W międzyczasie piłkarze obu zespołów sprawdzili wytrzymałość poprzeczek obu bramek. Najpierw w obramowanie bramki trafił z rzutu wolnego Maciejewski, a chwilę później po strzale z dystansu jeden z żarowian. Gdy wydawało się, że do szatni obie ekipy udadzą się przy bezbramkowym remisie, na strzał zza pola karnego zdecydował się Ryl. Piłka po mocnym i precyzyjnym uderzeniu pomocnika Orła trafiła do bramki i ząbkowiczanie z korzystnym rezultatem udawali się na kilkunastominutowy odpoczynek.

Po zmianie stron Orzeł szybko mógł zamknąć mecz. Biało-niebiescy w ciągu pierwszego kwadransu drugiej odsłony meczu stworzyli sobie dwie niezłe okazje do zdobycia gola. W obu jednak nie potrafili skierować piłki do siatki. W miarę upływającego czasu żarowianie poczynali sobie z przodu coraz śmielej i kilkukrotnie sprawili poważne kłopoty defensywie Orła. W bramce ząbkowiczan dobrze dysponowany był jednak Derbisz, a i defensorzy ząbkowickiej ekipy nie popełnili błędów, które skutkowałyby stratą gola. Inna sprawa, że gospodarze dwukrotnie spudłowali w wydawało się prostych sytuacjach. Ostatni kwadrans meczu to już wymiana ciosów, z której zwycięsko wyszli ząbkowiczanie. W doliczonym czasie gry prostopadłe zagranie między obrońców wykorzystał Maciejewski, minął bramkarza i zapewnił Orłowi drugie zwycięstwo w sezonie na boisku rywala.

W najbliższy weekend biało-niebiescy zagrają u siebie z Orłem Prusice. Jeżeli przegrają, będą musieli oczekiwać na informacje z Nowej Rudy, gdzie Piast gra z Sokołem Marcinkowice. W przypadku wygranej noworudzian ząbkowiczanie zakończą sezon w strefie spadkowej. Podopieczych trenera Oleksego będzie interesował też wynik z Barda, gdzie swój mecz rozegra MKP Wołów. Ekipa zza Wrocławia traci do Orła jedno oczko i wciąż ma jeszcze szanse na pozostanie w rozgrywkach. Orzeł w starciu ze swoim imiennikiem z Prusic, żeby zwiększyć swoje szanse na pozostanie na czwartoligowym froncie, musi wygrać.

IV liga: Śląsk II dał lekcję futbolu Unii Bardo

Kilka tygodni temu o sile Śląska II Wrocław przekonali się gracze Orła Ząbkowice Śląskie, w miniony weekend o wysokich umiejętnościach młodych wrocławian na własnej skórze przekonali się zawodnicy Unii Bardo. Wrocławianie zaaplikowali bardzianom dziewięć goli, a przed rekordową porażką Unię uchroniły dwa gole zdobyte już w doliczonym czasie gry. Ostatecznie pojedynek zakończył się wygraną Śląska II 9:3 (3:0).

Strzelanie wrocławianie rozpoczęli w 11. minucie. Rzut karny sprokurował Gembara, a z jedenastu metrów pokonał go Łuczak. Kwadrans później było już 2:0. Skrzypek przyjął piłkę w polu karnym Unii, podbił piłkę pomiędzy obrońcami i uderzył mocno po ziemi między słupki bramki ekipy prowadzonej przez Damiana Okrojka. Chwilę po stracie gola dobrą okazję na trafienie miała Unia. Czachor zagrał futbolówkę do wbiegającego w pole karne Robaka, ale ten będąc pociąganym za koszulkę nie zdołał oddać strzału. Arbiter jednak nie użył gwizdka, twierdząc że obrońca gości interweniował zgodnie z przepisami. W 42. minucie dominujący Śląsk zdobył gola numer trzy i do szatni schodził ze sporą zaliczką.

Po przerwie kibice obejrzeli jeszcze dziewięć goli. Sześć z nich zdobyli wrocławianie, trzy unici. Bardzianie do siatki zaczęli dopiero trafiać przy stanie 0:8. Wcześniej byli tylko tłem dla bardzo dobrze czujących się na boisku w Bardzie wrocławian. W 82. minucie gola zdobył Gerlach, chwilę później dziewiąte trafenie uzyskali przyjezdni, a strzelanie zakończyli Brzęczkowski i Olejarnik, który w ostatniej akcji spotkania ustalił wynik rywalizacji na 3:9.

Unia mimo wysokiej porażki w tabeli zajmuje bezpieczne dziewiąte miejsce. Bardzianie mają osiem oczek przewagi nad strefą spadkową i już w poprzednim tygodniu zapewnili sobie utrzymanie w rozgrywkach.

Klasa okręgowa: Zamek znów traci. Margines błędu wyczerany

W fatalnych warunkach przyszło rywalizować piłkarzom Zamku Kamieniec Ząbkowicki podczas minionego weekendu. W czasie meczu przez Szczawno-Zdrój przeszła ogromna ulewa. W efekcie w drugiej połowie mecz toczony był na boisku, które w dużej mierze pokryte było wodą. Piłka co rusz stawała w kałużach, a w grze obu drużyn dominował przypadek.

- Nie potrafiliśmy się odnaleźć na takiej nawierzchni. Próbowaliśmy budować akcje od tyłu, co w takich warunkach było tylko wodą na młyn dla rywali. Gospodarze stosowali proste środki, polegające na graniu długiej piłki i zanim do moich graczy dotarło, że w takich warunkach główną rolę odgrywają cechy wolincjonalne, a nie umiejętności piłkarskie, to już był remis - komentował Arkadiusz Albrecht.

Mecz zakończył się wynikiem 1:1, choć od 25. minuty Zamek prowadził po trafieniu Bieruta. Defensor Zamku wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Sienkiewicza i strzałem głową ulokował piłkę w bramce MKS. Zamek jednobramkową przewagę utrzymał do przerwy, ale po zmianie stron szybko ją stracił. W 55. minucie po zamieszaniu w polu karnym Gawdonowicza pokonał Rutkowski. Do końca rywalizacji gole już nie padły. Było za to sporo kartek. Arbiter w ciągu całej rywalizacji siedmiokrotnie sięgał do kieszonki i wyciągał z niej żółte kartoniki.

- Mamy wąską kadrę. Brakuje zawodników, którzy byli z nami w rundzie jesiennej. Cały czas powtarzamy sobie, że musimy uważać na kartki i unikać kontuzji. To też poniekąd blokuje zawodników przed ostrzejszym graniem czy intesywniejszą walką. Na wielu pozycjach nie ma też rywalizacji. Mam bardzo ograniczone pole manewru jeśli chodzi o rotacje w składzie i nie ukrywam, że sytuacja nie jest łatwa - mówi Arkadiusz Albrecht, trener Zamku.

W kolejnej kolejce Zamek czeka jeden z kluczowych pojedynków. Zamkovia uda się na mecz do Pieszyc. Miejscowa Pogoń ostatnio też złapała zadyszkę i straciła sporo punktów. Wciąż jest jeszcze liderem mając trzy oczka przewagi nad Zamkiem. W przypadku wygranej, Zamkovia obejmie pozycję lidera i znacznie przybliży się do upragnionego awansu. Każda strata punktów może jednak spowodować, że ekipa z Kamieńca Ząbkowickiego zostanie zepchnięta z miejsca premiowanego grą w wyższej lidze w przyszłym sezonie. Trzecia Victoria Tuszyn do Zamku traci jedno oczko i ciężko łudzić się, że po serii dobrych wyników nie odniesie zwycięstwa na własnym boisku przeciwko przedostatniej Sparcie Ziębice.

Klasa okręgowa: Skałki dzielą się punktami ze Zdrojem

Punkt z Jedliny-Zdroju przywieźli podopieczni Łukasza Głowaka. Zdrój, choć wciąż nie może być pewny utrzymania, to w rudzie wiosennej prezentuje się bardzo dobrze. Zdołał pokonać już m.in. wicelidera z Kamieńca Ząbkowickiego i urwać punkty liderowi z Pieszyc. Wywalczone przez Skałki oczko nie jest zapewne powodem do hurraoptymizmu, ale też wstydu nie przynosi.

Samo spotkanie miało raczej wyrównany przebieg. Od 30. minuty Skałki prowadziły po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, zamieszaniu w polu karnym i golu Dominika. Wcześniej to jednak gospodarze byli bliżej zdobycia gola. Raz dobrze interweniował Kot, a w innym przypadku w sukurs przyszedł mu słupek. Przed przerwą dobrą sytuację na podwyższenie prowadzenia stolczan miał Kupiec, ale przegrał pojedynek jeden na jeden z golkiperem miejscowych.

W Jedlinie-Zdroju, podobnie zresztą jak w Szczawnie-Zdroju, piłkarze rywalizowali przy obfitych opadach deszczu. Na boisku zaczynały tworzyć się kałuże, które wraz z upływem czasu znacznie utrudniały kostruowanie składnych akcji. W drugiej połowie więcej było przypadku niż dokładnych i przemyślanych zagrań.

Po zmianie stron, jedlinianie od pierwszych minut mocniej zaatakowali nastawionych na kontrę piłkarzy Skałek i mogli zostać skarceni. Sytuacji sam na sam w około 65. minucie gry nie wykorzystał jednak Prokop. Chwilę później był już remis i po raz kolejny sprawdziło się piłkarskie porzekadło o lubiących się mścić zmarnowanych szansach. Jedlinianie wykonywali rzut wolny, dośrodkowaną piłkę w pole karne przejął Kałwak i strzałem z głowy doprowdził do remisu. Taki też wynik utrzymał się do końcowego gwizdka arbitra i obie ekipy podzieliły się punktami. 

Skałki są w tabeli na dziewiątej pozycji i wydaje się, że utrzymanie w rozgrywkach mają na wyciągnięcie ręki, choć przed nimi jeszcze spotkania z walczącymi o awans Zamkiem i Pogonią. Nieco gorszą sytuację ma ich ostatni przeciwnik. Zdrój zajmuje piąte miejsce od końca, które powinno zapewnić utrzymanie, ale jego przewaga nad niżej notowanymi nie jest znaczna, bo wynosi tylko trzy punkty. W najbliższy weekend Skałki zagrają u siebie z nieobliczalnym Granitem Roztoka, który pokonał ostatnio lidera z Pieszyc.

Klasa okręgowa: Sparta jeszcze walczy

Sparta Ziębice dzięki wygranej 3:1 (2:0) nad Venusem Nowice wciąż jeszcze liczy się w walce o pozostanie w klasie okręgowej. Sytuacja ziębiczan jest trudna, ale nie beznadziejna. Przed ekipą Grzegorza Bartkiewicza teraz dwa kluczowe starcia. Najpierw z trzecią siłą ligi z Tuszyna, a tydzień później z niemal pogodzonym już ze spadkiem Górnikiem Boguszów-Gorce.

Pierwsze fragmenty pojedynku nie wskazywały, że w minioną sobotę Sparta będzie schodzić na przerwę z dwubramkową zaliczką. To goście byli stroną dominującą, ale w 16. minucie gry nadziali się na kontrę. Lebowski zagrał do Jurkowskiego, ten do Trepki, a napastnik Sparty wykorzystał swoją szansę i ziębiczanie nieoczekiwanie objęli prowadzenie. Chwilę później było już 2:0. Indywidualną akcją popisał się Biały i dograł piłkę w pole karne w kierunku Trepki. Atakującego ziębiczan uprzedził jednak defensor z Nowic, ale interweniował tak niefortunnie, że wpakował piłkę do własnej bramki. Sparta do przerwy utrzymała przewagę, choć to gracze z Nowic praktycznie przez cały okres gry posiadali inicjatywę. Na szczęście dla gospodarzy nie potrafili zamienić jej na kontaktowego gola.

W drugich 45. minutach nadzieję gościom na odwrócenie losów meczu dał Lato. Mający na swoim koncie występy w ekstraklasie zawodnik strzałem z rzutu wolnego pokonał Łosia i zadbał o emocje w dalszych minutach rywalizacji. Kilka chwil później ziębiczanie znów powinni prowadzić różnicą dwóch trafień, ale najpierw Palmowski, a chwilę po nim Kozłowski zmarnowali dwie świetne okazje. Na szczęście w tym przypadku nie sprawdziło się powiedzienie o mszczeniu się zmarnowanych szans, a to, które mówi, że do trzech razy sztuka. W około 75. minucie spotkania trzecią bramkę dla Sparty zdobył Trepka. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry ziębiczan przed stratą drugiego trafienia i nerwową końcówką uchroniła poprzeczka i podopieczni Grzegorza Bartkiewicza w końcu mogli zapisać na swoim koncie upragnione zwycięstwo.

Po tej wygranej Sparta do czwartego miejsca od końca traci trzy oczka. Wciąż nie ma jednak pewności, że ta lokata będzie dawała utrzymanie. Znacznie bezpieczniejsza jest pozycja nr 12, na której znajduje się Zdrój Jedlina-Zdrój. Do nich ziębiczanie tracą już jednak sześć punktów.

A-klasa: Wstydliwa porażka Unii

Nie tak wyobrażali sobie wyjazd do Gilowa piłkarze Unii Złoty Stok. Złotostoczanie przegrali z ostatnim w tabeli LKS 2:3 (1:2) i pomogli wykaraskać się rywalom z dna tabeli. Katem Unii okazał się jej były zawodnik Paweł Rak, który trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców.

- Zamiast wygrać mecz różnicą trzech czy czterech goli, przegrywamy. Dodatkowo tracimy dwóch zawodników na kolejny mecz z liderem. Będą oni pauzować za kartki. Znam przysłowie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, ale w naszym przypadku, przeciwnik zdobywa gole nie po składnych akcjach czy wypracowanych stałych fragmentach gry, ale po prezentach, jakie rozdajemy praktycznie w każdym meczu - denerwował się Waldemar Tomaszewicz, trener Unii.

Złotostoczanie przegrywali od 24. minuty. Chwilę później stracili drugiego gola. Oba po inywidualnych błędach defensorów. Gilowianie z dwubramkowej przewagi cieszyli się zaledwie minutę. W 30. minucie kontaktowego gola dla Unii zdobył Stwora i mogłoby się wydawać, że podopieczni Tomaszewicza pójdą za ciosem i „rozstrzelają” gilowian, tym bardziej, że mieli optyczną przewagę, a w około 60. minucie gry za sprawą Stwory doprowadzili do wyrównania. W 84. minucie Unia straciła jednak Brysiaka, który wyleciał z boiska za dwie żółte kartki, a dziesięć minut później, już w doliczonym czasie spotkania, trzeciego gola. Kibiców gilowian w euforię wprawił Rak, wykorzystując sytuację sam na sam z Cupiałem.

- Nie chcę negatywnie mówić o sędziach, więc powiem, że niektóre ich decyzje były dziwne, nawet bardzo dziwne. Wierzę, że jednak mieli po prostu słabszy dzień. Ich postawa nie usprawiedliwia jednak naszej porażki, bo w przeciągu całego meczu nie wykorzystaliśmy co najmniej sześciu stoprocentowych okazji i pretensje o niekorzystny powinniśmy mieć przede wszystkim do siebie - skwitował Tomaszewicz.

Unia po tej porażce została na siódmej pozycji.

A-klasa: Polonia punktuje bez gry

Ślęża Ciepłowody nie dotarła na mecz z Polonią Ząbkowice Śląskie. Goście nie zdołali skompletować składu. Mecz zostanie zweryfikowany jako walkower 3:0 dla Polonii. Ząbkowiczanie pozostali w tabeli na czwartej lokacie. Mają jednak tyle samo punktów co trzecia Bielawianka II Bielawa i jedno oczko straty do drugiego Cukrownika Pszenno. Liderem Dabro-Bau Makowice, który na pięć kolejek przed końcem praktycznie zapewnił sobie mistrzostwo ligi.

ms. / em24.pl

9

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Orzeł z nadziejami, Unia rozgromiona przez rezerwy Śląska. Zamek bez komfortu, Sparta wierzy

    2019-05-29 13:40:47

    gość: ~JA

    Piłka jest okrągła a bramki są dwie.

  • 2019-05-29 14:08:51

    gość: ~zamkovia

    Może to nie zadyszka tylko zwyczajnie Pieszyce i Kamieniec odpuszczają i gubią punkty by nie awansować.4 liga to za wysokie progi dla tych drużyn.Po tabeli ligi okręgowej widać że od siódmego miejsca jest już przepaść punktowa.

  • 2019-05-29 15:57:55

    gość: ~Kibic

    @~zamkovia

    Głupota. Już widzę jak zawodnicy przyjeżdżają na mecz i tracą pół soboty, żeby postać i odpuścić. Jeżeli ktoś nie będzie chciał awansować, to po sezonie po prostu podziękuje za możliwość awansu i pozostanie w okręgówce. Mistrzostwo ligi zawsze fajnie zdobyć i wywalczyć awans i czy w Pieszycach czy w Kamieńcu na pewno to wiedzą.

  • 2019-05-29 14:33:13

    gość: ~SLEZA

    BRAWO CIEPŁOWODY!!!

  • 2019-05-29 17:56:37

    gość: ~SLEZA

    BRAWO CIEPŁOWODY!!!

  • 2019-05-30 08:45:28

    gość: ~uniaaaaaa

    Bardo podłoży się Wołowowi żeby Orzeł spadł!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  • 2019-05-30 11:48:57

    gość: ~Trener

    Nie ma takiej mozliwosci. Unia będzie grała o 3 pkt. Gadanie wiesniakow

  • 2019-06-01 15:30:13

    gość: ~Samoobrona

    @~Trener
    I co za ile sprzedaliscie mecz?

  • 2019-06-01 20:51:56

    gość: ~BBCB

    ostatnio dodany post

    @~Trener

    Tak zagrali o trzy punkty, że przegrali...

REKLAMA