Ważne zwycięstwa Orła i Unii, kolejny krok ku czwartej lidze zrobił Zamek Kamieniec Ząbkowicki. Na inaugurację wiosny wygrały też Skałki.
Czwartoligowcy zwycięzcy
W sobotnie popołudnie ząbkowicki Orzeł na własnym boisku podejmował wyżej notowaną Polonię Trzebnica. Podopieczni Tomasza Oleksego chcieli zmazać plamę po ubiegłotygodniowym blamażu w Świdnicy i plan zrealizowali. Wygraną 1:0 (0:0) ząbkowickiemu zespołowi zapewnił rezerwowy Łaszczewski.
Orzeł do przerwy prezentował się lepiej, miał przewagę i prowadzić mógł w zasadzie od pierwszej minuty. Po składnej akcji uderzenie Piątkowskiego instynktownie obronił jednak bramkarz gości. W około 35. minucie po strzale głową Górskiego golkiperowi przyjezdnych w sukurs przyszła poprzeczka. Goście zagrożenie pod bramką Brandla stwarzali tylko po stałych fragmentach gry, ale w tych momentach albo dobrze interweniowali defensorzy Orła, albo dośrodkowania gości i strzały były niecelne.
Po zdobyciu gola przez Łaszczewskiego, który wykończył dobre dogranie Konderaka, to trzebniczanie przejęli inicjatywę. W około 70. minucie gry mogło, a nawet powinno być 1:1, ale sytuacji sam na sam z Brandlem nie wykorzystał Puchała. Polonia napierała, Orzeł odpierał ataki i choć kilkukrotnie zagotowało się pod bramką ząbkowiczan to cenny rezultat biało-niebiescy utrzymali do ostatniego gwizdka sędziego.
- Dobre spotkanie w wykonaniu całego zespołu. Było widać ducha walki, wiarę w końcowy wynik oraz chęć rehabilitacji za słabe otwarcie rundy. Cieszy konsekwencja w realizacji założeń meczowych, czyste konto z tyłu i upragnione trzy punkty. Złapaliśmy sporo pewności siebie i zaczynamy już koncentrować się na następnym meczu - powiedział po spotkaniu Tomasz Oleksy, trener Orła.
W Bardzie po dwóch porażkach z rzędu w rundzie wiosennej także nadeszło przełamanie. Unia pokonała Sokoła Marcinkowice 1:0 (0:0), choć do przerwy to goście mieli klarowniejsze sytuacje by wyjść na prowadzenie. Dwukrotnie dobrze interweniował jednak Gembara, szczególnie w około 30 minucie kiedy zdołał obronić rzut karny po faulu Skowronka. Jedyny gol w meczu padł po około godzinie gry kiedy po strzale Robaka tak niefortunnie interweniował obrońca gości, że wpakował futbolówkę do własnej bramki.
Unia dzięki wygranej utrzymała dwunaste miejsce w tabeli zbliżając się do jedenastego MKP Wołów na jeden punkt. Orzeł jest dziesiąty z 21 oczkami, trzema więcej od bardzian. Za tydzień Unia zagra u siebie z wiceliderem z Wałbrzycha, Orzeł na wyjeździe zmierzy się z Piastem Żerniki-Wrocław.
Rewanż Skałek, Zamek wykorzystał potknięcia najgroźniejszych rywali
W świetny sposób rozpoczęła się runda rewanżowa na boiskach klasy okręgowej dla piłkarzy Zamku Kamieniec Ząbkowicki. W sobotę punkty stracili trzej najgroźniejsi rywale tego zespołu w walce o awans do IV ligi. W niedzielę Zamek po ciężkim boju ostatecznie pokonał 2:1 (1:0) Venus Nowice i do liderującej Pogoni Pieszyce traci już tylko jeden punkt. Powiększył też przewagę nad LKS Bystrzycą Górną i Włókniarzem Kudowa-Zdrój.
Formy strzeleckiej przez zimowy okres nie zatracił Satanowski. To właśnie najskuteczniejszy gracz Zamku rozpoczął strzelanie we wczorajszym meczu. Napastnik miejscowych trafił do siatki przyjeznych już w 17. minucie gry wykorzystując dogranie Majewskiego. Do przerwy Zamek utrzymał jednobramkową przewagę, choć to ekipa z Nowic była stroną dominującą. Podopieczni Arkadiusza Albrechta dobrze grali jednak w destrukcji i wystrzegali się poważniejszych błędów.
- Do przerwy wyglądaliśmy naprawdę bardzo solidnie, szczególnie pod względem taktycznym. Mimo minimalnego prowadzenia byłem usatyfakcjonowany grą zespołu - mówił Albrecht.
W przerwie trener Zamku zdecydował się jednak na dokonanie trzech zmian. Na murawie pojawili się Zalewski, Góral i Dawid Chamerski. Pod prysznic udali się zaś Burczak, Mieszkalski i Wiktor Chamerski. - Ryzykowny manewr, ale na szczęście koniec końców skuteczny. Wprowadziłem na boisko dwóch doświadczonych zawodników - Zalewskiego i Górala, którzy mieli wnieść spokój w nasze poczynania. Spokoju co prawda nie było do ostatniego gwizdka, ale ważny jest efekt końcowy - dodaje trener Zamku.
Obraz gry po przerwie nie uległ zmianie. To wciąż podopieczni Jarosława Lato byli stroną dominującą, ale w 52. minucie to Zamek cieszył się z drugiej bramki. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do siatki trafił Bierut. Wówczas nie mający nic do stracenia goście jeszcze mocniej ruszyli do ataku i w 65. minucie uzyskali kontaktowe trafienie. To jednak było wszystko, na co było ich stać tego dnia, choć nerwowo było do samego końca. Obie ekipy kończyły mecz w dziesiątkę. W barwach Wenusa z boiska za dwie żółte kartki wyleciał Wirchniański, w barwach Zamku czerwoną kartkę (także w konsekwencji dwóch żółtych) otrzymał Majewski.
- Po przerwie zagraliśmy znacznie gorzej niż w pierwszych 45. minutach i mogło nas to słono kosztować. Chcę jednak podkreślić, że Venus to zdecydowanie inna, dużo lepsza drużyna niż z początku sezonu. Nic dziwnego, że w ostatnich dziesięciu meczach za każdym razem punktowali. Mogą napsuć sporo krwi faworytom - zaznaczał Albrecht.
W pełni udanie za porażkę z inauguracji sezonu swoim rywalom zrewanżowali się gracze Skałek Stolec. Podopieczni Łukasza Głowaka pokonali czwarty w tabeli Włókniarz Kudowa-Zdrój 2:0 (0:0). Do przerwy kibice goli nie oglądali. Lepsze okazje mieli przyjezdni, ale w bramce Skałek przez całe spotkanie świetnie dysponowany był Kot. Po przerwie do głosu doszły Skałki i w przeciwieństwie do rywali, zdołali swoje okazje zamienić na gole. Pierwsze trafienie dla stolczan zdobył Idzi, a nieco później wynik rywalizacji ustalił Dominik popisując się bramką bezpośrednio z rzutu rożnego.
Po tej wygranej Skałki awansowały na dziesiątą pozycję i po 16 meczach mają na koncie 20 punktów. Zamek z 37 oczkami jest wiceliderem.
Bez urodzinowego prezentu
Podopieczni Grzegorza Bartkiewicza nie sprawili swojemu trenerowi prezentu na urodziny i na inaugurację wiosny przegrali 0:2 (0:0) z Piławianką. Sparta jeśli chce realnie myśleć o utrzymaniu w okręgówce musi zacząć punktować, tym bardziej, że punkty zdobyli ich bezpośredni rywale w walce o ligowy byt.
Do przerwy w Piławie Górnej kibice goli nie oglądali. Na boisku też nie działo się za wiele, a wartymi odnotowania sytuacjami było uderzenie w słupek w wykonaniu Jurkowskiego w 35. minucie gry i sytuacja sam na sam zmarnowana przez graczy gospodarzy. Piławianka miała przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Dopiero w drugich 45 minutach gospodarze swoje próby zdołali zamienić na gola. W 55. minucie Łosia pokonał Sienicki dobijając uderzenie Ceglarza. Po stracie gola Sparta zaczęła grać odważniej i częściej niż w pierwszych 45. minutach gościła pod bramką piławian, jednak bez efektu. Blisko gola był Jurkowski, ale w dogodnej sytuacji spudłował. Piławianka, która po wyjściu na prowadzenie ograniczała się do kontr, jedną z nich wykorzystała. Na listę strzelców kwadrans przed końcem meczu wpisał się Lechocki. Ostatni kwadrans, choć toczył się z przewagą ziębiczan to ostatecznie podopieczni trenera Bartkiewicza nie zdołali choćby raz pokonać Polańskiego i zanotowali jedenastą porażkę w sezonie.
Sparta po 16 kolejkach ma 11 punktów i zajmuje 14 miejsce (spadkowe) w gronie 16 ekip.
Ślęża i Polonia na remis, Unia gromi
W meczu na szczycie Polonia Ząbkowice Śląskie przez większą część meczu prowadziła z rezerwami Bielawianki Bielawa wzmocnionymi przez dwóch graczy pierwszego zespołu. Wydaje się, że w pierwszych trzech kwadransach gospodarze posiadali minimalną przewagę i tuż przed przerwą zdołali udokumentować ją trafieniem Kaczorowskiego, który wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego od Lisieckiego.
- W kontekście całych 90. minut trenerzy, sędziowie i zawodnicy stwierdzili, że spotkanie było bardzo wyrównane, stało na niezłym poziomie i podział punktów nie krzywdzi żadnej z ekip. My czujemy jednak pewien niedosyt, bo przy stanie 1:0 mieliśmy swoje okazje i mogliśmy „zamknąć” mecz - mówi Piotr Warzocha, prezes Polonii. Sytuacje na podwyższenie wyniku mieli Damian Madej, a tuż przed końcem meczu rezerwowy Chrzanowski. Wolana już w doliczonym czasie gry po indywidualnej akcji pokonał Cegiełka i ustalił wynik rywalizacji.
Polonia po tej kolejce zajmuje czwarte miejsce, tracąc do lidera z Makowic dziesięć oczek.
Sporą zagadką było jak po zimowym przewrocie w rozgrywkach rundy wiosennej będzie radziła sobie Ślęża Ciepłowody. Kadra zespołu uległa w 90 proc. zmianie, wybrano też nowy zarząd i zatrudniono nowego trenera. Pierwszy test budowanej od podstaw Ślęży wypadł...średnio. Podopieczni Grzegorza Pierzaka zremisowali 1:1 (0:0) z dziewiątym zespołem z Wiśniowej. Do przerwy goli nie było. Po zmianie stron Ślężę w około 60. minucie na prowadzenie wyprowadził Stopyra, ale chwilę później do wyrównania doprowadzili gospodarze i taki też wynik utrzymał się do końcowego gwizdka. Sam mecz nie zachwycił i stał na niskim poziomie. W obu ekipach widać było sporo niedokładności, a dla niektórych graczy Ślęży wczorajszy mecz był w ogóle pierwszym po kilkunastomiesięcznej przerwie.
Ślęża utrzymała drugą pozycję w tabeli, jednak do lidera z Makowic traci już sześć oczek. W Ciepłowodach nie patrzą jednak w górę klasyfikacji. Chcą w spokoju rozegrać rundę wiosenną budując fundamenty pod przyszłoroczny sezon, który będzie dla nich prawdziwą weryfikacją i który da odpowiedź na pytanie, na co stać zespół po ostatnim przewrocie.
Większej historii nie miało też spotkanie inaugurujące wiosenne rozgrywki z udziałem Unii Złoty Stok. Mimo kilku zimowych roszad w kadrze złotostoczanie rozbili rywali z Roztocznika aż 7:0 (3:0), choć w pierwszych minutach mogli przegrywać. Gospodarze nie wykorzystali jednak rzutu karnego. W 18. minucie festiwal strzelecki rozpoczął Shavedinnov, a już do przerwy Unia prowadziła na wyjeździe różnicą trzech goli. Po zmianie stron dorzuciła jeszcze cztery trafienia i zmarnowała szereg dogodnych okazji, bo przy lepszej skuteczności wynik mógłby oscylować w granicach dwucyfrowej liczby. Finalnie hat-trickiem popisał się Zabrzeński, dwa gole dorzucił Shavedinnov i dwa trafienia były autorstwa Dawida Rychtera.
- Na inaugurację sezonu przegraliśmy z Roztocznikiem 0:3. Wzięliśmy więc pełny rewanż za tamten mecz. Wygrana cieszy, podobnie jak postawa zespołu. Tak dobre rozpoczęcie rundy to optymistyczny prognostyk na kolejne mecze - cieszy się Waldemar Tomaszewicz, szkoleniowiec unitów. Złotostoczanie z 28 punktami umocnili się na szóstej pozycji w klasyfikacji.
ms. / em24.pl
Przełamanie czwartoligowców, ważna wygrana Zamku. W A-klasie pechowy remis Polonii [foto]
2019-03-27 15:43:18
gość: ~Józek
To Zamek gra o 4 ligę?Ciekawie zapowiada się walka o utrzymanie przed spadkiem do LO.Gdy poleci Kłodzko,Bardo,Piast czy Żarów to ile awansuje z LO do 4?
2019-03-27 23:28:51
gość: ~kibic orla
@~Józek Zapomniałeś jeszcze o Orle pozdrawiam.
2019-03-28 14:48:00
gość: ~Olo
ostatnio dodany post
Nic innego jak to ze Roztocznik sie nie pozbierał jeszcze na rozgrywki, bo nie wierze ze Unia taka mocna hehe
REKLAMA
REKLAMA