Upragniony triumf Orła, Unia poległa z Sokołem. Derby dla Skałek, w A-klasie Sparta ucieka Ślęży

IV liga: Unia Bardo 0:3 (0:2) Sokół Marcinkowice fot.: Karol Fester

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł w końcu wygrał i przełamał złą passę. W dołku znalazła się Unia, która nie wygrała od trzech kolejek. Derby w okręgówce dla Skałek. Polonia zatrzymała Ślężę.

IV liga: Przełamanie Orła

Ponad miesiąc przyszło czekać piłkarzom ząbkowickiego Orła na kolejne zwycięstwo w czwartej lidze. Biało-niebiescy po serii meczów bez zwycięstwa znaleźli się blisko strefy spadkowej, a sobotni mecz z Polonią/Stalą Świdnica był pierwszym z kilku kluczowych, jakie teraz czekają graczy Tomasza Masłowskiego.

Orzeł zaczął spotkanie dobrze. Już w czwartej minucie Dawid Kuriata stanął przed szansą pokonania Bartłomieja Kota, ale lepszy okazał się bramkarz gości. Chwilę później napastnik Orła wywalczył rzut karny, ale jedenastki nie wykorzystał Mateusz Fudali. Jego strzał obronił Kot. Na domiar złego od 10. minuty Orzeł przegrywał. Goście przeprowadzili oskrzydlającą akcję, którą świetnym uderzeniem z pola karnego wykończył 16-letni Jakub Filipczkak i dał Polonii/Stali prowadzenie. Taki rezultat utrzymał się do przerwy. Biało-niebiescy przeważali, ale nie przekładało się to na dogodne sytuacje do zdobycia gola. Pod drugą bramką bliski podwyższenia wyniku był Wojciech Szuba, ale jego silne uderzenie minimalnie minęło słupek.

Po przerwie Orzeł szybko zdołał wyrównać. Po akcji prawą stroną boiska faulowany w polu karnym świdniczan był Marcel Rychlica. Arbiter po raz drugi wskazał na rzut karny. Tym razem do piłki podszedł Łukasz Maciejewski i pewnym uderzeniem dał Orłowi remis. Zdobyta bramka dodała ząbkowiczanom wiatru w żagle. Gospodarze grali z większym animuszem i w 70. minucie wyszli na prowadzenie. Do siatki znów trafił Maciejewski. Ostatnie 20. minut toczyło się z przewagą świdniczan, ale goście oprócz jednego uderzenia zza pola karnego, które sprawiło problemy Derbiszowi, nie zagrozili poważnie bramce ząbkowiczan. Orzeł mógł wygrać wyżej, ale w końcówce dobrej okazji nie wykorzystał Maciej Rakoczy.

Dla Orła było to pierwsze zwycięstwo od sześciu meczów. Wcześniej ząbkowiczanie wygrali końcem marca w Kłodzku. Dzięki trzem zdobytym punktom biało-niebiescy utrzymali w tabeli dziewiąte miejsce i mają sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. Świdniczanie zanotowali zaś szóstą porażkę z rzędu i z 27 punktami zajmują pierwszą pozycję nad czerwoną kreską. Za tydzień Orzeł zagra z Karoliną Jaworzyna Śląska, która z dziewięcioma oczkami zamyka ligową stawkę.

IV liga: Baty Unii

Trzeci mecz z rzędu bez wygranej zanotowała Unia Bardo. Podopieczni Tomasza Zielińskiego osłabieni brakiem m.in. Gembary, Okrojka, Wandzela, Robaka i Włodarczyka ulegli 0:3 (0:2) Sokołowi Marcinkowice. Po tej porażce Unia spadła w tabeli na ósme miejsce.

Strzelanie w około 20. minucie rywalizacji rozpoczął Tomasz Rudolf, który w zamieszaniu pod bramką ulokował futbolówkę między słupkami bramki strzeżonej przez Jakuba Susza. Unia do przerwy praktycznie nie zagroziła bramce Sokoła, a z boiska przez większą część meczu wiało nudą. Po przerwie goście szybko zdobyli drugiego gola. Po akcji prawą stroną boiska dośrodkowanie w pole karne przeciął na bliższym słupku Kacper Rokicki i piłkarze z Marcinkowic prowadzili już 2:0. Nie minęło pięć minut, a Unia po raz kolejny musiała wznawiać grę od środka. Tym razem w roli głównej wystąpił Bartłomiej Płomiński, który z lewej strony pola karnego czubkiem buta skierował futbolówkę w kierunku bramki bardzian, a ta wtoczyła się przy dalszym słupku bramki strzeżonej przez Susza.

W końcówce Sokół zdobył jeszcze czwartego gola, ale ten nie został uznany, gdyż arbiter chwilę wcześniej przerwał grę.

Unia przełamania i zwycięstwa będzie szukała w najbliższy weekend w Oleśnicy. Tam zmierzy się z mającą jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie Pogonią. Sokół zagra zaś z Piastem Żerniki.

Klasa okręgowa: Derby dla Skałek

W derbach powiatu ząbkowickiego w klasie okręgowej Zamek Kamieniec Ząbkowicki przegrał na własnym boisku 0:3 (0:2) ze Skałkami Stolec. - Goście byli zespołem dużo lepszym i odnieśli zasłużone zwycięstwo - mówił Arkadiusz Albrecht, trener Zamku.

Skałki już po 25. minutach prowadziły 2:0. Najpierw bramkę zdobył Bartosz Zalot, dopadając do odbitej futbolówki przez bramkarza Zamku, a chwilę później po indywidualnej akcji trafił Łukasz Idzi. Przy stanie 1:0 dobrą okazję pod drugą bramką miał Arkadiusz Majewski, ale jego uderzenie z bliskiej odległości obronił Kot.

Po przerwie Zamek przejął inicjatywę i gra toczyła się głównie na połowie gości. Podopieczni Arkadiusza Albrechta mimo kilku okazji nie zdołali jednak pokonać Pawła Kota. W końcówce spotkania po kontrze wynik rywalizacji ustalił Mateusz Faron, wykorzystując dogranie Idziego.

- Skałki zagrały ten mecz bardzo dobrze pod względem taktycznym. Wyglądały też znacznie lepiej fizycznie. Po moich zawodnikach widać było, że jest to ich czwarty mecz w ciągu tygodnia. Nie chcę szukać jednak usprawiedliwień i gratuluje przeciwnikowi - dodał Albrecht. Trener Zamku przyznał, że Skałki mają ogromny potencjał kadrowy i w przyszłym sezonie mogą sporo namieszać w czołówce klasy okręgowej. Rozpaczał też nad kontuzją Piotra Satanowskiego, który w meczu ze Skałkami opuścił boisko tuż przed przerwą. - Widać, że Piotrek zmaga się z kontuzją. Nie wiemy jeszcze co to jest za uraz, ale wydaje się, że może go wykluczyć z gry na dłuższy czas. Szkoda, bo nasza siła rażenia bez popularnego Satana jest znacznie słabsza - kontynuował.

Po derbowej wygranej dobre humory panują w Stolcu. Skałki rozegrały najlepsze spotkanie w rundzie wiosennej i odniosły drugie zwycięstwo z rzędu. Dodatkowo grały też bez swojego najlepszego strzelca - Piotra Kupca, który pauzował za żółte kartki. - Śmiało mogę powiedzieć, że rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie i zasłużenie zdobyliśmy trzy punkty. Do meczu podeszliśmy skoncentrowani i zmotywowani przez 90. minut realizując wcześniej nakreślony plan. To cieszy - mówi Wojciech Siewruk, trener Skałek, dziękując jednocześnie wszystkim swoim zawodnikom za zaangażowanie. Teraz przed Skałkami spotkanie z okupującą ostatnie miejsce w tabeli Pogonią Duszniki-Zdrój. - Fakt, że rywal jest w dole tabeli nie może nas zgubić. Musimy podtrzymać dobrą dyspozycję i przedłużyć serię zwycięstw - dodał szkoleniowiec ekipy ze Stolca.

GALERIA Z MECZU ZAMEK - SKAŁKI [KLIK]

A-klasa: Polonia zatrzymała Ślężę

Niespodziewanej straty punktów doznała Ślęża Ciepłowody. Podopieczni Marka Stepnowskiego na własnym boisku tylko zremisowali 1:1 (1:0) z Polonią Ząbkowice Śląskie. Dla ząbkowiczan był to czwarty remis z rzędu i dziewiąty w sezonie.

- Mogliśmy ten mecz przegrać, ale też przy większym szczęściu nawet wygrać, bowiem przy stanie 1:1 zmarnowaliśmy sytuację sam na sam. Remis z dotychczasowym liderem to na pewno bardzo pozytywny rezultat. Pokazaliśmy spore zaangażowanie. Chęć walki była widoczna u każdego z naszych zawodników i mam nadzieję, że ten mecz uświadomi moim graczom, że przy odpowiednim podejściu można w tej lidze wygrać z każdym. Tego brakowało nam we wcześniejszych spotkaniach. Bez biegania i walki w piłkę grać się nie da, nawet na poziomie A-klasy - mówił Bogumił Sikorski, który nie krył zadowolenia z postawy swoich graczy.

Samo spotkanie toczyło się ze sporą przewagą gospodarzy. Ślęża już w 15. minucie objęła prowadzenie po świetnym uderzeniu Pawła Kobrzaka i wydawało się, że jest na dobrej drodze do odniesnienia kolejnego pewnego zwycięstwa. Ząbkowiczanie więcej goli już jednak nie stracili, choć Danielowi Gurbale dwa razy w sukurs przyszła poprzeczka. - Znów zmarnowaliśmy mnóstwo podbramkowych sytuacji. Daliśmy rywalom prezent, który wykorzystali i zamiast trzech punktów mamy jeden - mówił Marek Stepnowski, trener Ślęży, który zdaje sobie sprawę, że jego podopieczni jeżeli chcą zagrać za rok w klasie okręgowej na więcej wpadek pozwolić sobie nie mogą. Bramkę dla Polonii w 50. minucie meczu zdobył Michał Ptasiński, który wykorzystał sytuację sam na sam z Michalskim.

- Cieszy, że mimo braków kadrowych i gry od pierwszych minut dwóch juniorów pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Średnia wieku naszej linii obrony w meczu ze Ślężą to 40+. Zespół z Ciepłowód to ekipa młoda, ze sporym potencjałem. Mają graczy, którzy indywidualnymi umiejętnościami przewyższają poziom tej ligi. Niestety pod względem kultury osobistej niektórzy z nich to poziom zdecydowanie niższy, odbiegający od standardów - dodawał Sikorski. O konkretach nie chciał jednak mówić. - To, co wydarzyło się na zielonym prostokącie niech na nim zostanie - skwitował krótko.

Za tydzień Polonia zagra z czerwoną latarnią ligi z Kamiennika. Dla ząbkowiczan to doskonała okazja do przełamania serii remisów. - Naszym celem niezmiennie pozostaje zajęcie miejsca w pierwszej trójce. O ile lokaty 1-2 są niemalże zarezerwowane, o tyle trzecie jest w naszym zasięgu - zapowiada Sikorski.

A-klasa: Sparta na piątkę

Sparta Ziębice została samodzielnym liderem tabeli. Ziębiczanie pokonali w Rudnicy miejscową Wieżę 5:0 (2:0) i na skutek remisu Ślęży Ciepłowody objęli samodzielne przodownictwo w tabeli. Samo spotkanie w Rudnicy nie było aż tak jednostronne jak wskazuje na to wynik. 

Sparta przez znaczną część meczu miała przewagę, ale rudniczanie kilkukrotnie potrafili się odgryźć i zasłużyli przynajmniej na honorowego gola. Wydaje się, że najbliżej tego byli w pierwszych minutach gry, kiedy z rzutu wolnego uderzał Paweł Radożycki, ale jego strzał świetnie obronił Maciej Łoś. Do przerwy ziębiczanie wygrywali 2:0 po trafieniach Michała Fitaka i Piotra Kozłowskiego. Obie bramki padły w odstępie kilku minut, w drugim kwadransie gry.

Dwubramkowa przewaga ziębiczan utrzymywała się do 77. minuty gry. W międzyczasie i jedni i drudzy mieli swoje szanse, ale kibice przez dłuższy fragment rywalizacji goli nie oglądali. - W końcówce opadliśmy z sił i w efekcie w ostatnich 15. minutach straciliśmy trzy gole - relacjonuje Monika Czekaj, prezes Wieży. Na listę strzelców wpisali się Kamil Jurkowski, ponownie Fitak, a wynik rywalizacji ustalił Kamil Ksiądzyna. W międzyczasie bliski pokoniania Łosia był Remigiusz Markiel, ale po jego uderzeniu głową futbolówka trafiła w obramowanie bramki Sparty.

Po tej wygranej ziębiczanie zostali samodzielnym liderem tabeli. Wieża na dobre zadomowiła się na dziewiątej lokacie, mając pięć punktów straty do ósmego Słowianina i sześć przewagi nad dziesiątym Zniczem z Lubnowa. Za tydzień rudniczanie pauzują.

A-klasa: Unia bije Inter

Zasłużone zwycięstwo odniosła Unia Złoty Stok, która na własnym boisku rozprawiła się z Interem Ożary. Goście w rundzie wiosennej wygrali tylko jedno spotkanie i obok beniaminka z Gilowa są największym rozczarowaniem wiosny. W Złotym Stoku podopieczni Przemysława Gajka przegrali 1:4 (1:2), choć jako pierwsi objęli prowadzenie.

Do siatki gospodarzy już w piątej minucie spotkania trafił Krzysztof Chrobak. To było jednak wszystko na co tego dnia stać było gości. Z upływem czasu do głosu zaczęli dochodzić gospodarze i po chwili doprowadzili do wyrównania. Na listę strzelców wpisał się Daniel Zabrzeński. Po chwili ten sam zawodnik popisał się indywidualną akcją i po raz drugi zmusił Patryka Maślaka do kapitulacji. Maślak to nowy golkiper Interu, który zastąpił między słupkami nieobecnego Wojciecha Cweka. Do przerwy Unia prowadziła 2:1.

W drugiej połowie obie ekipy miały swoje okazje, ale prześcigały się w ich marnowaniu. W barwach Interu najlepszej do doprowadzenia do remisu nie wykorzystał Damian Czyszczoń. Dopiero w końcowych minutach rywalizacji wygraną Unii zapewnił Oleksandr Nahaitsev. Ukrainiec mający za sobą występy w czwartoligowym Orle Ząbkowice Śląskie popisał się indywidualną akcją i po raz trzeci zmusił Maślaka do kapitulacji. Wynik meczu w ostatniej minucie ustalił Dawid Rychter, trafiając do bramki Interu.

- Zagraliśmy bardzo słabą pierwszą połowę i nieco lepszą drugą. W końcówce meczu rzuciliśmy się do ataku w poszukiwaniu wyrównania i zostaliśmy skarceni. Unia była jednak zespołem lepszym i odniosła zasłużone zwycięstwo - podsumował Przemysław Gajek, trener Interu. Ze zdobycia trzech punktów zadowolony był Waldemar Tomaszewicz, trener Unii. - Zapominamy już jednak o tym meczu i koncentrujemy się na kolejnym - krótko skomentował Tomaszewicz. Tym razem rywal z górnej półki, bo podrażniona stratą punktów Polonia.

Po tej wygranej Unia awansowała w tabeli na czwarte miejsce. Inter jest szósty. Za tydzień złotostoczanie zagrają ze Ślężą Ciepłowody, ożaranie podejmą LKS Gilów.

 A-klasa: Znicz poległ w Woliborzu

Znicz przegrał po raz jedenasty w sezonie. Wciąż jednak znajduje się nad kreską, bowiem porażek doznały ostatni GLKS Kamiennik i przedostatni Koliber Uciechów. Henrykowianka, która ma tyle samo punktów co Znicz, w miniony weekend nie grała.

Tym razem beniaminek z gminy Ziębice uległ na wyjeździe 1:3 (0:0) Słowianinowi Wolibórz. Gospodarze od początku meczu posiadali przewagę, ale przez pierwsze trzy kwadranse nie mogli znaleźć recepty na pokonanie bramkarza z Lubnowa. Bliski zdobycia bramki był już w pierwszych minutach Rafał Lis, ale piłka po jego uderzeniu głową trafiła w słupek.

Po zmianie stron Słowianin szybko przełamał niemoc strzelecką. Już w pierwszej akcji po wznowieniu gry na listę strzelców wpisał się Łukasz Marusiak. Chwilę później do wyrównania doprowadził Bogdan Dechnik, wykorzystując błąd defensywy gospodarzy. Remisu lubnowianie nie zdołali utrzymać do końca meczu. Najpierw bramkarza przyjezdnych pokonał Andrzej Lubieniecki, a wynik rywalizacji ustalił Borys Macioszek, wykorzystując rzut karny. W końcówce Słowianin mógł jeszcze podwyższyć wynik rywalizacji, ale tego dnia gospodarze byli nieco na bakier ze skutecznością.

Za tydzień Znicz na własnym boisku zmierzy się z DGPNZ Roztocznik. Słowianin uda się na mecz do lidera z Ziębic.

ms. / em24.pl