Mł. asp. Mirosław Gomółka, pełniący obowiązki starszego inspektora operacyjno-szkoleniowego w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ząbkowicach Śląskich fot.: mwinnik
Choć na co dzień nie ubierają kasków i nie jeżdżą do wypadków oraz pożarów to są pierwsi, którzy rozpoczynają akcję ratunkową.
Dyżurni operacyjni Państwowej Straży Pożarnej w Ząbkowicach Śląskich pracują w systemie zmianowym 24/48, czyli po 24 godzinach pracy należy im się 48-godzinny odpoczynek. W ciągu całej doby są pod telefonem i o każdej porze dnia i nocy są gotowi, aby nieść pomoc w ratowaniu ludzkiego życia czy mienia. O pracy dyspozytorów, ich problemach i umiejętności działania w stresie rozmawiamy z mł. asp. Mirosławem Gomółką, pełniącym obowiązki starszego inspektora operacyjno-szkoleniowego w KP PSP w Ząbkowicach Śląskich.
Swoją pracę rozpoczynają o godz. 8. Zaczynają zwykle od wprowadzenia obsady, jaką dysponują danego dnia. Do Systemu Wspomagania Decyzji Państwowej Straży Pożarnej wpisują imiona i nazwiska strażaków, które danego dnia pełnią wraz z nimi służbę z podziałem na samochody dostępne na terenie jednostki ratowniczo-gaśniczej. Sprawdzają również dostępność sprzętu, którym dysponują strażacy-zawodowcy i strażacy-ochotnicy. Często zdarza się bowiem, że jest wycofany z uwagi na awarię lub konieczne badania i legalizacje.
Dziennie na terenie powiatu ząbkowickiego pełni służbę 13 funkcjonariuszy. Podzieleni są na obsady samochodów. W Ząbkowicach Śląskich służbę pełni 8 strażaków stanowiących obsadę jednostki ratowniczo-gaśniczej oraz dyżurny operacyjny powiatu, który odpowiedzialny jest za przyjmowanie zgłoszeń oraz organizowanie działań ratowniczo-gaśniczych. Ponadto codziennie 4 strażaków oddelegowywanych jest do pełnienia służby na posterunku PSP w Ziębicach. Dodatkowo każdego dnia pomimo, że strażacy przebywają na wolnym pełnią tzw. dyżur domowy - są w ciągłej dyspozycji, w razie zaistnienia dużej liczby zdarzeń są natychmiast ściągani do służby. Strażaków-zawodowców z Ząbkowic Śląskich uzupełnia kilkadziesiąt jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych (OSP) z terenu powiatu, z czego dziesięć należy do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego.
- Naszym głównym celem jest ratowanie życia i zdrowia ludzkiego. Obszar naszego działania to głównie powiat ząbkowicki, ale nie tylko. Na podstawie umów z komendantami ościennych powiatów, tworzone są tereny chronione, które zapewniają dojazd sił i środków jednostek PSP w najkrótszym przedziale czasowym. Czasem zdarzają się sytuacje, że na teren powiatu ząbkowickiego szybciej dojedzie zastęp z Kłodzka czy Paczkowa (głównie dotyczy to gminy Złoty Stok - przyp. red.), ale nam też zdarzają się interwencje poza powiatem np. na terenie gminy Niemcza w powiecie dzierżoniowskim - mówi o wzajemnej współpracy Mirosław Gomółka.
Spokój i opanowanie na wagę złota
Wzorowa współpraca jednostek PSP to jednak nie wszystko. Aby pomoc dotarła na czas istotne jest, aby zgłaszający podał dokładne miejsce zdarzenia. Niestety, świadkowie wypadku lub ich uczestnicy będący pod wpływem emocji bardzo często nie potrafią dokładnie określić miejsca, w którym się znajdują.
- Zdarzają się sytuacje, że zgłaszający informuje o zderzeniu dwóch aut na krajowej ósemce między Ząbkowicami Śląskimi a Niemczą. Obie miejscowości oddalone są od siebie o 17 km. Część z tej trasy jest jeszcze w powiecie dzierżoniowskim, część w powiecie ząbkowickim. Brak precyzji powoduje, że musimy zadawać dodatkowe pytania. Dopiero wtedy możemy dokładnie określić miejsce zdarzenia, co jest niezbędne, by na miejsce dotarły siły i środki zlokalizowane najbliżej i dodatkowo z odpowiednim sprzętem. Zachowanie spokoju w momencie zgłoszenia i jak najszybsze przekazanie konkretnych i rzeczowych informacji jest niesamowicie istotne podczas dalszego procesu akcji ratowniczej - wyjaśnia dyspozytor i dodaje, że w przypadku wypadków najlepiej odczytać oznaczenie - pikietaż znajdujący się na słupku drogowym, gdzie kolejno widnieją informacje o numerze drogi i jej kilometrze.
Sporym udogodnieniem dla dyspozytorów jest funkcjonowanie Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego (CPR) i numer ratunkowy 112. Wybierając na swoim telefonie dwie jedynki i dwójkę łączymy się z dyspozytorem we Wrocławiu, który po odebraniu telefonu na podstawie nadajników natychmiast lokalizuje miejsce, z którego wykonywane jest połączenie. Wówczas ma wiedzę o dokładnym miejscu zdarzenia, przesyła taką informację do najbliższej jednostki PSP, cały proces dysponowania sił i środków jest szybki, a znalezienie miejsca zdarzenia nie stanowi problemu. Z uwagi na obsługę wszystkich zgłoszeń operator CPR posiada paletę pytań, które zadaje osobie zgłaszającej, na jej podstawie tworzy tak zwaną „formatkę”, czyli opis zdarzenia, który jest przesyłany do dyspozytora służby wiodącej dla danego zdarzenia oraz do dyspozytorów innych służb (policji, pogotowiu ratunkowym lub straży pożarnej).
Gdy dyżurny przyjmuje zgłoszenie z numeru alarmowego 998, ma dodatkowy atut, którego nie mają operatorzy numeru 112 – znajomość własnego terenu chronionego np. nazw zwyczajowych miejscowości czy choćby rozeznania w terenie. - W momencie, gdy dyżurny przyjmuje zgłoszenie i wpisuje adres zdarzenia, otrzymuje koordynaty, które podpowiadają, jakie jednostki są zlokalizowane najbliżej miejsca zdarzenia - opisuje Gomółka. - Ponadto każdy wóz strażaków-zawodowców ma nadajnik GPSu i dyżurny na bieżąco widzi, z jaką prędkością przemieszcza się pojazd i zna jego dokładną pozycję. Dzięki temu może nawigować kierowcę, aby jak najszybciej dotarł on na miejsce zdarzenia lub przekazać koordynaty zdarzenia np. pilotowi śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - dodaje strażak.
Ponadto przez cały czas wspomaga kierującego działaniem ratowniczym – osobę, która dowodzi działaniami na miejscu, udzielając mu niezbędnych informacji np. właściwości substancji niebezpiecznych, z którymi mają styczność strażacy oraz dysponując pozostałe służby czy kontaktując się z burmistrzami/wójtami. Dodatkowo praca dyżurnego w Ząbkowicach Śląskich jest na bieżąco kontrolowana i monitorowana przez organ nadrzędny czyli Stanowisko Kierowania Komendanta Wojewódzkiego PSP we Wrocławiu, które w razie zaistnienia zdarzeń dużych, przerastających możliwości powiatu, dysponuje dodatkowo siły z terenu powiatów ościennych oraz specjalistyczne grupy ratownicze.
Od czego zależy ilość wysyłanych zastępów?
Oprócz podania dokładnej lokalizacji zdarzenia istotne jest również przekazanie faktycznej sytuacji z miejsca wypadku. Gdy informacja jest precyzyjna, pozwala na wysłanie odpowiedniej ilości jednostek straży pożarnej. W sytuacji, kiedy zgłoszenie jest chaotyczne, dyżurny dysponuje większą liczbę jednostek ratowniczo-gaśniczych, ponieważ nie wie z czym na miejscu spotkają się strażacy.
- Zdarzają się sytuacje, że na drodze doszło do zwykłej stłuczki z udziałem np. dwóch busów. Zgłaszający informuje, że doszło do zderzenia dwóch autobusów, że pojazdem jechało dużo osób. Podczas zgłoszenia nie jest precyzyjny, mówi bardzo chaotycznie. Zgłoszenie jest przyjmowane jako zderzenie dwóch autobusów. Na miejsce dysponuje się siły i środki zgodnie z wytycznymi. Po dojeździe na miejsce okazuje się, że była to zwykła stłuczka i nikt nie doznał obrażeń. Otrzymując jednak telefoniczną informację, nie mamy obrazu tego, co wydarzyło się 10 czy 20 km stąd. Lepiej wówczas wysłać na miejsce więcej sił i środków niż w przypadku większej katastrofy dodatkowo dosyłać kolejne zastępy. W ratowaniu ludzkiego życia każda sekunda jest na wagę złota, a naszym priorytetem jest, aby pomoc do poszkodowanych docierała jak najszybciej - kontynuuje Gomółka.
Skąd bierze się duża ilość wozów strażackich na miejscu zdarzenia?
Gdy dyżurny wie, z jakiego typu interwencją ma do czynienia, posiłkuje się tabelami z określonymi wytycznymi. - W tym przypadku najłatwiej będzie to zobrazować na przykładzie: W Płonicy (gm. Złoty Stok) dochodzi do wypadku samochodowego. W pobliżu miejsca zdarzenia najbliżej znajduje się miejscowa jednostka OSP. Jest dysponowana, choć nie należy do KSRG i nie jest wyposażona w sprzęt ratownictwa hydraulicznego. Dlaczego zatem udaje się do wypadku? Istnieje spora szansa, że na miejsce zdarzenia dotrze najszybciej i choć nie posiada specjalistycznego sprzętu, to strażacy docierający na miejsce zdarzenia mogą np. udrożnić drogi oddechowe osobie poszkodowanej i dzięki temu uratować jej życie, a także dokonać rozpoznania i przekazać ważne informacje znajdującym się w drodze strażakom-zawodowcom. Ponadto do tego zdarzenia dysponowane są dwa zastępy straży z Ząbkowic Śląskich oraz strażacy-ochotnicy ze Złotego Stoku. Suma summarum do zdarzenia wyjeżdżają cztery wozy bojowe, policja oraz zespół ratownictwa medycznego - tłumaczy Gomółka.
Podobnie wygląda sytuacja w przypadku pożarów. Tam także obowiązują ustalone odgórnie wytyczne. - Dostajemy zgłoszenie o pożarze w budynku mieszkalnym wielorodzinnym czterokondygnacyjnym. Dyżurny musi ustalić, czy pożar wychodzi za obiekt, czy jest tylko wewnątrz. Wówczas, kierując się zaleceniami, musi wysłać np. jedno auto średnie, jedno auto ciężkie (gdy nie ma, musi wysłać dwa wozy średnie), dodatkowo podnośnik. Jeżeli ma potwierdzony pożar na dachu albo na zewnątrz budynku na wysokości - dosyła dodatkowo jeden ciężki wóz i drugi podnośnik - komentuje strażak i dodaje, że odgórnie ustalona jest także liczba wymaganych na miejscu osób: w standardzie do takiego zdarzenia potrzeba 12 ratowników. Jeżeli dyżurny posiada informacje o tym, że pożar jest potwierdzony, dysponuje dodatkowo czterech. Ponadto z uwagi, że system bezpieczeństwa przypomina układ naczyń połączonych, po zadysponowaniu zastępów z Ząbkowic Śląskich, dyspozytor musi zapewnić odpowiednie zabezpieczenie powiatu. W tym celu dysponuje się jednostki OSP. Taki zastęp stacjonuje przez cały czas nieobecności załogi jednoski ratowniczo-gaśniczej w komendzie powiatowej, będąc w stałej gotowości do podjęcia działań. Jednostki dysponowane na zabezpieczenie, muszą posiadać odpowiednie wyposażenie, ponieważ są jako pierwsze wysyłane do zdarzeń.
Praca dyspozytora do łatwych nie należy. - Osoba pracująca na stanowisku kierowania, musi wykazywać się opanowaniem, biegłą znajomością przepisów oraz procedur, a także zdolnościami komunikatywnymi, dzięki którym może uspokoić osobę zgłaszającą i przejąć inicjatywę w trakcie rozmowy - kończy strażak. W samym 2017 roku strażacy z powiatu ząbkowickiego zanotowali łącznie 1235 interwencji. Ściągali chociażby psa z dachu, usuwali z jezdni połamane drzewa, a także interweniowali przy wypadkach śmiertelnych czy wybuchu w fabryce prochu w Mąkolnie. Każdą z akcji rozpoczynali dyżurni operacyjni powiatu. To oni odbierali telefony i wysyłali na miejsce potrzebne siły i środki, niejednokrotnie przyczyniając się do uratowania ludzkiego życia czy mienia.
mwinnik / em24.pl
Zawsze gotowi by nieść pomoc. Rozmowa z mł. asp. Mirosławem Gomółką
2018-02-22 09:13:19
gość: ~TMK
Korzystając z numeru alarmowego zawsze wybieram 998. NAJSZYBCIEJ odbierają.
2018-02-22 09:51:18
gość: ~Pppp
@~TMK
Bo mają najmniej roboty
2018-02-22 10:21:06
gość: ~OSP
@~Pppp
1235 kilkugodzinnych interwencji to mało? heh
2018-02-22 11:05:14
gość: ~Guziec
@~OSP
Dzieląc to na wszystki siły...itd itp to w skali roku szału nie ma.
2018-02-22 11:13:27
gość: ~Ola
@~Guziec
to chyba dobrze, że ludziom się krzywda nie dzieje i nie musza wyjeżdżać ...
2018-02-22 11:24:12
gość: ~Stefan
@~Guziec
a zwróciłeś uwagę, że chodzi tu też o strażaków OCHOTNIKÓW, który mają swoje życie i dla nich to jest coś dodatkowego, a nie ich PRACA?
2018-02-22 22:04:08
gość: ~TKM
@~Pppp
Pracują, ciągle przy telefonie i odbierają. Próbowałeś kiedyś na 997? 2 min czekania.
2018-02-22 13:20:30
gość: ~Fffffffred
Ale te straźaki medialne jeden w dobie drugi tu. Mają parcie na szkło.
2018-02-23 06:47:33
gość: ~Lajla
Pozdrowienia dla Mirosława ......JESTEŚ BOSSSKKKIIII
2018-02-23 09:05:45
gość: ~Maria
ostatnio dodany post
Bardzo fajnie, że pojawiają się takie materiały i uświadamiają społeczeństwo jak wygląda praca takiego dyspozytora, a także jakie informacje należy podawać przy informowaniu o zdarzeniu drogowym. Dobry materiał, pozdrawiam.
REKLAMA
REKLAMA