Express-Miejski.pl

Te ostatnie minuty... Skałki gromią w derbach, solidna Polonia

Jarosław Śleziak i Tomasz Pierzchalski podczas okręgówkowego hitu kolejki. Nysa 3:3 (1:3) Unia

Jarosław Śleziak i Tomasz Pierzchalski podczas okręgówkowego hitu kolejki. Nysa 3:3 (1:3) Unia fot.: DB / nysa.klodzko.pl

Unia traci dwa punkty w ostatniej akcji meczu, Orzeł wygrywa w doliczonym czasie gry. Sporo emocji w Kłodzku, Zamek lepszy od Piławianki. Skałki z kompletem zwycięstw.

Pech bardzian

W doliczonym czasie gry podopieczni Tomasza Zielińskiego stracili bramkę i zwycięstwo w wyjazdowym meczu z Victorią Świebodzice. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1 (0:1), a od 20 min goście prowadzili po trafieniu Wiktora Chamerskiego.

W pierwszych 45 minutach spotkanie było wyrównane z delikatną przewagą gospodarzy. Do siatki trafili jednak tylko bardzianie. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Chamerski i futbolówka po rykoszecie wpadła między słupki obok zdezorientowanego Bielaka. Do końca pierwszej połowy miejscowi próbowali zagrozić bramce Gembary, jednak bez efektów. Bardzianie albo przerywali akcje gospodarzy albo próby uderzeń nie sprawiały problemów golkiperowi Unii.

W drugich 45 minutach to także świebodziczanie wydawali się bardziej aktywniejsi, poszukując wyrównania. Ich uderzenia nie sprawiały jednak problemów bramkarzowi Unii. W drużynie bardzian dobrą okazję miał Robak, lecz jego próba także zakończyła się fiaskiem. Gdy wydawało się, że bardzianie zdołają wyszarpać trzy oczka i zanotować trzecie zwycięstwo w tym sezonie doszło do kuriozalnej sytuacji. Po dośrodkowaniu w pole karne faulowany był Gembara i arbiter odgwizdał rzut wolny. Bramkarz Unii po udzieleniu pomocy podniósł się z murawy, podał piłkę do Kuski i znów położył się na murawę. Kuska widząc problemy golkipera bardzian wybił piłkę w aut. Gospodarze po chwili wznowili grę od wrzutu z autu, nie oddali jej unitom i po zamieszaniu w polu karnym zdobyli gola, doprowadzając tym samym do remisu. Punkt świebodziczanom uratował Szyszka.

Orzeł zwycięża rzutem na taśmę

W drugiej minucie doliczonego czasu gry biało-niebiescy zdobyli gola dającego zwycięstwo. Bohaterem został rezerwowy Kurowski, który z najbliższej odległości umieścił futbolówkę w bramce Sokoła Marcinkowice. Wcześniej mimo kilku okazji po obu stronach boiska kibice goli nie oglądali.

-  W przekroju całego meczu Marcinkowice wyglądały lepiej, ale większe doświadczenie mojego zespołu wzięło górę i kiedy wszyscy oczekiwali już na końcowy gwizdek udało nam się postawić kropkę nad „i”, zdobywając tym samym trzy punkty – mówił po meczu Tomasz Masłowski prowadzący Orła. Biało-niebiescy odnieśli drugą wygraną w tym sezonie i dodając do tego remis z pierwszej kolejki z siedmioma oczkami zajmują siódme miejsce. Za tydzień ząbkowiczanie zagrają z wyżej notowaną Polonią/Stalą Świdnica.

Zamek z osłabieniami, ale z punktami

Spore obawy przed wyjazdem do Piławy Górnej miał trener Waldemar Tomaszewicz. Szkoleniowiec prowadzący Zamek Kamieniec Ząbkowicki tradycyjnie już borykał się ze sporymi problemami kadrowymi. Z powodu kontuzji nie zagrali m.in. Brazylijczycy – Alex Silva i Neto. W bramce po raz kolejny wystąpił Rosikoń, zaś w polu Tomaszewicz postawił na mieszankę rutyny z młodością. W defensywie wystąpił m.in. 36-letni Deryło, a w 55. minucie na boisku zameldował się zaledwie 17-letni Jakub Nowak, zmieniając 20-letniego Dawida Chamerskiego.

Obawy szkoleniowca gości okazały się jednak niepotrzebne. Jego podopieczni zwyciężyli 3:0 (1:0) i z siedmioma punktami zajmują piątą lokatę w tabeli. Dwa gole dla Zamkovii zdobył Sienkiewicz, a jedno trafienie dołożył 17-letni Ruszczyński, który pojawił się na boisku na ostatnie 20 minut.

- Typowy mecz walki. Zarówno Piławianka jak i my do meczu przystąpiliśmy osłabieni. Do przerwy wyrównane widowisko z małą ilością sytuacji podbramkowych, po przerwie to my osiągnęliśmy przewagę i udokumentowaliśmy ją dwoma golami. Pierwszego udało się zdobyć przed przerwą z rzutu karnego. Cieszy kolejne zwycięstwo i ważne punkty w kontekście spokojnego utrzymania, bo taki jest nasz główny cel – mówi Waldemar Tomaszewicz. – Cieszy, że do zespołu udaje mi się wprowadzać młodych chłopców. Swojego pierwszego gola w seniorskiej piłce zdobył 17-letni Ruszczyński. Takie rzeczy zawsze radują – dodaje trener kamienieckiej ekipy. Za tydzień Zamek zmierzy się z innym z beniaminków – Orlętami Krosnowice.

Stracili zwycięstwo w doliczonym czasie gry

- Lubimy grać w Kłodzku i powalczymy o trzy punkty – mówił przed meczem Grzegorz Czachor, prowadzący Unię Złoty Stok. Jego podopieczni w hicie kolejki mierzyli się z liderującą Nysą Kłodzko. Obie ekipy w tym sezonie aspirują do awansu na IV-ligowy szczebel.

Po kiepskim starcie złotostoczanie do Kłodzka jechali po przełamanie. Nysa chciała zaś zachować status jedynej drużyny w lidze z kompletem oczek i utrzymać pozycję lidera.

Pierwsza połowa zdecydowanie lepiej ułożyła się dla gości, którzy szybko objęli prowadzenie po golu Trepki. Nysa odpowiedziała chwilę później bramką Kowalskiego, ale w dalszej części pierwszej odsłony to podopieczni Czachora jeszcze dwukrotnie trafiali do siatki. Gole zdobywali Michalski i ponownie Trepka. Gdy wydawało się, że do szatni goście będą schodzili w świetnych humorach, drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Łukasz Korniów i drugą połowę unici grali w dziesiątkę.

W drugich 45 minutach kłodzczanie ruszyli do frontalnych ataków, jednak długo nie mogli przełamać defensywy Unii. Dopiero w ostatnim kwadransie gry kontaktowego gola zdobył Tracz, a do remisu już w doliczonym czasie gry doprowadził rezerwowy Sasinowski. Złotostoczanie byli o krok od ogrania lidera i zmniejszenia straty punktowej. Po końcowym gwizdku mamy jednak dwóch rannych i brak ofiar, a z podziału punktów w Kłodzku najbardziej cieszą się w Tuszynie. Victoria z dziesięcioma punktami i lepszym bilansem bramkowym wskoczyła na fotel lidera.

- Patrząc na przebieg meczu z wyniku można być zadowolonym, a zdobyty punkt trzeba szanować. Co prawda czujemy lekki niedosyt, bo mieliśmy sporą przewagę w drugiej połowie i masę sytuacji bramkowych. Niestety wykorzystaliśmy tylko dwie. Niemniej jednak jestem dumny z postawy swoich graczy. Pokazali charakter i wolę walki – mówił po meczu trener Nysy Kamil Krzywda.

Punkt szanuje też trener złotostockiej Unii. – Remis na wyjeździe, w dodatku z liderem – na pewno nie można tego remisu traktować w kategoriach porażki, choć wiadomo, że niedosyt pozostaje i to spory. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze i taką drużynę chciałbym oglądać zawsze – komentował po spotkaniu trener Czachor. Sporo pretensji, podobnie zresztą jak sztab szkoleniowy Nysy, Czachor miał do arbitra głównego Adama Żuka. – Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją żeby sędzia w pierwszej połowie pokazał tak dużo żółtych kartek. Nie upominał, nie rozmawiał z zawodnikami – przy większości fauli w jednej ręce trzymał gwizdek, a drugą już sięgał po kartkę. Kuriozum – denerwuje się Czachor. Nic dziwnego, bowiem dwie żółte kartki dla Korniowa w odstępie kilku minut przed końcem pierwszej części gry miały spory wpływ na dalszy przebieg pojedynku. – Pierwszą kartkę Łukasz dostał za przepychanki po faulu. Drugą za rzekome uderzenie łokciem bramkarza przed wykonaniem rzutu rożnego. Sędzia nawet go nie upomniał, dwie sytuacje, dwie żółte kartki i do końca meczu gramy w osłabieniu. W przerwie arbiter chyba zrozumiał, że przesadził z tymi decyzjami, bo w drugiej połowie pokazał chyba tylko jedno żółtko. Szkoda, że przez jego błędy przez całą drugą część meczu i doliczony czas gry graliśmy w osłabieniu. Mimo wszystko gratuluję chłopakom, że zdołali z ciężkiego terenu wywieźć punkt. Gramy dalej – reasumuje trener Unii.

Złotostoczanie w kolejnych kilku kolejkach będą grać osłabieni brakiem Markowskiego, który wyjeżdża do pracy. – Wracają już jednak inni nieobecni, m.in. Kolasa, Dechnik i Śleziak, więc mam nadzieję, że w końcu ustabilizujemy naszą sytuację kadrową i zaczniemy zwyciężać – kończy Czachor. Za tydzień Unia zagra w Żarowie ze spadkowiczem z IV ligi – Zjednoczonymi.

KULISY MECZU NYSA - UNIA [nysa.klodzko.pl]:

Polonia wiceliderem

Nadal niepokonana jest w tym sezonie ząbkowicka Polonia. Podopieczni Bogumiła Sikorskiego wywieźli trzy punkty z Henrykowa, pokonując 3:0 (1:0) Henrykowiankę Henryków. Ząbkowiczanie na mecz udali się bez Dziągwy i Mikulskiego, jednak nie przeszkodziło im to w odniesieniu pewnej wygranej.

- Bardzo udany początek sezonu w naszym wykonaniu. Cieszy dobra passa, ale także styl i gra. Nie pamiętam żeby rywale oddali w tym meczu jakiś groźniejszy strzał na naszą bramkę, co pokazuje naszą naprawdę dobrą dyspozycję. Wiem, że gospodarze byli w tym meczu osłabieni, ale my także udaliśmy się na mecz bez dwóch kluczowych graczy. Ich brak nie był jednak zauważalny, bo dobrze zaprezentowali się zmiennicy – Sebastian Hałasowski i Tomek Cisak – cieszy się Bogumił Sikorski, prowadzący ząbkowiczan.

Trener polonistów narzeka nieco na skuteczność swojej drużyny, jednak mimo marnowanych okazji dostrzega również pozytywy. – Fajnie, że stwarzamy sobie te sytuacje i z taką lekkością do nich dochodzimy. Jeżeli tylko poprawimy skuteczność to takie mecze jak ten z Henrykowianką powinny kończyć się jeszcze wyższymi zwycięstwami. Z optymizmem czekamy na kolejną kolejkę – mówi Sikorski.

Ślęża nadal bez zwycięstwa

Podopieczni Marka Stepnowskiego do końca walczyli o korzystny wynik w starciu ze Spartą, jednak ostatecznie z Ziębic ciepłowodzianie wyjechali bez punktów. Przyjezdni mieli sporo pretensji do arbitra za sytuację z 58 minuty, kiedy to arbiter podyktował wątpliwy rzut karny dla gospodarzy.

Dla Sparty trafiali Jankowski i Mazur, kontakowe trafienie dla ciepłowodzian uzyskał Kobrzak. Ciepłowodzianie do ostatnich minut walczyli o korzystny rezultat jakim niewątpliwie byłby remis. Wynik nie uległ już jednak zmianie i obie drużyny po pierwszych kolejkach funkcjonują na odmiennych biegunach. Sparta jest wiceliderem, Ślęża zajmuje przedostatnią pozycję.

Słaby Cis

Gdy w pierwszych minutach Maciej Czerna zdobył bramkę dającą Cisowi prowadzenie wydawało się, że podopieczni Wojciecha Dujina są na dobrej drodze do odniesienia zwycięstwa. Nic jednak bardziej mylnego. Od tego momentu to rywale groźniej atakowali bramkę Zająca i byli aktywniejsi. W efekcie tego już w pierwszej połowie powinni doprowadzić do wyrównania, ale dwa razy świetnie interweniował bramkarz Cisu, w tym raz broniąc rzut karny.

Po zmianie stron nadal stroną dominującą byli przyjezdni i w końcu doprowadzili do remisu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wyrównującego gola zdobył Jarowski. Goście ruszyli za ciosem i już po chwili Zając znów musiał wyjmować piłkę z siatki. Na szczęście dla miejscowych asystent gola nie uznał, gdyż strzelec znajdował się na pozycji spalonej. Co się jednak odwlecze to nie uciecze. Na kwadrans przed końcem gry do siatki gospodarzy trafił  Hudaczek i jak się później okazało, zapewnił trzy punkty swojej drużynie.

- Jestem rozczarowany postawą i podejściem do ostatniego meczu niektórych graczy. Po pierwszych spotkaniach powiedziałem, że z optymizmem patrzę w przyszłość, jednak po tym co moi zawodnicy zaprezentowali z Roztocznikiem to zaczynam mieć coraz większe wątpliwości, bo jak ich nie mieć, kiedy na zajęciach pracuje się z czterema czy pięcioma osobami. Porażki w takim stylu - brak zaangażowania, determinacji i sił – to jasny sygnał do tego, że zespołowi brakuje regularnych treningów, na których trzeba zostawić trochę zdrowia – mówi wyraźnie zawiedziony trener Wojciech Dujin. - Chcemy budować zespół i wiemy, że nie da się tego zrobić od razu, że wymaga to nawet kilku sezonów, ale nie można tego zrobić bez regularnej pracy - podsumowuje szkoleniowiec brzeźniczan.

Bezlitosne Skałki wciąż liderem

Tym razem podopieczni Tomasza Starczynowskiego rozbili na wyjeździe 6:1 (2:0) Tarnovię Tarnów, a łupem bramkowym podzielili się Satanowski x2, Piotr Wiśniewski, Kuranda i Kupiec. Jedno trafienie dla stoleckich Skałek było golem samobójczym, a honor Tarnovii uratował 42-letni Tadeusz Rychter, pokonując Serwatkę na 10 minut przed końcem meczu.

Szkoleniowiec lidera tabeli nie ukrywa radości z czwartego pewnego zwycięstwa swojej drużyny. – Mimo absencji kilku podstawowych zawodników zmiennicy zaprezentowali się bardzo przyzwoicie i ani przez chwilę wynik meczu nie był zagrożony. Chłopcy po raz kolejny zagrali na swoim nominalnym poziomie, a że wiele potrafią to odzwierciedlają wyniki – komentował trener Skałek. Trener stoleckiej drużyny zapytany o postawę rywala nie chciał jej komentować. Wspomniał tylko o fatalnym boisku na jakim przyszło grać obu drużynom. – Sucho, mnóstwo dziur, kępy trawy – plac do gry przygotowany źle, naprawdę źle – dodawał.

Skałki z kompletem punktów przewodzą w tabeli. W następnej kolejce lider zmierzy się z beniaminkiem z Ciepłowód.

Harnaś z kolejnym zwycięstwem

60 minut piłkarze Harnasia Starczówek szukali recepty na rozmontowanie defensywy Kolibera Uciechów. To właśnie wtedy po dośrodkowaniu z bocznego sektora boiska futbolówkę do własnej bramki skierował piłkarz gości i dał Harnasiowi prowadzenie. Wyraźnie rozochoceni miejscowi poszli za ciosem i już po chwili wygrywali 2:0. Futbolówkę do siatki skierował Klim po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wynik batalii na 3:0 dla Harnasia ustalił Nocoń, który wygrał pojedynek sam na sam z golkiperem gości i umieścił piłkę między słupkami.

Harnaś po czterech kolejkach ma na swoim koncie dziewięć oczek i zajmuje piąte miejsce w tabeli. Jest jak na razie najlepszym z beniaminków. – Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz, ale cały czas podkreślam, że nie ciąży na nas żadna presja awansu. Cały czas budujemy zespół, który w przyszłości ma powalczyć o wyższe cele. Dla nas to pierwszy sezon gry w A-klasie, więc tak naprawdę nie do końca wiedzieliśmy czego spodziewać się po awansie. Skupiamy się na kolejnych treningach i meczach – tłumaczy Wojciech Hyla, prezes klubu. W piątej kolejce Harnasia czeka poważny sprawdzian. Podopieczni Łukasza Głowaka zagrają na wyjeździe z Zielonymi Łagiewniki, którzy po inauguracyjnej wpadce w Brzeźnicy w ostatnich trzech kolejkach zdobyli komplet oczek.

Inter gonił, ale nie dogonił

Dwukrotnie piłkarze Interu Ożary doprowadzali do remisu w spotkaniu z Orłem Piława Dolna, ale ostatecznie po końcowym gwizdku nie mieli powodów do radości. Goście wygrali 4:3 (1:1) i zanotowali swoje pierwsze zwycięstwo w sezonie.

- Przegraliśmy trochę na własne życzenie po dużych błędach w defensywie. To dla nas kolejny zimny prysznic, ale nie załamujemy się. Cały czas budujemy drużynę i zgrywamy się ze sobą - powiedział po spotkaniu Wojciech Gembara, kapitan Interu. Dodawał także, iż samo spotkanie do końca trzymało w napięciu, a przy lepszej skuteczności ożarowianie mogli pokusić się nawet o komplet punktów.

Swojego pierwszego gola w barwach Interu zdobył Ferenc, który tuż przed zamknięciem okienka doszedł do ożarskiej ekipy z Unii Bardo. Dwa gole dla przegranych dorzucił Trybulec. W następnej kolejce Inter zmierzy się w Uciechowie z Koliberem.

sm. / Express-Miejski.pl

10

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Te ostatnie minuty... Skałki gromią w derbach, solidna Polonia

    2016-09-05 21:15:12

    sm. / Express-Miejski.pl

    Unia traci dwa punkty w ostatniej akcji meczu, Orzeł wygrywa w doliczonym czasie gry. Sporo emocji w Kłodzku, Zamek lepszy od Piławianki. Skałki z kompletem zwycięstw.

  • 2016-09-07 14:35:21

    gość: ~kupa

    Skałki PANY!!!!!

  • 2016-09-07 17:39:54

    gość: ~vip

    skałki ze stolca......???

  • 2016-09-08 10:16:35

    gość: ~kibic bwa

    Czy Skałki w tamtym sezonie byli Panami? Jak grały m.in Pieszyce czy nawet Roztocznik? Teraz Skałki mają pewny awans... taka Ci to reforma...

  • 2016-09-08 14:05:19

    gość: ~kibol

    Pieszyce? A co Pieszyce grały? Piławianka rządziła w ubiegłym roku a za jej plecami była Niemcza. Skałki o awans przestały grać dziesięć kolejek przed końcem, bo już wiadome było że nie mają szans!!!!!!

  • 2016-09-08 20:36:03

    gość: ~kibic bwa

    Popatrz gdzie jest Piława i Niemcza... Pieszyce w tamtej rundzie ogrywały 4-5 zawodników 16-18 lat...

  • 2016-09-07 18:55:31

    gość: ~kibic

    Kontynuowanie gry przy kontuzjowanym bramkarzu przeciwnika jest niestety niechlubnym przykładem niesportowego zachowania. Niezasłużone odbieranie punktów przeciwnikowi w takiej sytuacji, świadczyć może o tym, że awans Victorii Świebodzice do IV ligi dokonał się jedynie w warstwie sportowej, zaś mentalnie plasują się dużo, dużo niżej. Z rozwagą nie określam poziomu rozgrywek do których takie zachowania można by zakwalifikować, ponieważ z satysfakcją obserwuję przykłady fair play na boiskach B i A klasy.

  • 2016-09-08 08:35:50

    gość: ~Pietrek

    Gra była kontynuowana gdy bramkarz był już w pełni zdrowy, pozdrawiam

  • 2016-09-08 14:46:08

    gość: ~Łapa

    to czy Skałki mają pewny awans to zobaczymy jeszcze

  • 2016-09-08 18:37:45

    gość: ~mks

    Skałki nie dadzą rady!!Tylko Sparta!!!

  • 2016-09-10 14:02:07

    gość: ~kibic

    ostatnio dodany post

    obstawiam ze awans wywalczy Tarnovia z Pawłoskim na czele :D

REKLAMA