Express-Miejski.pl

Wystawa zdjęć i promocja ziębickiego albumu

Wystawa fotograficzna z okazji 20-lecia współpracy na linii Ziębice-Brighton i promocja albumu "Ziębice"

Wystawa fotograficzna z okazji 20-lecia współpracy na linii Ziębice-Brighton i promocja albumu "Ziębice" fot.: Muzeum Gospodarstwa Domowego w Ziębicach

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

26 września w ziębickim Muzeum Sprzętu Gospodarstwa Domowego odbyła się wystawa zdjęć z okazji 20-lecia współpracy między Ziębicami a Brighton i promocja albumu.

Na wystawie zaprezentowane zostały fotografie wykonane podczas pobytu ziębickiej delegacji w Brighton, która miała miejsce w lipcu tego roku z okazji 20-lecia współpracy miast. Fotografie ukazują też zdjęcia ze wcześniejszych spotkań delegacji, które miały miejsce w ubiegłych latach.

Wystawa była też znakomitą okazją do promocji albumu "Ziębice". Książka wydana przez Ziębickie Stowarzyszenie Janine oprócz opisu dziejów Ziębic w językach polskim, angielskim i niemieckim, zawiera zdjęcia miasta i okolic oraz historię i fotografie prezentujące 20 lat współpracy Ziębic z amerykańskim Brighton. Album można nabyć na własność. Kosztuje 55 zł.

Wystawę będzie można podziwiać przez najbliższe trzy tygodnie - do 18 października w godzinach otwarcia muzeum, czyli: od wtorku do piątku w godz. 10-16 oraz soboty i niedzielę w godz. od 12 do 16. W poniedziałek muzeum jest nieczynne.

sm. / Express-Miejski.pl

11

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Wystawa zdjęć i promocja ziębickiego albumu

    2015-09-28 08:13:25

    sm. / Express-Miejski.pl

    26 września w ziębickim Muzeum Sprzętu Gospodarstwa Domowego odbyła się wystawa zdjęć z okazji 20-lecia współpracy między Ziębicami a Brighton i promocja albumu.

  • 2015-09-29 09:24:45

    gość: ~takitam

    Ciekawe na czym, poza wyjazdami jednych tu, a drugich tam, polegała ta "współpraca" pomiędzy Ziębicami a Brighton ?

    Jakie konkretne korzyści przyniosła dla mieszkańców Ziębic ?

    Próbowałem się dowiedzieć z netu, czym też zajmuje się Ziębickie Stowarzyszenie "Janine".

    Okazuje się, że jest to ........ zwykłe towarzystwo wzajemnej adoracji powstałe chyba tylko po to, żeby od czasu do czasu ktoś z Ziębic mógł pojechać do Brighton, a w tzw. międzyczasie grill, kiełbaski i ogólnie .... igrzyska.

    http://www.ziebice.pl/asp/pl_start.asp?typ=13&sub=0&menu=1&artykul=6322&akcja=artykul

    Z artykułu można się dowiedzieć, że cyt:
    "Album można nabyć na własność. Kosztuje 55 zł."

    Ciekawe kto to kupi ?

    Poza tym konstrukcja zdania ... "można nabyć na własność", to też ciekawostka, bo ciężko znaleźć inna formę nabycie czegoś niż na własność.

  • 2015-09-29 17:01:43

    gość: ~kowboj

    Zgadzam sie z takim tam. Współpraca ta polega na towarzyskim wyjeździe określonej grupki kolegów i koleżanek do Hameryki. Aby towarzystwo mogło sie super zabawić i poudawać ze jest jakaś współpraca. Bo nijak nie wiadomo co to za współpraca ? Dzieci żeby tam wyjechać musza za siebie zapłacić itd. Sprytnie to ktos kiedys wymyślił. Przynajmniej tak sie komuś wydawalo. Ta "elita" ktora jeździ to grupka wzajemnej adoracji. Dla Ziebic i innych mieszkańców ta "wspolpraca" czy jak to nazwać nic nie daje. No przepraszam daje. Ale tylko tej grupce wiadomo jakiej. Raz w roku można sobie zrobić wycieczkę krajoznawcza.

  • 2015-09-30 15:36:53

    gość: ~wodzu

    No właśnie na wymianie ludzi polega ta współpraca. Ja wiem, że wielu przyzwyczaiło się do komunistycznych "pociągów przyjaźni" gdzie oprócz wizyty w "bratnim kraju" trzeba było coś przemycić żeby wyjazd się zwrócił. Tu tak nie jest, wystarczy, że ludzie się nawzajem odwiedzają, poznają, wymieniają doświadczeniami, zwiedzają inny kraj, a takie towarzystwa jak Janine to ułatwiają np. fundując bilety choćby jednemu dziecku rocznie - to samo robią Amerykanie. Tak, więc te grille, imprezki i "towarzystwa wzajemnej adoracji" fundują bilet wartości kilku tysięcy złotych co roku, każdy do takiego stowarzyszenia może przystąpić, działać, organizować te gile i imprezki w swoim wolnym czasie zamiast siedząc w necie i wszystko krytykować, dokładając swoje pieniądze dla swojego "towarzystwa wzajemnej adoracji" - to nie jest tajna zamknięta grupa i wypracowywać zysk z imprez charytatywnych. Na tym to polega, to nic wielkiego, wystarczy zaangażować trochę swojego czasu i pieniędzy. A co zrobili wpisujący się powyżej dla kogoś innego!? Czy choćby grilla zorganizowali aby biedniejsze dzi3eci mogły pocieszyć się na takiej darmowej imprezie, pograć w piłkę, zjeść grilowanej kiełbasy i ciasta własnej roboty!?

  • 2015-09-30 18:02:09

    gość: ~takitam

    gość: ~wodzu napisał/a:
    "No właśnie na wymianie ludzi polega ta współpraca"

    W takim razie dlaczego nazywane jest to współpracą Ziębic z Brighton ?

    Jedna grupa ludzi skrzyknęła się i wyjeżdża sobie do USA, a druga w stanach wyjeżdża do Polski.
    Gdzie tu współpraca miast ?


    gość: ~wodzu napisał/a:
    "wystarczy, że ludzie się nawzajem odwiedzają, poznają, wymieniają doświadczeniami, zwiedzają inny kraj"

    Mógłbym przysiąc, że do tego nie potrzeba zakładać stowarzyszenia, wystarczy biuro podróży.


    gość: ~wodzu napisał/a:
    "A co zrobili wpisujący się powyżej dla kogoś innego!?"

    Nie muszę zakładać stowarzyszenia, żeby komukolwiek pomagać.
    Jeśli chcę, to pomogę, jeśli nie, to nie i wcale nie mam sobie nic do zarzucenia, ani nie muszę się przed nikim tłumaczyć dlaczego czegoś nie robię.

    Poza tym, jeśli zdecdowałeś/łaś się komuś wytykać brak pomocy, to może warto najpierw samemu się pochwalić osiągnięciami w zakresie pomocy komukolwiek.


    Natomiast sam fakt, że ktoś założył jakieś stowarzyszenie, ani mnie ziębi, ani grzeje.
    Niech każdy sobie zakłada co chce i w ramach tej działalności pije, je, pomaga, czy co tam chce jeszcze.

  • 2015-09-30 22:07:17

    gość: ~wodzu

    Do zwiedzania faktycznie wystarczy biuro podróży ale do poznania kraju, języka, obyczajów i przyjęcia gości z tego kraju u siebie już nie. Nazywa się to współpracą ponieważ Polacy są goszczeni w domach Amerykanów i odwrotnie, a nazywa się to współpracą miast ponieważ uczestniczą w niej mieszkańcy tych miast - gmin, a nie jak na wycieczce z biura podróży przypadkowi ludzie z różnych stron kraju ale właśnie to "towarzystwo wzajemnej adoracji" z Ziębic i Brighton. We współpracy tej ogromną rolę odgrywają też miejskie -gminne instytucje. U nas przyjmujemy i chwalimy się tym co mamy najlepsze - osiągnięciami uczniów naszych szkół, zabytkami, działalnością naszych parafii, historią, muzeum, krajobrazem, kuchnią itp. I do tego potrzebne są i miejskie instytucje i ludzie, którzy przyjmą naszych zagranicznych partnerów pokażą im miasto, region i kraj. Tak samo robią Amerykanie. Niewielu stać by było aby to wszystko zobaczyć i przeżyć za pośrednictwem biura podróży, które takich atrakcji po prostu nie zapewnia, bo do tego potrzebna jest współpraca ludzi, wielu osób i tu właśnie potrzebne jest stowarzyszenie, które z jednej strony stara się ufundować bilet i wyposażyć choćby jednemu dziecku rocznie, a z drugiej strony przyjąć i zorganizować pobyt gości w naszym kraju, pokazać im co mamy najlepsze. Żadne biuro podróży nie pokaże rodzinnego polskiego domu, miejscowych obyczajów, potraw, domowej atmosfery, nie wymusi nauki języka - to daje wymiana. Nie myśmy taką formę współpracy wymyślili istnieje ona na świecie od dawna i nikt nie wymyślił lepszej formy wzajemnego poznawania się narodów.
    Nie lubię się chwalić i nie mam takiego zamiaru, tak jak nie lubię narzekać na to co robią inni! O tym co ja robię dla innych wystarczy, że wiem ja!

  • 2015-10-01 08:03:09

    gość: ~takitam

    Nadal nie specjalnie się zgadzam z Twoja opinią, ale ...... miło przeczytać kogoś, kto pisze w sposób kulturalny, co jest dużą rzadkością jeśli chodzi o komentarze pod artykułami na tym portalu.

    Jeśli pozwolisz, to .... ponownie podejmę polemikę, czyli:

    gość: ~wodzu napisał/a:
    "Do zwiedzania faktycznie wystarczy biuro podróży ale do poznania kraju, języka, obyczajów i przyjęcia gości z tego kraju u siebie już nie."

    No, .... ale .... dlaczego nie ?
    Wyjeżdżasz gdzieś, obojętnie w jaki sposób (biuro podróży czy nie) i kto Ci zabroni poznać kraj, język i przyjmować gości ?
    Dlaczego nazywać to współpracą ?
    Ot zwykłe przyjęcie towarzyskie połączone ze wspólnym spożywaniem, pogawędkami itp. itd.
    Przykładowo Polacy, którzy wyjechali do Anglii do pracy, nie zakładali w tym celu stowarzyszenia, a mimo to, poznają kulturę, język, obyczaje, przyjmują gości.
    Czy to już współpraca na poziomie miast ?

    Zawsze mi się wydawało (i nadal tak sądzę), że jeśli mowa o współpracy miast, to taka współpraca, może się nazywać współpracą miast i ma sens tylko wtedy, kiedy korzyści z tej współpracy odniesie większość mieszkańców obydwu miast lub miasta w sensie administracyjnym.
    Jeśli nazwiesz to "komunistycznym myśleniem" , to proszę bardzo. Uznam to za komplement :)

    Jeśli natomiast korzyści odnosi jakieś stowarzyszenie, tudzież nawet przysłowiowe "biedne dziecko" któremu ufundowano bilet, to ..... jest to korzyść dla stowarzyszenia (bo udowodniło potrzebę swojego istnienia) lub tego dziecka, ale nie dla miasta jako takiego lub większości jego mieszkańców.

    Co zatem uważam za realną współpracę ?

    Otóż jeśli zamiast wyjeżdżających dzieci, wyjeżdżaliby biznesmeni lub właściciele jakiejkolwiek firmy z Ziębic+ część samorządowców odpowiedzialnych za rozwój gospodarczy i podczas takiej wymiany stwierdziliby, że to i tamto będzie opłacalne i potrzebne tak tu w Ziębicach, jak i w .... Brighton (chociaż jakoś tego nie widzę) i w związku z tym podejmowali realne działania na rzecz powstawania nowych miejsc pracy tu i tam, to wtedy nazwę to perspektywiczną współpracą i działaniem na rzecz rozwoju obu miast.

    W innym przypadku (wybacz) , ale nadal twierdzę, że będą to tylko wycieczki turystyczno-krajoznawcze w ramach jakiegoś stowarzyszenia, do których być może (bo tego nie wiem) dopłaca gmina, czyli my wszyscy z podatków.

    Póki co, czytając o osiągnięciach stowarzyszenia, mam takie wrażenie jakbym oglądał poniższy filmik który zdaje się streszczać działalność owego stowarzyszenia.

    Miłego oglądania:
    https://www.youtube.com/watch?v=vKQeG2vp1yg

    Powtórzę jednak, że nie mam nic przeciwko zakładaniu dowolnych stowarzyszeń.
    Mamy bowiem tzw. "wolny kraj" , więc każdy może robić co chce :)

    Pozdrawiam i miłego dnia życzę.

  • 2015-10-01 10:03:09

    gość: ~wodzu

    No to widzę, że panuje między nami - wbrew pozorom pełna zgoda, poza jednym -jadąc poznawać jakiś kraj z biurem podróży trzeba za ten pobyt płacić, a tu nie - bo przyjmują nas/ich partnerzy z miasta współpracującego (nocują, żywią, organizują program pobytu, wycieczki, imprezy itp.) Nie znam biura, które robiłoby to bezpłatnie - jeżeli znasz podrzuć namiary - chętnie skorzystam! Po stronie wyjeżdżającego pozostają koszty dojazdu (i to nie zawsze, bo obie strony starają się te koszty przynajmniej 1-2 osobom dofinansować, a dzięki wyjazdowi grupowemu i zakupowi "hurtowemu" biletów są one tańsze - po to też jest stowarzyszenie. Na wymianę z obu stron przez 20 lat pojechało kilkaset osób, większość młodzieży ale tak jak piszesz byli to też przedstawiciele gmin, miejscowych firm, biznesmeni, którzy odwiedzali tamtejsze urzędy, firmy czerpiąc - mam nadzieję z tego jakieś doświadczenia. Wystarczy właśnie pooglądać zdjęcia na wystawie - po to ona jest, żeby zobaczyć fotografie z wizyt w różnych firmach (farma, browar, elektrownia, urząd miejski, szkoła, stanowy Kapitol itp.) Tego raczej też biura podróży nie organizują. Każdy mieszkaniec obu miast - gmin może więc czerpać z tych wizyt ogromną wiedzę. A i te imprezy są też ważne. Na zdjęciach można np. zobaczyć pięknie ubranych w narodowe barwy, uśmiechniętych Polaków, częstujących Amerykanów na "imprezie" polskimi daniami, pokazujących polskie tańce ludowe, uczących polskich piosenek. Jakże zmienia to stereotypowe myślenie o Polakach zagranicą! Miasta niestety do siebie nie przyjadą - wyjeżdżają ludzie z tych miast - różni: uczniowie, nauczyciele, urzędnicy, biznesmeni, pracownicy firm - wystarczy przejrzeć zdjęcia na których to wszystko widać. Każdy ma szanse dzięki stowarzyszeniu tam pojechać, skończono z patologią lat poprzednich (niestety taka była), że mogli wyjeżdżać tylko pomazańcy władzy, bo to w gabinecie burmistrza decydowano kto na wymianę pojedzie. Tego mieli dość nawet Amerykanie. Dziś jedzie z dorosłych ten który ma chęć i stać go na to, lub wydeleguje go jego firma. O tym komu stowarzyszenie zafunduje darmowy bilet/y decydują w głosowaniu jego członkowie, którzy te pieniądze wygospodarowali. Dzięki stowarzyszeniu każdy wyjeżdżający ma tańszy bilet, uproszczone procedury wizowe, zapewniony wikt i opierunek przez członków siostrzanego stowarzyszenia w stanach (oraz ewentualną pomoc gdyby coś złego się przytrafiło), w razie nieznajomości języka, tłumacza - opiekuna po drugiej stronie oceanu, bogaty program pobytu. Trzeba się tylko tym samym zrewanżować podczas pobytu Amerykanów u nas. Tyle i aż tyle. Jak pisałem stowarzyszenie nie jest tajne, należeć może do niego każdy, trzeba tylko poświęcić swój wolny czas, pieniądze i uruchomić własną inicjatywę, żeby pozyskać dodatkowe pieniądze, sponsorów, wymyślić, zorganizować i sfinansować atrakcje dla amerykańskich gości itp. Miasto, zwłaszcza tak "zamożne" jak Ziębice temu nie podoła! To muszą zrobić jego przedsiębiorczy mieszkańcy! Kończę tą polemikę, bo wszystko co miałem do wyjaśnienia wg mnie powinno być jasne. Pozdrawiam!!!

  • 2015-10-01 15:34:48

    gość: ~takitam

    Dziękuję za kulturalną konwersację i cieszę się, że jasno zostało wszystko wyjaśnione.

    Nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować działalności, życzyć powodzenia i sukcesów.

    Pozdrawiam serdecznie.

  • 2015-10-01 15:36:50

    gość: ~indianin z colorado

    Skoro tak bardzo juz dogadujecie w tych komentarzach to mam dobry pomysł dla "takitam". Skoro każdy może działać w "Janinę" czy jakoś tak to takitam zacznij działać w tym stowarzyszeniu. Wodz napisal ze każdy morze. Na pewno Cie przyjmą. Żeby juz nikt nie twierdził ze jest to układ rodzinno-towarzyski. Będziesz jezdzil do Brighton a później zapraszal amerykanow. W ten sposób będzie kwitła przyjaźń (można powiedziec) polsko -amerykańska. A może jakąś fabrykę wybudują...

  • 2015-10-01 15:46:38

    gość: ~takitam

    Nigdy nie należałem i nadal nie mam zamiaru należeć do żadnego stowarzyszenia, ale skoro jest jak pisze wodzu (a nie wiem czy jest) , to co w tym złego ?

    Jeśli ma się coś dziać w tych nieszczęsnych Ziębicach, to .... why not ?

  • 2015-10-27 15:49:02

    gość: ~bas

    ostatnio dodany post

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Miasta_partnerskie
    Ziębice i Brighton to miasta partnerskie. Program nazywa się Brighton Sister Cities.
    i ta "współpraca" jest realizacją programu.
    Poza tym Ziębice mają jeszcze miasto partnerskie w Czechach: Jaromierz i w Austrii: Ebreichsdorf.

REKLAMA