Wojewoda nie odwoła przewodniczącego ze stanowiska

Sesja rady w 2011 roku fot.: UM Ząbkowice Śląskie

O konsekwencjach przepisania na syna dzierżawy gminnej ziemi przez radnego pisano już wiele razy. Jako pierwsi otrzymaliśmy oficjalne stanowisko wojewody w tej sprawie.

Otrzymaliśmy listy od naszych czytelników z prośbą o wyjaśnienie całej sytuacji.

- Na jakim etapie jest ta sprawa, czy jest szansa na to, żeby sprawiedliwości stało się zadość? Jak to możliwe, że wyroku sądu można po prostu nie brać pod uwagę? - pyta Michał (nazwisko do wiadomości redakcji).

Od 1990 roku Andrzej Dominik piastuje funkcję radnego w radzie miejskiej. 16 lat temu (grudzień 1997 roku) podpisał on umowę dzierżawy gruntów rolnych z ząbkowickim magistratem. Na przestrzeni tych lat umowę najmu modyfikowano wielokrotnie. Na mocy aneksu z marca 2002 roku dzierżawa pola została zmieniona z czasu nieokreślonego na okres 10 lat (do 21 marca 2012 roku.). Kolejną modyfikacją prawną była zmiana z 2007 roku, według której dzierżawcą ziemi stał się jego syn. Warunki umowy nie uległy zmianie. Nieprawidłowości w tej sprawie zgłosiła w 2009 roku komisja przestrzegania prawa i porządku publicznego.

- Radny Ryszard Barański, jako przewodniczący komisji, powiadomił Najwyższą Izbę Kontroli, aby kontrola z ramienia tej instytucji wyjaśniła okoliczności, które doprowadziły do sprzecznego z prawem rozporządzenia gminnym mieniem – mówi radna opozycyjna Danuta Tkaczonek. -  Przeprowadzona w 2010 roku kontrola NIK w Urzędzie Miejskim w Ząbkowicach Śląskich wykazała m.in., że pomimo tego, iż od lutego 2007 roku formalnie dzierżawcą był syn radnego, to jednak Andrzej Dominik był faktycznym posiadaczem gruntu: decydował o produkcji rolnej na tej działce, dokonywał na niej zabiegów agrotechnicznych i co więcej, korzystał z uprawnienia do uzyskania płatności do gruntów rolnych otrzymując na własne konto dopłaty z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Po uzyskaniu obiektywnej opinii Najwyższej Izby Kontroli w 2011 roku złożono pierwszy wniosek o wygaśnięcie mandatu Andrzeja Dominika. Radni jednak odrzucili projekt uchwały. Sprawę postanowiono przekazać prokuraturze w Dzierżoniowie. Ta  wniosła pozew do sądu cywilnego o unieważnienie aneksu, który stwierdzał, że dzierżawcą ziemi jest syn Andrzeja Dominika. W grudniu 2011 roku sąd I instancji orzekł nieważność załącznika do umowy dzierżawy, a sąd II instancji uprawomocnił wyrok. Ponownie zgłoszono projekt uchwały mający na celu wygaśnięcie mandatu Andrzeja Dominika. On także został przez większość członków rady miejskiej odrzucony. Radny pozostał na swoim stanowisku.

Sprawa została ponownie sprawdzona przez prokuraturę, która dopatrzyła się rozbieżności w zeznaniach. W wyniku poczynionych ustaleń, prokurator w oficjalnym stanowisku stwierdził, że: „z protokołów przesłuchań w charakterze świadków (…) przeprowadzonych w toku postępowania Prokuratury Rejonowej w Dzierżoniowie wynika ewidentnie, że w 2011 i 2012 roku Andrzej Dominik kilka razy dokonywał oprysków oraz rozsypywał nawozy na działkach dzierżawionych przez jego syna od Gminy Ząbkowice Śląskie. (…) W tym stanie rzeczy koniecznym jest skorzystanie przez Wojewodę Dolnośląskiego z uprawnienia w postaci wezwania Rady Miejskiej Ząbkowic Śląskich do podjęcia uchwały o stwierdzeniu wygaśnięcia mandatu radnego Andrzeja Dominika”.

Wniosek został skierowany do Wojewody Dolnośląskiego w czerwcu 2013 roku.

- W zapisie prawnym nie ma niestety wzmianki o czasie, jaki wojewoda ma na podjęcie decyzji. Może to trwać nawet i cały rok. Istnieje luka w prawie i Wojewoda Dolnośląski z tego korzysta – mówi zastępca prokuratora rejonowego Zbigniew Kata. – 19 wrześnie wysłaliśmy ponaglenie, jednak do tej pory nie mamy żadnych informacji ze strony Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Pozostaje nam jedynie czekać.

O komentarz poprosiliśmy przewodniczącego rady Andrzeja Dominika: - Według mnie wniosek Prokuratury Rejonowej w Dzierżoniowie był w pełni bezzasadny. Nie dzierżawię już gruntów od gminy Ząbkowice Śląskie. Owszem, pobierałem dopłaty na grunty rolne, jednak było to w okresie 2007-2009. Stanowczo zaprzeczam także informacjom, jakoby miałbym pomagać synowi przy pracach w polu. Ja zajmuję się swoim gospodarstwem, a on swoim. Wystąpiłem z wnioskiem do burmistrza o przepisanie dzierżawy na syna i zgodził się na to. Nie rozumiem, w czym mój syn jest gorszy od innych. Każdy może być dzierżawcą pola.

27 listopada nasza redakcja otrzymała oficjalne stanowisko Wydziału Nadzoru i Kontroli Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, w którym czytamy, że „Organ Nadzoru nie znalazł podstaw do stwierdzenia wygaśnięcia mandatu radnemu Andrzejowi Dominikowi. W tym miejscu wskazać należy, że do wygaszenia mandatu radnemu niezbędne jest łączne wystąpienie okoliczności wymienionych w art. 24f ustawy o samorządzie gminnym, a mianowicie prowadzenie działalności gospodarczej (tutaj prowadzenie gospodarstwa rolnego) oraz wykorzystanie mienia komunalnego gminy, w której radny uzyskał mandat, do prowadzonej działalności. W okolicznościach tej konkretnej sprawy Organ Nadzoru nie ustalił, że radny Andrzej Dominik wykorzystywał działki nr 250/3 i nr 250/5 do prowadzonego przez siebie gospodarstwa rolnego. Wszystkie wskazane dowody wskazują jedynie na prawdopodobieństwo takiego stanu rzeczy. Organ Nadzoru nie zdobył przekonujących dowodów potwierdzających w sposób jednoznaczny okoliczności uzasadniających wygaszenie mandatu radnemu. Jednocześnie informuje się, że Wojewoda Dolnośląski przekazał swoje stanowisko Prokuratorowi Rejonowemu w Prokuraturze Rejonowej w Dzierżoniowie w odrębnym piśmie.”

W międzyczasie dotarł do nas list otwarty skierowany do senatora Stanisława Jurcewicza, którego autorem jest Ryszard Barański. Wnioskuje on w nim między innymi o odwołanie Aleksandra Marka Skorupy z funkcji wojewody dolnośląskiego za bezpodstawne przedłużanie postępowań nadzorczych odnośnie radnego Andrzeja Dominika oraz odwołanie Grzegorza Ziomka ze stanowiska dyrektora Departamentu Administracji i Cyfryzacji Publicznej za brak nadzoru nad poczynaniami wojewody. Barański wnosi także o wszczęcie śledztwa przez Centralne Biuro Antykorupcyjne oraz Prokuraturę Generalną. [pełna treść listu]

Do sprawy wrócimy.

Sylwester Pióro