Kamieniec Ząbk. / Kluczbork / Frenštát pod Radhoštěm
Data dodania: 2013-07-17 10:39
Aktualizacja: 2013-09-25 01:46
Trzech kolarzy Astrontech Cycling Team wzięło udział w IV Kluczborskim Maratonie Szosowym "O beczułkę miodu". To kolejny weekend z rzędu, w którym zawodnicy kolarskiego klubu walczą na trasie. Tym razem do zwycięstwa zabrakło niewiele...
Pierwszy raz w historii imprezy zawodnicy od samego początku aż po metę musieli zmagać się z deszczem. Trasa była mokra, co nie wpływa dobrze na przyczepność pojazdu. Wyścigowi towarzyszyły silne podmuchy wiatru. Maraton należał do maratonów płaskich, choć trzeba przyznać, że ukształtowanie trasy skrywało wiele miejsc, które wymagały mocniejszego nadepnięcia na pedały by pokonać miejscowe góreczki i hopki.
Z grupy ACT najlepszy wynik osiągnął Paweł Bury, który dzięki znakomitemu przygotowaniu fizycznemu zanotował rewelacyjne szóste miejsce w kategorii OPEN i trzecie miejsce w kategorii wiekowej M2.
- Trzecie miejsce w kategorii M2 i szóste w OPEN to duży sukces dla mnie i mojej drużyny. Od startu planowałem siąść na koło zwycięzcy wyścigu – Artura Gacka, ale już po kilku sekundach okazało się to nieosiągalne. Kolejny plan to przyłączenie się do dwóch uciekinierów z mojej grupy, jednak z początku nie mogłem złapać rytmu i udało się to dopiero po kilku kilometrach. Potem przez cała trasę jechaliśmy razem, dając sobie mocne zmiany. Dzięki zgranej współpracy i umiejętności jazdy w grupie udało się nam ograniczać wpływy silnego wiatru na zmęczenie. Za Gorzowem Śląskim ja i moi towarzysze doszliśmy grupkę, której kilku kolarzy dojechało z nami do mety, dając na trasie cenne zmiany. Na licznych podjazdach kilkakrotnie próbowaliśmy oderwać się od grupki atakując, ale rywale byli czujni i nie dali się zaskoczyć. Końcowe kilometry to przejazd przez Kluczbork, stanie na czerwonym świetle i jazda miedzy autami w korkach, gdzie straciłem kilka cennych sekund, których zabrakło do zajęcia drugiego miejsca w kategorii M2 i podium w OPEN. Wyścig zaliczam jednak do bardzo udanych! - komentuje Bury.
Pozostali reprezentanci klubu nie mieli tyle szczęścia, dużą część trasy pokonywali sami a wyniki osiągnięte pozwoliły na uplasowanie się w pierwszej setce w stawce 250 zawodników.
- Beczułka Miodu tym razem jeszcze nie dla nas, ale było blisko. Na podium jednak ACT znów stanęło, w Kluczborku to juz drugi raz pod rząd – komentuje Bartosz Zając.
Wyniki:
Paweł Bury (Bielany Wroc.) - 3. msc w kat. M2 (6. OPEN)
Bartosz Zając (Kamieniec Z.) - 9. msc w kat. M2 (39. OPEN)
Piotr Zając (Kamieniec Z.) - 16. msc w kat. M4 (68. OPEN)
Podczas gdy w Kluczborku rywalizowali Paweł, Bartosz i Piotr, inny członek klubu, a mianowicie Wit Bensari wystartował na dystansie 80 kilometrów w Beskyd Tour. Bazą maratonu była miejscowość Frenštát pod Radhoštěm. Rywalizację ze startu wspólnego członek ACT zakończył na 104 miejscu w kategorii OPEN i 27 w swojej kategorii wiekowej.
- Wyścig przypominał nieco Sudety Tour. Finiszowaliśmy pod wielką górę o długości dwunastu kilometrów. Podczas wyścigu doszło do kraksy, gdzie wszyscy musieli zwolnić praktycznie do zera, bowiem na asfalcie znajdowały się uszkodzone rowery, szczątki kasków, bidonów, a także kałuże po płynach. Kontuzji doznali również zawodnicy - mówi Wit Bensari.
- Jestem zadowolony ze swojego występu, choć wynik mógł być nieco lepszy. Grupa, z którą jechałem odczepiła się ode mnie na zjeździe i później nie zdołałem już jej dogonić. Wpływ na to miał silnie wiejący wiatr – kończy jedyny zawodnik klubu ACT uczestniczący w rywalizacji na terenie Czech w miniony weekend.
Wyniki:
Wit Bensari (Dzierżoniów) - 27. msc w kat. C (104. OPEN)
someone. / Express-Miejski.pl
REKLAMA
REKLAMA