Silne opady deszczu, jakie przeszły w weekend nad Dolnym Śląskiem, spowodowały znaczny wzrost poziomu wód w rzekach, potokach i strumykach. Mieszkańcy, którzy pamiętają powódź z 1997 roku nie mogli spać spokojnie.
W Bardzie na rzece Nysa Kłodzka w ciągu kilku godzin zanotowano spory wzrost poziomu wód – w poniedziałkowy poranek wynosił on nieco ponad 240 cm (przez godziny nocne poziom wody wzrósł około 80 cm). Do stanu alarmowego na Nysie Kłodzkiej brakowało tylko niespełna 10 cm, natomiast stan ostrzegawczy został przekroczony o ponad pół metra. W miejscowości nie odnotowano jednak żadnych podtopień i zalań. W poniedziałkowe popołudnie poziom wody widocznie spadł i wynosi 188 cm (stan na godzinę 15:23).
W Ziębicach przy ul. Sportowej strażacy zostali wezwani do wypompowania wody z zalanej piwnicy w budynku mieszkalnym. Identyczna sytuacja miała miejsce w Jaworku. W Mąkolnie zostało podtopione podwórko w jednym z gospodarstw. Po burzach odnotowano znaczny wzrost poziomu wody w potoku przepływającym przez miejscowość Wigańczyce. Wezbrany potok zagrażał budynkom mieszkalnym, jednak obecnie odnotowano spadek poziomu wody i wydaje się, że sytuacja powoli będzie wracać do normy.
Prognoza pogody na kolejne dni jest bardziej optymistyczna. Co prawda do letniego słońca jeszcze daleka droga, jednak w najbliższych dniach nie są przewidywane opady i poziom wody powinien już stopniowo spadać.
someone. / Express-MIejski.pl
REKLAMA
REKLAMA