Nazwa „Dom Rządcy” przy zespole pałacowo parkowym w Kamieńcu Ząbkowickim upowszechniła się z okresu działalności Włodzimierza Sobiecha. Co to za budowla położona u podnóża pałacu i czemu służyła w okresie świetności? Czy nazwa przez nas obecnie używana w sposób trafiony określa przeznaczenie obiektu, czy nadaje jej bardziej romantycznego aniżeli technicznego znaczenia?
Przed 1945r. ten piękny budynek potocznie nazywano Maschinenhaus lub Wasserhebewerk, zatem w wolnym tłumaczeniu był to budynek maszynowni lub siłownia wodna. Wbrew pozorom ten techniczny budynek ma swoją bardzo interesującą historię. Zastosowano w nim sporo nowatorskich, jak na owe czasy, rozwiązań, położono także ogromny nacisk na wygląd zewnętrzny. Być może dlatego sprawiał wrażenie dostojnego budynku, w którym mógłby mieszkać zarządca dobrami właścicielki pałacu. Jednak prawda jest znacznie bardziej przyziemna…
Marianna pod koniec 1862 roku napisała list do budowniczego kamienieckiego pałacu, w którym nakazała przyspieszenie prac przy budowie samego pałacu, tarasów, wodociągów, wodotrysków oraz wspominanego budynku maszynowni. W ślad za jej poleceniem poszły fundusze. Prace miały zostać wykonane do roku 1865.
W 1865 roku zakończono budowę gazowni i siłowni wodnej. Nawiązywała ona swym wyglądem do architektonicznych rozwiązań angielskich. Wszelkie plany sporządził sam Martius. Można powiedzieć, że jedynie komin został wzniesiony zgodnie ze wskazówkami Schinkla, opisanymi w liście z czerwca 1839 roku.
”(…) Jego komin musi być udekorowany jak w średniowieczu, neogotycką cegłą, przez co uzyskamy efekt architektonicznego wkomponowania w dziedziniec gospodarczy, maskując jednocześnie maszynownię (…)”.
W budynku tym znajdowała się duża maszyna parowa- stąd tak okazały komin. Maszyna ta napędzała pompy, które czerpały wodę z pobliskiego stawu w pobliżu maszynowni tzw.“Maschinenteich“ i była tłoczona do dwóch zbiorników na wzgórze pałacowe http://www.facebook.com/media/set/?set=a.362449967178635.84824.347494862007479&type=3
Dodatkowo tłoczono stąd gorącą wodę do centralnego ogrzewania oraz wodociągu. Wodę ze zbiorników w parku grawitacyjnie rozprowadzano do poszczególnych fontann, kaskad i sadzawek. Najwyższa z fontann na stawie miała 27 metrów wysokości ( niektórzy twierdzą nawet, że 33). W pomieszczeniach maszynowni znajdowała się również rozdzielnia prądu, a jako ciekawostkę można podać, że w oczyszczalni ścieków znajdującej się tuż obok, na skarpie uzyskiwano gaz, którym zasilano latarnie pod tarasem, co stanowiło olbrzymią atrakcję jak na tamte czasy.
Do 1945r. w budynku mieszkała tylko jedna rodzina, najemca miał za zadanie opiekować się całą maszynerią i urządzeniami. Maszyna parowa jak i wszystkie elementy wyposażenia przetrwały wojnę. Niestety po jej zakończeniu zdemontowano wszystkie urządzenia. Lokal mieszkalny zajęła rodzina Borzęckich, a pozostałe puste hale zaadaptowała ZGKiM na kilka lokali mieszkalnych. Wspominając pierwszego, po wojnie lokatora przez wiele lat mówiło się: idziemy popływać, pojeździć na łyżwach czy po przynętę na staw u Borzęckiego.
Jedyną niezagospodarowaną częścią maszynowni stał się „Okrąglak“ tuż obok. Budynek w chwili obecnej mocno podupadł. W latach 1960-1970 pojawiła się inicjatywa jego odbudowy i zagospodarowania. Niestety nic z tego nie wyszło… Ale to już inna historia.
Stefan i Mateusz Gnaczy
REKLAMA
REKLAMA