Orzeł przegrał z Prochowiczanką, Zamek uległ Zdrojowi, a Skałki wróciły bez punktów z Żarowa. Nasze ekipy z A-klasy ze zmiennym szczęściem.
IV liga: Orzeł rozdał prezenty i przegrał z Prochowiczanką
Cztery mecze trwała seria ząbkowickiego Orła bez porażki. W tym czasie podopieczni duetu trenerskiego Kupiec-Blecharz zanotowali trzy remisy i jedną wygraną. Mecz u siebie z Prochowiczanką miał być dobrą okazją, by tę passę podtrzymać, ale kiepska pierwsza połowa przesądziła o porażce Orła.
Biało-niebiescy znów źle weszli w mecz i od piątej minuty przegrywali. Błąd przy próbie wybicia piłki popełnił Łaski i goście, choć na raty, ale z prezentu skorzystali i cieszyli się z prowadzenia. Po chwili mogło być 2:0, ale świetnie interweniował Kluba, który wygrał pojedynek sam na sam z napastnikiem gości. Orzeł zdołał się otrząsnąć po kiepskim starcie i w 9. minucie doprowadził do remisu. Autorem gola był Robak, który wykończył składną akcję biało-niebieskich. Asystę zaliczył Madej. Wydawało się, że Orzeł podobnie jak w Księginicach ruszy za ciosem, ale nic z tych rzeczy. Goście szybko odpowiedzieli drugim golem, wykorzystując dość bierną postawę biało-niebieskich w defensywie. Orzeł znów mógł szybko odpowiedzieć, ale tym razem indywidualna akcja Madeja i jego strzał został obroniony przez bramkarza z Prochowic. Co gorsza, Prochowiczanka w 22. minucie zdobyła trzeciego gola i postawiła Orła pod ścianą. Biało-niebiescy przed przerwą zdołali tylko raz poważnie zagrozić bramce gości, ale finalizacja Ostaszewskiego okazała się niecelna. Częściej musiał natomiast interweniować Kluba, który najpierw zatrzymał piłkę zmierzającą pod poprzeczkę po strzale z dystansu, a chwilę później dobrze skrócił kąt i zapobiegł utracie czwartego gola.
W drugich 45. minutach Orzeł zagrał zdecydowanie lepiej. Co prawda w początkowej fazie to prochowiczanie byli groźniejsi, ale raz uderzyli niecelnie, a raz świetnie interweniował Kluba. Biało-niebiescy poważnie bramce prochowiczan w tym fragmencie meczu zagrozili raz, ale strzał Ostaszewskiego w dogodnej sytuacji obronił bramkarz gości. Od około 60. minuty przewaga Orła była już bardzo widoczna. Gospodarze dominowali nad skupiającymi się na defensywie gośćmi, dwoił się i troił Grzywniak, dogodną sytuację miał Dyda, raz groźnie było też po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, ale na gola kontaktowego ząbkowiczanie kazali czekać do 74. minuty gry. Na listę strzelców wpisał się Madej. Orzeł do końca rywalizacji poszukiwał trzeciego trafienia, kilkukrotnie gotowało się przed bramką przyjezdnych, w doliczonym czasie biało-niebiescy dopięli nawet swego, ale wówczas arbiter odgwizdał faul Grzywniaka i bramki nie uznał. Ząbkowiczanie kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce (dwie żółte) dla Witsanki w doliczonym czasie pojedynku.
Ostatecznie Orzeł zszedł z boiska bez punktów i tym samym spadł w tabeli na dziesiąte miejsce. Teraz przed biało-niebieskimi wyjazd do Środy Śląskiej, która w tym sezonie jeszcze nie wygrała.
Klasa okręgowa: Nasi bez punktów
Zamek Kamieniec Ząbkowicki przegrał 0:2 (0:1) w Jedlinie-Zdroju i do liderującej dwójki traci już siedem punktów. Zamek do tej pory częściej schodził z boiska bez zwycięstwa, niż z kompletem oczek i choć za nami dopiero 1/3 ligowych zmagań, to jeśli w Kamieńcu Ząbkowickim wciąż myślą o awansie, to chyba ostatni dzwonek żeby zacząć seryjnie punktować.
W Jedlinie-Zdroju Zamek trafił na solidnego rywala, a dodatkowo którego dwaj zawodnicy popisali się rewelacyjnymi golami. Najpierw w 6. minucie pajęczynę z bramki Gawdonowicza ściągnął Dyrdych, a godzinę później przewrotką na 2:0 trafił Jonathan Dos Santos.
Zamek miał swoje okazje, kilkukrotnie zagroził bramce Fonfary, głównie po stracie drugiego gola, ale efektów w postaci chociażby kontaktowej bramki, zabrakło.
Teraz podopiecznych trenera Arkadiusza Albrechta czeka mecz wyjazdowy z Górnikiem Nowe Miasto Wałbrzych, który jest w tym sezonie bezkompromisowy i albo wygrywa, albo przegrywa. Może czas na pierwszy remis? Chociaż z perspektywy ambitnych planów Zamku podział punktów nie byłby chyba wynikiem, który w Kamieńcu Ząbkowickim przyjęliby z zadowoleniem.
Trzeciej z rzędu porażki doznały Skałki Stolec. Tym razem zespół Mariusza Kondryca okazał się słabszy od Zjednoczonych Żarów i przegrał 2:4 (2:1). Skałki od 9. minuty prowadziły po bramce Satanowskiego, jednak żarowianie zdołali wyrównać po świetnym uderzeniu z rzutu wolnego autorstwa Łuczaka. Odpowiedź biało-niebieskich była jednak natychmiastowa. Fudali przeprowadził akcję z Satanowskim, ten drugi uderzył, bramkarz odbił piłkę, a tę do pustej bramki skierował Wajdzik. Do przerwy Skałki prowadziły 2:1 i wydawało się, że są na dobrej drodze by podreperować swój bilans punktowy.
Tym bardziej, że po zmianie stron jednobramkowa przewaga Skałek utrzymywała się długo, bo aż do 75. minuty rywalizacji. Wówczas z rzutu wolnego uderzył Uszczyk i choć uderzenie nie wydawało się trudne do obrony, to jednak piłka skozłowała przed Długoszem i wpadła do siatki. Żarowianie poszli za ciosem i wykorzystali atut dużego boiska oraz szybkiego Uszczyka. Skrzydłowy Zjednoczonych dwukrotnie urwał się lewą stroną, wpadł w pole karne i choć jego uderzenia nie należały do precyzyjnych, to jednak były na tyle skuteczne, że dwukrotnie znalazły drogę do siatki.
Skałki jeszcze kilka tygodni temu były liderem, a dziś są na szóstej pozycji i do liderującej dwójki tracą sześć oczek. Jeśli w Stolcu chcą mieć spokojną zimę, to do końca rundy muszą jeszcze zapunktować, najlepiej więcej niż raz. Teraz stolczanie zagrają z Bystrzycą Górną, która ostatni raz przegrała w sierpniu i po tej kolejce zrównała się w tabeli ze Skałkami.
A-klasa, gr. II: Pewna wygrana Sparty i Ślęży, zaskakująca wpadka Polonii, rezerwy Orła postraszyły Piławiankę
Sparta Ziębice odniosła pewne i zasłużone zwycięstwo, wygrywając w Lutomii 4:1 (1:0). Wynik w 29. minucie otworzył Czachor, który trafił do bramki gospodarzy z rzutu wolnego. Na kolejne gole kibice czekali do drugiej części gry. Na 2:0 zaraz po przerwie trafił Michalski, a po chwili dołożył też trzecie trafienie i jasnym stało się, że z Lutomii ziębiczanie wrócą z tarczą. Czwarty gol dla ziębiczan był autorstwa Kluby. Gospodarze zdołali zdobyć gola honorowego już w końcówce meczu po skutecznie egzekwowanym rzucie karnym przez Poziemskiego.
Sparta wciąż depcze po piętach liderowi z Piławy Górnej. Teraz przed ekipą trenera Czachora mecz u siebie z ekipą STEP Tąpadła/Wiry.
Rezerwy ząbkowickiego Orła przegrały po raz czwarty w sezonie, tym razem z liderem z Piławy Górnej 1:3 (1:0). Biało-niebiescy do meczu przystąpili z bramkarzem Sójką, który nieco awaryjnie został w tygodniu zgłoszony do gry w biało-niebieskich barwach. Kilka lat temu bronił on barw Unii Bardo, a później przez chwilę występował w Burzy Dzikowiec.
Orzeł mecz rozpoczął z wysokiego C, bo już w 3. minucie prowadził za sprawą Alexa Zielińskiego. To były jednak tylko miłe złego początki. Co prawda biało-niebiescy utrzymali jednobramkową przewagę do przerwy, ale po zmianie stron strzelali już tylko gospodarze. Najpierw w 53. minucie Sójkę z rzutu karnego pokonał Busch, a trzy minuty później ten sam gracz ustrzelił dublet z najbliższej odległości pakując piłkę do bramki Orła. Przy stanie 2:1 dla gospodarzy ząbkowiczanie mieli doskonałą szansę na wyrównanie, ale rzutu karnego nie wykorzystał Krekora. Chwilę później wynik rywalizacji na 3:1 dla Piławianki ustalił Liakuovych, wykorzystując dogranie Jasińskiego i jasnym stało się, że trzy oczka powędrują na konto lidera.
Orzeł jest w tabeli na siódmym miejscu i do lidera traci dwanaście punktów. Biorąc pod uwagę, że Piławianka dotychczas straciła punkty zaledwie raz, to szanse na awans do klasy okręgowej biało-niebieskich są jak scenariusz science-fiction, choć w Ząbkowicach Śląskich przed sezonem wspominano o grze o najwyższe cele.
Po nieudanych ostatnich występach przełamała się Ślęża Ciepłowody, która ograła Czarnych Wałbrzych 6:2 (4:1). W składzie ciepłowodzian zabrakło bramkostrzelnego Olejarnika, ale w jego rolę świetnie wcielił się Bębenek, który w 54 minuty strzelił cztery gole.
Ślęża już po 15 minutach prowadziła różnicą trzech goli. Dwa razy do siatki wałbrzyszan trafił Bębenek, a jednego gola dołożył Trepka. W 28. minucie bramkę dla Czarnych zdobył Grudziński i dał miejscowym nadzieję na nawiązanie walki, ale już dziesięć minut później ciepłowodzianie znów prowadzili i ponownie na listę strzelców wpisał się Bębenek kompletując hat-tricka.
W drugiej połowie Bębenek trafił po raz czwarty, a miało to miejsce chwilę po wznowieniu gry. Później miejscowi odpowiedzieli golem ponownie Grudzińskiego, a wynik rywalizacji w ostatnim kwadransie gry ustalił Idzi.
Ślęża pozostała w tabeli na czwartym miejscu ze stratą siedmiu oczek do lidera. Ciepłowodzianie dzięki dobrej rundzie mają już 18 punktów przewagi nad strefą spadkową i o ile w poprzednich sezonach musieli od czasu do czasu spojrzeć pod czerwoną kreskę, tak w tegorocznej kampanii powinni zerkać przed siebie. Teraz ciepłowodzianie zagrają z liderem z Piławy Górnej.
Pierwszą poważną wpadkę zaliczyli gracze ząbkowickiej Polonii, którzy ulegli na własnym obiekcie 1:2 (1:0) ekipie Break Farm Roztocznik. Goście do tego meczu nie zdobyli nawet punktu, a w Ząbkowicach Śląskich sięgnęli po pełną pulę.
Podopieczni Daniela Gurbały zagrali słabo, popełniali sporo błędów i podejmowali złe decyzje, a przyjezdni zdołali to wykorzystać. Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0 po trafieniu Urbańskiego z 23. minuty. W drugiej połowie do remisu szybko doprowadził jednak Bronowicki, a w doliczonym już czasie gry ten sam gracz pokonał Combera po raz drugi i trzy oczka powędrowały do Roztocznika.
Polonia pozostała w tabeli na dziewiątej pozycji. Teraz przed ekipą trenera Gurbały derbowe starcie z rezerwami ząbkowickiego Orła.
A-klasa, gr. III: Unia pokonała Tarnovię
Unia Bardo wygrała po raz trzeci w sezonie, Tarnovia z jednym punktem wciąż zamyka ligową stawkę. Kluczowa dla losów meczu okazała się końcówka pierwszej połowy, kiedy dwa trafienia dla bardzian zdobył Napora, a jedno dołożył Zalot. Napora to nowy nabytek bardzian, który kilka lat temu występował w barwach Unii Złoty Stok. W 80. minucie pojedynku czwartego gola dla gospodarzy zdobył Dorigner, a goście honorowe trafienie uzyskali w doliczonym już czasie gry, kiedy futbolówkę niefortunnie do własnej bramki skierował Ferenc.
Unia po tej wygranej odskoczyła od strefy spadkowej na siedem punktów. Tarnovia szura po dnie i jeśli nie chce w przyszłym sezonie występować na boiskach B-klasy, to musi punktować częściej. Teraz przed Tarnovią starcie u siebie z wysoko mierzącym Trojanem Lądek-Zdrój. Unia zaś zagra na wyjeździe. Rywalem KS Polanica-Zdrój, sąsiad unitów w tabeli. Jeśli Unia wygra, to doskoczy do środkowej części klasyfikacji i po kiepskim starcie rozgrywek złapie trochę głębszy oddech.
em24.pl
Orzeł, Skałki i Zamek z porażkami. W A-klasie Sparta nie odstępuje liderowi, wpadka Polonii
2025-10-21 11:51:17
gość: ~Hhjs
Zamek żenada ! Trener A. Do wywalenia ! I jego wynalazki również !!! Nic więcej nie komentuje bo to sensu nie ma - Burmistrz tylko wywalił kasę w błoto !
2025-10-21 12:05:09
gość: ~huhuhu
jak tam Polonia????
2025-10-21 12:37:17
gość: ~Huhu
@~huhuhu
Miewa się dobrze
Jutro trenujemy dalej
pozdrawiam Legwan
2025-10-21 13:09:49
gość: ~Unita
Nasza Unia najlepsza w Polsce jest,
Najlepsza w Polsce jest,
Najlepsza w Polsce jest!
Unia!!!
2025-10-21 14:02:08
gość: ~anty kibol
ostatnio dodany post
@~Unita
pustostan w bani
REKLAMA
REKLAMA