Zbieractwo śmieci to choroba, która zamienia życie najbliższej rodziny oraz sąsiadów zbieracza w koszmar. Przekonali się o tym mieszkańcy Ziębic.
W budynku przy ulicy Murarskiej mieszka siedem rodzin. Pan Józef, jeden z mieszkańców, codziennie znosił śmieci. Przechowywał je nie tylko w swoim malutkim mieszkaniu, ale i na podwórku.
- Pan Józef jest nałogowym zbieraczem wszystkiego, co wyrzucają ludzie z okolicznych ulic – mówią mieszkańcy, którzy przez długi czas wszędzie szukali pomocy. – W zajmowanym przez pana Józefa pomieszczeniu znoszone śmieci sięgały sufitu, a wśród tego wszystkiego znajdowało się zepsute jedzenie, które śmierdziało. Nieprzyjemny zapach roznosił się po całym budynku.
Po interwencji rozpoczął leczenie
Dopiero, gdy sprawą zainteresowały się media, śmieci zostały wywiezione, a pan Józef poddał się leczeniu.
- Szukałam pomocy wszędzie – mówi córka pana Józefa. – Dopiero kiedy prasa zainteresowała się problemem, mój tato otrzymał potrzebną pomoc. Leczy się. Byliśmy u psychiatry, ale on nie jest świadom tego, co się wokół niego dzieje. Cierpi na demencję starczą.
Mieszkańcy budynku przy ulicy Murarskiej odetchnęli z ulgą: - Jest już lepiej. Po ostatniej interwencji wywieziono śmieci, sprawa ucichła, a i pan Józef znosi mniej przedmiotów.
Bali się o swoje i dzieci zdrowie
Wcześniej, na prośbę mieszkańców i córki pana Józefa, przymusowe sprzątanie przeprowadzone było cztery razy, niestety bez widocznych skutków, bo po kilku tygodniach sytuacja powtarzała się i góra odpadów ponownie rosła.
- Bardzo baliśmy się o własne dzieci i zdrowie – mówi mieszkanka domu. – Wystarczyła mała iskra, żeby to śmietnisko się zapaliło, a było tam bardzo wiele łatwopalnych przedmiotów.
Nastąpiła poprawa
Córka pana Józefa odwiedza go codziennie, sprawdza, co nowego pojawiło się w mieszkaniu, wynosi i pilnuje, by śmieci były regularnie wynoszone.
- Teraz jest spokojniej, bo od kiedy tato zaczął się leczyć, nadążam sprzątać. Były takie dni, w których ja posprzątałam, wyniosłam śmieci, a za parę godzin było ich dwa razy więcej.
Jeśli z mieszkania uciążliwego lokatora czuć fetor rozkładającego się jedzenia lub istnieje zagrożenie wybuchu pożaru, powinno się zawiadomić policję lub prokuraturę, a także administrację budynku, której zadaniem jest doprowadzenie do przeprowadzenia kontroli sanitarnej w lokalu "zbieracza". Jeśli obawy mieszkańców się potwierdzą i istnieje realne zagrożenie zdrowia lub życia, lokator zostanie ukarany grzywną, a śmieci zagrażające zdrowiu otoczenia zostaną usunięte.
eMKa/Express-Miejski.pl
REKLAMA
REKLAMA