O dużym pechu mogą mówić zawodnicy Orła Ząbkowice Śląskie, którzy w miniony weekend nie zdobyli nawet punktu w rywalizacji z Ilanką Rzepin. Piłkarze z miasta Frankensteina przegrali 0:2 (0:1), chociaż z przebiegu meczu zasłużyli na zdobycie co najmniej jednego oczka.
Spotkanie rozpoczęło się dobrze dla gospodarzy, bowiem Arkadiusza Fabiańskiego (brat Łukasza, golkipera Arsenalu Londyn) próbował zaskoczyć Piotr Woźniak. Uderzenie snajpera Orła powędrowało jednak w poprzeczkę bramki Ilanki, choć samo uderzenie - palce lizać. Początkowo Orzeł znacznie przeważał i wydawało się, że gol dla podopiecznych Tomasza Stelmacha to tylko kwestia czasu, lecz liczne próby nie przynosiły efektu. W 28. minucie, ku zaskoczeniu, mieliśmy 0:1. Po rzucie wolnym i przedłużeniu piłki, futbolówka trafiła pod nogi zupełnie niepilnowanego, zamykającego akcję Kamila Orłowskiego, który strzałem z pierwszej piłki, bez przyjęcia pokonał Pawła Pukacza. Orzeł grał, Ilanka strzelała i po 45. minutach gry to ona schodziła do szatni w lepszych nastrojach.
Drugie 45. minut także było gorące. Szczególnie w pierwszym kwadransie dwukrotnie zagotowało się pod polem karnym Fabiańskiego, jednak golkiper Ilanki za każdym razem dobrze bronił, bądź wyręczali go obrońcy. Biało-niebiescy próbowali wszelkich metod na doprowadzenie do wyrównania - ani dośrodkowania z lewej, ani z prawej strony nie znajdowały jednak drogi do siatki. Stałe fragmenty także nie przynosiły pożądanych efektów, czas mijał i w szeregi Orła zaczynała wkradać się nerwowość. Goście poważnie bramce Orła zagrozili zaledwie kilkukrotnie - raz znakomitą interwencją popisał się Pukacz, raz niebezpieczństwo zażegnali defensorzy gospodarzy, a raz gracze z Rzepina zdobyli gola. W 88. minucie w pole karne wpadł Kamil Orłowski i precyzyjnym strzałem tuż przy dalszym słupku zdobył zwycięskie trafienie dla miejscowych.
Podczas meczu doszło do incydentu pomiędzy kibicami, a sztabem szkoleniowym Ilanki, przez co sędzia był zmuszony przerwać mecz na około dziesięć minut. Po interwencji straży miejskiej i organizatorów rywalizacja została wznowiona, jednak bardzo prawdopodobnym jest, że któryś z zespołów zostanie ukarany karą finansową - wszystko zależy od tego, jak w pomeczowym protokole sytuację opisał arbiter główny zawodów.
Wracjąc do samego spotkania to trzeba przyznać, że po meczu w obozie gospodarzy pozostał spory niedosyt - biało-niebiescy mieli mnóstwo sytuacji do zdobycia chociażby jednego gola, jednak żadnej z nich nie wykorzystali i po dobrych spotkaniach teraz przyszedł czas na zimny prysznic, który miejmy nadzieję, będzie korzystny dla ząbkowickiej jedenastki.
Orzeł: Pukacz - Gołdyn, Madej (59' Jaskólski), Szczepek, Cieślak (46' Szydziak), Deneka, Balicki, Michalski, Balicki, Chołuj (64' Moskal), Woźniak
Ilanka: Fabiański - Gurgul, Mendelski, D. Chanas, Popkowski, Kasik (90' M. Chanas), Adamczewski, Siebida (90' Kowalew), Orłowski, Klimczak (65' Guraj), Nowaczewski (65' Odziemkowski)
someone. / Express-Miejski.pl
REKLAMA
REKLAMA