Express-Miejski.pl

Franciszek Winkler - bogacz i dobroczyńca z Tarnowa

Franciszek Winkler

Franciszek Winkler fot.: Jerzy Organiściak

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Spośród ludzi urodzonych na Ziemi Ząbkowickiej oraz tych, którzy trwale zaznaczyli swoją obecność w jej historii, ale stąd nie pochodzili, kilku zrobiło karierę, niektórzy nawet międzynarodową. Są wśród nich głównie artyści: malarze i architekci. Jest także jeden człowiek, który zrobił karierę, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli - w biznesie. To Franciszek Winkler - wybitny przemysłowiec górnośląski.

Franciszek Winkler urodził się w Tarnowie koło Ząbkowic w 1803 r. jako syn dzierżawcy majątku. Kształcił się w Kłodzku w Kolegium Jezuickim, potem w Nysie. Po śmierci rodziców wyjechał na Górny Śląsk gdzie został górnikiem w kopalni cynku. Wkrótce zauważono jego zdolności organizacyjne i techniczne. Pracodawca - Franciszek Arezin wysłał go do  Anglii i Belgii, aby poznawał nowe technologie w górnictwie. Po powrocie na Górny Śląsk został pełnomocnikiem właściciela, a potem, po jego śmierci, w 1833 r. ożenił się z wdową - Marią Arezin i stał się bogatym człowiekiem. Mieszkał w Miechowicach w pięknym, nieistniejącym już pałacu (na zdjęciu), inwestował też w Katowicach, których jest współzałożycielem.

Winkler, jak i jego spadkobiercy słynęli z dobroczynności. Jako właściciel kilkudziesięciu hut i kopalń budował domy dla swoich pracowników, a podczas klęski głodu i epidemii w latach 1847-48 organizował jadłodajnie i pomoc żywnościową dla rodzin robotniczych. Tę wielką wrażliwość na niedolę ludzi biednych przejęła od niego jego wnuczka - Ewa Thiele - Winkler, zwana na Śląsku "Matką Ewą".

Ewa Thiele - Winkler była spadkobierczynią wielkiej fortuny po dziadku i po ojcu, ale wybrała powołanie i służbę na rzecz ludzi biednych, a szczególnie osieroconych śląskich dzieci. Zorganizowała kilkanaście domów opieki oraz domów dziecka, była założycielką zgromadzenia sióstr ewangelickich diakonis - „Ostoja Pokoju”.

Sama mieszkała w małym, skromnym, drewnianym domku w Miechowicach, gdzie na parterze był gabinet zabiegowy, a na piętrze dwa, małe prywatne pokoiki - to był jej cały majątek. Po I wojnie światowej Matka Ewa poświęciła się tworzeniu kolejnych domów dla bezdomnych dzieci, których w sumie zostało otwartych czterdzieści. Zmarła w 1930 r. i została pochowana na ewangelickim cmentarzyku. Znajduje się tutaj bardzo skromny grób z kamiennym krzyżem, na którym widnieje napis Ancilla Domini 1866-1930 (Służebnica Pańska 1866 - 1930).

Franciszek Winkler i jego rodzina, z wyjątkiem wnuczki Ewy, są pochowani w kościele św. Krzyża w Miechowicach, dzisiaj dzielnicy Bytomia. Matka Ewa jaki i jej dziadek są znani i szanowani do dzisiaj wśród  mieszkańców Górnego Śląska. Ich przykład pokazuje, że będąc bogatym, można być też normalnym, wrażliwym człowiekiem, pomagać i dzielić się z innymi. Tak postępujących, wielkich przemysłowców tego okresu było zresztą więcej. Szkoda, że dzisiejsi właściciele wielkich fortun nie biorą z nich przykładu...


Jerzy Organiściak

3

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Franciszek Winkler - bogacz i dobroczyńca z Tarnowa

    2012-04-02 10:34:18

    Jerzy Organiściak

    Spośród ludzi urodzonych na Ziemi Ząbkowickiej oraz tych, którzy trwale zaznaczyli swoją obecność w jej historii, ale stąd nie pochodzili, kilku zrobiło karierę, niektórzy nawet międzynarodową. Są wśród nich głównie artyści: malarze i architekci. Jest także jeden człowiek, który zrobił karierę, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli - w biznesie. To Franciszek Winkler - wybitny przemysłowiec górnośląski.

  • 2012-04-02 13:27:09

    gość: ~mieszkaniec

    Czyli stał się bogaty, dlatego że ożenił się ze starszą bogatą wdową a zdobyty majątek wydawał gdzie indziej! Wolałbym jednak dowiedzieć się czy w historii Ząbkowic poza Erdmannem Josephem Tschirschem, fundatorem szpitala przy 1-go Maja jest jeszcze ktoś równie szlachetny, kto podzielił się swoim majątkiem budując coś dla ogółu?
    Bo na współczesnych nam nowobogackich liczyć nie można!

  • 2012-04-05 23:49:45

    gość: ~piccolo

    To moze dla pobudzenia i ożywienia gospodarczego burmistrz dla aktywnych i jakże szlachetnych przedsiębiorców czerpiąc ze śp. E.J. Tschirscha zorganizaowałby miejsce dla upamiętnienia szlachetnych czynów poprawy koniunktury w mieście, nie mam tu na myśli, broń boże, cmentarza komunalnego ale miejsce na np. kamienne tablice, oczywiście nie będzie to tak jak Hollywood Walk of Fame przy Hollywood Boulevard ale jak śpiewała Anna Jantar Najtrudniejszy pierwszy krok a potem ....... wyborcy ocenią.
    Pozdrawiam

  • 2012-04-19 09:42:14

    gość: ~tarnowianin

    ostatnio dodany post

    do 30 maja 1945 zamieszkiwali potomkowie Franciszka Wilklera w kompleksie budynku nr 21 obecnie budynek świetlicy wiejskiej, jakim był człowiekiem najlepiej obrazuje strona
    http://www.bytom.pl/pl/9/1198099640/1203065050/97 a oto jej pełna treść:

    "Franciszek Winkler
    Franciszek Winkler, jeden z największych górnośląskich przemysłowców, urodził się w 1803 roku w pobliżu Ząbkowic na Dolnym Śląsku, w rodzinie, która swoje korzenie wywodziła z terenu sąsiednich Czech.


    W 1826 roku ożenił się on z Alwiną Kalide, a po jej śmierci w 1829 roku powtórnie związał się węzłem małżeńskim z Marią z Domesów Arazinową. Po śmieci teścia (1835) objął zarząd nad dobrami podbytomskich Miechowic, dziedziczną własnością jego żony. W 1840 roku uzyskał szlachectwo. Był posłem do Sejmu Pruskiego w Berlinie. Gdzie między innymi walczył o prawa robotników. Zmarł nagle 6 sierpnia 1851 roku w trakcie zwiedzania słynnej groty w Postojnie.
    Śmierć Winklera przyjęto z wielkim zaskoczeniem i niedowierzaniem. Był uwielbianym przez ludność Miechowic, jak i górnośląskich robotników, którym wywalczył skrócenie ustawowego czasu pracy z 12 do 8 godzin. Nagła i niezrozumiała dla prostego ludu śmierć jego stała się kanwą licznych fantastycznych podań, nie tylko miejscowej ludności.
    ¨¨¨
    Przepowiednie staruszki W maju 1843 roku Franciszek Winkler wziął udział w szkolnej, pieszej wycieczce. Gdy dzieci wraz z opiekującymi się nimi rodzicami przybyli na plac zabaw, a była to rozległa łąka na skraju lasu, nagle nie wiadomo skąd pojawiła się przed miechowickim dziedzicem nieznana nikomu starowinka. Ta zajrzała Franciszkowi Winklerowi głęboko w oczy, głośno westchnęła i po chwili proroczym tonem oznajmiła, co następuje:
    - Ciesz się mój panie, gdyż twój zegar życia wnet dobiegnie końca. Nadejdzie burza, po której gwałtownie wzniesiesz się, jednakże wkrótce później uschniesz, twoje jasne oczy zgasną w dalekim kraju. Tylko twoja córka, mimo, że pozbawiona podpory, po trzech wiosnach od twego spoczynku w grobie rozbuduje rodowe gniazdo. Ród twój jak drzewo gałęziami rozrośnie się. Obcy z dalekiego lądu, który z radością będzie tu witany, rozbuduje to gniazdo i wybuduje świątynię. Imię jego z twoim imieniem sławione będzie w całym świecie.
    Po tych słowach staruszka znikła bez śladu.
    ¨¨¨
    Zły znak Gdy Franciszek von Winkler wyruszał w podróż, jak się później okazało ostatnią w swoim doczesnym życiu, wydarzył się wielce znaczący incydent. Jak zawsze, gdy dziedzic opuszczał na dłuższy czas swój pałac w Miechowicach, przed daleką podróżą żegnali go zebrani domownicy, jak też cała uwielbiająca go służba. Tak również było feralnego dnia. Gdy Franciszek Winkler wsiadł do powozu, i machał wszystkim ręką na pożegnanie, nagle z nieba spadł przed nim raniony gołąb, chwilę później coś zatrzepotało skrzydłami i oto w szaleńczym pędzie pogoni nadleciał sokół, który złapał ranionego ptaka i szponami rozerwał go na strzępy. Po zebranych przeleciał strach. Obserwujący to zdarzenie pobledli, przeczuwając w rozgrywającej się przed momentem scenie znaku niebios: Ich pan wybiera się w ostatnią podróż!
    ¨¨¨
    Śmierć Franciszka Winklera Wielkie zaskoczenie nie tylko w Miechowicach spowodowała śmierć Franciszka von Winkler. Nikt nie chciał w wiadomość tą uwierzyć, nikt nie chciał się z faktem tym pogodzić, że ich dziedzic nie żyje. Gdy przywieziono jego trumnę, opowiadano, co się to stało, co miało się w Anglii wydarzyć. Powiadano, że Franciszek Winkler sobie tylko znaną drogą załatwił dostęp do niektórych kopalń, gdzie jednak został bardzo źle potraktowany. Został jako szpieg aresztowany, a następnie skrytobójczo zamordowany.
    Niektórzy twierdzili, że Winkler chciał poznać i „wykraść” tajemnicę fabrykacji cynku, do czego Anglicy nie chcieli dopuścić, więc potajemnie go zgładzili i gdzieś zakopali. Powiadano także, że trumna przywieziona do Miechowic była pusta, ale dla niepoznaki obciążona została kamieniami. Inni natomiast twierdzili, że do trumny włożono zabitego psa.

    [Bonczyk N.: Stary Kościół Miechowski, Katowice 1936, s. 37-40; Chrobok L.: Sagen von Miechowitz, Miechowitz 1926, s. 7; Schellhammer K.E.: Oberschlesische Sagenspiegel, Peiskretscham 1942, s. 80] "

REKLAMA