Express-Miejski.pl

Orzeł przegrał w środę i wygrał w weekend, Zamek odwrotnie, Skałki z wygraną i remisem

	IV liga: Orzeł Ząbkowice Śląskie 4:2 (1:1) Łużyce Lubań

IV liga: Orzeł Ząbkowice Śląskie 4:2 (1:1) Łużyce Lubań fot.: PiKo Photography

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł Ząbkowice Śląskie uległ w środę w Złotoryi, by w niedzielę ograć Łużyce. Zamek w środku tygodnia triumfowal w Pieszycach, a w weekend przegrał z beniaminkiem.

Skałki zapunktowały z beniaminkami, najpierw ogrywając Kryształ, a później remisując z MLKS Radków. W A-klasie rewelacyjny początek Ślęży, fatalny Tarnovii i Unii Bardo.

IV liga: Najpierw porażka, później zwycięstwo

Orzeł Ząbkowice Śląskie w środę przegrał drugi mecz z rzędu. Biało-niebiescy okazali się słabsi od Górnika Złotoryja, ulegając gospodarzom 0:3 (0:1). Miejscowi prowadzenie objęli w 41. minucie po uderzeniu z dystansu Milewskiego i braku reakcji Brandla. W końcówce gospodarze wykorzystali bardziej ofensywne ustawienie biało-niebieskich i zdobyli jeszcze dwa gole, oba autorstwa Kłosa.

Niedzielny mecz dla podopiecznych Piotra Kupca był więc istotnym, by przerwać serię meczów z porażką i poszukać punktów. Tym bardziej, ze biało-niebiescy grali u siebie z Łużycami Lubań, które początku sezonu do udanych zaliczyć nie mogą. W pierwszych dwóch kwadransach Orzeł nie zachwycał i choć dłużej utrzymywał się przy piłce, to po jednym z nielicznych wypadów pod pole karne Brandla, to goście cieszyli się z gola. Przy próbie interwencji piłkę do własnej bramki skierował Maciak. Było to w 13. minucie rywalizacji. Stracony gol nie podziałał na Orła mobilizująco. Biało-niebiescy grali mozolnie, bez pomysłu i długo nie potrafili znaleźć właściwego rytmu gry. 

W około 30. minucie sygnał do ataku dał Grzywniak, który dwukrotnie sprawdził w bramce czujność Gąsiorowskiego. W obu przypadkach golkiper Łużyc okazał się lepszy, ale przy strzale Kowalczuka nie miał już większych szans. Skrzydłowy Orła otrzymał dośrodkowanie z bocznego sektora boiska od Robaka i znakomitym uderzeniem z pierwszej piłki doprowadził do remisu. To trafienie zdecydowanie napędziło ząbkowiczan. Orzeł jeszcze przed przerwą miał dwie okazje by zdobyć gola do szatni, ale żeby być sprawiedliwym, trzeba też oddać gościom, że dwukrotnie i oni zagrozili bramce Brandla przed gwizdkiem na przerwę. Raz z interwencją zdążył Maciak, w drugim przypadku gracz z Lubania uderzył z głowy obok bramki.

Drugie 45. minut Orzeł rozpoczął z wysokiego C i kwadrans gry po przerwie był w wykonaniu biało-niebieskich zdecydowanie najlepszym w ostatnim czasie. Podopieczni trenera Kupca niemal nie schodziili z połowy Łużyc i raz po raz nękali defensywę i bramkarza przyjezdnych. W pierwszych kilku minutach brakowało jeszcze finalizacji, ale już w 55. minucie po świetnej akcji w sytuacji sam na sam znalazł się Kowalczuk i pewnym uderzeniem zdobył swojego drugiego gola w tej rywalizacji. Na 3:1 po chwili podwyższył Robak, uderzając zza pola karnego, a w 62. minucie było już 4:1 po asyście Ostaszewskiego i szóstym trafieniu Grzywniaka, który jest wiceliderem klasyfikacji strzelców. Goście zdołali odpowiedzieć przypadkowym trafieniem w 76 minucie gry, kiedy to po rzucie wolnym piłka odbiła się od muru i całkowicie zmyliła Brandla

Orzeł po sześciu kolejkach zajmuje w tabeli piątą pozycję i choć nie jest to start idealny, bo trzeba pamiętać o porażkach w Złotoryi i u siebie z Oławą, to na pewno należy go zaliczyć do udanych. Teraz przed biało-niebieskimi wyjazd do Gaci, która na razie notuje wyniki poniżej oczekiwań.

Klasa okręgowa: Sensacja w Kamieńcu Ząbkowickim. Zamek przegrał z beniminkiem

Przed meczem chyba mało kto przewidywał taki scenariusz. Mierzący w awans Zamek Kamieniec Ząbkowicki mierzył się na własnym boisku z beniaminkiem z Boguszowa-Gorce. Szczyt do Kamieńca Ząbkowickiego przyjechał po trzech porażkach i wydawało się, że czwarta z rzędu jest wysoce prawdopodobna. Nic bardziej mylnego. Goście postawili się Zamkowi, mieli nieco szczęścia i po 90. minutach mogli cieszyć się z premierowego zwycięstwa w klasie okręgowej.

Od pierwszych minut przyjezdni skupili się na obronie i wyprowadzaniu kontrataków, podczas gdy Zamek długo utrzymywał się przy piłce, ale nie potrafił znaleźć sposobu na sforsowanie szczelnej defensywy. W 35. minucie udało się jednak przełamać opór rywala – Gerlach dokładnie dośrodkował, a Jagielski z bliska głową trafił do siatki i gospodarze zasłużenie prowadzili 1:0. Druga połowa nie przyniosła jednak oczekiwanej poprawy w grze Zamku. Choć gospodarze wciąż mieli inicjatywę, to ich ataki były przewidywalne i łatwe do zatrzymania. W 71. minucie błąd w środku pola kosztował zespół trenera Albrechta stratę gola – szybki kontratak gości zakończył się bramką na 1:1. Chwilę później, po kolejnym indywidualnym błędzie jednego z obrońców Zamku, beniaminek sensacyjnie wyszedł na prowadzenie. Ostatnie minuty upłynęły pod znakiem chaotycznych prób odrabiania strat przez gospodarzy. Mimo że Zamek ruszył do ataku, nie zdołał nawet poważnie zagrozić bramce Szczytu, który dowiózł historyczne zwycięstwo do ostatniego gwizdka. Dla Zamku to bolesna i niespodziewana porażka, która powinna być sygnałem ostrzegawczym. Tym bardziej, że już w środę zespół czeka mecz pucharowy w Dobrocinie, a za tydzień trudny ligowy wyjazd do Dzierżoniowa.

W czwartek Zamek wygrał 3:1 (1:1) w Pieszycach, choć zwycięstwo z miejscową Pogonią nie przyszło graczom Arkadiusza Albrechta łatwo. Co prawda już w 7. minucie prowadzenie Zamkowi dał Malik, ale do przerwy był remis. Gospodarze doprowadzili do wyrównania w około 30. minucie rywalizacji. Wynik 1:1 utrzymywał się do 85. minuty rywalizacji i wydawało się, że nie krzywdzi on żadnej ze stron, choć zaraz po zmianie stron rzutu karnego dla przyjezdnych nie wykorzystał Gerlach. W końcówce szczęście uśmiechnęło się jednak do Zamku - najpierw trafił Jagielski, a wynik rywalizacji ustalił Raszpla. Choć ekipa z Kamieńca Ząbkowickiego dopisała do swojego dorobku trzy oczka, to wynik był zdecydowanie lepszy niż gra.

Zamek po czterech kolejkach zajmuje w tabeli piątą lokatę mając na swoim koncie siedem punktów.

Klasa okręgowa: Skałki z premierowym zwycięstwem i trzecim remisem

Skałki obok Bielawianki Bielawa pozostają jedynym zespołem, który w tym sezonie nie zaznał jeszcze smaku porażki. Podopieczni Mariusza Kondryca częściej jednak dzielą się punktami z rywalem, niż zgarniając pełną pulę za zwycięstwo. Nie inaczej było w minioną niedzielę. Stolczanie wywalczyli punkt, remisując 2:2 (1:1) w Radkowie. Wcześniej w środowe popoludnie Skałki ograły na własnym boisku Kryształ Stronie Śląskie, wygrywając 2:1 (0:0).

W meczu ze Stroniem Śląskim na listę strzelców wpisywał się dwukrotnie Rudnicki, który wyrasta na nowego goleadora zespołu ze Stolca. Trafił on na 1:0 w 67. minucie, a wygraną swojej ekipie dał w doliczonym czasie rywalizacji. Pięć minut przed końcem goście zdołali bowiem wyrównać po golu Bułacińskiego. Warto też odnotować, że na początku rywalizacji rzutu karnego podyktowanego dla Kryształu nie wykorzystał Data.

W niedzielne popołudnie stolczanie grali z innym z beniaminków, tym razem z Radkowa. Stolczanie jako pierwsi objęli prowadzenie. Już w piątej minucie Piątek wykorzystał dogranie z rzutu rożnego i niepilnowany przy dalszym słupku trafił do bramki Kryształu. Gospodarze zdołali jednak odpowiedzieć z sprawą Forero Riano tuż przed końcem pierwszej części meczu. Wykorzystał on nieporozumienie defensywy Skałek i bramkarza i z niełatwej pozycji, ze skraju pola karnego trafił do bramki strzeżonej przez Długosza.

Po przerwie miejscowi poszli za ciosem i w 48. minucie prowadzili. W zamieszaniu w polu karnym najlepiej znalazł się Szczygieł i mocnym strzałem wyprowadził miejscowy zespół na prowadzenie. Skałki odpowiedziały w 72. minucie ponownie po stałym fragmencie gry i trafieniu Satanowskiego. Gospodarze protestowali, że piłka po jego uderzeniu nie przekroczyła linii bramkowej, ale arbiter gola uznał. Ostatnie 20. minut to zmasowane ataki Skałek i liczne strzały. Choć radkowianie raz po raz byli w opałach, to ostatecznie trzecigo gola nie stracili i obie ekipy dopisały do swojego dorobku po punkcie.

Teraz Skałki zagrają u siebie z Górnikiem Nowe Miasto Wałbrzych, a w tabeli piastują aktualnie ósme miejsce.

A-klasa, gr. II: Imponujący start Ślęży, rezerwy Orła i Sparta z drugim zwycięstwem, premierowy triumf Polonii

Ślęża Ciepłowody odniosła trzecie zwycięstwo w sezonie. Ekipa Radosława Korchana pokonała 5:2 (2:2) Zielonych Łagiewniki i wspólnie z Piławianką Piława Górna przoduje w tabeli. Ponownie show na boisku dał Olejarnik, który trzykrotnie wpisał się na listę strzelców i ma na swoim koncie już dziewięć trafień.

Strzelanie w meczu zaczął w ósmej minucie Biel, który wykorzystał dośrodkowanie Olejarnika i z głowy ulokował piłkę w siatce. Wyrównanie przyszło kilka minut później. Rzut karny na gola zamienił Kuriata. Po chwili piłka po raz drugi zatrzepotała w bramce Zielonych. Z rzutu wolnego uderzał Olejarnik, a jego strzał dobijał Trepka, ale arbiter zasygnalizował pozycję spaloną strzelca i gola nie uznał.  Co się jednak odwlecze to nie uciecze. W 20. minucie Ślęża prowadziła juz 2:1 po golu z rzutu wolnego Olejarnika i błędzie bramkarza Zielonych. Wydawało się, że taki wynik pozostanie do przerwy, ale w jednej z ostatnich akcji pierwszej odsłony gry po indywidualnej akcji trafił Twardowski i było 2:2.

Po zmianie ston do siatki trafiali już tylko gospodarze. Najpierw rzut karny za zagranie ręką na gola zamienił Olejarnik, a po chwili był on faulowany w dogodnej sytuacji. Arbiter ukarał obrońcę Zielonych żółtą kartką, a że było to jego drugie napomnienie to przyjezdni zmuszeni byli grać w dziesiątkę. Grę w przewadzę ślężanie wykorzystali w najlepszy z możliwych sposobów - najpierw na 4:2 podwyższył Trepka, a w końcowych minutach hat-tricka skompletował Olejarnik i Ślęża mogła świętować trzecią victorię z rzędu.

Teraz zespół Radosława Korchana jedzie na starcie do Jaźwiny.

Szybko, łatwo i przyjemnie - tak można określić mecz drugiej drużyny ząbkowickiego Orła z Piastem Jaźwina. Ząbkowiczanie wygrali 7:0, już po 45 mintuach prowadząc różnicą pięciu goli. Na listę strzelców wpisywali się: Krekora x2, Badecki x2, Matusik, a po przerwie po golu dorzucili Ponichtera i Bielan.

Podopieczni Michała Łaskiego po trzech kolejkach mają sześć oczek. Teraz zagrają na wyjeździe. Rywalem Sparta Ziębice.

Sparta, która ma wysokie aspiracje, a która początku sezonu do najbardziej udanych nie może zaliczyć. Ziębiczanie stracili już punkty z Piławianką Piława Górna, a teraz, choć wygrali 2:1 (1:0) z Roztocznikiem to nie była to przekonując victoria. Prowadzenie Sparcie tuż przed przerwą dał Pintal, na 2:0 w 64. minucie podwyższył Mazowita. Gospodarze odpowiedzieli tuż przed końcem meczu, kiedy kontaktowego gola zdobył Grabowski, ale ostatecznie trzy punkty po nieco nerwowej końcówce, ale pojechały do Ziębic.

Pierwsze zwycięstwo na boiskach A-klasy po powrocie na ten poziom rozgrywkowy odniosła też Polonia Ząbkowice Śląskie. Ząbkowiczanei wygrali na własnym boisku 1:0 (0:0) z ekipą z Tąpadeł/Wir. Bohaterem okazał się być Maciejewski, który w 55 minucie zdobył jedyną bramkę w tej rywalizacji. Polonia ostatnie minuty grała w osłabieniu, ale mimo to zdołała utrzymać korzystny wynik do ostatniego gwizdka arbitra. W 83. minucie za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Gorczkowski, który na boisku spędził zaledwie...osiem minut.

A-klasa, gr. III: Unia przegrała z beniaminkiem, Tarnovia rozbita w Krosnowicach

Nie tak wyobrażali sobie początek sezonu w Bardzie. Unia przegrała już trzeci mecz z rzędu, tym razem ulegając Zamkowi Trzebieszowice 1:4 (0:1). Bardzianie choć do meczu przystąpili osłabieni, to braki kadrowe wcale nie usprawiedliwiają ich kiepskiej postawy. 

Unia pierwszego gola straciła tuż przed przerwą. Błąd w wyprowadzeniu piłki i świetne uderzenie z dystansu Porębskiego spowodowało, że Dębowski musiał wyciągać piłkę w siatki. Bardzianie próbowali szukać wyrównania, ale byli w swoich atakach nieporadni, a im bliżej końca meczu, tym coraz częściej zapominali o defensywie. W efekcie w 76. minucie gry wynik meczu podwyższył Gargała, dwie minuty później trafił ponownie Porębski i jasnym stało się, że trzy oczka zostaną w Trzebieszowicach. W końcówce bardzianie zdołali co prawda strzelić honorowego gola autorstwa Wnenta, ale strzelanie w meczu zakończyli gospodarze, a konkretnie Gargała, który ustrzelił dublet.

Unia z zerowym dorobkiem punktowym tuła się po dole tabeli. Teraz zespół Łukasza Skowronka o przełamanie złej passy zagra u siebie. Oponentem solidny Śnieżnik Domaszków.

Tarnovia Tarnów przegrała 1:15 (0:7) w Krosnowicach i chyba wynik meczu mówi wszystko. Gospodarze strzelali średnio co sześć minut i ten fakt najlepiej obrazuje to, co działo się w piątkowy wieczór na boisku GLKS. Tarnowian nie usprawiedliwia fakt, że przystąpili do meczu bez nominalnego bramkarza.

Tarnovia z zerowym dorobkiem punktowym i 24 straconymi bramkami w czterech meczach, przy zaledwie pięciu zdobytych, zamyka ligową tabelę. Teraz przed ekipą trenera Lisieckiego wyjazd do Dzikowca, który w tym sezonie nie przegrywa.

em24.pl

7

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Orzeł przegrał w środę i wygrał w weekend, Zamek odwrotnie, Skałki z wygraną i remisem

    2025-09-02 12:49:25

    gość: ~Unita

    Unia gola
    Unia gola
    Taka jest kibiców wola!!!!

    Unia!!!

  • 2025-09-02 12:56:26

    gość: ~hehe

    inter miami z kamienca nie poradzil sobie ze zbieranina dziadkow

  • 2025-09-02 14:05:45

    gość: ~Cafe Futbol

    Przy tym składzie, po tych wzmocnieniach Zamek powinien rozjeżdżać takich rywali, a tego co grają nie da się oglądać...do tego każdy wie jakie nakłady finansowe muszą iść na tą drużynę...

    Smutna jest też próba zaklinania rzeczywistości mówiąc, że miejscowym chłopakom oraz młodzieży daje się szansę...a tu Alan M. zdjęty po 45min, za niego wchodzi chłop i zawala dwie bramki, Kuba N. nawet nie wszedł na boisko...sadzają na ławkę juniorów, których nawet nie ma w kadrze meczowej! Po otwarciu aplikacji mPZPN próżno ich szukać, z trzech był tylko jeden, który nawet się nie podniósł na rozgrzewkę...jaki to ma cel??? Ratowanie wizerunku??? Po co??? Wystarczy jasno powiedzieć - chcemy na siłę zrobić IV ligę, miejscowi się nie nadają i wszystko będzie jasne, a nie jakieś dziwne podchody i sztuczne zagrywki

  • 2025-09-02 14:36:52

    gość: ~ja

    i po co ta 4 liga w kamiencu???? juz raz byla

  • 2025-09-02 16:12:59

    gość: ~Klasyj

    ostatnio dodany post

    @~ja nawet dwa razy była.
    Może ktoś spełnia swoje ambicje i na siłę IV liga.

  • 2025-09-02 15:38:08

    gość: ~Autor

    Lepiej grać swoimi w lidze okręgowej niż awansować do lV i zbierać srogie baty czy to ma sens dawać młodych do grania a jeśli któryś będzie miał papiery na granie trafi wyżej bo kluby takich szukają

  • 2025-09-02 15:50:18

    gość: ~Mieszkaniec

    @ cafe futbol
    Czego tu wymagac, grajki sprowadzenii za KPO...! Brakuje im tylko jachtu, expresu i pan do towarzystwa!

REKLAMA