Orzeł Ząbkowice Śląskie w środę przegrał drugi mecz z rzędu. Biało-niebiescy okazali się słabsi od Górnika Złotoryja, ulegając gospodarzom 0:3.
Niedzielny mecz dla podopiecznych Piotra Kupca był więc istotnym, by przerwać serię meczów z porażką i poszukać punktów. Tym bardziej, ze biało-niebiescy grali u siebie z Łużycami Lubań, które początku sezonu do udanych zaliczyć nie mogą. W pierwszych dwóch kwadransach Orzeł nie zachwycał i choć dłużej utrzymywał się przy piłce, to po jednym z nielicznych wypadów pod pole karne Brandla, to goście cieszyli się z gola. Przy próbie interwencji piłkę do własnej bramki skierował Maciak. Było to w 13. minucie rywalizacji. Stracony gol nie podziałał na Orła mobilizująco. Biało-niebiescy grali mozolnie, bez pomysłu i długo nie potrafili znaleźć właściwego rytmu gry.
W około 30. minucie sygnał do ataku dał Grzywniak, który dwukrotnie sprawdził w bramce czujność Gąsiorowskiego. W obu przypadkach golkiper Łużyc okazał się lepszy, ale przy strzale Kowalczuka nie miał już większych szans. Skrzydłowy Orła otrzymał dośrodkowanie z bocznego sektora boiska od Robaka i znakomitym uderzeniem z pierwszej piłki doprowadził do remisu. To trafienie zdecydowanie napędziło ząbkowiczan. Orzeł jeszcze przed przerwą miał dwie okazje by zdobyć gola do szatni, ale żeby być sprawiedliwym, trzeba też oddać gościom, że dwukrotnie i oni zagrozili bramce Brandla przed gwizdkiem na przerwę. Raz z interwencją zdążył Maciak, w drugim przypadku gracz z Lubania uderzył z głowy obok bramki.
Drugie 45. minut Orzeł rozpoczął z wysokiego C i kwadrans gry po przerwie był w wykonaniu biało-niebieskich zdecydowanie najlepszym w ostatnim czasie. Podopieczni trenera Kupca niemal nie schodziili z połowy Łużyc i raz po raz nękali defensywę i bramkarza przyjezdnych. W pierwszych kilku minutach brakowało jeszcze finalizacji, ale już w 55. minucie po świetnej akcji w sytuacji sam na sam znalazł się Kowalczuk i pewnym uderzeniem zdobył swojego drugiego gola w tej rywalizacji. Na 3:1 po chwili podwyższył Robak, uderzając zza pola karnego, a w 62. minucie było już 4:1 po asyście Ostaszewskiego i szóstym trafieniu Grzywniaka, który jest wiceliderem klasyfikacji strzelców. Goście zdołali odpowiedzieć przypadkowym trafieniem w 76 minucie gry, kiedy to po rzucie wolnym piłka odbiła się od muru i całkowicie zmyliła Brandla.
Orzeł po sześciu kolejkach zajmuje w tabeli piątą pozycję i choć nie jest to start idealny, bo trzeba pamiętać o porażkach w Złotoryi i u siebie z Oławą, to na pewno należy go zaliczyć do udanych. Teraz przed biało-niebieskimi wyjazd do Gaci, która na razie notuje wyniki poniżej oczekiwań.
IV liga: Orzeł Ząbkowice Śląskie 4:2 (1:1) Łużyce Lubań fot.: PiKo Photography
zdjęcie 1 z 92
foto_private_policy
REKLAMA
REKLAMA