Express-Miejski.pl

Orzeł ograł Prochowiczankę, Zamek zrównał się punktami z liderem. Kiepska sytuacja Skałek i Unii

	IV liga: Orzeł Ząbkowice Śląskie 3:1 (1:0) Prochowiczanka Prochowice

IV liga: Orzeł Ząbkowice Śląskie 3:1 (1:0) Prochowiczanka Prochowice fot.: PiKo Photography

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł przełamał serię bez zwycięstwa, Zamek zgodnie z planem. W Stolcu i Złotym Stoku bez przełamania. W A-klasie nasi z jednym zwycięstwem, remisem i dwiema porażkami.

Orzeł Ząbkowice Śląskie odniósł piąte zwycięstwo w sezonie, pokonując na własnym boisku 3:1 (2:1) Prochowiczankę Prochowice. Wygrana biało-niebieskich tym cenniejsza, że z sąsiadem w tabeli, od którego podopieczni Piotra Kupca odskoczyli na trzy oczka.

Biało-niebiescy w siódmej minucie stracili pierwszego i jak się później okazało jedynego gola. Brandla pokonał Pedro Motta, który wykorzystał szybką kontrę swojego zespołu. Orzeł na stratę bramki zareagował jednak w najlepszy z możliwych sposobów. Już trzy minuty później rzut karny podyktowany za faul na Szabacie na gola zamienił Kuriata, a dwie minuty później indywidualną akcję Kuriaty strzałem z bliskiej odległości zakończył Chamerski i biało-niebiescy po kwadransie gry byli na jednobramkowym prowadzeniu.

Taki też wynik utrzymał się do przerwy, choć Orzeł miał kilka okazji by schodzić do szatni z większą zaliczką. Po dobrym dograniu Chamerskiego z piłką minął się Zieliński. Ten sam zawodnik uderzał też dobrze z dystansu, ale futbolówka przeszła ostatecznie obok bramki.

Po zmianie stron nieo aktywniejsi wydawali się być goście, ale defensywa Orła kierowana z bramki przez Brandla spisywała się nieźle i nie dopuszczała Prochowiczanki do groźnych sytuacji. Orzeł w ofensywie też nie był bierny, ale gola zdobył po błędzie bramkarza gospodarzy, który przy próbie wybicia piłki kopnął ją wprost do ustawionego 30 metrów od bramki Robaka. Ten uderzył bez zastanowienia, a piłka przy dalszym słupku ugrzęzła w siatce i biało-niebiescy mieli dwubramkową zaliczkę, którą zdołali utrzymać do końcowego gwizdka sędziego. Emocjonujący był ostatni kwadrans, kiedy Orzeł grał w osłabieniu po czerwonej kartce (konsekwencja dwóch żółtych) dla Dydy i czasem rozpaczliwie się bronił, a kilkukrotnie pomocną dłoń wyciągał Brandl. Inna sprawa, że chwilę po czerwonej kartce dla Dydy czwartego gola dla Orła zdobył Maciak, ale jego przedwczesną radość przerwał gwizdek arbitra. Defensor biało-niebieskich był na spalonym.

Orzeł dzięki tej wygranej wskoczył w tabeli na dziesiąte miejsce i ma tylko dwa oczka straty do siódmego Górnika Złotoryja. Teraz biało-niebiescy jadą by powalczyć o rozpoczęcie serii zwycięstw do Dzierżoniowa na mecz z Lechią. Jeśli wygrają, to będą na dobrej drodze by rundę jesienną móc zaliczyć do względnie udanych.

Klasa okręgowa: Zamek zrównał się punktami z liderem

Szybko, łatwo i przyjemnie – tak można w skrócie podsumować kolejny mecz w wykonaniu piłkarzy kamienieckiego Zamku. Zespół Arkadiusza Albrechta rozbił w Pszennie miejscowy Cukrownik 6:0 (4:0) i po remisie AKS-u Strzegom zrównał się punktami z aktualnym liderem. Dla Zamku było to już ósme zwycięstwo w tym sezonie i siódme z kolei.

Zamek udał się do Pszenna jako zdecydowany faworyt rywalizacji i od samego początku osiągnął bardzo dużą przewagę spychając gospodarzy do głębokiej obrony. Strzelanie w 17 minucie rozpoczął Gerlach, który najprzytomniej zachował się w polu karnym. W 27 minucie indywidualną akcję przeprowadził Majewski, uderzył z dystansu, a piłka po rykoszecie wylądowała w bramce. Gospodarze nie zdążyli otrząsnąć się po stracie drugiej bramki, a z kolejnego trafienia cieszył się Gerlach. Pięć minut później było już 4-0, a na listę strzelców wpisał się Grzywniak. Cukrownik rzadko opuszczał swoją połowę boiska i przez pierwszą połowę był tylko tłem dla wicelidera rozgrywek.

W drugiej połowie Zamek zdecydowanie spuścił z tonu pozwalając gospodarzom na odważniejsze akcje. Wszystkie próby kończyły się albo w okolicach szesnastego metra albo w rękawicach Gawdonowicza. W 75 minucie po zamieszaniu w polu karnym piłkę z najbliższej odległości do bramki skierował Kucharek, a w 85 minucie rzutu karnego trafił Grzywniak po faulu na młodziutkim Grzybczaku.

W Kamieńcu Ząbkowickim nastroje są znakomite, tym bardziej, że przed Zamkiem teraz wydaje się, że łatwiejszy terminarz. Najpierw u siebie starcie z nieobliczalnym Włókniarzem, a później mecze z beniaminkiem z Pieszyc i dołującymi rezerwami Lechii.

Klasa okręgowa: Skałki i Unia bez przełamania

Coraz bardziej skomplikowana staje się sytuacja Skałek Stolec. Zespół Łukasza Głowaka przegrał szósty mecz z rzędu i jeśli stolczanie nie zaczną regularnie punktować, to niewykluczone, że okres między rundami spędzą w strefie spadkowej. W miniony weekend Skałki na własnym boisku przegrały 2:5 (1:3) z beniaminkiem z Jaworzyny Śląskiej.

Już w szóstej minucie strzegącego bramki miejscowych Długosza nieco przypadkowo pokonał Rosiak. Gracz gości dogrywał piłkę w pole karne, a ta zamiast przed bramkę powędrowała bezpośrednio do niej i przyjezdni objęli prowadzenie. Do wyrównania kilka minut później doprowadził Piotr Fudali, ale był to jedyny moment w pierwszej połowie gry, kiedy gospodarze mogli cieszyć się ze zdobycia gola. Później trafiali już tylko przyjezdni. Oba gole padły z rzutów rożnych kolejno w 19 i 21 minucie pojedynku. W międzyczasie po jednej z akcji blisko gola był Samuel, ale trafił tylko w poprzeczkę. Przed przerwą na listę strzelców mógł też wpisać się Skubisz, ale piłka po jego uderzeniu uderzyła w słupek.

Drugie 45. minut rywalizacji rozpoczęło się dla stolczan katastrofalnie. Kilka minut po wznowieniu gry goście wyprowadzili kontrę i zdobyli czwarte trafienie. Podobnie jak w pierwszej części gry, tak i w drugiej, Skałki szybko odpowiedziały, tym razem za sprawą Radziszewskiego, ale różnica wciąż wynosiła dwa trafienia. Na około 20. minut przed końcem rywalizacji faul we własnym polu karnym popełnił Łużny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Rosiak i tym samym ustalił wynik rywalizacji. W końcówce stolczanom przyszło grać w przewadze, po tym jak czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie zobaczył Kruczek. Karolina umiejętnie jednak odpierała ataki stolczan i po końcowym gwizdku mogła cieszyć się z pewnego zwycięstwa.

Przed Skałkami teraz idealny mecz na przełamanie. Stolczanie udadzą się do Złotego Stoku na mecz z Unią, która w tym sezonie jeszcze nie zapunktowała.
Złotostoczanie realne szanse na pierwszą zdobycz mieli w miniony weekend w Tuszynie, gdzie grali z beniaminkiem – miejscową Victorią. Tuszynianie od czterech meczów nie zdobyli gola i wydawało się, że są w zasięgu Unii. I rzeczywiście. Na boisku nie było widać większej różnicy, a biorąc pod uwagę że unici mecz zaczęli od szybkiego prowadzenia (autorem gola był Kozioł), to wydawać się mogło, że to jest ten moment, w którym zdobędą pierwsze punkty w sezonie.

Niestety, im dalej w przysłowiowy las, tym gorzej. W 15. minucie z boiska za czerwoną kartkę (dwie żółte) wyrzucony został Mieszkalski i złotostoczanie musieli radzić sobie w osłabieniu. Gospodarze do przerwy zdołali odrobić straty, a na listę strzelców wpisał się Kowerko. Po zmianie stron miejscowi mieli optyczną przewagę, ale długo nie potrafili znaleźć drogi do siatki Króla, który z konieczności musiał strzec bramki złotostoczan. Wreszcie w 79. minucie pojedynku gospodarze przełamali defensywę przyjezdnych i objęli prowadzenie. Autorem gola był Juraszek. Wynik rywalizacji został ustalony w samej końcówce gry, a piłkę do własnej bramki skierował Kowal.

„A”-klasa, gr. II: Sparta lepsza od Zielonych

Piłkarze ziębickiej Sparty zmazali plamę po wpadce w Tarnowie i ograli na własnym boisku Zielonych Łagiewniki 3:1. Sparta znów kończyła mecz w dziesiątkę. To już trzecie takie spotkanie z rzędu. Tym razem za niesportowe zachowanie boisko opuścił Blicharski. Tym razem z czerwonym kartonikiem wyrzucony został również gracz rywali Kornecki. Było to pod koniec pierwszej połowy spotkania. Sparta prowadziła już wówczas 1:0 po trafieniu Michalskiego.

Ziębiczanie po zmianie stron szybko dorzucili dwa gole. Najpierw trafił Pintal, a po chwili Łaszczewski, który minął bramkarza po dograniu Białego i ulokował piłkę w pustej bramce. Gości stać było tylko na honorowe trafienie - na około kwadrans przed końcem Brzęczka pokonał Twarożyński.

Sparta wciąż jest w czołówce i do lidera traci punkt, mając jeden mecz rozegrany mniej. Terz ziębiczan czeka potyczka z LKS Sowie Gilów.

„A”-klasa, gr. II: Ślęża zatrzymała Płomień

Trzeci mecz bez porażki zanotowała ciepłowodzka Ślęża, która w delegacji wywalczyła punkt z wysoko notowanym Płomieniem Makowice, remisując 1:1 (1:1).

Jako pierwsi prowadzenie objęli gospodarze, choć to Ślęża miała wcześniej stuprocentową sytuację, której nie wykorzystał Tekieli. W około 15 minucie pojedynku po stałym fragmencie gry piłkę z bliskiej odległości między słupkami bramki strzeżonej przez Piotrowskiego umieścił Zając i to miejscowi mieli powody do radości. Ślęża odpowiedziała niewiele ponad kwadrans później, kiedy zespołową akcję przyjezdnych na gola zamienił Łukasz Idzi. Taki też wynik utrzymał się do przerwy, a ja się później okazało, do końca rywalizacji.

W drugiej połowie kibice goli nie ujrzeli. Swoje okazje mieli i jedni i drudzy. W końcówce meczu Płomień przed stratą gola uchroniła poprzeczka, pod drugą bramką tylko w sobie znany sposób interweniował Piotrowski, który z linii bramkowej wybił piłkę zmierzającą do bramki.

Teraz przed Ślężą mecz u siebie z liderem rozgrywek. Do Ciepłowód przyjedzie Kłos Lutomia, który w dziewięciu meczach zdobył 20 punktów i przewodzi w klasyfikacji.

„A”-klasa, gr. II: Zgliszcza Cisu

Katastrofalnie wyglądają w tym sezonie wyniki Cisu Brzeźnica. Zespół z gminy Bardo jest na dnie tabeli z dwoma punktami, a w ostatnim czasie jak już przegrywa to bardzo wysoko. Nie inaczej było w miniony weekend, gdy do Brzeźnicy zawitał beniaminek z Jaźwiny i wygrał 8:2 (6:0).

Przyjezdni w błyskawiczny sposób rozprawili się z Cisem, już do przerwy prowadząc 6:0. Na listę strzelców dwukrotnie wpisywali się Rudnicki oraz Wilczyński, po golu dorzucili Gocko i Sadowski.

W drugiej połowie na boisku w ekipie przyjezdnych pojawiło się kilka nowych twarzy, ale to nie przeszkodziło Piastowi, by kontrolować boiskowe poczynania. Hat-tricka zaraz po przerwie skompletował Rudnicki, bramkę dorzucił też Szmigiel. Cis odpowiedział golami Szewczaka i Tomasza Piątkiewicza, ale były to tylko trafienia na otarcie łez. Brzeźnicznie ponownie przystąpili do meczu bez graczy rezerwowych. Za tydzień czeka ich wyjazd do Łagiewnik, ale już dziś wiadomo, że okres zimowy będzie dla graczy Cisu jednym z najgorszych w ostatnich kilku sezonach.

„A”-klasa, gr. II: Tarnovia bez bramkarza i punktów

Mogło się wydawać, że podbudowani środową wygraną ze Spartą Ziębice piłkarze Tarnovii pójdą za ciosem i zdobędą kolejne punkty. Tym bardziej, że grali u siebie. Rywalem zespołu prowadzonego przez trenerów Cupiała i Lisieckiego był LKS Sowie Gilów. Spotkanie zakończyło się jednak wygraną przyjezdnych, którzy tym samym przełamali serię sześciu porażek z rzędu.

Do przerwy goli nie było. Pierwszy padł jednak już chwilę po wznowieniu stron, a jego autorem był Mikulski. Tarnovia z jednobramkowej przewagi nie cieszyła się długo, bo już po 12. minutach do remisu doprowadził Polański, trafiając do bramki strzeżonej przez Raka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Drugiego gola Tarnovia straciła kilka minut przed końcem rywalizacji po serii błędów. Raka, który z konieczności musiał wystąpić między słupkami, z najbliższej doległości pokonał Kucharski.

Teraz Tarnovię czeka wyjazd na Wirów na mecz z siódmym S.T.E.P Tąpadła/Wiry.

 „A”-klasa, gr. III: Unia nie grała

Unia Bardo miała grać z Trojanem Lądek-Zdrój, ale goście rozgrywali mecz charytatywny z drużyną Śląska Wrocław i spotkanie ligowe zostało przełożone. Bardzianie w tabeli po tej kolejce spadli na jedenaste miejsce.

em24.pl

3

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA