Express-Miejski.pl

240 km po górach w niespełna 33 godziny. Piotr Kociołowicz na podium Biegu 7 Szczytów!

Piotr Kociołowicz trzecim zawodnikiem w klasyfikacji OPEN w Biegu Siedmiu Szczytów

Piotr Kociołowicz trzecim zawodnikiem w klasyfikacji OPEN w Biegu Siedmiu Szczytów fot.: DFBG - organizator + Piotr Dymus

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Trzy podejścia do przebiegnięcia 240-kilometrowego, koronnego dystansu Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich (DFBG) miał Piotr Kociołowicz z Janowca (gm. Bardo).

W Biegu 7 Szczytów debiutował w 2021 roku. Wówczas na 203 km musiał zejść z trasy z powodu urazu stawu skokowego. Ta sama przyczyna była powodem nieukończenia biegu w kolejnym roku. Wówczas Kociołowicz dotarł nieco bliżej, bo do Przełęczy Wilczej, czyli pokonując niewiele ponad 190 km. 

Mimo dwóch niepowodzeń, w tym roku niespełna 42-letni biegacz ponownie stanął na starcie. W jego przypadku powiedzenie do trzech razy sztuka sprawdziło się w stu procentach. Sportowiec z Janowca zdołał uniknąć kontuzji eliminujących go z dalszej rywalizacji i zameldował się na mecie koronnego dystansu DFBG. Już samo ukończenie biegu to ogromny wyczyn, a dodając do tego rewelacyjny czas w jakim Kociołowicz dotarł na metę i trzecie miejsce w kategorii OPEN, a także pierwsze w swojej kategorii wiekowej, można rzec jedno: chapeu bas Piotrek.

- Bieg Siedmiu Szczytów to koronny dystans na Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich. Statystyki dla tego biegu są bezlitosne, zaledwie 40 proc. startujących zawodników ukończy swój bieg. Niestety w tej większej grupie, która nie zdołała dobiec do mety byłem i ja. I to dwukrotnie. Te starty jednak nie były na marne, bo dzięki temu zbierałem cenne doświadczenie w tak długich biegach - mówi Piotr Kociołowicz pytany o to, czy po dwóch nieudanych próbach nie myślał o tym, by spróbować swoich sił na krótszym dystansie.

Co więcej, dwie nieudane próby na 240 km nie zniechęciły go do dalszych startów na jeszcze dłuższym dystansie. Wiosną tego roku wziął udział w najdłuższym polskim biegu - Kret Hardcore. Dystans od startu do mety? 360 km! - Jego również nie ukończyłem (z dalszego biegu Piotrek zrezygnował na 160 km), ale to właśnie ten bieg uświadomił mi, że potrzebuje pomocy fizjoterapeuty. I tak właśnie trafiłem do gabinetu Piotra Rusina. Po opowiedzeniu mu mojej historii powiedział: Piotr wszystko, co mogłeś zrobić sam już zrobiłeś, teraz ja jestem ci potrzebny aby tym razem się udało - opowiada.

- Przed trzecim podejściem do Biegu Siedmiu Szczytów miałem pięć wizyt u fizjoterapeuty, ale co najważniejsze mogłem normalnie trenować. Największy problem w przygotowaniu do takiego biegu stanowi jednak czas. Ma się go zawsze za mało. W okresie przygotowawczym późną jesienią i zimą dużo czasu spędzałem na basenie, a wczesną wiosną dochodził rower. Miesięcznie starałem się biegać około 500 km, ale były i miesiące że biegałem dużo więcej. Bardzo często jak tylko była okazja znikałem z moim przyjacielem Pawłem na dłuższe bieganie. Dłuższe, czyli dwudniowe z noclegiem w górach. Bywało że na takich wyprawach biegaliśmy nawet ponad 100 km - opowiada o swoich przygotowaniach do biegu niespełna 42-letni sportowiec.

Kociołowicz jako jeden z niewielu zawodników z czołówki stawki wystartował bez własnego supportu. Po prostu nie korzystał z innej pomocy w czasie biegu niż tej oferowanej na punktach przygotowanych przez organizatorów. - Mówią, że support to ważna część układanki, a ja doskonale radzę sobie bez niego. Punkty na trasie są wystarczająco zaopatrzone, aby biec bez wsparcia. Na pewno jest dużo trudniej ale ja tak lubię. Nie chcę też angażować niepotrzebnie znajomych, bo wiem że to nie jest łatwa sprawa. Na takich punktach odżywczych spędzam zazwyczaj parę minut, aby uzupełnić płyny i na szybko coś zjeść.  Na trasie jem głównie to, co jest dostępne na punktach. Są to głównie owoce i warzywa oraz zupy jeśli tylko są dostępne. Staram się też wypijać to co zabrałem z punktu, aby na kolejnym sprzęt był gotowy do napełniania. Najważniejsze, że nie mam jakiś problemów żołądkowych i czuję się dobrze pod tym względem.

Piotrek do mety dotarł ze stratą niespełna 16 minut do zwycięzcy. Do drugiego na podium zawodnika stracił osiem i pół minuty. Przy takim dystansie są to niewielkie różnice. Czwarty zawodnik do Kociołowicza stracił sporo ponad pół godziny. Była szansa na zwycięstwo? - W końcówce trasy biegu miałem uraz stawu biodrowego, więc nie mogłem już zbiegać stromych zbiegów. Straciłem przez to dużo czasu. Starałem się nadrabiać na lekkich podbiegach i prostych odcinkach. Na Przełęczy Kłodzkiej miałem kontrolę obowiązkowego wyposażenia, która zakończyła się pozytywnie, no ale tam również straciłem trochę czasu. Ostatni etap biegu, czyli 12-kilometrowy odcinek z Orłowca do Lądka Zdroju to był moment kiedy ostatni raz widziałem Marka Piotrowskiego. Był już niedaleko szczytu, a zatem był już poza moim zasięgiem. W końcówce straciłem też drugą pozycję. Niestety, popełniłem prosty błąd. Kolega, który biegł za mną miał wyłączoną czołówkę, dlatego nie mogłem zobaczyć jego pozycji. Włączył ją dopiero jak był już blisko mnie. Podjęłem walkę, ale niestety ją przegrałem. Zawodnik biegł bardzo szybko, nie wyglądał jakby przebiegł ponad 200 km. Tak czy inaczej różnice na mecie były znikome, więc każdy może czuć się wygranym. Przede wszystkim była to dla mnie kolejna cenna lekcja z której należy wyciągnąć wnioski. Zawsze podczas biegu powtarzam sobie, że to już ostatni raz, a mimo wszystko adrenalina i emocje sprawiają że wracam tu co roku - relacjonuje brązowy medalista tegorocznej edycji koronnego Biegu Siedmiu Szczytów podczas Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich.

W imprezie zaprezentowało się jeszcze kilku mieszkańców powiatu ząbkowickiego na różnych trasach. Na tej najbardziej wymagającej, na dystansie 240 km biegł m.in. Jacek Margasiński z Ząbkowic Śląskich, który jako 75 dotarł na metę, uzyskując czas 46 godz. 40 min i 15 sek oraz Remigiusz Dudek z Ziębic, który nie zdołał dotrzeć do mety, rezygnując z biegu w drugiej połowie dystansu.

W Super Trialu na dystansie 130 km świetnie zaprezentował się Jarosław Śleziak ze Złotego Stoku, który dotarł do mety z czasem 17 godz. 6 min i 12. sek i zajął ósme miejsce w kategorii OPEN (wśród i trzecie w kategorii mężczyzn do lat 40. Na tym samym dystansie rywalizował też Andrzej Dubikowski z Ziębic, ale nie zdołał pokonać 130 km trasy.

W biegu K-B-L na dystansie 110 km bardzo dobrze spisał się Mateusz Jakowski z Barda, zajmując 15 miejsce w kategorii OPEN (wśród 498 startujących) i czwarte w swojej kategorii wiekowej (mężczyźni do lat 30). Czas jaki osiągnął bardzianin to 13 godzin 37 minut 54 sek. 235 lokatę na tym samym dystansie zajął Dariusz Adach z Ząbkowic Śląskich, pokonując 110 km odcinek w czasie 19 godz. 4 min i 15 sek.

Powiat ząbkowicki miał też swoich przedstawicieli na krótszych dystansach. Pełna lista wyników Dolnośląskiego Fesitwalu Biegów Górskich 2023 dostępna jest tutaj [KLIK].

em24.pl

7

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • 240 km po górach w niespełna 33 godziny. Piotr Kociołowicz na podium Biegu 7 Szczytów!

    2023-07-20 13:14:45

    gość: ~Eh

    Gratulacje..

  • 2023-07-20 13:17:11

    gość: ~Łudstok

    nie to że hejtuje ale czy taka forma aktywności fizycznej ma cokolwiek wspólnego ze zdrowiem? :)

  • 2023-07-20 13:28:47

    gość: ~Woodstock

    @~Łudstok

    Nawet jak nie ma, to na pewno to lepszy rodzaj spędzania czasu niż leżenie na kanapie :) Pozdrawiam!

  • 2023-07-20 20:29:47

    gość: ~mnm

    ostatnio dodany post

    @~Łudstok
    Naprawdę nie widzisz związku jakiejkolwiek aktywności fizycznej ze zdrowiem fizycznym, psychicznym? A stopę możesz skręcić na prostej drodze idąc do pracy.

  • 2023-07-20 14:26:35

    gość: ~Ultra

    Brawo Piotrek. Ogromne gratulacje !!!!

  • 2023-07-20 14:27:53

    gość: ~Sportowiec

    BRAWO JACEK !!! JESTEŚ WIELKI ! TAK TRZYMAJ ! POWODZENIA W KOLEJNYCH MARATONACH !

  • 2023-07-20 18:09:59

    gość: ~Jerzy Margasinski

    Jestem z Ciebie dumny tato Jacka Jerzy Margasinski

REKLAMA