Klaudia Łepska, wychowanka Sparty Ziębice, a obecnie zawodnika AP Orlen Gdańsk, otrzymała powołanie na zgrupowanie konsultacyjne reprezentacji Polski U-19 w piłce nożnej.
Klaudia swoje pierwsze kroki w piłkarskiej karierze stawiała w drużynach Sparty Ziębice, występując w zespołach młodzieżowych. Jej dobre występy na lokalnych boiskach w rywalizacji z chłopcami nie przeszły bez echa. W 2020 roku Klaudia związała się z żeńską drużyną Śląska Wrocław występującą w ekstralidze, a jej dyspozycja zaowocowała powołaniami do reprezentacji Polski. Aktualnie jest zawodniczką AP Orlen Gdańsk.
Zgrupowanie konsultacyjne odbędzie się w Pruszkowie w dniach 20-23 czerwca. Gra z Orzełkiem na piersi, to dla Łepskiej nie nowość. W przeszłości występowała już w reprezentacji Polski do lat 17, gdzie reprezentowała biało-czerwone barwy zarówno podczas spotkań towarzyskich, jak i gier o stawkę.
em24.pl
Ziębiczanka powołana do reprezentacji Polski do lat 19 w piłce nożnej
2023-06-07 08:11:48
gość: ~Hmm
Gratulacje!!
2023-06-07 08:29:40
gość: ~kibic
i to są sukcesy a nie jakies kopanie w okregowkach czy innych klasach a b brawo
2023-06-08 09:34:34
gość: ~Daniel
Gratulacje ! .Duma dla Ziębic. Pozdro dla Jarka.
2023-06-10 15:09:14
gość: ~takitam
@~Daniel
Duma Ziębic ? .... bo kopie piłkę ?
Co z tego wynika ?
Pytam poważnie.
Co z tego, że jakaś dziewczyna gra w piłkę i została powołana do reprezentacji ?
Ja rozumiem, gdyby ktokolwiek z Ziębic wygrał jakiś międzynarodowy konkurs informatyczny albo wymyślił coś co mogłoby się przydać każdemu, albo przyczynił się do wymyślenia czegoś co przynosi REALNE korzyści całemu naszemu państwu.
Wtedy sam pogratulowałbym osobiście takiej osobie, ale .... piłka nożna ? ... no litości ... co to za sukces ?
2023-06-10 22:03:44
gość: ~On
@~takitam
Ty głąbie!! Nie dorastasz jej do pięt!!
2023-06-11 12:50:33
gość: ~bezokularnik
@~takitam
Pyta pan poważnie więc spróbuję poważnie odpowiedzieć.
Gdyby wszyscy musieli w swoim życiu zajmować się przynoszeniem realnych korzyści państwu (społeczeństwu czy innym określonym grupom) to prawdopodobnie trudniej byłoby o te realne korzyści, bo wiele działań by się wzajemnie hamowało, wykluczało albo zwalczało (co jedni zbudują inni zburzą żeby zrobić miejsce dla czegoś ich zdaniem lepszego). Te REALNE korzyści są zapewne jakoś mierzalne, a więc materialne. Idąc pańskim tokiem rozumowania, nie przynoszą zapewne realnej korzyści państwu ani społeczeństwu wytwory pisarzy i pisarek, poetów i poetek... bo przecież to fikcja, prawda? Być może jednak uczyniłby pan wyjątek dla tych pisarzy, którzy poprzez swoją twórczość mieli wpływ na morale innych ludzi, a poprzez podniesienie morale innych ludzi, którzy dokonali REALNYCH korzyści dla państwa, być może mieli pośredni wpływ na te korzyści. Kto jednak jest w tym przypadku sprawcą większego dobra? Ktoś anonimowy, kto poczuł moc i zaczął działać pod wpływem fantasty, czy ten fantasta, który potrafił wpłynąć na wykrzesanie iskry?
Różni ludzie zajmują się różnymi rzeczami, a tym, których by pan określił jako przynoszących realne sukcesy zdarza się interesować (nawet kibicować) ludziom, którzy wg pańskich kryteriów zajmują się czymś niepożytecznym. Zapewne trudno ocenić w jakim stopniu to niepraktyczne kibicowanie ma wpływ na pozostałą działalność ludzi pożytecznych dla państwa, ale jest możliwe, że jakiś wpływ jednak jest.
Podobną inspirującą wartość można zauważyć w sukcesie pani Klaudii Łepskiej, bo oto można osiągnąć sukces niekoniecznie mieszkając w Warszawie, niekoniecznie grając w najbogatszym klubie. Moim zdaniem zupełnie poważnie można to traktować jako inspirację, jako przykład, że "da się"... nawet jeśli mieszkasz "tylko" w Ziębicach.
To jednak nie koniec refleksji nad pańskim komentarzem. W pańskim podejściu bardzo wyraźny jest wątek utylitarny. Moim zdaniem to generuje ryzyko problemu oceny dzieła uznawanego za pożyteczne. Coś, co zostało wstępnie uznane za pożyteczne, może prowadzić do bardzo niepożytecznych efektów (dla porównania różne wynalazki naukowe albo najprostszy przykład - rozwój ułatwień pracy człowieka - od krzemiennego noża, przez sierp, kosę, kosiarkę po całkowicie zmechanizowaną produkcję rolną nastawioną na maksymalny zysk i maksymalny plon).
To koniec polemiki. Teraz słowa w stronę zawodniczki (może akurat przeczyta?) Gratuluję sukcesu i życzę dalszego rozwoju umiejętności i osiągnięcia satysfakcji w sportowej rywalizacji.
2023-06-11 16:27:47
gość: ~On
@~bezokularnik
Wystarczy że napisałbyś ostatnie 3 linijki i byłoby super!! Cala reszta nie potrzebna
2023-06-11 16:57:09
gość: ~bezokularnik
@~On
Tak. Masz rację :)
2023-06-11 18:44:13
gość: ~takitam
@~bezokularnik
Miły bezokularniku.
Przede wszystkim dziękuję za KONKRETNY komentarz odnoszący się do tematu.
Ładnie napisany i kulturalny.
Mimo wszystko ... nie zgodzę się z Pani/Pana wypowiedzią.
Pisza Pani/Pan, cyt:
//// Idąc pańskim tokiem rozumowania, nie przynoszą zapewne realnej korzyści państwu ani społeczeństwu wytwory pisarzy i pisarek, poetów i poetek... bo przecież to fikcja, prawda? ////
Otóż jeśli pisarz (czy poeta) tworzy, to robi to NA WŁASNY rachunek, czyli .. albo ktoś kupi jego wytwory (materialne czy intelektualne) albo nie.
Inaczej pisząc ... tak czy siak, TO RYNEK określa zapotrzebowanie na COKOLWIEK ... na kulturę czy sport również, a przynajmniej (moim zdaniem) TAK POWINNO BYĆ.
Nie widzę bowiem najmniejszego powodu, żeby ogólnie pojęte państwo finansowało komuś jego hobby które tak naprawdę przydaje się TYLKO samemu zainteresowanemu + ewentualnie grupie ludzi której akurat to czy inne hobby też się podoba.
Pisałem tu wielokrotnie, że JA NIE MAM ABSOLUTNIE NIC do sportu i ludzi którzy wybrali sobie taką formę zabawy.
Natomiast po prostu nie rozumiem, dlaczego CAŁE społeczeństwo ma łożyć np. na sport.
Owszem, finansujemy wszyscy rzeczy które SĄ KONIECZNE do funkcjonowania państwa i mam nadzieję, że każdy rozsądny człowiek nie ma z tym problemu.
Natomiast dlaczego państwo finansuje mnóstwo działalności (sport, fundacje wszelakie itd, itp) które W ŻADEN SPOSÓB nie przyczyniają się do dobra ogólnego, to doprawdy nie wiem.
Dlatego napisałem, że dla mnie ... powtórzę .. dla mnie, fakt że jakaś dziewczyna została powołana do reprezentacji NIE JEST ŻADNYM SUKCESEM, bo też KOMPLETNIE NIC od tego nie zależy.
Osobiście nie mam absolutnie nic do tej dziewczyny.
Poza tym, wracając do w/w cytatu ... państwo NIE FINANSUJE pisarzom czy poetom ich działalności (i słusznie) , więc tym bardziej nie rozumiem, dlaczego akurat sport który jest NICZYM INNYM JAK TYLKO ZABAWĄ i nie przyczynia się kompletnie do niczego poza zadowoleniem samych zainteresowanych, powinien być finansowany ze środków publicznych.
Mimo wszystko, państwo mogłoby finansować jakichś zawodników, ale TYLKO WTEDY , kiedy ci regularnie zajmują miejsca medalowe w jakieś dyscyplinie sportu, czyli inaczej pisząc, jeśli godnie reprezentują Polskę na arenie międzynarodowej, to państwo może im dopłacić w ramach właśnie godnej reprezentacji naszego kraju, a nie płacić za to że w ogóle są sportowcami.
Reasumując, powtórzę ponownie, że (dla mnie) to że jakaś dziewczyna (z Ziębic, z Gdyni czy z Wrocławia) dostała się do reprezentacji NIE JEST SUKCESEM.
No i już zupełnie na koniec powtórzę to co ZAWSZE piszę, czyli ... nie mam nic do sportu, czy jakiejkolwiek innej formy zabawy, czy do ludzi zajmujących się taką formą zabawy, ale ... zabawa (ze swej natury przecież) nie powinna być finansowana przez państwo, czyli przez nas wszystkich, a fakt że ktoś osiągnął jakiś lepszy wynik sportowy (czyli jest lepszy w swojej zabawie od innych bawiących się w ten sam sposób) nie jest sukcesem.
Sukces jest wtedy, kiedy oprócz satysfakcji własnej, w wyniku tego sukcesu odnoszą korzyści inni ludzie i to korzyści REALNE, a nie .... zachwyt nad ... "poezją".
2023-06-14 16:12:04
gość: ~bezokularnik
@~takitam
Dziękuję za odniesienie się do mojego komentarza, bowiem ta wymiana poglądów może być przyczynkiem do ciekawych refleksji. Pretekstem do zastanowienia się nad różnymi rzeczami dotyczącymi zarówno człowieka jako jednostki, jak i ogółu społeczeństwa.
Na wstępie zauważę, że kwestia finansowania to jakby odrębny temat i nieistniejący w pierwszym pańskim komentarzu. Myli się Pan jednak w ocenie sytuacji, gdy pisze Pan, że literaci piszą na własny rachunek, tworzą za swoje. Można odnieść wrażenie, że wg Pana w Polsce nie istnieje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i nie finansuje twórczości różnych artystów. Otóż nasze państwo, jak zapewne również inne państwa, organizuje różne formy finansowania artystów, przyznaje stypendia na twórczość itp. Nie jest więc regułą, że pisarz pisze za swoje, chociaż oczywiście może tak być. Podobnie jak może trenować i grać za swoje sportowiec. Podobnie jest z wszelkimi innymi przejawami działalności ludzi gdy uda się zainteresować daną działalnością dość dużą grupę sympatyków (np. w dziedzinie polityki, religii, nauki, mody czy czegokolwiek innego, co może kogoś zainteresować). Pański postulat niefinansowania hobby przez państwo jest ciekawy i warto go poddać refleksji. Sprowadza się on w zasadzie do tej kwestii, czy to obywatele są dla państwa, czy państwo dla obywateli. Kto w tej relacji ma przyjmować rolę służebną. Jeśli obywatele są dla państwa i to oni mają służyć państwu, to powinni godzić się z tym, że ponoszą jakieś ciężary i podlegają obowiązkom z tytułu służbie państwu i to państwo definiuje swoje cele. Wiele wskazuje na to, że w takim modelu funkcjonujemy. Państwo zaś nie jest odosobnionym bytem i funkcjonuje w relacjach z innymi państwami. Możemy się domyślać dlaczego państwu zależy na prestiżu na arenie międzynarodowej, dlaczego dba o swój dobry wizerunek. I dlaczego w związku z tą dbałością uczestniczy w międzynarodowych formatach rywalizacji pokojowej, na przykład poprzez osiągnięcia sportowe powoływanych REPREZENTACJI KRAJU. Wracając do pańskiego nierozumienia, dlaczego państwo ma dotować sportowców, można zapytać czy nie jest zrozumiałe wynagrodzenia za działania zamówione przez państwo? Rozumiałbym bardziej sprzeciw Pana wobec uznaniu osiągnięć ludzi w sporcie i w dalszej kolejności przeciw ich finansowaniu, gdyby to był sprzeciw konstruktywny - zmierzający do zlikwidowania rywalizacji w imieniu państwa. Czyli mówiąc wprost petycja, by wystąpić ze struktur międzynarodowych organizujących igrzyska sportowe i zrezygnować z organizowania rywalizacji sportowej na szczeblu ogólnokrajowym, regionalnym itp. Niech sportowcy reprezentują siebie, a nie miasto, wieś czy kraj.
Innym modelem byłoby uznawanie, że to państwo jest dla obywateli i to ono ma służyć ludziom, ma odpowiadać na różne potrzeby ludzi. I tu niestety zachodzi potrzeba kompromisu, bo wiadomo, że to, czego potrzebują jedni, drugim wyda się czymś zbytecznym i niepotrzebnym. Jednak w takim modelu funkcjonowania państwa nie byłoby czymś niestosownym ułatwienie ludziom realizacji ich pasji, zainteresowań, ich przeróżnych działalności.
Podał Pan swoją definicję sukcesu. Owszem, można sobie ustanawiać różne definicje i pańska definicja też jest wartościowa, o ile rzeczywiście przedstawia pański pogląd. Jednak moim zdaniem to przykład tendencyjnego definiowania. Takie kreowanie rzeczywistości pod określoną tezę. Wprowadza Pan do ustalania sukcesu kwestie poboczne, niezwiązane z zakresem działalności, w której sukces możemy stwierdzić lub odmówić. O wiele prostsze jest rozumienie sukcesu jako osiągnięcie celu pozostającego w "regułach gry" (przepraszam za odniesienie sportowe, ale dodam chodzi mi tu o gry rozumiane szerzej, niż tylko stricte sportowo). Generalnie sukces rozumie się jako osiągnięcie zamierzonego celu (sukces dążeń) albo mniej jednoznacznie i zależne od opinii innych ludzi - jako zdobycie sławy, znaczenia. Tak też to słowo definiuje słownik języka polskiego. Wg pańskiej definicji nie byłoby sukcesem pokonanie w rywalizacji wszystkich uczestników zawodów, wygranie konkursu naukowego jeśli projekt nie doczeka się realizacji, wygranie bitwy w wojnie (zabijanie jest złem i nikomu korzyści nie przynosi). Nie byłoby sukcesem wyleczenie się przez domorosłego zdolnego zielarza, jeśli jego kuracja pomoże tylko jemu, ale nie zaryzykuje leczenia w ten sposób innych ludzi z obawy, że może to im zaszkodzić...
Pojawia się pytanie, czy uczciwe jest dopisywanie kryteriów zmieniających reguły gry niejako po fakcie? Bo w definicji dyscyplin sportowych, gatunków literackich, stylów, nie ma warunku, by ta działalność innym ludziom przynosiła realne korzyści.
2023-06-14 21:43:21
gość: ~takitam
@~bezokularnik
Ponownie dziękuję za sensowną i kulturalną polemikę.
TO RZADKOŚĆ tutaj i ... w ogóle rzadkość :)
Co do sportu, sukcesu i państwa, to:
Owszem, ma Pan (piszę Pan, bo nick okularnik jest rodzaju męskiego) oczywiście rację pisząc, że sukces sportowy TEŻ JEST sukcesem, ale .... to jest sukces tylko w obrębie zainteresowanych sportem, a konkretniej ... daną dyscypliną sportową, więc ... definicja sukcesu jako takiego jest wyczerpana, ale .... przynajmniej dla mnie, sukces to coś więcej niż ... nie wiem ... strzelenie gola, podniesienie 150 kilogramowego ciężaru czy przebiegnięcie 100 metrów szybciej niż inni.
Pisze Pan, cyt:
/// Myli się Pan jednak w ocenie sytuacji, gdy pisze Pan, że literaci piszą na własny rachunek ///
Dlaczego uważa Pan, że się mylę ?
Ja po prostu mam inne zdanie na ten temat, więc ... nie mylę się, tylko mam inne zdanie niż Pan na ten sam temat.
Kolejny cytat:
/// Innym modelem byłoby uznawanie, że to państwo jest dla obywateli i to ono ma służyć ludziom, ma odpowiadać na różne potrzeby ludzi. I tu niestety zachodzi potrzeba kompromisu, bo wiadomo, że to, czego potrzebują jedni, drugim wyda się czymś zbytecznym i niepotrzebnym. Jednak w takim modelu funkcjonowania państwa nie byłoby czymś niestosownym ułatwienie ludziom realizacji ich pasji, zainteresowań, ich przeróżnych działalności. ///
To już przerabialiśmy.
Nazywało się to ... socjalizmem :)
Ogólnie pojęta demokracja też nie jest bez wad, ale ... tu państwo ( założeniu) powinno realizować interesy WIĘKSZOŚCI, a nie poszczególnych grup, a w zasadzie, nie tyle realizować czyjeś interesy (nawet większości) co NIE PRZESZKADZAĆ w realizowaniu interesów rzeczonej większości.
Natomiast ułatwienie ludziom realizacji ich pasji i zainteresowań ?
JAK NAJBARDZIEJ TAK, ale ... ułatwienie NIE MOŻE polegać na finansowaniu tychże.
Kogoś interesuje operetka ?
Nie ma problemu ... idzie do PRYWATNEJ tego typu instytucji, płaci za bilet i bawi się do woli.
Kogoś interesuje kopanie piłki, też nie ma problemu, zapisuje się do PRYWATNEGO klubu i kopie sobie piłeczkę na zdrowie.
Jeśli kogoś nie stać, to nie znaczy że wszyscy mają opłacać w formie podatku czy innych danin publicznych zainteresowania kogokolwiek.
Po prostu ... PAŃSTWO NIE POWINNO BYĆ OD TEGO.
Pisze Pan również:
/// Można odnieść wrażenie, że wg Pana w Polsce nie istnieje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i nie finansuje twórczości różnych artystów. ///
No właśnie ... to jest ciekawy casus.
Czy kultura potrzebuje ministerstwa ?
Kultura powinna się rozwijać ZUPEŁNIE niezależnie od wszelkich ministerstw, a jeśli rozwinie się w jakimś aspekcie do widocznego dla każdego stopnia, to wtedy państwo może i powinno nieco dopłacić do dalszego rozwoju, ale ... nadal nie widzę powodu żeby istniało ministerstwo kultury czy tym bardziej sportu.
Po prostu, jeśli ktoś osiąga sukcesy które nobilitują nasze państwo w jakimś stopniu na arenie międzynarodowej (i krajowej oczywiście również) to wtedy państwo może i powinno objąć mecenatem taką działalność, ale ... też nie nadmierną.
W czasach wcześniejszych istniały przecież teatry, opery, kabarety i inne przybytki kultury których NIE BYŁY finansowane prze państwo, artyści żyli z tego co wypracowali własną sztuką, a jak stawali się wielcy, to czasami ogólnie pojęte dwory wspomagały ich czasem i moim zdaniem DOKŁADNIE TAK powinno być.
Natomiast sport, to po prostu ZABAWA i NIC WIĘCEJ, więc nie widzę najmniejszego powodu żeby państwo (czyli my wszyscy) opłacało jakąkolwiek formę jakiejkolwiek zabawy.
Państwo (moim zdaniem) powinno się zajmować TYLKO PODSTAWAMI funkcjonowania państwa, czyli wszystkim tym co jest NIEZBĘDNE do jego funkcjonowania.
Całą resztę (z kulturą włącznie) obywatele powinni zapewniać sobie sami.
Pisze Pan:
/// Pojawia się pytanie, czy uczciwe jest dopisywanie kryteriów zmieniających reguły gry niejako po fakcie? Bo w definicji dyscyplin sportowych, gatunków literackich, stylów, nie ma warunku, by ta działalność innym ludziom przynosiła realne korzyści. ///
Oczywiście racja, ale ... ja piszę tylko o tym jak ja to postrzegam, więc dla mnie sukces który ma sens, jest pełny TYLKO WTEDY, kiedy z sukcesu jednostki korzystają również inni, a przy okazji na ten sukces jednostka pracuje SAMODZIELNIE bez wsparcia państwa.
Sukcesem jest osiągany (tu znów moja opinia) również wtedy, kiedy państwo opłaca np. uczelnię na której zespół (np. naukowców) wymyśla coś co PRZYDAJE się ogółowi i co pcha ogólnie pojęty rozwój do przodu, ale .... ciężko o taki sukces na państwowej uczelni, bo ... państwo i tak opłaca jej działalność bez względu na to czy osiąga jakiekolwiek sukcesy :)
Kończą, jeszcze raz dziękuję za ciekawą i kulturalną dyskusję.
2023-07-25 06:59:14
gość: ~Wir
@~takitam
takitam = bezokularnik, czyli rozmowa jednej i tej samej osoby pod zmienionym nicku. Towarzystwo ma odruchy wymiotne przy czytaniu bzdetów, więc aby znaleźć sobie pochlebcę pozostaje pisanie siebie do siebie. Pożary składowisk odpadów zaczadziły umysł, ale daje także znać genetyka. :))))))))))))))))
2023-07-28 23:07:05
gość: ~takitam
ostatnio dodany post
@~Wir
Wiedzę, że kolega nie odróżnia takich rzeczy jak składnia czy styl pisania i dlatego sądzie, że piszę sam do siebie.
Szkoda, że nie próbujesz się włączyć w dyskusję na argumenty, a tylko jak dziecko idziesz w jakieś (i tak niskich lotów) wycieczki osobiste.
2023-07-24 10:39:45
gość: ~Taki tam
@~takitam
Idź do D.p y
2023-06-08 14:51:32
gość: ~trener
Na stronie ziębickiej dużo gratulacji i bardzo dobrze. Śmiem wątpić , że wielu z tych " kibiców " zna Klaudię i widziało ją w akcji na murawie, gdy występowała w barwach Sparty.
2023-06-10 14:57:50
gość: ~Kibic
@~trener
Jakie ma to znaczenie czy ktoś ją zna czy niezna. Z czystej życzliwość ludzie gratulują. To się nazywa empatia.
REKLAMA
REKLAMA