Express-Miejski.pl

Wielka Sobota udana dla Zamku. Orzeł przegrał istotny mecz

IV liga: Zamek Kamieniec Ząbkowicki 4:0 (2:0) Bielawianka Bielawa

IV liga: Zamek Kamieniec Ząbkowicki 4:0 (2:0) Bielawianka Bielawa fot.: Zamek Kamieniec Ząbkowicki / Andrzej Kaługa

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

W Wielką Sobotę grali czwartoligowcy i okręgówkowicze. W tym sezonie w klasie okręgowej powiat ząbkowicki pierwszy raz od wielu lat nie ma jednak żadnego przedstawiciela.

Sprawdzamy więc jak świąteczne granie wyszło naszym czwartoligowcom. Powodów do radości nie ma, choć w końcu swą niechlubną serię 21 meczów bez zwycięstwa przerwał Zamek Kamieniec Ząbkowicki. Podopieczni Grzegorza Czachora ograli Bielawiankę Bielawa 4:0 (2:0) i choć pozostają w tabeli na ostatnim miejscu, to zrównali się punktami z przedostatnimi Skałkami. Obie ekipy od dłuższego czasu są już pewne spadku do klasy okręgowej.

Początek meczu nie wskazywał, że Zamek zdoła strzelić cztery bramki, jednocześnie nie tracąc żadnej. To bielawianie częściej gościli pod bramką Pukacza, ale ten wspierany przez defensorów nie dał się zaskoczyć. W 34. minucie dość niespodziewanie, ale to gospodarze wyszli na prowadzenie. Po akcji Jasiński – Chamerski ten drugi ulokował piłkę w bramce Bielawianki. Tuż przed przerwą okazję wykorzystał Zapotoczny strzelając swoją pierwszą bramkę w IV. lidze i to Zamek schodził do szatni w wyśmienitych nastrojach z dwma golami zaliczki.

Druga połowa rozpoczęła się dla Zamku w najlepszy z możliwych sposobów. W 48. minucie do dorzuconej w pole karne Bielawianki piłki dopadł Burczak i pewnym strzałem pokonał bramkarza gości. Przyjezdni atakowali bez rezultatu i mogą mówić o dużym pechu. Piłka tego dnia jak zaczarowana mijała bramkę strzeżoną przez Pukacza, a i sam golkiper Zamku kilkukrotnie uratował zespół od starty bramki. Tego, czego nie mogli dokonać bielawianie udało się po raz czwarty gospodarzom. Podanie Madejczyka na bramkę zamienił Shaveddinov ustalając wynik rywalizacji. Goście kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Kuriaty w końcówce rywalizacji.

- Po meczu podziękowałem chłopakom za to, że przypomnieli mi piękne chwile z okręgówki [...] W meczu z Bielawianką można powiedzieć, że wychodziło nam wszystko w ataku, od rozpoczęcia akcji do finalizacji. [...] Nie ustrzegliśmy się błędów, ale nie wpłynęły one na stratę bramki. [...] Bielawa nie miała szczęścia, które było przez cały mecz po naszej stronie. To doświadczony zespół, postawił mocne warunki i pomimo wysokiego wyniku nie był to łatwy mecz. Muszę w tym miejscu pochwalić mój zespół za determinację i za to, że wzięli sobie do serca moje słowa, które przekazałem im na odprawie. Pierwsze zwycięstwo w 4. lidze mamy i wierzę, że to nie ostatnie. Teraz czeka nas ciężki mecz z Orłem Ząbkowice Śląskie. Niewygodny przeciwnik, doświadczony klub w tej lidze, który też ma miejsce w moim sercu, dodatkowo derby, wszystko to jeszcze bardziej nas mobilizuje do działania w tym tygodniu na treningach. Łatwo się nie poddamy... - powiedział po spotkaniu trener Grzegorz Czachor.[https://zamek_kamieniec.futbolowo.pl]

Orzeł do derbowego starcia z Zamkiem przystąpi podrażniony porażką, jakiej doznał w Solnej z miejscowym Galacticos. Gospodarze ograli ząbkowiczan 3:1 (0:0) i spowodowali, że dla biało-niebieskich nie były to udane święta. Orzeł spadł w tabeli na siódme miejsce i ciągle balansuje na granicy spadku i utrzymania. Jeśli dziś kończyłyby się rozgrywki ligowe, to podopieczni Rafała Markowskiego byliby pierwszym zespołem dotkniętym reorganizacją i przyszłą kampanię rozpoczynaliby w klasie okręgowej. W Ząbkowicach Śląskich takiego scenariusza chcą jednak uniknąć za wszelką cenę...

W Solnej do przerwy goli nie było. Wydaje się, że to gospodarze byli bliżsi zdobycia gola, jednak na półmetku pojedynku Gembara zachowywał czyste konto. Swoje szanse po stronie gospodarzy mieli Bolisęga, Drożyński, Marusik i Danielik, ale bez powodzenia. Najbliżej trafienia był Błaszczyk, ale po jego uderzeniu piłka powędrowała w poprzeczkę bramki Orła. Pod drugą bramką po szybkim ataku swoją okazję miał Maciejewski, ale uderzył niecelnie. Poza tym Janiczak w tej części gry był praktycznie bezrobotny.

Więcej emocji było po zmianie stron. Gospodarze szybko objęli dwubramkowe prowadzenie. Najpierw po dograniu piłki z bocznego sektora boiska sprytnym strzałem popisał się Drożyński i dał gospodarzom prowadzenie, a później ten sam zawodnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Gembarą i został sfaulowany przez golkipera Orła. W efekcie arbiter wskazał na rzut karny, którego na gola zamienił sam poszkodowany. Podopieczni Rafała Markowskiego mimo straty dwóch bramek dobrze zareagowali i w 68. minucie zdobyli kontaktowego gola za sprawą Łaskiego, który w ekwilibrystyczny sposób ulokował piłkę w bramce rywali. Kapitan Orła przyjął piłkę dośrodkowaną z rzutu rożnego i bez zastanowienia uderzył na bramkę. Piłka obrała idealną trajektorię lotu i wpadła do bramki nad zaskoczonym golkiperem miejscowych. Orzeł złapał wiatr w żagle i zaatakował. Gdy wydawało się, że biało-niebiescy są na dobrej drodze, by odwrócić losy meczu, arbiter podytkował rzut wolny w środkowej strefie boiska. Dośrodkowana piłka w pole karne Orła trafiła na głowę Kuśmierka, a ten pokonał Gembarę i było 3:1. Gospodarze dwubramkowej zaliczki z rąk już nie wypuścili, a w końcówce meczu mogli jeszcze skarcić Orła, ale w kluczowych momentach zabrakło im precyzji.

Po tej porażce Orzeł spadł w tabeli na siódme miejsce i do piątych Galacticos traci już cztery oczka. Nad dziewiątą Foto-Higieną ząbkowiczanie mają dwa oczka przewagi, a nad ósmym Piastem Nowa Ruda jeden. Tyle też tracą do szóstego Moto-Jelcza Oława. Jeśli Orzeł chce się utrzymać w IV lidze, to w Kamieńcu Ząbkowickim punktów stracić nie może. Brak wygranej będzie dla ekipy Rafała Markowskiego oznaczał kolejną komplikację w tabeli, a do końca rozgrywek już coraz mniej kolejek i coraz trudniejsze mecze.

Swój mecz w Wielką Sobotę przegrały też Skałki. Stolczanie na własnym boisku mierzyli się z Polonią/Stalą Świdnica i ulegli gościom 0:3 (0:1). Już w pierwszej akcji meczu gospodarze musieli wyciągać piłkę z siatki, jednak przedwczesną radość świdniczan przerwał gwizdek. Gracz gości był na pozycji spalonej. Kilka chwil później gorąco było pod drugą bramką. Szydziak tak próbował wybijać piłkę z własnego pola karnego, że trafił nią w poprzeczkę własnej bramki... W 9. minucie świdniczanie objęli prowadzenie. Dobra akcja Wojciechowskiego prawą stroną boiska i jeszcze lepsze dośrodkowanie na gola zamienił Trzepacz. Była to kolejna groźna akcja Polonii/Stali. Wcześniej dobrze interweniował Paweł Kot. Świdniczanie mający jednobramkowe prowadzenie nieco spuścili z tonu i choć przeważali, to niewiele brakło, a po jednej z prób Skałek mogli stracić gola. Uderzał Radziszewski, ale piłkę zmierzającą do bramki wybił Kozachenko.

Do przerwy kibice nie ujrzeli już goli, zobaczyli zaś czerwoną kartkę, jaką arbiter pokazał Szabatowi. Gracz Skałek ręką zatrzymał piłkę i został za to zagranie ukarany żołtym kartonikiem, a że była to jego druga indywidualna kara, to musiał opuścić boisko. Chwilę później arbiter zakończył pierwszą część gry.

Druga połowa rozpoczęła się bardzo dobrze dla gości, bo chwilę po wznowieniu gry zdobyli oni drugiego gola za sprawą Paszkowskiego i jasnym stało się, że ze Stolca wyjadą z kompletem punktów. Skałki próbowały się przeciwstawić, ale grając w osłabieniu nie miały większych argumentów. Wynik meczu na kwadrans przed końcem rywalizacji ustalił Frankowski po indywidualnej akcji.

Skałki w kolejnej kolejce zagrają na wyjeździe z Piastem Nowa Ruda, który znajduje się w gronie kilku ekip mocno zainteresowanych utrzymaniem w lidze.

em24.pl

1

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Wielka Sobota udana dla Zamku. Orzeł przegrał istotny mecz

    2023-04-11 15:27:25

    gość: ~Unita

    ostatnio dodany post

    Unia Unia gol....

REKLAMA