Express-Miejski.pl

„3/4 miasta i sąsiedniej wsi obróciło się w popiół.” 163. rocznica tragicznego pożaru

Ząbkowice Śląskie cztery dni po pożarze. Zdjęcie  wykonał fotograf Kohler z Dzierżoniowa. Widok od strony ulicy Chrobrego w Ząbkowicach Śląskich

Ząbkowice Śląskie cztery dni po pożarze. Zdjęcie wykonał fotograf Kohler z Dzierżoniowa. Widok od strony ulicy Chrobrego w Ząbkowicach Śląskich fot.: mp

24 kwietnia 1858 roku w Ząbkowicach Śląskich doszło do największego w historii pożaru. Ogień strawił znaczną część miasta. Zginęły 24 osoby.

W jednej z relacji autorstwa sekretarza miasta Seidela możemy przeczytać: Rok 1858 dopiero się zaczynał i nic nie wskazywało na to, że przyniesie więcej cierpienia niż radości. Kwitły handel i rzemiosło. Również w rolnictwie zapowiadały się dobre żniwa. Naoczny świadek wydarzeń Josef Peschke wspomina: (…) zapowiadał się piękny, wiosenny dzień, gdyż od samego rana słońce świeciło ciepło i pięknie (...). Mężczyzna wspomina również, że w nocy z piątku na sobotę wiał dość silny wiatr, który nad ranem ustał. W godzinach przedpołudniowych przybrał jednak na sile i około południa wiał już bardzo silnie. Te okoliczności miały ogromny wpływ na późniejsze wydarzenia, o których czytamy: W sobotę, 24 kwietnia 1858 roku popołudniu o godz. 14.30, wybuchł przy silnych powiewach wiatru pożar w domu furmana Rachnera przed Bramą Srebrnogórską. W tym czasie dorosłych nie było w domu, pozostawało tam dwoje dzieci. Jak powstał ogień – trudno jednoznacznie wyjaśnić. Nie doszło jednak w tym wypadku do podłożenia. Naoczny świadek, kołodziej Friebel, który usłyszał okrzyk: „ogień” - udał się do płonącego domu i zeznał, że przylegający do ściany komin płonął. Kronikarz Bractwa Kurkowego Ząbkowice przytacza bardziej szczegółowe fakty dotyczące miejsca wybuchu pożaru: Pod Murami Miejskimi (dziś. ul. J. Słowackiego), w pobliżu zabudowań administracji finansowej miasta (w budynku, w którym jeszcze kilka lat temu mieściło się Publiczne Gimnazjum nr 2), w niewyjaśnionych okolicznościach wybuch pożar, a ponieważ wiał północno-zachodni wiatr, nie tylko stojące nieopodal, kryte gontem domy, ale również położony dalej dom furmana Domke zajęły się płomieniami. J. Pesche pisze: (…) usłyszeliśmy nagle głos rogu, w który zadął mieszkający wraz ze swoją rodziną na ratuszowej wieży strażnik Lessel. Chwilę później rozległ się również dźwięk wiszącego na wieży dzwonka alarmowego oznajmiającego, że w mieście wybuch pożar. Wystarczyły dwie godziny, aby większa część Ząbkowic Śląskich stanęła w ogniu.

Wiatr przeniósł płomienie z Przedmieścia Srebrnogórskiego w stronę centrum. Ogień pojawił się także na ul. św. Wojciecha, zajmując dzwonnicę kościoła św. Anny, zwaną Krzywą Wieżą. Zaczął płonąć hełm wieży, a około godz. 20.00 runął wraz z dzwonem pogrzebowym na znajdujący się po drugiej stronie ulicy dom rodziny Hasler. Wkrótce ogień objął ratusz i rynek, a powiewy wiatru przeniosły żywioł w stronę Przedmieścia Ziębickiego. W momencie, gdy zaczęło płonąć Nowe Miasto (dziś ul. Proletariatczyków) i najbliższe okolice, pojawiło się niebezpieczeństwo dla sąsiedniego Sadlna. Następnie płomienie zajęły zabudowania ogrodnika Bleischwitza, mieszczące się przy kościele św. Jadwigi. W szybkim tempie ogień rozprzestrzenił się na pozostałą zabudowę, oszczędzając świątynię. Przy ul. Dolnośląskiej na rogu Rynku stała tylko gospoda, a na ul. Armii Krajowej cztery budynki.

W mieście zapanowała wielka panika. Pożar próbowali ugasić mieszkańcy ze względu na brak zorganizowanej straży ogniowej. Z domów wydobywały się krzyki, a dodatkowo towarzyszyły im bicie dzwonów kościelnych. Część mieszkańców próbując się uratować uciekała w stronę małej sadzawki zlokalizowanej przed Bramą Kłodzką. Niektóre ulice blokowały stosy mebli i innych sprzętów gospodarstwa domowego. J. Peshke relacjonuje: Po tym jak szczęśliwie odnaleźliśmy matkę, znalazła ona dla nas schronienie w ówczesnym szpitalu (dzisiejszy budynek przy ul. Kłodzkiej). Ten jednak był już wypełniony aż po same drzwi setkami ludzi, którzy również szukali schronienia. Nie zatrzymaliśmy się więc tu długo. W tym czasie ogień zajął już domy położone na Przedmieściu Kłodzkim.

Ostatecznie pożar zniszczył większość miasta. Zachowały się jedynie pojedyncze obiekty, a wśród nich kościół św. Anny wraz z zabudowaniami przy ul. Krzywej, ruiny zamku, kościół św. Jadwigi w ówczesnym Sadlnie oraz ewangelicki kościół miejski, będący dawnym kościołem klasztoru dominikanów. Ząbkowice Śląskie straciły swój historyczny krajobraz kulturalny. Zniszczone zostały zabudowy pierzei rynkowych o renesansowych i barokowych fasadach. Ogień pochłonął przebudowany w latach 1826-1827 w duchu klasycyzmu ratusz, a wraz z nim niezwykle cenne dla historii miasta archiwum.

W wyniku pożaru śmierć poniosło 21 mieszkańców Ząbkowic Śląskich i 3 mieszkańców Sadlna. Pogrzeb odbył się 28 kwietnia 1858 roku na cmentarzu komunalnym.

W tamtym okresie pożary dotykały także inne niedaleko położone miasta. Wpierw ogień siał zniszczenie w Niemczy. Było to w 1853 roku. Zniszczył budynki w całym mieście, w tym ratusz. Rok po ząbkowickiej tragedii pożar wybuchł w sąsiednich Ziębicach. Ogień zniszczył część miejskiej zabudowy mieszkalnej.

Te wydarzenia miały ogromny wpływ na przeobrażenia krajobrazu architektonicznego tych miast.

Jedną z przyczyn licznych pożarów najpewniej była zabudowa, najczęściej pokryta gontem bądź strzechą. Równie istotnym aspektem był brak w mniejszych miastach zorganizowanych jednostek przeciwpożarowych, które w razie pojawienia się zagrożenia mogły szybko zareagować. Ochotnicza Straż Pożarna w Ząbkowicach Śląskich powstała w 1861 roku, w Niemczy rok później, a w Ziębicach dopiero w 1883 roku.

Na podstawie książki Kamila Pawłowskiego - „Wokół dziejów miasta II”

Zniszczenia spowodowane przez pożar tak opisuje naoczny świadek tych wydarzeń:

W masywnym domu miejskim (obecnie Rynek 29) schroniło się 18 osób. Ściana szczytowa domu runęła i pogrzebała pod swoimi gruzami nieszczęśliwców, których spalone szczątki znaleziono następnego dnia. Oprócz tych ofiar w mieście spaliły się jeszcze trzy osoby. W Sadlnie poniosła śmierć ogrodniczka Zwiener razem ze swoją siostrą oraz gospodarz Hochhaus. Pożar objął także wykonaną z blachy masywną wieżę dzwonniczą kościoła parafialnego w Ząbkowicach (Krzywa Wieża), która na skutek wielkiego żaru zaczęła płonąć. Konstrukcja zawieszenia dzwonów, razem z dzwonem śmierci i kopułą spadła na sąsiedni dom Barbiersa Wiederecka. Około 5 godziny runęły także pozostałe dzwony (...). Kościół pozostał jednak całkowicie nienaruszony, w przeciwieństwie do ratusza i jego wieży, które szybko spaliły się od wewnątrz. O godzinie 2.00 w nocy runęła górna część wieży ratuszowej, szczęśliwym trafem bez naruszenia czegokolwiek.

Zagrożony był również dawny kościół Dominikanów przy ulicy Klasztornej (dzisiaj ul. Grunwaldzka), który był wówczas użytkowany przez wspólnotę ewangelicką. I dalej:

(…) Pastor Hermann Graeve zgromadził mężczyzn i przy ich pomocy rozburzył drewniane oficyny przylegające do świątyni. Mimo to dach kościoła zaczął się palić. Wtedy pastor wszedł do kościoła upadł na kolana i zaczął prosić Boga o ratunek. Chwilę później wiatr zmienił kierunek i świątynia została ocalona(…).

Ciała 24 zmarłych, którzy zginęli podczas pożaru złożono w klasztorze braci Bonifratrów. Stamtąd 28 kwietnia wyruszył uroczysty kondukt żałobny prowadzony przez duchownych obu wyznań, który udał się na położony naprzeciw cmentarz. Ciała ofiar pożaru pochowano w zbiorowej mogile. Tablica na grobie  nosiła napis: „Pamięci ofiar pożaru w Ząbkowicach i Sadlnie 24 kwietnia 1858”. Niestety, tablica nie zachowała się, dlatego nie można stwierdzić, gdzie dokładnie znajduje się ta mogiła.

W sprawozdaniu sporządzonym 7 maja 1858 roku, czyli dwa tygodnie po pożarze czytamy: Miasto Ząbkowice miało około 500 domów i około 6000 mieszkańców. Około 350 domów spłonęło, trzy czwarte miasta i sąsiedniej wsi Sadlno obróciło się w popiół. Około 5000 ząbkowiczan straciło dach nad głową (…).

Król Fryderyk Wilhelm IV przesłał miastu 2000 talarów, podobnie jak królowa Elżbieta. 1000 talarów przesłała królewna Marianna Orańska. Wszystkie okoliczne miejscowości zbierały datki dla miasta.Najwięcej ofiarował Wrocław - 3000 talarów z przeznaczeniem na odbudowę miejskiego ratusza.


160 lat po wielkim pożarze, 21 kwietnia 2018 roku w Ząbkowicach Śląskich zorganizowano obchody rocznicy tego dramatycznego wydarzenia. Przy Izbie Pamiątek Regionalnych uroczyście odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą ofiarom pożaru. Otwarto także wystawę obrazującą miasto przed pożarem. Istotną częścią była konferencja popularno-naukowa w ratuszu, podczas której o pożarze, który strawił miasto opowiadał Kamil Pawłowski.


Wiersz napisany kilka lat temu przez Sylwestra Pióro w związku z obchodami kolejnej rocznicy pożaru:

24 kwietnia 1858

Nic nie wróżyło wielkiej tragedii
Choć rano zbierały się chmury.
Wiatr tylko czasami
Nagłymi zrywami
Kurz z ulic podrywał do góry.
W samo południe konia czyściłem
Na placu furmana Rachnera.
Wyjechał gdzieś z żoną
Tą grubą matroną
Niech jedzie w cholerę dziad-sknera.
Zostawił swe dzieci pod moją opieką
Nie wspomniał nic o zapłacie.
Dzieciaki zamknąłem
Przez okno krzyknąłem:
"Wychodzę, nie mówcie nic tacie".
Tak wyglądała zemsta parobka
Na skąpym dziadzie Rachmanie.
Lecz z mojej winy
Za dwie godziny
Frankenstein w ogniu stanie.
Ktoś krzyknął głośno, że wybuchł pożar
Ze widzi ogień w oddali.
Patrzę za siebie
Dym jest na niebie
To dom Rachmana się pali!
Krzyczę: "Pomocy, dajcie tu wody"
Gawiedź ucieka w popłochu
Dzieci spłonęły
Pożar zaczęły
Dach się wypala po trochu.
Wtem wiatr się zerwał, ogień podjudził
W płomieniach miasto nurkuje
Swąd gryzie w płuca
Ktoś w bramie kuca
Od dymu krwią wymiotuje.
Na nic się zdają modły, błagania
Ludzie zmawiają pacierze
Kler składa dłonie
Ratusz już płonie
Płomienie zajęły wieżę.
Tam jakaś dziewka z płonącą suknią,
Tu matka z dzieckiem w dół skacze.
Śmierć, ogień, trwoga
W mieście pożoga
Sam Bóg nad tragedią tą płacze.
Dzwon przy kościele z hukiem się rozbił
Ostatnie wydając brzmienie
Żar z okien bucha
Rządzi kostucha
Gdzie spojrzysz, tam widać płomienie.
Choć nie ma słońca, to wciąż jest jasno
Mrok nieba jest ogniem rozpruty.
Świt już się budzi
Jest pełno ludzi
Choć rano nie piały koguty.
„Na to, że kiedyś zasnę w spokoju
Nadzieje wszelakie gasną.
Gdyż z mojej winy
Przez długie godziny
Płonęło rodzinne miasto.”
Biegłem za mury, pod stare drzewo
Z myślą, że tu się ukryję,
Zamach zrobiłem
Klocek trąciłem
Szarpnęła lina za szyję.
Jeszcze przez chwilę miasto widziałem
Skąpane w czarnym obłoku
Był koniec kwietnia,
Pogoda letnia.
Tego strasznego roku..."

Kamil Pawłowski, "Wokół dziejów miasta II" // Jerzy Organiściak

3

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • „3/4 miasta i sąsiedniej wsi obróciło się w popiół.” 163. rocznica tragicznego pożaru

    2021-04-26 08:56:53

    gość: ~ząbkowiczanka

    to "ratusz" zorganizował konferencję popularno-naukową ? Ktoś to organizował, ktoś wydał książkę. Redakcjo trochę rzetelności.

  • 2021-04-26 11:12:24

    gość: ~Obiektywny

    @~ząbkowiczanka

    Pewnie to ty organizowałeś/-aś i nie napisali o tobie. Jak robisz coś na pokaz, to nie rób tego wcale.

    Cyt: 160 lat po wielkim pożarze, 21 kwietnia 2018 roku w Ząbkowicach Śląskich zorganizowano obchody rocznicy tego dramatycznego wydarzenia. Przy Izbie Pamiątek Regionalnych uroczyście odsłonięto pamiątkową tablicę poświęconą ofiarom pożaru. Otwarto także wystawę obrazującą miasto przed pożarem. Istotną częścią była konferencja popularno-naukowa w ratuszu, podczas której o pożarze, który strawił miasto opowiadał Kamil Pawłowski.

    Przecież napisano bezosobowo, że zorganizowano? Raczej ludzi mało interesuje kto to zorganizował, a raczej to, że takie wydarzenie miało miejsce. Brakuje hype'u?

  • 2021-04-27 13:51:37

    gość: ~ja

    ostatnio dodany post

    "Równie istotnym aspektem był brak w mniejszych miastach zorganizowanych jednostek przeciwpożarowych, które w razie pojawienia się zagrożenia mogły szybko zareagować. Ochotnicza Straż Pożarna w Ząbkowicach Śląskich powstała w 1861 roku, w Niemczy rok później, a w Ziębicach dopiero w 1883 roku."

    W ziębickim Muzeum jest wóz strażacki z 1732 roku z ziębickim herbem oraz wyposażenie strażackie, m.in wiadra z nazwą Munsterberg z I połowy XIX wieku to przepraszam przed OSP nie było jednostek zorganizowanych?

REKLAMA