Takich obrażeń doznał mężczyzna, któremu pomocy udzielali strażacy-ochotnicy w ramach I Nocnych Ząbkowickich Konfrontacji Medycznych, które odbyły się z 25 na 26 maja.
Scenariusz ćwiczeń zakładał kilka drastycznych przypadków, którym czoła musiały stawić czterosobowe grupy strażaków-ochotników. Nauki nie ułatwiała nocna aura. Początkowo w rywalizacji miało wziąć udział osiem jednostek. Ostatecznie na starcie zameldowały się cztery.
Zanim jednak strażacy udali się na stacje urazowe, najpierw nabyli wiedzę teoretyczną. Od godz. 18 w Ząbkowickim Ośrodku Kultury trwały panele szkoleniowe. Swoje wykłady przeprowadzili: Łukasz Moskal i Jerzy Piotrowski jako ratownicy medyczni, a także policjanci z referatu ruchu drogowego. Uczestnicy zostali zapoznani z takimi tematami jak: urazy klatki piersiowej, dowiedzieli się czym jest rana ssąca klatki piersiowej i jak ją rozpoznać oraz jak należy wówczas działać. Było też o opatrunkach Ashermana, krwotokach, wypadkach masowych czy przepisach prawa w ruchu drogowym dla pojazdów uprzywilejowanych.
Wypadek motocykla. Jeden poszkodowany kilkadziesiąt metrów od miejsca zdarzenia
O godz. 22 strażacy-ochotnicy swoją wiedzę i doświadczenie mogli sprawdzić w praktyce. Na jednej z siedmiu przygotowanych stacji udzielali pomocy dwóm motocyklistom, którzy brali udział w wypadku drogowym. Scenariusz zadania nie był jednak prosty. Drugi motocyklista znajdował się kilkadziesiąt metrów od miejsca zdarzenia. Przy drodze leżał tylko jego kask. - Strażacy przeprowadzając wywiad z osobą poszkodowaną będącą w sąsiedztwie motocykla otrzymywali tylko szczątkowe informacje. Mężczyzna mówił, że miał jechać z kolegą do Wrocławia, ale nie był w stanie powiedzieć, czy w końcu jechał sam czy z pasażerem. Strażacy musieli udzielić pomocy osobie poszkodowanej, przeczesać okoliczny teren, znaleźć drugiego uczestnika wypadku i u niego także wdrożyć procedury z zakresu pierwszej pomocy do czasu przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego - mówi Damian Stachyra, jeden z dwóch ratowników medycznych oceniający działania strażaków na tej stacji.
Poważny wypadek na terenie kopalni
Zadanie zlokalizowane na terenie kopalni w Brodziszowie zakładało, że operator ciężkiego sprzętu podczas manewru cofania nie zauważył swojego kolegi, który naprawiał element pojazdu. W efekcie doszło do niego u zmiażdzenia lewej stopy i bardzo poważnego uszkodzenia prawej. Konieczna była jej amputacja. Mężczyzna był nieprzytomny. Strażacy musieli założyć poszkodowanemu opatrunki oraz ustabilizować kończyny. Następnie byli przez sędziego informowani o braku tętna i oddechu. Dodatkowo ćwiczący zakładali osobie poszkodowanej (ćwicząc na fantomie) rurkę LTD i rurkę ustno-gardłową.
Samochód wjechał w drzewo. Ranna trzyosobowa rodzina
Na stacji zlokalizowanej przy boisku w Tarnowie miał miejsce wypadek samochodowy. - W wyniku zdarzenia jedyną przytomną osobą była pasażerka cierpiąca na cukrzycę. Za kierownicą pojazdu siedział nieprzytomny mężczyzna, a pod siedzeniem leżało nieprzytomne, czteromiesięczne dziecko - opowiada Dariusz Czarnecki, inny z sędziów. Zadanie strażaków polegało na przeprowadzeniu wywiadu z jedyną przytomną osobą poszkodowaną, a następnie wdrożeniu procedur z zakresu pierwszej pomocy, dostosowując je do sytuacji i zmieniającego się stanu poszkodowanych, o którym ćwiczące grupy były na bieżąco informowane przez sędziego.
Na innych stacjach grupy udzielały pomocy matce z dzieckiem znalezionym nad jeziorem. - Konieczne było przeprowadzenie resuscytacji krążeniowo-oddechowej i użycie defibrylatora, a następnie transport poszkodowanych do pojazdu ratowniczego - opowiada Łukasz Sikorski z jednostki OSP Budzów. W Olbrachcicach Wielkich przy remizie strażacy-ochotnicy mieli do czynienia z osobą poszkodowaną w wyniku wybuchu granatu. Dwie inne stacje dotyczyły zadań stricte związanych z pożarnictwem. W Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej zadanie grup polegało na ewakuacji z budynku przytomnej osoby poszkodowanej. Strażacy musieli rozłożyć drabinę, przygotować osobę do wejścia po niej do budynku poprzez założenie pasów ratowniczych oraz dokonać jej asekuracji i osoby poszkodowanej. Na placu przy ul. Dalekiej mieli za zadanie sprawienie linii ssawnej i zabezpieczenie dostawy wody z potoku. Musieli również ustalić, czy ilość wody wystarczy do ugaszenia pożaru dużego obiektu.
Ćwiczyli niemal całą noc
Strażaków-ochotników z czterech jednostek za poszczególne zadania oceniali strażacy-zawodowcy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ząbkowicach Śląskich oraz ratownicy medyczni. Po działaniach w terenie na miejscu zbiórki grupy wypełniały także jeszcze test wiedzy, który domknął kilkugodzinne ćwiczenia. Na każdej stacji ćwiczący spędzali około 30 minut.
Po zliczeniu punktów i zsumowaniu, nad ranem ogłoszono wyniki. Najlepsi okazali się strażacy-ochotnicy z Olbrachcic Wielkich, drugie miejsce zajęli strażacy-ochotnicy z Tarnowa, trzecie strażacy-ochotnicy z Budzowa, a na czwartym uplasowali się strażacy-ochotnicy z Brzeźnicy. Organizatorem wydarzenia był Jerzy Piotrowski przy współpracy z ratownikami medycznymi z wieDZA112, KP PSP w Ząbkowicach Śląskich oraz gminą Ząbkowice Śląskie.
ms. / em24.pl
Jedna stopa zmiażdżona, druga amputowana. Wypadek na kopalni [foto]
2019-05-28 11:04:38
gość: ~Widz
Brawo dla tych jednostek które brały udział od godziny 16 do 4 rano!!!
2019-05-28 12:21:09
gość: ~Obserwator
4 jednostki po kilka osób = ~20 osób. Naprawdę dla tylu ludzi warto coś takiego organizować? Organizatorów / pozorantów / itp. więcej niż ćwiczących...
2019-05-28 13:16:45
gość: ~wieDZA112
@~Obserwator
Warto robić takie wydarzenia choćby miała w nich uczestniczyć jedna osoba.
Ta jedna przeszkolona osoba to kolejna para rąk do ratowania drugiego człowieka.
2019-05-28 12:32:09
gość: ~niktważny
Jeżeli z tych 20 osób chociaż połowa się czegoś nauczyła to warto, jak najbardziej. Szkolić i uczyć warto, bo nie ma nic cenniejszego jak ludzie życie. Pozdrawiam.
2019-05-28 16:09:40
gość: ~Szok
Czegoś takiego chyba jeszcze nie było w gminie Ząbkowice, żeby w warunkach pozorowanych, ale bardzo zbliżonych do realnych prowadzić takie szkolenia dla OSP. Brawo za pełen profesjonalizm dla organizatorów i ratowników oraz tych, którzy wzięli udział w manewrach! Szkoda tylko, że nie dopisało więcej drużyn - z tego co widać, zarówno na wykładach jak i podczas ćwiczeń można się było bardzo dużo nauczyć.
2019-05-28 18:10:56
gość: ~Popop
Wstyd dla strażaków z Braszowic, Stolca, Kamienca i Przyłeku. Gdzie byli? Chyba że wiedzą wszystko i nie muszą się szkolić. A wiem że duuuzo im brakuje. Gratulacje dla drużyn które wzięły udział i nie biały się tej konfrontacji
2019-05-28 19:56:27
gość: ~Wstyd to kraść
@~Popop
A byli zaproszeni?
2019-05-28 20:18:40
gość: ~OSP
@~Wstyd to kraść
Proponuję żeby organizator napisał, które jednostki zostały zaproszone i nie skorzystały z udziału, z podziałem na tych, którzy odmówili od razu i na tych, którzy dali znać kilka godzin przed...
2019-05-28 21:50:03
gość: ~ niemożliwe
@~OSP
Jak można dać znać kilka godzin przed taką imprezą... trochę to niepoważne
2019-05-29 21:04:00
gość: ~Osp
ostatnio dodany post
@~Popop
Nie obrażaj ochotników, najpierw niech organizator zaprosi albo poinformuje a dopiero później pisz że ktoś nie przyjechał albo odmówił. Widocznie to było kółko wzajemnej adoracji.
REKLAMA
REKLAMA