Wnętrze mieszkania, w którym doszło do eksplozji. W wyniku wybuchu zawaliła się ścianka działkowa oddzielająca pokój od kuchni fot.: Ząbkowicka Policja
Według ustaleń policjantów do wybuchu doprowadził 84-letni mieszkaniec budynku, który nie dokręcił kurka od butli gazowej.
6 września około godz. 15 w Stoszowicach doszło do wybuchu mieszaniny powietrza z gazem propan-butan. Jako pierwszy na miejscu pojawił się funkcjonariusz policji, który po wejściu do obiektu i analizie sytuacji natychmiast ewakuował z niego kilka osób, w tym dzieci.
- Dzielnicowy po wejściu do obiektu zauważył, że w budynku są popękane ściany i sufit, a w jednym z mieszkań przewrócona została ściana działowa pomiędzy kuchnią, a pokojem. Starszy mężczyzna, który był na miejscu twierdził, że uszkodzenia spowodowane były przejazdem samochodu ciężarowego obok budynku - informuje Ilona Golec z ząbkowickiej policji.
Dzielnicowy, w obawie przed zawaleniem się całego budynku zdecydował o wyprowadzeniu z niego wszystkich mieszkańców. Zostało ewakuowanych kilka osób, w tym dwoje dzieci. - Gdy wszyscy byli bezpieczni i znajdowali się poza budynkiem do środka weszli strażacy, którzy ustalili, że pęknięcia ścian mogły być spowodowane wybuchem gazu - dodaje oficer prasowa.
W trakcie rozmowy z 84-letnim mężczyzną policjanci ustalili, że przyczyną częściowego zawalenia budynku rzeczywiście mógł być wybuch. - 84-latek przyznał się, że przed wybuchem korzystał z butli gazowej turystycznej, podgrzewając sobie posiłek. Prawdopodobnie mężczyzna po podgrzaniu posiłku nie dokręcił w butli kurka i przez cały czas ulatniał się z niej gaz. Gdy zabrał się w większej ilości doszło do eksplozji - tłumaczy policjantka. 84-latek z poparzeniami pierwszego i drugiego stopnia został przewieziony do szpitala. Pozostali mieszkańcy obiektu nie doznali obrażeń.
W obecnej chwili budynek nie nadaje się do użytku. Mieszkańcy otrzymali pomoc od gminy i zostali umieszczeni w lokalach zastępczych. - Policjanci cały czas dbają o zabezpieczenie mienia ewakuowanych osób - kończy policjantka.
mwinnik / em24.pl
REKLAMA
REKLAMA