Beniaminek z Barda kontynuuje passę bez porażki. Orzeł przegrał za to drugi mecz z rzędu. Zamek gromi w okręgówce, punkt wywalczyła też Unia Złoty Stok.
Orzeł słabszy w wymianie ciosów
Coraz mniej komfortowa sytuacja ząbkowickiego Orła. Podopieczni Tomasza Masłowskiego przegrali drugi mecz z rzędu. Tym razem w Goszczu ulegli miejscowej Wiwie i znów muszą oglądać się za siebie.
Od 19. minuty biało-niebiescy przegrywali 0:1. W sytuacji sam na sam z Sewerynem Derbiszem znalazł się Szymon Rusiecki, minął bramkarza Orła i umieścił futbolówkę w pustej bramce. Niespełna kwadrans później wyrównał Szymon Radziszewski, dobijając uderzenie z rzutu wolnego i z najbliższej odległości kierując futbolówkę do siatki. Gdy wydawało się, że remisowy rezultat utrzyma się do przerwy w ostatniej minucie przed zejściem do szatni gola dla Wiwy zdobył Adrian Dąbrowski.
Druga połowa dobrze rozpoczęła się dla Orła. Już osiem minut po zmianie stron do siatki trafił Hubert Górski wykorzystując rzut karny podyktowany na Kamilu Olejarniku. Orzeł przejął inicjatywę, ale w 65. minucie po kontrze znów stracił gola. Futbolówkę do siatki Derbisza skierował Bartłomiej Matyja. Do końca spotkania biało-niebiescy mieli optyczną przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Miejscowi zaś groźnie kontratakowali i mogli wygrać wyżej. Dwukrotnie dobrze interweniował jednak bramkarz Orła, a w innych przypadkach złe decyzje podejmowali gracze Wiwy.
- Straciliśmy trzy bramki po kontrach. Przy jednej z bramek dwóch napastników rywali poradziło sobie z trzema pozostawionymi przeze mnie do obrony zawodnikami, przy trzecim trafieniu z czterema. Jeżeli chcemy zdobywać gole to ciężko przy stałym fragmencie gry w ofensywie zostawiać połowę drużyny jako zawodników broniących - denerwował się Tomasz Masłowski. - Zagraliśmy lepiej niż z Kątami Wrocławskimi, ale znów nie punktujemy i nasza sytuacja w tabeli znów się komplikuje - dodał trener ząbkowickiej ekipy.
Po tej porażce Orzeł utrzymał ósme miejsce w tabeli, ale w klasyfikacji jest już ogromny ścisk. W najbliższy weekend ząbkowiczanie zagrają na własnym boisku z niżej notowaną Victorią Świebodzice. Wiwa po tym zwycięstwie jest na szóstym miejscu i ma pięć oczek więcej niż biało-niebiescy.
Unia walczy o wicelidera
Po remisie w Jaworzynie Śląskiej bardzianie na własnym boisku okazali się lepsi od Pogoni Oleśnica. Podopieczni Tomasza Zielińskiego wygrali 1:0 po bramce Michała Szabata w 57. minucie spotkania.
Gospodarze mieli jeszcze kilka dobrych okazji by odnieść bardziej okazałe zwycięstwo, jednak szwankowała skuteczność i do ostatnich minut musieli drżeć o wynik.
Po tym zwycięstwie Unia jest na trzecim miejscu w tabeli tuż za świdnicką Polonią/Stalą. Bardzianie mają jednak do rozegrania zaległy mecz z MKP Wołów.
Zamek gromi sąsiada
Wielu kibiców nie pamięta tak dobrze grającego Zamku. W dziewięciu meczach rundy wiosennej podopieczni Arkadiusza Albrechta zanotowali osiem zwycięstw i jeden remis. Z drużyny, która jeszcze jesienią biła się z myślami o utrzymaniu, stworzono zespół, który w przyszłym roku może powalczyć o czołowe lokaty.
Tym razem Zamek rozbił sąsiadującego z nim w tabeli beniaminka ze Szczawna-Zdroju. Gracze Albrechta wygrali 5:1 (1:1). – Wysokie zwycięstwo, choć mecz wcale nie był tak jednostronny jak wskazuje wynik. Fajnie rozpoczęliśmy mecz, szybki gol Marka Postawy na 1:1, ale do końca pierwszej połowy to raczej gospodarze prowadzili grę i wyrównali – relacjonował trener z Kamieńca Ząbkowickiego.
- Drugie 45. minut to także optyczna przewaga gospodarzy. Widać było, że w tym meczu urządza ich tylko komplet punktów. Nastawiliśmy się zatem na kontry i okazało się to bardzo dobrym rozwiązaniem – dodał Albrecht. Kluczowe gole dla losów batalii zdobył Mateusz Sopuch, który najpierw trafił do siatki w 53. minucie, a chwilę później dorzucił drugi trafienie. Gosopodarzy dobili jeszcze Arkadiusz Majewski i Wojciech Bierut, strzelając bramki w końcówce pojedynku. Od 81. minuty Zamek grał z przewagą jednego gracza po drugiej żółtej kartce dla Mateusza Korulczyka. – Od tego momentu posiadaliśmy pełną kontrolę nad meczem, o czym świadczyć może gol Bieruta i fakt, że był to okres, gdzie najdłużej utrzymywaliśmy się przy piłce – podsumował Albrecht.
Zamek przeskoczył w tabeli swojego sobotniego rywala i awansował już na siódme miejsce w klasyfikacji. – Na awans do pierwszej piątki nie mamy już szans, ale o szóste miejsce na pewno powalczymy – zakończył trener Zamku. Dó szóstej Bystrzycy Górnej ekipa z Kamieńca Ząbkowickiego traci trzy oczka, do piątej Jedliny aż czternaście.
Bez goli w Piławie Górnej
Nie ujrzeli bramek kibice w Piławie Górnej, gdzie spotkały się dwa zespoły grające o pozostanie w lidze. Obie ekipy miały swoje sytuacje, jednak zarówno Maciej Szeliga jak i Jakub Andruszko utrzymali czyste konta.
- Z przebiegu meczu remis to sprawiedliwy rezultat nie krzywdzący żadnej ze stron. Grę znacznie utrudniało grząskie boisko i długa trawa, co uniemożliwiało konstruowanie akcji. Cieszy, że po meczach, gdzie traciliśmy wiele bramek w końcu potrafiliśmy zagrać „na zero” z tyłu – powiedział po spotkaniu trener Unii Artur Oczkoś.
Nieco inne zdanie na temat rywalizacji miał szkoleniowiec piławian. - Goście nastawiali się na defensywę i odniosłem wrażenie, że przyjechali tu by nie przegrać. Swój cel osiągnęli. My liczyliśmy na zwycięstwo i jesteśmy rozczarowani końcowym rezultatem. Szkoda kilku niewykorzystanych sytuacji, bo mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść – ocenił Jarosław Machowski.
Po tym remisie Unia wyprzedziła w tabeli Grom Witków i zajmuje jedenaste miejsce w tabeli. Piławianka jest czternasta. Ma pięć punktów mniej niż podopieczni Artura Oczkosia, a do miejsca dającego utrzymanie w lidze traci cztery oczka. Piławianie niebawem do swojego konta będą mogli dopisać jeszcze trzy punkty za walkower przeciwko Goli Świdnickiej. Czeka ich jeszcze także rywalizacja z rywalami z dolnej części tabeli. - Nie składamy broni i choć nasza sytuacja w tabeli nie jest najlepsza to zrobimy wszystko by utrzymać okręgówkę w Piławie Górnej – zapewnia trener Machowski.
Sensacja w Ząbkowicach Śląskich. Tarnovia lepsza od Polonii
Zaskoczenie? Na pewno. Sensacja? Sporego kalibru. Okupująca ostatnie miejsce w tabeli Tarnovia Tarnów, która po rundzie jesiennej miała na swoim koncie same porażki, zaczęła punktować. W środku tygodnia tarnowianie wygrali z Roztocznikiem, w weekend rozprawili się z wiceliderem z Ząbkowic Śląskich.
Do przerwy kibice goli nie ujrzeli. Sporą przewagę mieli gospodarze, jednak nie zdołali sforsować dobrze broniącej się i groźnie kontratakującej Tarnovii. – Mieliśmy swoje okazje, przeważaliśmy, ale nie potrafiliśmy sforsować autobusu, który postawili przed własną bramką goście. Jeżeli już dochodziliśmy do klarownej sytuacji to zawodziła skuteczność – ocenił pierwsze 45. minut trener Polonii Bogumił Sikorski.
Niewykorzystane okazje zemściły się na ząbkowickiej ekipie zaraz po zmianie stron. Gracze Tarnovii prowadzeni od rundy wiosennej przez Waldemara Tomaszewicza zaskoczyli Polonię po stałych fragmentach gry. Dwukrotnie po dośrodkowaniach zakotłowało się pod bramką Daniela Gurbały i dwukrotnie to tarnowianie okazywali się sprytniejsi, pakując piłkę do bramki. Najpierw uczynił to Paweł Sidor, a po chwili Dawid Wójcik. Ząbkowiczan w 80. minucie dobił Mariusz Borys, a gol Krzysztofa Cupiała z 89. minuty był dla gospodarzy tylko trafieniem honorowym.
- Zagraliśmy zdecydowanie poniżej swojego poziomu. Gdybyśmy jednak w pierwszej połowie wykorzystali choć jedną z wielu okazji to jestem pewien, że ten mecz zakończyłby się innym rezultatem. Tarnovia miała dużo szczęścia, nastawiła się na defensywę i kontrę, co okazało się skuteczne. Nie zawsze na boisku wygrywa drużyna lepsza – podsumował Sikorski. Zapytany o szanse na utrzymanie tarnowian odparł: - Ciężko powiedzieć. Wydaje się, że trochę za późno zaczęli łapać punkty. Widać jednak w ich grze jakiś pomysł i efekty pracy nowego trenera. Mówiąc kolokwialnie, wyglądają już „po piłkarsku”, bo w rundzie jesiennej kompletnie odstawali poziomem od innych zespołów.
Tarnovia z siedmioma punktami powoli nawiązuje kontakt z innymi rywalami. Gracze Waldemara Tomaszewicza mają już tylko dwa oczka straty do przedostatniego Kolibera Uciechów i siedem do Interu Ożary, który zajmuje ostatnie miejsce premiowane pozostaniem w lidze. – Jeszcze przed tygodniem byliśmy bardzo daleko od utrzymania. W tym tygodniu zdobyliśmy sześć oczek i do pozostania w lidze mamy już nieco bliżej, choć cały czas jest to dystans, którego możemy nie zniwelować – mówił Waldemar Tomaszewicz.
Trener Tarnovii chwalił wszystkich swoich zawodników po derbowym zwycięstwie. – Zagraliśmy dobry mecz. Wiedzieliśmy, że Polonia będzie chciała szybko strzelić gola, więc skupiliśmy się na obronie i kontrach. Już w pierwszej połowie po kontratakach mieliśmy dwie stuprocentowe okazje. Nie udało się ich wykorzystać. Po przerwie Polonia musiała się odkryć i tak też było. Wykorzystaliśmy to i odnieśliśmy ważne zwycięstwo. Cały mecz graliśmy bez nominalnego bramkarza, a także bez zmienników, a mimo to zdołaliśmy zwyciężyć – mówił szczęśliwy Tomaszewicz. – Wielkie gratulacje dla chłopaków. Rzadko się zdarza, żeby wszyscy zagrali dobrze. W tym meczu nie mieliśmy słabych punktów – zakończył trener Tarnovii.
Po porażce Polonia spadła na trzecie miejsce. Na lokatę wicelidera powróciła Sparta Ziębice. Tarnovia wciąż jest ostatnia, jednak już w najbliższej kolejce może opuścić miejsce outsidera. Warunkiem jest pokonanie Orła Piławy Dolnej i porażka Kolibera najpierw w zaległym meczu w Ożarach, a następnie w Brzeźnicy.
Waleczny Inter
Dobry mecz rozegrali piłkarze Interu Ożary, którzy nie pozostawili złudzeń rywalowi ze Starczówka. Osłabiony Harnaś był tłem dla nieźle dysponowanych gospodarzy i już do przerwy przegrywał 0:3. Wynik meczu otworzył Damian Bieńko, dobijając uderzenie Wojciecha Gembary, po chwili na 2:0 dla gospodarzy trafił Konrad Babiec, a gola numer trzy tuż przed przerwą zdobył Gembara.
Po przerwie mecz nieco stracił na atrakcyjności. Inter nie forsował tempa, a gracze Harnasia nie mogli poważnie zagrozić bramce Wojciecha Cweka. W 83. minucie gry czwarte trafienie dla Interu uzyskał Mateusz Ferenc, a ekipę ze Starczówka było stać tylko na honorowego gola autorstwa Wiesława Ostendy w 86. minucie gry. W ostatniej akcji meczu Ostenda mógł zdobyć drugiego gola, ale nie wykorzystał rzutu karnego za zagranie ręką obrońcy Interu. Jego strzał obronił Wojciech Cwek.
O problemach kadrowych Harnasia świadczyć może fakt, że w 60. minucie gry na boisku pojawił się 55-letni Jerzy Kowalski. Był to jeden z dwóch zmienników Starczówka. Wcześniej na boisko wszedł Radosław Babicki, zmieniając kontuzjowanego Jana Seniuka.
Dla Interu było to bardzo ważne zwycięstwo. Podopieczni Przemysława Gajka mają już pięć oczek przewagi nad strefą spadkową i przed sobą ważny mecz z Koliberem Uciechów. W przypadku zwycięstwa Inter odskoczy od strefy spadkowej już na osiem oczek.
Cis pokonuje Orła
W ważnym meczu dla układu w dolnej części tabeli Cis Brzeźnica pokonał 3:1 (1:1) Orła Piława Dolna i praktycznie zapewnił sobie utrzymanie w rozgrywkach. Brzeźniczanie do meczu przystąpili osłabieni brakiem Mateusza Zająca, Gheorghity Ghalbeazy czy kontuzjowanego od dłuższego czasu Macieja Czerny i choć przegrywali to zdołali odwrócić losy meczu.
Orzeł objął prowadzenie w 33. minucie po golu Przemysława Rosolika, ale z korzystnego wyniku cieszył się ledwie pięć minut. Wówczas rzut karny wywalczył Patryk Łuka, a jedenastkę na bramkę zamienił Bartłomiej Włodarczyk, zdobywając debiutanckiego gola w barwach Cisu.
Drugie 45. minut świetnie rozpoczęło się dla gości z Brzeźnicy. Do siatki trafił Łuka i dał swojemu zespołowi prowadzenie, którego gracze Wojciecha Dujina nie oddali już do końca meczu. W 89. minucie wygraną Cisu przypieczętował Jakub Kizik. – Ważne trzy punkty, bardzo przybliżające nas do pozostania w lidze. Mimo sporych braków kadrowych pokazaliśmy wolę walki, której często nam brakuje – ocenił Dujin, który spędził na boisku 90. minut.
Dzięki tej wygranej Cis ma w tabeli już 23 oczka, o pięć więcej niż ich niedzielny rywal z Piławy Dolnej. Brzeźniczanie mają 14 punktów przewagi nad strefą spadkową i w przyszłym sezonie niemal na pewno zagrają w A-klasie. Znacznie mniej pewni ligowego bytu mogą być gracze z Piławy Dolnej, których czekają jeszcze potyczki m.in. ze Spartą Ziębice, Zielonymi Łagiewniki, Ślęża Ciepłowody i Skałkami Stolec.
Wrócili na pozycję wicelidera
W teoretycznie najciekawszym spotkaniu kolejki trzecia Sparta Ziębice pokonała czwartych Zielonych Łagiewniki 2:1 (1:1) i powróciła na drugie miejsce w tabeli. Gospodarze przegrywali, a ostatnie minuty grali w osłabieniu, lecz nie dali wydrzeć sobie trzech oczek.
Gracze Grzegorza Bartkiewicza mecz zaczęli słabo. Gracze z Łagiewnik od 18. minuty prowadzili 1:0 po trafieniu Krzysztofa Lazarka, a już wcześniej zmarnowali dwie wyborne okazje do objęcia prowadzenia. Dla odmiany pod drugą bramką swoją okazję miał Grzegorz Jankowski, ale główkował wysoko nad bramką. Sparta do wyrównania doprowadziła chwilę przed przerwą. Rzut wolny wykonywał Radosław Korchan. Futbolówka po jego kopnięciu zahaczyła o mur i kompletnie zmyliła zdezorientowanego bramkarza Zielonych, wpadając do siatki przy dalszym słupku.
W drugich 45. minutach emocji nie brakowało. Najpierw po jednym z rzutów wolnych blisko gola byli Zieloni, a po chwili trafieniem odpowiedzieli ziębiczanie. Futbolówkę w bramce umieścił Jankowski. W 70. minucie za umyślne zagranie piłki ręką drugą żołtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Kamil Jurkowski ze Sparty i goście grali w przewadze jednego zawodnika. Sparta dobrze się jednak broniła i wyprowadzała groźne kontry, po których mogła podwyższyć wynik meczu. Najlepszej z nich nie wykorzystał Przemysław Palmowski, który w dogodnej sytuacji uderzył prosto w Rafała Wilka. Ostatecznie piłkarze Grzegorza Bartkiewicza zdołali utrzymać korzystny wynik do ostatniego gwizdka arbitra i wywalczyli cenne trzy oczka.
Zagrali jak na lidera przystało
W końcu przekonujące zwycięstwo odniosły Skałki Stolec. Podopieczni Tomasza Starczynowskiego rozbili na własnym boisku aż 7:1 (2:1) LKS Dobrocin. Po dwa trafienia zdobyli Łukasz Idzi i rezerwowy Mateusz Kuranda, a po jednym Mariusz Józwiszyn, Piotr Kupiec oraz Mateusz Prokop. Trzy asysty zaliczył Bartosz Zalot, niemal wystawiając piłkę swoim kolegom do pustej bramki. Goście odpowiedzieli jedynie honorowym trafieniem autorstwa Bartosza Woźnego z 37 minuty gry.
Skałki są już coraz bliżej wywalczenia upragnionego awansu. Mają osiem oczek przewagi nad drugą Spartą Ziębice, a do końca rozgrywek pozostało siedem kolejek.
Klątwa Roztocznika
- Drugi raz zagraliśmy bardzo słabo przeciwko temu samemu zespołowi i drugi raz tracimy punkty z przeciętnym przeciwnikiem – mówił po spotkaniu Marek Stępnowski, trenujący Ślężę. Jego zawodnicy od 10 minuty przegrywali po rzucie karnym, ale do szatni schodzili remisując. Do wyrównania w 30. minucie Seweryn Raszpla, także wykorzystując jedenastkę.
Gdy wszystko wskazywało, że w spotkaniu dojdzie do podziału punktów bramkę dającą trzy oczka gospodarzom zdobył w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry Konrad Kizym. Nie było to jednak zwykłe trafienie – gracz z Roztocznika popisał się uderzeniem z ponad 30 metrów i kompletnie zaskoczył Mateusza Łużnego.
- Zagraliśmy fatalnie. Kompletnie nie realizowaliśmy założeń taktycznych. To nasz najsłabszy mecz w rundzie – powiedział Marek Stępnowski. – Szkoda, że akurat w jednym meczu aż tylko zawodników zagrało zdecydowanie poniżej swoich umiejętności, bo przy lepszej dyspozycji przynajmniej niektórych, wynik mógłby być dla nas na pewno bardziej korzystny – przyznał szkoleniowiec ciepłowodzian.
Osłabiona Henrykowianka za trzy punkty
Tylko z jednym zawodnikiem rezerwowym udali się na mecz gracze Henrykowianki. Mimo wielu zmian w wyjściowej jedenastce oraz licznych osłabień podopieczni Dawida Warciaka wywalczyli komplet oczek z przedostatnim Koliberem Uciechów.
Zwycięski gol padł już w siódmej minucie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, futbolówka minęła Macieja Galika, a stojący za nim obrońca interweniował tak niefortunnie, że barkiem umieścił piłkę między słupkami własnej bramki.
Henrykowianie mecz kończyli w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Krzysztofa Bryji. Wyrzucenie z boiska Bryji było konsekwencją dwóch napomnień. – Cieszą trzy punkty, pomimo ogromnych braków kadrowych – powiedział po meczu Warciak. Jego podopieczni po tej wygranej na punkt zbliżyli się do Zielonych Łagiewniki i mają cztery przewagi nad szóstym beniaminkiem z Dobrocina.
ms. / em24.pl
Orzeł nie wiwatował w Goszczu, Unia lepsza od Pogoni. Tarnovia pokonała Polonię
2017-05-09 17:31:38
gość: ~spoko
Ale jaja w następnym sezonie będą derby orzel skalki ...
2017-05-09 17:56:42
gość: ~GG
@~spoko
No tak, Orzeł zajmuje miejsce w środku tabeli, a tu komentarz jakby znajdował się w strefie spadkowej
2017-05-10 09:46:39
gość: ~Bobo
@~GG
No tak, ale z 4 ligi prawdopodobnie spadnie 6-7 drużyn wiec policz sobie ze jest to bardzo realne ..
2017-05-10 11:32:19
gość: ~Dzik
@~Bobo
Ścisk w tabeli jest ale pewnie się utrzymają.
2017-05-09 18:02:49
gość: ~takitam
Krotko i po żołniersku, czyli .... kogo to do k_rwy nędzy w ogóle yebie ?
2017-05-10 00:47:18
gość: ~Marek
"Wielu kibiców nie pamięta tak dobrze grającego Zamku"
Wielu kibiców to nie widziało tylu niemiejscowych graczy Zamku. Drugi złoty stok. A za rok odejdzie Albrecht i Zamek bajbaj okregowka. Tak jak stok skonczy. Wszyscy wychowankowie poszli w niepamięć.
2017-05-10 08:24:28
gość: ~Marekjarek
Wymień kluby gdzie gra się swoimi i nie ma nikogo z innej wioski!
2017-05-10 13:29:10
gość: ~Marek
@~Marekjarek
Kamieniec przez ostatnie 3 lata
2017-05-10 14:01:00
gość: ~Hehe
3 lata- Sadowski,Łuka,Zapotoczny, Rychter,Buczyński,Wojcik no i Netto i Silva.
2017-05-12 09:22:10
gość: ~Haha
@~Hehe
Mówimy o ludziach, którzy grali. Łuka w tym klubie tylko był. Poza tym wymieniłeś wojcikow, którzy grali jeszcze wczesniej. A pozostali to 2 na sezon wychodzi. A nie jak teraz. Większość drużyny to przyjezdni
2017-05-12 10:45:10
gość: ~Haha
@~Haha
To jeszcze Pietrzak,Kobrzak, Bartecki
2017-05-13 10:46:13
gość: ~anok
@~Haha
ale trzon drużyny miejscowy
Burczaki, Paw, Węglarz, Sopuch, Chamerscy.
A teraz są najemnicy. Bo zobaczymy ilu z nich zostanie na rundę jesienną 17/18. Wspomnisz moje słowa :)
2017-05-13 20:17:32
gość: ~Hehe
ostatnio dodany post
@~anok
No teraz też jest taki trzon tylko,ze nie ma Pawia ktory wyjechał jeszcze za Waldka a Węglarz ma braki po powrocie ze Stoku,gdzie też za poprzedniego trenera poszedl na wypożyczenie tak jak Chamerski do Barda .
REKLAMA
REKLAMA