Express-Miejski.pl

Sokół lepszy od Orła, Unia z charakterem. Inter zatrzymał lidera, derby dla Henrykowianki

Cis Brzeźnica wywalczył cenny punkt na inaugurację rundy wiosennej, remisując w Łagiewnikach z wyżej notowanymi Zielonymi. Na zdjęciu Kamil Kuruc (zielona koszulka) z drużyny Cisu w walce z Marcinem Sobczykiem (biały strój) z Zielonych Łagiewniki

Cis Brzeźnica wywalczył cenny punkt na inaugurację rundy wiosennej, remisując w Łagiewnikach z wyżej notowanymi Zielonymi. Na zdjęciu Kamil Kuruc (zielona koszulka) z drużyny Cisu w walce z Marcinem Sobczykiem (biały strój) z Zielonych Łagiewniki fot.: Karol Michniewicz

Czwartoligowcy ze zmiennym szczęściem, Zamek i Unia Złoty Stok z trzema punktami bez gry. W A-klasie punkty stracił lider i wicelider. W końcu zapunktowała Tarnovia.

W Goszczu zapamiętają Bardo

Gdy w rundzie jesiennej Unia do 90. minuty przegrywała z Wiwą Goszcz 2:3, a ostatecznie zdołała zdobyć dwa gole w końcówce meczu i zgarnąć komplet oczek, kibice Wiwy przecierali oczy i niedowierzali. Gdy całkiem podobny scenariusz powtórzył się w rundzie rewanżowej i to w dodatku z udziałem tych samych zespołów to pewne jest jedno: W Goszczu drużynę z Barda zapamiętają na pewno, ale nie będą to wspomnienia, do których gracze i kibice Wiwy będą chętnie wracać.

Bardzianie mecz rozpoczęli z wysokiego C. W polu karnym faulowany był Michał Szabat, a z jedenastu metrów nie pomylił się Krzysztof Czachor, dla którego był to trzeci gol w rundzie wiosennej. Jednobramkowa przewaga gości utrzymała się do przerwy.

Po zmianie stron w odstępie dwóch minut dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Przemysław Madej z Unii. Oznaczało to, że gospodarze przez ponad dwa kwadranse grali w przewadze jednego zawodnika. Wiwa zaatakowała i przycisnęła bardzian, czego efektem było wyrównujące trafienie Szymona Szewczyka. Ostatnie ponad dwadzieścia minut to wymiana ciosów, jednak żaden z zespołów długo nie zdołał zadać ostatecznego uderzenia. W końcu w ostatniej minucie doliczonego czasu gry zrobili to bardzianie, a konkretnie rezerwowy Daniel Pietrzak, który wykończył kontrę gości i został bohaterem ekipy przyjezdnych.

Dla ekipy z Goszcza była to piąta porażka w tym sezonie, dla Unii zaś ósme zwycięstwo. Za tydzień podopieczni Tomasza Zielińskiego zmierzą się na własnym boisku z Victorią Świebodzice, która w tej rundzie nie zdołała jeszcze zdobyć punktu.

Sokół wyrwał zwycięstwo Orłowi

Emocjonujący przebieg miał pojedynek w Wielkiej Lipie, gdzie miejscowy Sokół pokonał ząbkowickiego Orła 4:3 (1:1). Podopieczni Tomasza Masłowskiego dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale ostatecznie w końcówce meczu roztwonili przewagę i nie zdołali przywieźć z wyjazdu chociażby jednego punktu.

Spotkanie rozpoczęło się od optycznej przewagi ząbkowiczan, jednak jako pierwsi gola zdobyli gospodarze. Po jednej z nielicznych akcji wywalczyli rzut rożny. Piłka po dośrodkowaniu w pole karne została wybite przez ząbkowiczan, jednak ponownie dograna w pole karne futbolówka znalazła adresata w postaci Łukasza Deneki, który pokonał Seweryna Derbisza i ulokował futbolówkę w bramce swojego byłego klubu. Orzeł atakował i przeważał, ale nie ustrzegł się błędów w defensywie. Raz świetnie interweniował Derbisz, a dwukrotnie piłka minimalnie przechodziła obok bramki ząbkowiczan. Biało-niebiescy do wyrównania doprowadzili chwilę przed przerwą, a konkretnie uczynił to Konrad Maciak.

Po przerwie gracze Tomasza Masłowskiego szybko objęli prowadzenie. Rzut karny pewnie egzekwował Hubert Górski po tym jak w polu karnym faulowany był Kamil Olejarnik. Z prowadzenia ząbkowiczanie cieszyli się jednak kilka minut, tracąc gola po kolejnym stałym fragmencie gry. Tym razem dośrodkowanie na dalszy słupek zamknął Kamil Suppan i znów był remis. Dziesięć minut później Orzeł prowadził po raz drugi. Kapitalnie z dystansu uderzył Remigiusz Kowerko i zdjął pajęczynę z okienka bramki Sokoła. Była wówczas 63. minuta i mało kto sądził, że ząbkowiczanie mogą z Wielkiej Lipy wyjechać bez punktów, a jednak... Katem graczy Tomasza Masłowskiego okazał się Kamil Pyzłowski, który najpierw w 76. minucie skutecznie egzekwował rzut karny, a niespełna dziesięć minut później wykończył akcję Deneki i z bliskiej odległości, dość szczęśliwie, pokonał Derbisza.

Dla ząbkowiczan była to pierwsza porażka w rundzie wiosennej. W najbliższą sobotę biało-niebiescy podejmą u siebie Sokół Marcinkowice.

Zamek i Unia z walkowerami

Zarówno Zamek Kamieniec Ząbkowicki jak i Unia Złoty Stok otrzymały trzy punkty bez gry po tym jak w przerwie zimowej z rozgrywek wycofały się LKS Gola Świdnicka i Niemczanka Niemcza. Złotostoczanie wolny weekend postanowili wykorzystać na mecz sparingowy, w którym pokonali 3:1 B-klasowy Zamek Trzebieszowice po dwóch golach Rafała Brysiaka i trafieniu Szymona Markowskiego.

Inter zatrzymał Skałki

Nie ujrzeli bramek kibice w Ożarach, gdzie miejscowy Inter sprawił niespodziankę i bezbramkowo zremisował ze Skałkami Stolec. Z przebiegu meczu to Skałki były drużyną lepszą i stwarzającą więcej okazji, jednak spora różnica dzieląca obie ekipy w tabeli nie była aż nadto zauważalna.

Skałki już po pierwszych piętnastu minutach mogły prowadzić różnicą dwóch goli. Najpierw po indywidualnej akcji piłkę obok bramki posłał Piotr Wiśniewski, a później po błędzie bramkarza Wojciecha Cweka bliski zdobycia gola był Łukasz Idzi, ale spudłował w dogodnej sytuacji. W późniejszych fragmentach pojedynku znów zagotowało się pod bramką Cweka. W jednej z sytuacji obok bramki główkował Piotr Satanowski, a po chwili znów przed znakomitą szansą stanął Idzi. Napastnik Skałek minął bramkarza gospodarzy, jednak lewą nogą uderzył ponad poprzeczką.

Wraz z upływem czasu do głosu zaczęli dochodzić gracze Interu. Pod bramką Skałek groźnie było po kilku rzutach rożnych. Pod koniec pierwszej połowy najbliżej zdobycia gola dla miejscowych był Damian Bieńko, który uderzył zza pola karnego, a futbolówka trafiła w słupek bramki strzeżonej przez Pawła Kota.

Po przerwie pierwszy kwadrans także należał do Interu. Swoją okazję miał Sebastian Górski, ale jego uderzenie wybronił Kot. Podopieczni Przemysława Gajka próbowali sforsować obronę lidera atakami z bocznych stref boiska, ale brakowało ostatniego podania bądź też dobrze interweniowali defensorzy Skałek. Po kilku groźniejszych akcjach Interu inicjatywę znów przejęły Skałki, które od 70 minuty niemalże nie schodziły z połowy gospodarzy. Najgroźniej pod bramką Cweka było po stałych fragmentach gry, jednak golkiper Interu dobrze interweniował lub próby stolczan były kompletnie nieudane. Raz w sukurs Cwekowi przyszła poprzeczka po dośrodkowaniu z lewego sektora boiska. Ostatecznie Inter zdołał utrzymać remis do końca meczu i pokazał, że wzmocniony kilkoma nowymi zawodnikami chce zawalczyć o pozostanie w rozgrywkach A-klasy.

- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu poprawna, lecz niestety szwankowała skuteczność. Potrafiliśmy dojść do kilku wybornych sytuacji, jednak brakowało wykończenia. Po przerwie było już gorzej. Sytuacje, które mieliśmy nie były klarowne i bardziej były dziełem przypadku, aniżeli naszych umiejętności. Ten mecz pokazał, że mamy jeszcze nad czym pracować. Inter zagrał ambitnie, miał też swoje sytuacje i patrząc przez pryzmat drugich 45 minut, możnaby rzec, że remis to sprawiedliwy rezultat. W pierwszej połowie powinniśmy jednak zdobyć, co najmniej dwa gole i schodzić do szatni z komfortowym wynikiem - powiedział Tomasz Starczynowski, trener Skałek. - Inter zaprezentował się z dobrej strony. Widać efekty pracy trenera Przemka Gajka. Z taką determinacją i wolą walki drużyna z Ożar powinna wywalczyć utrzymanie - komplementował przeciwnika Starczynowski.

Emocjonujące derby. Henrykowianka pokonała Spartę

Gdy w 42. minucie Przemysław Palmowski wykańczał składną akcję Sparty i podwyższał rezultat meczu na 0:2 chyba mało kto wierzył, że Henrykowianka może odwrócić losy meczu, a jednak...

Końcowe minuty pierwszej części gry były dla henrykowian fatalne. W 40. minucie pojedynku podopieczni Dawida Warciaka stracili pierwszego gola. Do siatki gospodarzy trafił Mateusz Świdziński, wykorzystując dogranie Kamila Tutkaja, który dopadł do odbitej od słupka piłki po strzale Dawida Gwoździa. Uderzoną przez Świdzińskiego piłkę próbował jeszcze wybijać Mateusz Hajduś, jednak ostatecznie futbolówka wpadła między słupki. Po chwili było 2:0 po trafieniu Palmowskiego, a jeszcze przed przerwą Sparta mogła zdobyć trzeciego gola, jednak ostatecznie defensorzy Henrykowianki zażegnali niebezpieczeństwo.

Ekipa z Henrykowa znana jest z walki do ostatnich minut i często potrafi rozegrać dwie diametralnie różne połowy. Podobnie było tym razem. Po zmianie stron gospodarze prezentowali się znacznie lepiej. Sygnał do ataku dał gospodarzom doświadczony Tomasz Szczepek, który w 68. minucie zdobył kontaktowego gola. Niespełna dziesięć minut później był już remis, a to za sprawą Macieja Galika i mecz emocje rozpoczęły się od nowa. Gdy wszystko wskazywało w derbach na podział punktów, w ostatniej minucie pojedynku Henrykowianka przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W zamieszaniu pod bramką Sparty futbolówkę między słupki wpakował Mateusz Respekta i zapewnił gospodarzom upragnione zwycięstwo.

Arbiter w meczu pokazał aż osiem żółtych kartek – po czterech dla każdej ze stron. Po tej wygranej Henrykowianka awansowała w tabeli na szóstą pozycję, zaś Sparta nadal okupuje pozycję wicelidera, ale ma już tylko trzy oczka przewagi nad trzecią Polonią Ząbkowice Śląskie i siedem straty do lidera ze Stolca. Za tydzień henrykowianie zagrają właśnie ze Skałkami, zaś Sparta podejmie Cis.

- Cieszą trzy punkty i to w dodatku z trudnym rywalem i w takich okolicznościach. Ogromnym optymizmem napawa postawa drużyny przy odrabianiu wyniku. Gratulacje należą się wszystkim zawodnikom za zaangażowanie i walkę do ostatniego gwizdka. Przed nami kolejne ciężkie mecze na trudnych terenach i takie zwycięstwo na pewno nas podbuduje - powiedział Dawid Warciak, szkoleniowiec henrykowian.
 
Cenny punkt Cisu

Dobry wynik w Łagiewnikach osiągnął Cis Brzeźnica. Podopieczni Wojciecha Dujina bezbramkowo zremisowali z czwartymi Zielonymi Łagiewniki.

- Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie spotkanie. Zieloni to bardzo solidna drużyna, o czym świadczy ich wysokie miejsce w tabeli. Wyszliśmy na ten mecz ustawieni bardzo defensywnie i to przyniosło efekt w postaci cennego punktu – mówił po meczu trener gości Wojciech Dujin.

Spotkanie przez 90. minut toczyło się pod dyktando Zielonych. Gracze z Łagiewnik mecz rozpoczęli od mocnego uderzenia, ale mimo okazji nie potrafili pokonać dobrze dysponowanego Mateusza Zająca. Golkiperowi Cisu w pierwszej części meczu dwukrotnie z pomocą przyszło obramowanie bramki – raz piłka trafiła w poprzeczkę, a chwilę później Zając sparował na słupek futbolówkę uderzoną z rzutu wolnego przez Tomasza Sajana.

W drugich połowie Zieloni najlepszą okazję mieli w około 80. minucie spotkania. Po zagraniu w pole karne z bliskiej odległości uderzał Tomasz Mizera, jednak fantastyczną interwencją popisał się ponownie Zając.

- Mimo braku kilku kluczowych zawodników, chłopcy pokazali zaangażowanie i determinację taką, jaką chciałbym u nich widzieć w każdym spotkaniu. Nie był to ładny mecz w naszym wykonaniu, ale walką i ambicją udało nam się wywalczyć remis – podsumował szkoleniowiec Cisu.

Tarnovia punktuje

Do 14. kolejki na punktową zdobycz musieli czekać gracze Tarnovii Tarnów. Na inaugurację rundy wiosennej podopieczni Waldemara Tomaszewicza zremisowali 1:1 (0:1) z niezłym beniaminkiem z Dobrocina.

Tarnovia do meczu przystąpiła wzmocniona kilkoma nowymi zawodnikami. W barwach tarnowian mogliśmy ujrzeć m.in. Michała Barteckiego, który w ubiegłym sezonie bronił barw juniorów ząbkowickiego Orła. Zagrał też Daniel Zabrzeński, który niegdyś reprezentował już barwy Tarnovii, a na swoim koncie miał też występy w kamienieckim Zamku. Do zespołu wrócili również Grzegorz Rychter oraz Paweł Zientarek, a na ławce trenerskiej zasiadł Waldemar Tomaszewicz, który już w przeszłości odnosił zwycięstwa z Tarnovią. Na swój oficjalny debiut w nowej drużynie musi poczekać jeszcze Tomasz Moszumański, który podobnie jak Dawid Wójcik pauzował w sobotę za nadmiar żółtych kartek.

Mecz dobrze rozpoczął się dla gości, którzy już w 10 minucie spotkania wyszli na prowadzenie po kapitalnym uderzeniu z dystansu. Tarnovia szybko jednak otrząsnęła się po stracie gola i przejęła inicjatywę. Tarnowianie grali znacznie lepiej niż w ubiegłej rundzie i dążyli do wyrównania stanu pojedynku. Razili jednak nieskutecznością i do przerwy to goście schodzili do szatni z korzystnym rezultatem.

Po przerwie Tarnovia nadal przeważała. W efekcie w 53. minucie doprowadziła do wyrównania. Do siatki rywali trafił Dawid Rychter. Gospodarze poszli za ciosem i cały czas byli stroną przeważającą, która stwarzała sobie naprawdę sporo sytuacji. Gości trzykrotnie przed stratą gola ratował słupek, a dobrych okazji nie wykorzystywał wprowadzony w przerwie Mariusz Borys. W 62. minucie to właśnie po faulu na Borysie Tarnovia miała rzut karny, ale jedenastki nie wykorzystał Tomasz Bogaczyński. Jego uderzenie obronił golkiper przyjezdnych. Od 75. minuty Tarnovia musiała grać w dziesiątkę po bezmyślnym zachowaniu Pawła Sidora, który kopnął rywala bez piłki. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i choć ekipa z Tarnowa może cieszyć się z pierwszego punktu to niedosyt pozostaje.

- Zagraliśmy dobry mecz i powinniśmy wygrać, jednak niewykorzystane sytuacje spowodowały, że rundę zaczynamy od remisu. Niedosyt jest spory. W walce o utrzymanie każde zwycięstwo będzie dla nas cenne – remisy z rywalami, którzy są w naszym zasięgu nas nie urządzają jeśli chcemy wyjść ze strefy spadkowej – mówił po spotkaniu trener Waldemar Tomaszewicz. - Jestem jednak zadowolony z postawy zespołu. Chłopcy pokazali zaangażowanie i wyglądali lepiej na tle rywala, który na półmetku rozgrywek znajdował się w górnej części tabeli – dodał trener Tarnovii.

Teraz ekipę z Tarnowa czeka ciężki wyjazd na spotkanie z Zielonymi Łagiewniki. Gracze trenera Tomaszewicza z jednym punktem okupują ostatnią lokatę w tabeli, a do miejsca dającego utrzymanie tracą osiem oczek.

Ślęża na fali

Udany rewanż za porażkę z rundy jesiennej wzięła ciepłowodzka Ślęża. Podopieczni Marka Stepnowskiego pokonali w Starczówku miejscowy Harnaś aż 5:0 (3:0).

Harnaś do meczu przystąpił bez kilku podstawowych zawodników, którzy w ubiegłym sezonie stanowili o sile tego klubu. Zabrakło m.in. Łukasza Głowaka, Marka Galika, Damiana Madeja, Pawła Pukacza czy Bartłomieja Włodarczyka. Pierwsi trzej zmienili już kluby i w rundzie wiosennej nie będą reprezentowali barw beniaminka ze Starczówka.

Mecz dla gospodarzy rozpoczął się fatalnie. Już w pierwszej minucie futbolówka spłatała figla Łukaszowi Owczarkowi i przy przyjęciu podskoczyła mu nad nogą. Wykorzystał to Seweryn Raszpla, wyprzedził rywala i już w pierwszej minucie wyprowadził Ślężę na prowadzenie. - Bramka w 18 sekundzie na pewno dodała moim zawodnikom pewności siebie i później grało nam się już zdecydowanie łatwiej - mówił po meczu Marek Stepnowski, trener Ślęży. Po chwili było już 2:0, a swojej okazji nie zmarnował Wojciech Jamborski. Przed przerwą swojego drugiego gola w tym pojedynku zdobył Seweryn Raszpla, popisując się ładnym strzałem z dystansu i pokonując Piotra Gładysza.

W drugiej połowie ślężanie dorzucili jeszcze dwa gole. Najpierw do bramki trafił Paweł Kobrzak, a rezultat spotkania ustalił Seweryn Raszpla, który zakręcił obrońcami Harnasia i pokonał golkipera rywali, kompletując hat-tricka. - Jestem zadowolony z postawy zespołu. Mimo trudnego boiska graliśmy piłką, stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji i praktycznie zdominowaliśmy Harnasia pod kazdym względem. Wiedziałem, że jesteśmy dobrze przygotowani do rundy rewanżowej, jednak nie spodziewałem się, że aż tak dobrze rozpoczniemy wiosenne rozgrywki - dodał Stepnowski.

Dzięki tej wygranej Ślęża doskoczyła do środkowej części tabeli i do czwartych Zielonych Łagiewniki traci już tylko cztery oczka. Dla graczy Marka Stepnowskiego był to ósmy mecz z rzędu bez porażki.

Polonia największym wygranym

Po tym jak punkty straciły Skałki Stolec i Sparta Ziębice do prowadzącej dwójki zbliżyła się ząbkowicka Polonia, która do ziębiczan traci już tylko trzy oczka. Podopieczni Bogumiła Sikorskiego na inaugurację rundy wiosennej pokonali 3:0 (0:0) beniaminka z Piławy Dolnej. - Cieszy zwycięstwo, cieszą trzy punkty, cieszy postawa zespołu. Przez cały mecz posiadaliśmy inicjatywę i tylko sami sobie byliśmy winni, że do szatni schodziliśmy przy bezbramkowym remisie – mówił trener ząbkowiczan Bogumił Sikorski.

Już w pierwszych 45 minutach Polonia mogła prowadzić. Bardzo dobrych okazji nie wykorzystali jednak Damian Mikulski i Damian Madej, który powrócił do Polonii po półrocznej grze w Harnasiu Starczówek. Orzeł nastawił się głównie na grę z kontry, ale nie zagroził poważnie bramce Marcina Wolana. W drugich 45 minutach worek z bramkami w 58. minucie pojedynku rozwiązał Patryk Stanuch. Po chwili drugiego gola dorzucił Krzysztof Cupiał i jasnym stało się, że to faworyzowani goście zgarną komplet punktów. Na kilka minut przed końcem, wynik rywalizacji na 3:0 ustalił Stanuch.

- Pierwsze dwa-trzy mecze po przerwie zimowej nigdy nie są łatwe. Boiska po zimie do najlepszych nie należą i choć w Piławie Dolnej murawa nie ułatwiała grania piłką to jednak staraliśmy się konstruować akcje w przemyślany sposób. To cieszy – dodał Sikorski. Zapytany o stratę punktów przez Skałki i Spartę i ewentualną pogoń za pierwszą dwójką odparł: - Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz, myślimy o awansie, ale jeszcze nie w tym sezonie. Chcemy budować drużynę na solidnych fundamentach, a w przerwie zimowej jeden z tych fundamentów opuścił nasz zespół – nawiązywał Sikorski do odejścia Przemysława Madeja, który najbliższe pół roku spędzi w Unii Bardo.

Za tydzień Polonia zmierzy się na własnym boisku z trzecim od końca Koliberem Uciechów.

sm. // Express-Miejski.pl

12

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Sokół lepszy od Orła, Unia z charakterem. Inter zatrzymał lidera, derby dla Henrykowianki

    2017-04-04 10:37:12

    gość: ~podpis

    Kopacze z ozar chyba cala druzyna w kościele byli i wymodlili ten punkt bo po 30 minutach jakby dostawali 5 to by nie mogli nic powiedziec. skalki miały slapszy dzień jeśli chodzi o sktecznosc ale gra zasluguja na awans

  • 2017-04-04 10:55:35

    gość: ~Hehe

    @~podpis

    Tak, grą szczególnie zasługują na awans, udowodnili to w drugiej połowie nie mając kompletnie pomysłu na przedostatnią drużynę w tabeli

  • 2017-04-04 11:01:15

    gość: ~bbq

    oj przecież skałki zawsze zasługują na awans a nie awansują , w tym sezonie możne im sie uda ale to nic wielkiego, bo za rok come back

  • 2017-04-04 11:30:04

    gość: ~kibic

    brawo henryków lać cwaniaczków z ziębic!!

  • 2017-04-04 13:22:12

    gość: ~Bbq

    Henryków wygral i ok a sparta sie jeszcze odbije i wszystkie wiochy i cwaniaczki beda na mecze przyjezdzac

  • 2017-04-05 18:39:52

    gość: ~cwaniak z Ziębic

    @~kibic naucz się pisać ty kibicujący głupolu a nader trochę szacunku dla tych dwóch klubów istniejących od dziesięcioleci .....

  • 2017-04-04 14:56:08

    gość: ~as

    nie taki twardy ,,stolec" jak mawiają :D brawo Inter:).. i na koniec trzeba przypomnieć że harnas puszcza na lewo.

  • 2017-04-07 19:06:55

    gość: ~Ha Wu

    @~as
    a kto gra na lewo o kogo chodzi? podpisz sie normalnie to ci dupsko peknie za pierdolenie śmieci śmieciu

  • 2017-04-04 15:33:11

    gość: ~Boleks

    Jak to jest mozliwe ze Orzeł tzn powiat może spasc do LO .. a Unia Bardo wioska na 4 miejscu ..

  • 2017-04-05 08:36:53

    gość: ~Zamkovia

    tylko ZAMEK!!!!

  • 2017-04-05 12:17:05

    gość: ~Kibic

    @~Zamkovia

    Dziękuj Bogu, że Albrecht do Was przyszedł i ściągnął ze sobą 3-4 zawodników, którzy robią różnicę, bo mógłby być problem z utrzymaniem =)

  • 2017-04-07 21:31:21

    gość: ~Realnie

    ostatnio dodany post

    Oczywiście ze taką sytuacja może mieć miejsce.
    to jest sport i tutaj wszystko jest możliwe

REKLAMA