Express-Miejski.pl

Remisy czwartoligowców, niespodzianki w A-klasie

A - klasa: Cis Brzeźnica 3:1 (3:1) Inter Ożary

A - klasa: Cis Brzeźnica 3:1 (3:1) Inter Ożary fot.: em24.pl

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł pechowo remisuje w Kątach Wrocławskich, w Bardzie o remisie przesądziły piękne gole. Kryzys okręgowiczów ze Złotego Stoku i Kamieńca Ząbkowickiego, porażka Skałek.

Tylko punkt Orła

Punkt z kolejnego wyjazdowego spotkania przywieźli podopieczni Tomasza Masłowskiego. Patrząc jednak na przebieg meczu wydaje się, że remis należy bardziej rozpatrywać w kategorii porażek i uznać za stratę dwóch oczek aniżeli zdobycie jednego.

Do 88. minuty biało-niebiescy prowadzili 1:0 po świetnym uderzeniu z ponad 20 metrów Zalewskiego. Gdy w 55. minucie gry Kuriata spowodował, że siatka gospodarzy zatrzepotała po raz drugi wydawało się, że ząbkowiczanie odniosą trzecie z rzędu zwycięstwo na obcym terenie. Wówczas jednak w roli głównej wystąpił arbiter spotkania, który bramki nie uznał, dopatrując się faulu napastnika Orła na obrońcy gospodarzy. Tuż przed końcem pojedynku sędzia podyktował też dość wątpliwy rzut karny dla miejscowych, który na bramkę zamienił kapitan z Kątów Wrocławskich i ostatecznie biało-niebiescy zanotowali drugi remis w sezonie. O nienajlepszej postawie arbitra niech świadczy fakt, że arbiter pytany o swoje decyzje zwrócił się do kilku piłkarzy używając słów powszechnie uznawanych za obraźliwe i w taki sposób unikał dialogu z piłkarzami z Ząbkowic Śląskich...

- Na tle przeciwnika Orzeł był drużyną dominującą w tym meczu. Kontrolował grę i w pełni realizował zadania taktyczne. Poprawiła się gra w środku pola i komunikacja zespołu, jednak to nie pozwoliło zdobyć nam kompletu punków - podsumował trener ząbkowiczan Tomasz Masłowski.

Biało-niebiescy po tym remisie spadli w tabeli na dziewiąte miejsce. Teraz piłkarzy z Ząbkowic Śląskich czeka spotkanie z wyżej notowanym beniaminkiem z Goszcza.

Unia znów na remis

Trwa remisowa passa bardzkiej Unii. Tym razem na własnym boisku bardzianie podzielili się punktami z niżej notowaną Karoliną Jaworzyna Śląska. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2 (1:0), a oba gole dla przyjezdnych to trafienia z cyklu „stadiony świata”.

W pierwszych 45. minutach z boiska wiało nudą. Grę prowadzili bardzianie, ale nie wynikało z tego wiele. Dopiero w końcówce pierwszej części gry do siatki gości trafił Świerzawski po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Był to ostatni akcent pierwszej odsłony rywalizacji. Po golu sędzia zaprosił obie jedenastki na przerwę. Trener Karoliny zdecydował się na przeprowadzenie trzech zmian i choć obraz gry po przerwie nie uległ większej zmianie to wynik owszem. W 65. minucie fantastycznym strzałem w okienko popisał się Rogowski i doprowadził do remisu, a chwilę później z dystansu kapitalnie przymierzył Mróz i Karolina prowadziła. Wynik rywalizacji ustalił Robak, zamieniając na gola dobre dośrodkowanie rezerwowego Mirosława Włodarczyka. Bardzianie mecz kończyli w dziesiątkę po dwóch żóltych kartkach dla innego zmiennika Szabata. Najpierw obejrzał on kartonik za kwestioniowanie decyzji arbitra, a następnie zagrywał ręką w polu karnym, chcąc w nieprzepisowy sposób skierować futbolówkę do siatki.

Po tym remisie Unia spadłą w tabeli na szóste miejsce. W kolejnej kolejce bardzianie zagrają w Oleśnicy z tamtejszą Pogonią.

Beniaminek lepszy od Zamku

Po udanym początku sezonu fatalną serię zaczyna notować kamieniecki Zamek. Waldemar Tomaszewicz zmaga się jednak z ogromnymi problemami kadrowymi. Po raz kolejny okręgówkowy zespół był wspierany przez juniorów, a także kilku graczy grających regularnie w B-klasowych rezerwach. - Sytuacja kadrowa nadal jest bardzo ciężka, jednak mimo to wszyscy w klubie wzajemnie wspieramy się i chcemy przetrwać ten okres przy okazji walcząc w każdym meczu o punkty. Zdajemy sobie sprawę, że będzie to niezwykle ciężkie zadanie, ale zaangażowaniem i determinacją można czasem wskórać wiele i na to liczymy – mówi szkoleniowiec Zamkovii.

Z problemami kadrowymi przed starciem z Zamkiem zmagali się też duszniczanie. Obie ekipy nie przystąpiły zatem do tego meczu w optymalnych zestawieniach, a samo spotkanie nie było porywającym widowiskiem.  Po 90. minutach trzy oczka powędrowały jednak na konto gospodarzy, a o ich zwycięstwie zadecydował gol Drozdowskiego z rzutu karnego w 58. minucie pojedynku. – Spotkanie dla przeciętnego widza bardzo średnie, żeby nie powiedzieć słabe – podsumował trener kamienieckiej drużyny.

Unia Złoty Stok z kolejną porażką i już bez trenera

Dwie porażki w minionym tygodniu zanotowała złotostocka Unia. Najpierw podopieczni Grzegorza Czachora odpadli z rozgrywek pucharowych, przegrywając 0:2 w Dusznikach-Zdroju, a w sobotę przegrali aż 1:4 (1:0) w Niemczy z tamtejszym beniaminkiem.

- Już po środowej porażce i odpadnięciu z Pucharu Polski podjąłem wstępną decyzję o rezygnacji z prowadzenia zespołu i na piątkowym treningu poinformowałem o tym zawodników. W sobotę na przedmeczowej odprawie powiedziałem też, iż jest to mój ostatni mecz w roli trenera, a wynik spotkania tylko utwierdził mnie co do słuszności tej decyzji – powiedział były już szkoleniowiec złotostockiej ekipy.

Głównym powodem rezygnacji Czachora były wyniki uzyskiwane przez zespół oraz podejście większości piłkarzy do treningów. – Zapowiedzi awansu i poważne aspiracje zawodników niestety nie zostały poparte czynami. Przykładów daleko szukać nie trzeba. W Niemczy do przerwy graliśmy naprawdę nieźle i prowadziliśmy. W 60. minucie zawodnikom zaczęło jednak ewidentnie brakować sił, a i na ławce rezerwowej nie miałem za dużego pola manewru. Nie otrząsnęliśmy się po golu wyrównującym, a już przegrywaliśmy i do końcowego gwizdka po zawodnikach nie było widać chęci walki. Znów dał znać o sobie brak treningów – komentował Czachor. O nienajlepszej sytuacji kadrowej i rzuconych słowach na wiatr w kontekście awansu może świadczyć pozycja bramkarza w kadrze Unii. – Gurbała wyjechał zagranicę, w piątek do kraju wrócił już jednak Gawdanowicz. Poinformował mnie jednak, że jest zmęczony i na meczu go nie będzie. W bramce z konieczności musiał stanąć Wojciech Król – były prezes i członek zarządu. W tym miejscu chcę mu podziękować za obecność i dobrą postawę, bo w drugich 45. minutach swoimi interwencjami uchronił nas przed jeszcze wyższą porażką, a przy żadnej ze straconych bramek nie zawinił – relacjonuje dotychczasowy trener unitów.

Czachor podkreśla, że w ciągu kilku lat udało mu się zbudować naprawdę solidny zespół, który przy zaangażowaniu i regularnej pracy ma naprawdę ogromny potencjał. Dodaje jednak, że bez regularnych treningów drużyna nawet z tak dużym potencjałem nie będzie w stanie osiągnąć wiele. – Nowemu trenerowi zostawiam naprawdę niezły i perspektywistyczny zespół i jak już niejednokrotnie podkreślałem robię to tylko i wyłącznie dla dobra tej ekipy – kończy szkoleniowiec, dziękując jednocześnie wszystkim zawodnikom i osobom zaangażowanym w klub za trzy lata współpracy.

Kto zastąpi Czachora na ławce trenerskiej? Na chwilę obecną drużyna pozostaje bez szkoleniowca.

Zabójczy początek Cisu

Cis Brzeźnica okazał się lepszy od Interu Ożary, wygrywając 3:1 (3:1). Mecz został rozstrzygnięty już do przerwy. Po zmianie stron kibice ujrzeli co prawda dwa gole, po jednym dla każdej z drużyn, jednak oba nie zostały uznane.

Cis prowadzenie objął w drugiej minucie po golu Zapotocznego z rzutu wolnego. Po chwili dwóch sytuacji sam na sam z bramkarzem nie zmarnował Ghalbeaza i po niespełna trzydziestu minutach gospodarze prowadzili 3:0. Przed przerwą gola dla Interu zdobył Wojciech Gembara i wydawało się, że w meczu czekają nas jeszcze emocje. Te co prawda były, ale ujawniały się wśród zawodników jednych i drugich tylko po kilku ostrych i niebezpiecznych zagraniach. W drugich 45. minutach wart odnotowania były nieuznane gole. Najpierw strzelił Cis, ale Ghalbeaza był na spalonym, a po chwili do siatki brzeźniczan trafił Sztangret, ale arbiter gola nie uznał, gdyż zbyt szybko wykonany rzut wolny nie został wznowiony z tego miejsca co powinien. W około 70. minucie po świetnym uderzeniu z rzutu wolnego swój zespół przed utratą drugiego gola uchronił Zając, kapitalnie odbijając piłkę zmierzającą wprost w okienko bramki Cisu.

- Cieszą tak naprawdę tylko początek spotkania i zdobyte punkty. Na plus przełamanie Ghalbeazy. Co do samego meczu to pierwsze 30 minut w naszym wykonaniu mogło się podobać, później już spuściliśmy z tonu i spotkanie przerodziło się w typowy mecz walki, po którym ostatecznie dopisujemy trzy punkty. Nie można rozpamiętywać tego meczu i trzeba myśleć już o kolejnym spotkaniu. Rywalem Henrykowianka i w tym meczu żeby wywalczyć jakiekolwiek oczka będziemy musieli zagrać lepiej - powiedział po meczu szkoleniowiec gospodarzy Wojciech Dujin.

Sparta zatrzymała Skałki

Wydawało się, że w tym sezonie nie będzie mocnych na stoleckie Skałki. Po siedmiu kolejkach podopieczni Tomasza Starczynowskiego mieli komplet oczek i pewnie przewodzili w tabeli, gromiąc kolejnych rywali. W Ziębicach tracąca ostatnio punkty Sparta pokazała jednak charakter i nieco nieoczekiwanie zatrzymała stolczan, wygrywając 3:2 (3:0).

Ziębiczanie rozegrali najlepsze pierwsze 45. minut w tym sezonie, już po dwóch kwadransach prowadząc z liderem 3:0. Do siatki Kota trafiali kolejno: Kozłowski, Mazur i Gwóźdź. Samo spotkanie mogło się podobać, a do przerwy obie drużyny mogły pokusić się jeszcze o kolejne bramki. - W pierwszej połowie udało nam się zdominować środek pola i to był klucz do sukcesu. Po przerwie było już nieco gorzej, ale zdołaliśmy dowieźć korzystny wynik do końca spotkania i nasza strata w tabeli do lidera została zmniejszona - mówił po spotkaniu Paweł Mazur.

Po zmianie stron Skałki szybko zdobyły dwa gole. Najpierw obrońca Sparty tak pechowo wybijał piłkę, że trafił w Tutkaja, a odbita piłka wpadła do siatki Łosia, a po chwili nieporozumienie defensora z bramkarzem wykorzystał Kuranda i zdobył kontaktowe trafienie dla Skałek. Do końca meczu pozostawało 35. minut i wszystko wskazywało, że najlepsze dopiero przed licznie zgromadzonymi kibicami. Ostatecznie fani goli już jednak nie zobaczyli. Ziębiczanie co prawda trafili do siatki, ale arbiter bramki nie uznał, dopatrując się ręki u Gwoździa, który finalizował akcję zespołu. W drugim polu karnym także było gorąco. Gracze Tomasza Starczynowskiego domagali się odgwizdania rzutu karnego po tym jak, ich zdaniem, w polu karnym niezgodnie z przepisami zatrzymywany był Kupiec. Gwizdek arbitra jednak milczał.

- Zaliczyliśmy dużą wpadkę. Słabsza dyspozycja moich piłkarzy, być może nie do końca trafiony wyjściowy skład no i przede wszystkim bardzo solidny rywal spowodowały, że zaliczyliśmy pierwszą przegraną w tym sezonie. Rywale mieli w swoim zespole kilka indywidualności, które poprowadziły ich do wygranej - mówił po meczu szkoleniowiec Skałek. - Przy stanie 3:2 mieliśmy swoje szanse i przy odrobinie szczęścia mogliśmy z Ziębic wracać przynajmniej z jednym punktem. Ostatnie 30 minut zagraliśmy już bardziej ofensywnie i choć okazji do wyrównania nie brakowało, to należy podkreślić też, iż swoje sytuacje do podwyższenia wyniku mieli również gospodarze. Teraz przed nami kolejny ciężki mecz, ale i doskonała okazja dla chłopaków do rehabilitacji - dodał trener lidera ze Stolca.

W najbliższej kolejce Skałki zagrają u siebie z beniaminkiem ze Starczówka. Sparta zaś pojedzie na mecz do Roztocznika.

Derby dla Henrykowianki

W kolejnych już derbach gminy Ziębice zwycięstwo odniosła Henrykowianka Henryków, która na wyjeździe pokonała 2:1 (0:1) Harnaś Starczówek. Dla gospodarzy była to druga porażka w sezonie i tym samym niewykorzystali szansy na zrównanie się w tabeli z liderującymi Skałkami.

Pojedynek rozpoczął się od prowadzenia Harnasia, a gola na 1:0 dla gospodarzy zdobył niezawodny Damian Madej. Chwilę później piłkarze ze Starczówka mogli podwyższyć prowadzenie, swoją okazję znów miał Madej, ale nie zdołał pokonać Kaczora. - Do przerwy prowadziliśmy 1:0 i choć wynik był lepszy od gry to w porównaniu do drugich 45. minut wyglądaliśmy nieźle. Po zmianie stron nasza gra całkowicie się jednak posypała. Graliśmy bardzo słabo i rywale to wykorzystali - powiedział po spotkaniu Łukasz Głowak, grający trener Harnasia.

Drugie trzy kwadranse toczyły się ze znaczną przewagą gości. Do wyrównania w 67. minucie gry doprowadził Kalwik, a chwilę później gola dającego Henrykowiance trzy oczka zdobył Dawidowicz. Dla podopiecznych Dawida Warciaka była to czwarta wygrana z rzędu. Henrykowianie z piętnastoma oczkami zajmują szóste miejsce w lidze.

Polonia znów traci

Podopieczni Bogumiła Sikorskiego dwukrotnie wychodzili na prowadzenie w meczu z beniaminkiem z Dobrocina, ale ostatecznie tylko zremisowali na boisku rywala 3:3 (0:1). - O naszym remisie, który traktujemy niczym porażkę, zadecydował brak koncentracji - podsumował trener Bogumił Sikorski.

Ząbkowiczanie na prowadzenie wyszli już w 9 minucie po golu Przemysława Madeja z rzutu karnego. Wynik rywalizacji niespełna kwadrans po zmianie stron podwyższył Stanuch. Chwilę po tym trafieniu kontaktowego gola strzelili gospodarze, ale ich ofensywne zapędy w 67. minucie ostudził Mikulski. Gdy wydawało się, że polonistom nic nie może zabrać trzech punktów rywale zdobyli dwa gole w przeciągu trzech minut i zdołali wywalczyć punkt. - Dwukrotnie prowadzimy różnicą dwóch goli, a mimo to nie potrafimy wygrać meczu, tracąc w ciągu trzech minut dwie bramki. Ta strata punktów to dla nas kubeł zimnej wody i bolesne przypomnienie, że w piłce nożnej trzeba być skupionym od pierwszej do ostatniej minuty – ocenił trener Bogumił Sikorski, który po raz kolejny nie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Tym razem w barwach ząbkowiczan zabrakło Dziągwy i Ptasińskiego. Szkoleniowiec polonistów wspomniał też o boisku, na którym przyszło rywalizować jego podopiecznym. – Krótkie, wąskie, a nawierzchnia także średnia, żeby nie powiedzieć słaba. Rywale lepiej odnajdowali się na tej murawie, pokazali wolę walki oraz ambicję i na pewno zdobyty punkt odbierają w innych kategoriach aniżeli my – dodawał Sikorski.

W przyszłą niedzielę Polonia na własnym boisku zmierzy się z Zielonymi Łagiewniki, którzy pokonali w miniony weekend rywali z Roztocznika.

Pierwsze zwycięstwo Ślęży

Do ósmej kolejki podopiecznym Marka Stepnowskiego przyszło czekać na pierwsze zwycięstwo w lidze. Beniaminek z Ciepłowód przełamał passę bez zwycięstwa w meczu z Orłem Piława Dolna. Zwycięskiego gola ciepłowodzianie strzelili w ostatnim kwadransie gry, a do siatki trafił Drańczuk.

- Cieszy przełamanie i pierwsze trzy punkty, ale należy dodać, że po bardzo trudnym spotkaniu. Był to nasz najsłabszy mecz od momentu objęcia przeze mnie drużyny. Duze ubytki w kadrze i do tego kontuzja Raszpli już w pierwszej połowie odbiły sie na jakości gry. Cieszą jednak trzy oczka i awans o jedną pozycję w tabeli - podsumował Stepnowski. Ślęża do pojedynku z Orłem przystąpiła bez Kobrzaka, Zębali, Stuglika i Miśkiewicza. Dopiero na drugie 45. minut na boisku zameldował się Gołdyn.

Hokejowy wynik Tarnovii

Piłkarze Tarnovii nawiązali walkę z Koliberem Uciechów, ale znów nie zdołali się przełamać. O porażce tarnowian zadecydowała druga połowa, którą gracze Jacka Pawłowskiego przegrali 1:4, w całym meczu ulegając rywalowi 3:6.

Tarnovia nadal z zerowym dorobkiem punktowym okupuje ostatnie miejsce w tabeli. W niedzielę gospodarze szybko objęli prowadzenie po golu Wodeckiego, ale już minutę później był remis, a osiem minut później Koliber prowadził 2:1. Przed przerwą tarnowianie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania po trafieniu Borysa.

Po zmianie stron gracze gości szybko wyszli na prowadzenie, w dodatku dwubramkowe po tym jak Majewskiego pokonali Gałek i kilka chwil później Chmielarczyk. Na ich gole Tarnovia zdołała odpowiedzieć trafieniem Bogaczyńskiego z 61 minuty, ale ostatnie słowa w meczu należały  również do przyjezdnych z Uciechowa, którzy najpierw zdobyli piątego gola w 75 minucie, a siedem minut później ustalili rezultat rywalizacji.

Ósmy mecz z rzędu z porażką i ostatnia lokata w tabeli wskazuje, że Tarnovia w tym sezonie znów wyrasta na poważnego kandydata do spadku. W ubiegłym sezonie tarnowian przed spadkiem uchroniła reorganizacja rozgrywek. W tym roku na taką się nie zanosi...

sm. / Express-Miejski.pl

0

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA