Kapitalny comeback Unii, zwycięstwo Orła. Zamek dzieli się punktami z Niemczanką, a złotostocka Unia z Golą Świdnicką. Pewna wygrana Skałek, Polonia gromi Inter.
Wygrali przegrany mecz
Gdy w 42. minucie Świtała dobił swój strzał z rzutu karnego i wyprowadził Wiwę Goszcz na trzybramkowe prowadzenie mało kto spodziewał się, że Unia Bardo po końcowym gwizdku będzie mogła odtańczyć taniec zwycięstwa. Bardzianie zrobili jednak kapitalny comeback, który nie zdarza się często i wygrali 4:3 (1:3).
W pierwszej połowie gospodarze nie wyglądali źle, jednak błędy w obronie spowodowały, że podopieczni Tomasza Zielińskiego przegrywali już 0:3. – Zaczęliśmy nieźle, przeważaliśmy, ale straciliśmy szybko gola z kontry po błędzie jednego z zawodników, który złamał linię spalonego. Ta bramka wpłynęła na nas demobilizująco i mimo tego, że dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i stwarzaliśmy sobie okazje to mieliśmy problemy z wykończeniem akcji. Co gorsza, w końcowym fragmencie pierwszej połowy po raz kolejny po fatalnych błędach w obronie straciliśmy dwa gole i nie wyglądało to optymistycznie – komentuje występ swoich podopiecznych w pierwszej połowie grający trener Zieliński. Najpierw w 35. minucie Gembarę pokonał Wołkowski, a po chwili gola dołożył Świtała, dobijając swoje uderzenie z rzutu karnego.
Bardzianie jeszcze przed przerwą pokazali, że do końca powalczą o zwycięstwo. Rzut karny za zagranie ręką w obrębie szesnastki pewnie wykorzystał Krzysztof Czachor. Po zmianie stron Unia szybko złapała kontakt. Znów spory udział przy golu miał Czachor. Dobrze uderzył z rzutu wolnego, a błąd bramkarza wykorzystał Szabat i z bliskiej odległości umieścił piłkę w bramce. – Powiedzieliśmy sobie w szatni kilka mocniejszych słów i wyszliśmy na boisko z zamiarem odrobienia strat – relacjonuje Zieliński. Z minuty na minutę przewaga Unii rosła, choć na dziesięć minut przed końcem to rywale mogli „zamknąć” mecz. W sytuacji sam na sam, po notabene kolejnym błędzie w defensywie, obronną ręką wyszedł Gembara. Wcześniej zaś wytrzymałość poprzeczki bramki Wiwy sprawdził Kuska, uderzając z rzutu wolnego. Na kulminacyjny moment rywalizacji przyszło kibicom czekać do ostatnich minut. W doliczonym czasie gry najpierw do wyrównania po bombie zza pola karnego doprowadził Kuska, a bohaterem bardzkiej ekipy został Okrojek, który po indywidualnej akcji wpakował futbolówkę do siatki Wiwy i dał Unii upragnione trzy oczka.
- Sporo pozytywów po tym meczu, ale są też negatywy. Nie można u siebie tracić trzech bramek z naprawdę piłkarsko średnim rywalem. Nie jesteśmy jednak jeszcze odpowiednio zgrani jeśli chodzi o defensywę i mam nadzieję, że im dalej w las tym nasza gra w obronie będzie wyglądała lepiej – wyjaśnia Zieliński. Cele na sezon? – Nie mamy głównego celu, chcemy po prostu wygrywać każdy kolejny mecz i zająć w tabeli jak najwyższe miejsce – skwitował trener Unii.
RADOŚĆ UNII BARDO PO ZWYCIĘSTWIE:
Pierwsze trzy oczka Orła
Z przebiegu meczu nic nie wskazywało na to, że piłkarze ząbkowickiego Orła mogą sięgnąć w meczu z Sokołem Wielka Lipa po trzy punkty. To goście byli stroną dominującą, ale ostatecznie nie zdołali ani razu pokonać Derbisza. W końcówce zaś szczęście uśmiechnęło się do graczy Tomasza Masłowskiego,
którzy zdobyli dwie bramki i zanotowali pierwszą wygraną w sezonie. Dla biało-niebieskich trafili Górski z rzutu karnego, a drugi gol był bramką samobójczą gracza Sokoła.
- Punkty zawsze cieszą a jeszcze bardziej zdobyte z wyżej notowanym zespołem. Sokół to bardzo dobra marka na arenie czwartej ligi z mocnym zespołem i bardzo dobrym trenerem, więc takie zwycięstwo bardzo poprawia morale - mówił po spotkaniu trener Masłowski. - Jestem zadowolony z postawy moich zawodników bo oddali serce i to jest najważniejsze. Jeśli chodzi o grę to czeka nas jeszcze dużo pracy żeby nadać drużynie odpowiedni styl gry, ale liczę ze poprzez ich zaangażowanie w treningach szybko osiągniemy efekty - dodawał szkoleniowiec Orła.
W najbliższy weekend biało-niebieskich czeka mecz z beniaminkiem IV ligi Sokołem Marcinkowice.
Zamek dzieli się punktami z beniaminkiem
- Gdy prowadzi się 1:0 i marnuje stuprocentową sytuację na strzelenie drugiego gola, a później przegrywa się 1:2 i strzela gola w końcówce na remis to trzeba szanować zdobyty punkt– tak skomentował sobotnią potyczkę pomiędzy Zamkiem a Niemczanką trener gospodarzy Waldemar Tomaszewicz.
Jego podopieczni od 28 minuty prowadzili po golu Jakuba Nowaka i zaraz po zmianie stron mogli podwyższyć prowadzenie, ale stuprocentową okazję zmarnował Sienkiewicz. Po tej sytuacji do głosu doszli goście, którzy w trzynaście minut odwrócili losy meczu po dwóch golach 18-letniego Kędziory. Punkt kamienieckiej ekipie uratował rezerwowy Deryło, strzelając gola w końcówce regulaminowego czasu gry.
Obie ekipy do meczu przystąpiły osłabione. Niemczanka do Kamieńca Ząbkowickiego przyjechała tylko z jednym rezerwowym. Zamek od dłuższego czasu boryka się z problemami kadrowymi i musi posiłkować się graczami z drużyny juniorów. W dodatku kontuzji w sobotnim spotkaniu nabawili się dwaj Brazylijczycy – Alex Silva ma nogę w gipsie i w najbliższych kilku meczach na pewno nie zagra, Neto narzeka na uraz pachwiny. Pod znakiem zapytania stoi też występ bramkarza Rosikonia w kolejnym meczu z Piławianką. Niewykluczone, że podstawowego w tej chwili golkipera Zamka zatrzymają obowiązki zawodowe. – Z wyjazdu wrócił już bramkarz Bartecki i w tygodniu ma pojawić się na treningu. Biorąc jednak pod uwagę liczne osłabienia, a także urazy Brazylijczyków nasza sytuacja nie wygląda za dobrze – dodaje Tomaszewicz. W przyszłej kolejce Zamek zagra z kolejnym beniaminkiem – rywalem Zamkovii będzie Piławianka Piława Górna, która w tym sezonie jeszcze nie zdobyła punktów.
Kiepski start Unii
4 punkty na 9 możliwych – tak wygląda bilans złotostockiej Unii, która w tym sezonie chce walczyć o awans do czwartej ligi. Podopieczni Grzegorza Czachora do liderującej Nysy Kłodzko tracą już pięć oczek i choć strata nie jest ogromna to na pewno nie o takim starcie marzyli piłkarze ze Złotego Stoku.
W minioną sobotę złotostoczanie zaledwie zremisowali 3:3 (2:1) w Goli Świdnickiej. Unici na wyjazdowy pojedynek udali się osłabieni brakiem dwóch bramkarzy z kadry pierwszego zespołu, a między słupkami pojawił się zaledwie16-letni Bartosz Klecko. Ponadto trener Czachor nie mógł skorzystać z Mateusza Śleziaka, Bienia, Dechnika, Kolasy, Węglarza i Gołuszki, których zatrzymały wyjazdy rodzinne, choroby oraz praca. – Wakacje się kończą, a u nas okres wakacyjny w pełni. Przed meczem w takim zestawieniu remis bralibyśmy w ciemno, po 90 minutach zostaje jednak niedosyt, bo sam Krzysiek Trepka mógł strzelić sześć bramek, a zdobył tylko dwie – mówił po meczu szkoleniowiec złotostoczan. Unici cały mecz grali bez zmian – na ławce pojawili się tylko dwaj zawodnicy z juniorów, którzy nie dostali szansy gry.
Mimo kilkupunktowej straty do lidera z Kłodzka trener Czachor nie sprawia wrażenia zmartwionego. Teraz złotostoczan czeka właśnie konfrontacja z liderem tabeli. – Lubimy grać w Kłodzku, niezła płyta, duże boisko, można grać piłką, a to lubimy. Jedziemy tam w optymalnym zestawieniu po trzy punkty i gramy dalej. To dopiero trzeci mecz, a skład mamy taki, że w końcu zaczniemy wygrywać i punktować seriami – zapewnia Czachor.
Złe miłego początki
Trening strzelecki urządziła sobie ząbkowicka Polonia w meczu z Interem Ożary. Podopieczni Bogumiła Sikorskiego wygrali 8:1 (3:1) i w dodatku nie wykorzystali dwóch rzutów karnych. O ile po pierwszym z nich piłka wpadła do siatki po dobitce, o tyle po drugim strzale zwycięsko z pojedynku wyszedł golkiper Interu Szymocha. Obie jedenastki wykonywał Przemysław Madej. Łupem bramkowym podzielili się Mikulski, który trafiał do siatki czterokrotnie, dwa gole były autorstwa Madeja, a po jednym dorzucili Schreiber i Stanuch. Co ciekawe, jako pierwsi na prowadzenie wyszli goście, którzy już w drugiej minucie po golu Klatki prowadzili 1:0.
- Zwycięstwo 8:1 to tak naprawdę najniższy wymiar kary. Cieszy wynik i stwarzane przez nas sytuacje, trochę martwi skuteczność, ale jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu. Zagraliśmy na tzw. „dolnej” płycie, gdzie swoje mecze rozgrywa czwartoligowy Orzeł i naprawdę, aż chciało się grać w piłkę. Po tym meczu praktycznie same plusy – mówi Bogumił Sikorski. Szkoleniowiec ząbkowiczan nie chce jednak mówić o awansie do wyższej klasy rozgrywkowej. – W tym roku chcemy zbudować solidne fundamenty, znaleźć lepsze zaplecze finansowe i stworzyć ekipę, która w przyszłym sezonie będzie w stanie nawiązać walkę o awans wyżej – tłumaczy trener Polonii.
Skałki będą grać o awans
Tak dobrego początku sezonu Skałki nie miały już dawno. Tym razem stolczanie rozbili 5:1 (2:0) Cis Brzeźnica i z kompletem punktów przewodzą w tabeli. Łupem bramkowym podzielili się: Kupiec x2, Wiśniewski, Kuranda i Ciesielski. Dla przegranych trafił w 80. minucie gry Zapotoczny, notabene były piłkarz Skałek, pokonując rezerwowego bramkarza Serwatkę strzałem z rzutu wolnego. – Chłopcy zagrali bardzo dobry mecz, założenia taktyczne zarówno w ofensywie i defensywie wykonali w 90 proc. i to przełożyło się na wynik – tłumaczy Tomasz Starczynowski, który objął drużynę przed sezonem, zastępując Adriana Szymczaka.
Mimo wysokiego zwycięstwa trener Skałek komplementował grę Cisu. – Niezły zespół, starający się grać w piłkę i prezentujący podobny poziom do Henrykowianki, z którą graliśmy przed tygodniem. Nie chciałbym jednak mówić o rywalach, a wolę skupić się na swojej drużynie, która na razie przynosi mi powody do radości. Atmosfera w drużynie jest znakomita, frekwencja na treningach także niezła i oby tak dalej – mówi nowy trener Skałek. Szkoleniowiec ekipy ze Stolca nie ukrywa, że celem na sezon jest wygranie jak największej ilości meczów i upragniony awans do klasy okręgowej, o który Skałki walczą już od dłuższego czasu.
Bez trenera i bez punktów
Chyba nikt nie spodziewał się, że mająca ambitne plany ciepłowodzka Ślęża po trzech kolejkach będzie miała na swoim koncie tylko jeden punkt. Młody zespół pozostał bez trenera, po tym jak po remisowym meczu w ubiegłym tygodniu z Dobrocinem zawodnicy wraz z zarządem klubu podjęli decyzję o zwolnieniu Igora Pierzgi. Nie znaleziono jeszcze następcy 25-letniego trenera. Najpoważniejszym kandydatem na to stanowisko wydaje się być Tomasz Stelmach, kojarzony głównie z pracy w ząbkowickim Orle. Był on obecny na meczu w Łagiewnikach, a o tym czy zdecyduje się poprowadzić Ślężę pokażą najbliższe dni.
W meczu trzeciej kolejki Ślęża po raz pierwszy zagrała na obcym boisku. Ciepłowodzianie na mecz do Łagiewnik pojechali osłabieni brakiem m.in. Zębali, Kobrzaka, Stuglika czy Jamborskiego, ale w wyjściowej jedenastce znalazło się kilku graczy z trzecio i czwartoligową przeszłością. Spotkanie ślężanie też zaczęli udanie, bo od trafienia Piątka w 10. minucie gry, jednak później to miejscowi doszli do głosu i zdobyli dwa gole autorstwa Krzysztofa Raguzy. Tuż przed przerwą do wyrównania doprowadził Drańczuk.
W drugich 45 minutach do siatki trafiali już tylko gospodarze. W 50. minucie do siatki Mateusza Łużnego trafił Kamiński, a dwie minuty później Mizera. Wynik rywalizacji na 5:2 ustalił chwilę przed końcem pojedynku Paweł Raguza. Beniaminek z Ciepłowód po trzech kolejkach plasuje się na dwunastym miejscu w stawce czternastu ekip, a teraz przed Ślężą dwa ciężkie mecze z trzecią Spartą Ziębice i liderem ze Stolca.
Wpadka Harnasia
Po dwóch zwycięstwach z rzędu przegrał Harnaś Starczówek. Podopieczni Łukasza Głowaka ulegli w Dobrocinie miejscowemu LKS-owi, który również w tym sezonie pełni rolę beniaminka „A” – klasy. Jedyny gol w meczu padł tuż po przerwie, a Pukacza pokonał doświadczony Paśko.
- W pierwszej połowie przeważaliśmy, a rywale ograniczyli się tylko do uderzeń z dystansu. Mieliśmy dwie dobre sytuacje do objęcia prowadzenia, jednak pod bramką zabrakło zimnej krwi. W drugiej połowie zagraliśmy gorzej, byliśmy chaotyczni i w dodatku szybko straciliśmy nieco przypadkowego gola. Ruszyliśmy do ataku chcąc odrobic straty i mieliśmy nawet swoje okazje, ale rywalom udało się zagrać na zero z tyłu i ostatecznie doznaliśmy pierwszej porażki w sezonie - powiedział po meczu Łukasz Głowak - grający trener Harnasia. - Zabrakło pomysłu na grę i kreatywności. Zanotowaliśmy też zdecydowanie za dużo strat i to głównie zadecydowało o naszej porażce - podsumował szkoleniowiec beniaminka ze Starczówka.
Przełamanie Henrykowianki, Sparta lepsza od Tarnovii
Pierwsze trzy oczka w tym sezonie zdobyła Henrykowianka Henryków, która okazała się lepsza od rywali z Roztocznika. Gracze Dawida Warciaka wygrali 3:0 (1:0). Co ciekawe, po raz trzeci z rzędu henrykowianie inkasują trzy punkty dopiero w trzeciej kolejce - identycznie było przed dwoma laty i w ubiegłym sezonie.
Wynik w Roztoczniku otworzył w 30. minucie Respekta, który wykorzystał rzut karny. Jednobramkowa przewaga henrykowian utrzymywała się do ostatniego kwadransu gry. Wówczas w 82. miunucie rezultat batalii podwyższył doświadczony Szczepek, a kropkę nad "i" postawił Respekta, zdobywając swoje drugie trafienie w tym meczu. Za tydzień Henrykowianka zagra na własnym boisku z wiceliderem z Ząbkowic Śląskich.
Pomimo braków kadrowych trzy punkty wywalczyła ziębicka Sparta, która w Tarnowie uporała się z miejscową Tarnovią, wygrywając 4:2 (3:0). Podopieczni trenera Grzegorza Bartkiewicza prowadzili już różnicą czterech bramek, jednak po czwartym golu w ich szeregi wkradło się rozluźnienie i miejscowi zdołali zdobyć dwa gole. Na więcej graczy Jacka Pawłowskiego nie było już stać.
Do meczu Sparta przystąpiła niemalże bez zawodników rezerwowych. Na ławce zasiadł tylko trener Bartkiewicz. – Kontuzje kilku kluczowych graczy, lekkie urazy i wyjazdy spowodowały, że na mecz z Tarnovią pojechaliśmy osłabieni. Mimo tego już do przerwy prowadziliśmy 3:0 i odnieśliśmy w pełni zasłużoną wygraną. Po przerwie w nasze szeregi wkradło się nieco nonszalancji, a i dawała znać o sobie wysoka temperatura i brak możliwości zmian. Najważniejsze są jednak trzy punkty i walczymy dalej. Naszym celem jest awans – mówi Paweł Mazur, strzelec czwartego gola dla ziębiczan. Pierwsze trzy trafienia były autorstwa Jurkowskiego, Jankowskiego i Osieckiego. Dla przegranych strzelali Stanny i Rychter.
W następnej kolejce Sparta zagra z ciepłowodzką Ślężą zaś Tarnovia na własnym boisku będzie szukać punktów z liderem ze Stolca.
sm. / Express-Miejski.pl
Bardzka Unia z piekła do nieba, Orzeł punktuje na własnym boisku [ZDJĘCIA]
2016-08-29 17:56:23
sm. / Express-Miejski.pl
Kapitalny comeback Unii, zwycięstwo Orła. Zamek dzieli się punktami z Niemczanką, a złotostocka Unia z Golą Świdnicką. Pewna wygrana Skałek, Polonia gromi Inter.
2016-08-31 13:05:12
gość: ~Kibic Bardo
Czy na meczu Unii w Goli był Czachor? Czy grał w tym momencie z Goszczą?
PS. Fajnie się dzieje jeżeli w Ciepłowodach o zwolnieniu trenera decydują m.in zawodnicy...
PS 2. Jak nie będzie kasy w Bardzie do kiedy będą gwiazdy? Kuska, Czachory i inne? Nawet A klasy nie będzie... bo miejscowi będą mieli w dupie Unie za to że się im podziękowano....
2016-08-31 16:44:57
gość: ~przedstawiciel kibiców
ja mam pytanie !!! ile Tarnovi potrzeba jeszcze przegranych by podziekowano Pawłoskiemu ???? przeciez gdyby nie reorganizacja to juz by była b klasa.... ludzie obudźcie sie.... odkąd podziekowaliscie Erniemu cały czas dążycie w kierunku dna...!!!! w klubie trzeba zmian a wy zamieniliscie chłopa któremu chciało sie cos robić na goscia który jest bo jest a za marne wyniki rzada jeszcze kasy..... tragedia
2016-09-01 10:42:20
gość: ~kibol
Sam Pawłowski nic nie zrobi co nie zmienia faktu ze w Tarnovii zmian trzeba no chyba ze chlopakow satysfakcjonuje wygrywanie raz na ruski rok
2016-09-01 14:29:35
gość: ~zzz
Był pierzga i nie ma pierzgi bardzo fajnie
2016-09-01 16:56:46
gość: ~MICKEY
Jak widać nigdzie miejsca dłużej nie zagrzeje. Prędzej czy później wszyscy się na nim poznają.
2016-09-01 22:16:03
gość: ~kibic piłki
Kibol, sek w tym ze Pawłoski nic nie robi tylko zebra kase z klubu... a tak naprawdę to chłop który notorycznie ciagnie klub ku przepasci dziwi mnie fakt ze nikt z władz tego nie widzi...
2016-09-02 08:26:28
gość: ~obiektywny
Fakt jest taki że pawłoski spuścił polonie do seri b potem potworów a teraz kolej na tarnowie.
2016-09-02 10:40:53
gość: ~kibol
ostatnio dodany post
znalezienie trenera w regionie ktory podejmie sie wspolpracy z zawodnikami tarnovii jest bliski zeru . tam trzeba zmian nowych zawodnikow bo z tymi to nawet nawalka by nic nie zrobil niestety . jest tam kilku fajnych chlopakow ale to za malo na a klase . a co do pierzgi to z tego co slyszalem to traktowal miejscowych zawodnikow jak gorszych i potrafil ich nawet wyzywac .
REKLAMA
REKLAMA