Express-Miejski.pl

520 km w siedem dni. Za linią mety doszło do niecodziennego zdarzenia

Ferenc i Skoczeń na Transalp 2016

Ferenc i Skoczeń na Transalp 2016 fot.: SGR Specialized

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Przejechali ponad 520 km, w tym aż 17 tys. metrów w pionie. Marcin Ferenc i Marcin Skoczeń wzięli udział w zawodach BIKE Transalp – najstarszym górskim wyścigu etapowym.

Tegoroczna edycja rozpoczęła się 17 lipca i trwała siedem dni. Każdego dnia zawodnicy mieli do przejechania jeden etap alpejskimi bezdrożami. Trasa wiodła przez osiem miast: Imst, Nauders, Scuol, Livigini, Bormio, Mezzana, Trento oraz Arco.

Ferenc (Srebrna Góra) i Skoczeń (Bardo) w klasyfikacji generalnej par całego wyścigu zajęli 59. miejsce w stawce około 400 ekip. Był to dla nich debiut w tej międzynarodowej imprezie. – Naszym głównym celem było ukończenie tego niezwykle trudnego wyścigu. Po pierwszym etapie okazało się jednak, że nasze przygotowanie jest na tyle dobre, że równa i mądra jazda pozwoliła na zajęcie niezłego miejsca – komentuje Marcin Ferenc.

Skąd pomysł?

W całej tej opowieści o BIKE Transalp należy wrócić do ubiegłego sezonu kolarskiego, w którym obaj zawodnicy niemalże na każdych zawodach, w których się spotkali toczyli zażarty bój między sobą o pozycję na mecie. Bywało różnie, czasami prowadził jeden, czasami drugi, ale mimo tych walk już wtedy narodził się między nimi jakiś korytarz komunikacji, gdzie panował szacunek, uśmiech, czasami wzajemne „podkręcanie się”.

– Hasło „Transalp” padło kiedyś nieopatrznie po kolejnych, nie pamiętamy już nawet których, zawodach. Była jednak chwila śmiechu i temat umarł, odszedł w zapomnienie. Sezon zbliżał się ku końcowi i od prezesa grupy SGR Specialized Marcin Górskiego otrzymałem zapytanie: „A może tak pojedziecie z Marcinem Skoczniem na Transalpa?”. Kilka godzin przemyśleń, telefon w rękę i szybkie i proste pytanie skierowane do Marcina: „Jedziemy razem na Transalpa?”. Zapadła chwila ciszy, w telefonie usłyszałem stanowcze „Tak” i wtedy już wiedziałem, że wystartujemy w tych zawodach. Tak rozpoczęła się nasza przygoda z tym wyścigiem – wyjaśnia Ferenc.

Trenowali po sześć godzin dziennie

Do samych zawodów ekipę przygotowywali trenerzy z Road MTB Trainers: Maciej Stanowicz i Piotr Kurczab. Treningi rozpoczęły się już w listopadzie 2015 roku. – Mocno przepracowaliśmy zimę i wiosnę, realizując z determinacją praktycznie 100 proc. planów treningowych, dzień po dniu, treningi czasami zabierały nam po sześć godzin dnia – relacjonuje Ferenc.

Mijały kolejne tygodnie, forma rosła, więzi się zacieśniały. W końcu przyszedł czas na sprawdzenie efektów pracy. – W pięcioosobowym składzie (oprócz zawodników i trenerów skład ekipy uzupełniła dziewczyna Marcina Ferenca – przyp. red.) wyruszyliśmy 15 lipca w podróż, cała noc jazdy, nad ranem zakwaterowanie, sprawdzenie sprzętu i trening wprowadzający do wyścigu. Każdy dzień zmagań przynosił kolejne wrażenia, od ogromu alpejskich szczytów, krajobrazów, po świetne single rowerowe, podjazdy zajmujące nam nawet 2,5 godziny ciągłej jazdy po ciężkim technicznie zjeździe. Wynik nie byłby tak dobry, gdyby nie pomoc Asi, Macieja i Piotra w obsłudze na zawodach, poświęcili nam ogrom czasu m.in. na serwisowanie naszego sprzętu, masaże i podstawianie nam pod nos jedzenia – dodaje członek zespołu.

Końcowa niespodzianka

Po przekroczeniu linii mety ósmego etapu doszło do bardzo miłej chwili. Marcin Ferenc padł na kolana i oświadczył się swojej partnerce. Oświadczyny zostały przyjęte i do domu para wróciła już jako narzeczeństwo. Gratulujemy zarówno sportowego wyniku, jak i świetnego gestu po ukończeniu całego wyścigu ;-)

sm. / Express-Miejski.pl

0

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA