W miniony weekend kulturysta z Kamieńca Ząbkowickiego wygrał w kategorii weterani w Siedlcach. Otrzymał też powołanie do kadry Polski na zawody Mr Uniwersum w Belgii.
Marek Zapotoczny w przeciągu zaledwie dwóch tygodni zdobył tytuł Mistrza Świata w kulturystyce oraz kolejny tytuł mistrzowski w Siedlcach. Niebawem ponownie będzie reprezentować nasz kraj na zawodach w Belgii. Jednakże - jak wynika z rozmowy z mistrzem - bycie najlepszym do najprostszych nie należy.
- Wracamy do Polski w mistrzowskich nastrojach! Startujemy za godzinę - informował nas kilka godzin po mistrzostwach świata w kulturystyce Arkadiusz Lis, przyjaciel mistrza. Czekaliśmy na niego zniecierpliwieni. Liczyliśmy się z ograniczonym czasem. Wiadomo - wywiady, autografy, nagrody. Rzeczywistość potrafi jednak zaskoczyć.
- Generalnie nic się nie zmieniło. Co roku powtarzam, że to już koniec, ale też co roku, kiedy mija ten okres diety, nasuwa się myśl, że może jeszcze coś mogę? Z samych udziałów w mistrzostwach nic, poza satysfakcją, z tego nie ma. Trzeba pieniądze wkładać, poświęcać czas, być zdyscyplinowanym, cały czas przestrzegać diety, aby potem na scenie stać 15 minut. Czasem w chwale. Następnie nadchodzi fala gratulacji od rodziny, znajomych. Czasem ktoś mnie rozpozna, uśmiechnie się. Jednak przyznam się, że najchętniej zaszyłbym się w domu, aby nikt na mnie nie patrzył. Mam obawy, czy faktycznie wyglądam jak mistrz? A może powinienem jeszcze jednak trochę popracować nad sobą? Czy ktoś nie pomyśli "słabiak, jak mógł wygrać?" - mówi Marek Zapotoczny.
Mistrzostwa nie przełożyły się na żadne profity pieniężne. Zawodnicy otrzymywali jedynie medale, puchary i dyplomy. Podobnie było rok temu podczas mistrzostw Europy, w której Zapotoczny także uzyskał najlepszy wynik.
- Uznanie prezesa związku, uścisk dłoni i to wszystko na co mogą liczyć sportowcy. Poza tym nie ma nic, nie ma żadnego odzewu władz, nawet lokalnych, nikt do mnie nie dzwonił. To, co udało mi się osiągnąć, jest bardziej doceniane przez mieszkańców, czy nawet sąsiednie władze, np. burmistrza Ząbkowic Śląskich, który podczas przypadkowego spotkania, do którego doszło rok temu (tuż po mistrzostwa Europy, gdzie zdobyłem pierwsze miejsce), gratulował, spontanicznie wręczył mi gadżety gminne. W przypadku kamienieckiej gminy dopiero po interwencji Expressu wójt zdecydował się na złożenie mi gratulacji i wręczenie kilkunastu widokówek gminnych, czy folderu z pałacami Polski. Przykre było to, że zapraszając mnie na scenę trzykrotnie pomylił moje imię. Niektórzy myśleli, że dostałem nagrodę pieniężną od władz, ale tak nie było. I nie chodzi nawet o finanse, czy oficjalne gratulacje, ale o sam sposób traktowania kogoś, komu udało się coś w życiu osiągnąć. To przykre dla mnie, jako sportowca i mieszkańca gminy - mówi mistrz.
Zapotoczny nie ma managera. W zawodach startuje dzięki pomocy przyjaciół - Arka, Jarka.
- Składają się ze mną na paliwo, hotele. Wspierają mnie. Z jednym trenuję rano, z drugim po południu. Sam nie byłbym w stanie wszystkiego ogarnąć. Szczególnie teraz, kiedy zawody za zawodami się odbywały, zaraz jadę na następne, każde minimum 500 km w jedną stronę, plus startowe od 50 zł do 90 euro. Za mistrzostwa świata też musiałem startowe zapłacić. Do tego własny dojazd, nocleg, wyżywienie - kontynuuje kulturysta.
Co prawda w Polsce działają federacje kulturystyki, ale jak mówi Zapotoczny - nie są szczególnie dofinansowywane z ministerstwa.
- Nigdy nie liczę kosztów, ale czasami faktycznie brakuje troszkę pieniążków - dodaje.
Pochłania 1,5 kg mięsa i 20 jaj dziennie
- Moje życie jest bardzo uszablonowane. Potrafię powiedzieć co robiłem tydzień temu, miesiąc czy nawet pół roku temu. Tak to wygląda, W tym sporcie ważna jest konsekwencja i dyscyplina. Ja się tego trzymam i są tego efekty. Każdy dzień tygodnia - poza niedzielą - wygląda tak samo. Pobudka 5 rano. 5:30 siłownia, 60 minut aerobów, do 15 praca. Potem w domu czas dla rodziny. O 17 znów siłownia. Następnie szykowanie jedzenia i przygotowanie do spania. Staram się pogodzić obowiązki związane z pracą i treningami, a jeszcze chcę przecież też spędzić czas z córką i żoną. Gdy żona poznała mnie 20 lat temu i gdy mnie poznała to już wiedziała jak wygląda mój styl życia. Całkowicie go zaakceptowała. Staram się jej nie obciążać, zatem wszystko przygotowuję sobie sam. Do tego mam różnych zawodników rozsianych po całej Polsce, do których też muszę jeździć, choćby na konsultacje. Z tego sportu w ogóle nie ma pieniędzy. Rożnym ludziom rozpisuję diety, pomagam zmienić sylwetkę - opowiada Zapotoczny.
Półtora kilograma mięsa, trochę warzyw, ryżu, 20 jajek. Tak wygląda dzienne wyżywienie mistrza.
- Ostatnio, na szczęście, nie chce mi się słodkiego, ale ciągnie mnie do fast-foodów. Czasem mam nieodpartą ochotę na lazanię lub pizzę. Aktualnie pozwalam sobie na nią raz w miesiącu, ale pod warunkiem, że jestem już po zawodach. W przeciwnym razie nie jem tego typu rzeczy przez 10-20 tygodni. Ostatnio - w dniu mistrzostw. Może moja dieta jest monotonna, ale mi smakuje. Czasem, gdy układam zawodnikom diety, słyszę po tygodniu, że mają już dość. Że chcą czegoś innego. Na szczęście jest tyle różnych przypraw, że naprawdę tego kurczaka czy inne mięso można zrobić na kilkanaście różnych sposobów.
Waga kogucia to przeszłość
Ikoną kulturystyki na świecie jest Arnold Schwarzenegger - osoba, która wyprowadziła kulturystykę w świat. Mistrz podkreśla, że jest to niezwykle ważna postać, ale też miała niewielki wpływ na jego zainteresowanie się akurat tą dziedziną sportu (mimo że startuje w tej samej co znany aktor kategorii).
- Od dziecka sport był dla mnie bardzo ważnym elementem życia. Początkowo grałem w piłkę nożną, potem jeździłem na rowerze. W wieku 20-lat, byłem szczupły, i postanowiłem coś zmienić. Od tej pory regularnie ćwiczę.
Mit sterydowca
- Bardzo staramy się, aby na naszej siłowni tego nie było. Zapewne jest to nieuniknione. Młodzież często idzie na skróty. Znajdują informacje w Internecie, następnie wdrażają je w życie nie przyznając się do tego. Jeśli już dowiadujemy się o takim procederze to zazwyczaj wyrzucamy taką osobę. Ta siłownia nie jest dla wszystkich. Nie można sobie wejść z ulicy i zacząć tu ćwiczyć. Zrzeszamy osoby, które się znają, szanują. Aby do nas dołączyć wymagane jest poparcie aktualnego członka zespołu. Zdarzyły się przypadki, że taka osoba, pomimo poparcia, zawiodła. Ale są to sytuacje sporadyczne. W naszym zespole nie ma też kobiet. Nie dlatego, że tego nie chcemy, ale po prostu nie ma ku temu warunków. Chodzi o toaletę, szatnię. Oczywiście przyjeżdżają czasem panie, ale zawsze z mężem, partnerem. Nasza siłownia jest otwarta praktycznie przez cały czas - od 6 rano do 22. Nawet wtedy, gdy wyjeżdżamy na wczasy - dodaje kulturysta.
Zapytany o czym teraz marzy, odpowiedział krótko - o tym, aby zawsze dopisywało zdrowie.
Komentarz redakcyjny
Panie i Panowie.
Co prawda rozmowę z mistrzem przeprowadziła koleżanka, ale nie sposób w tym momencie przemilczeć jedną kwestię. Facet zdobył mistrzostwo świata. Niedawno, jak dziecko, cieszyłem się z wygranej Polaków z Niemcami. Potem remisem ze Szkocją. Były gratulacje, owacje, zmasowany atak informacji na portalach internetowych, czy w gazetach. Piłkarzom gratulują wszyscy - aktorzy, robotnicy, nauczyciele, ale i władze. Wrocław cieszył się na przyjazd Mili - w mediach, na oficjalnej stronie miasta, na Facebooku. Nie dziwię się. Bohater przez duże B. A u nas? Na stronie kamienieckiej gminy - cisza. Telefon mistrza - milczy. Totalna ignorancja. Nawet rok temu urzędnicy zdecydowali się pogratulować mu dopiero po telefonie z naszej redakcji. Nie planowali nic. Ponieważ ktoś jednak podjął temat, to zaplanowali "coś". Jeśli po tym tekście znowu coś zaplanują, to moja skromna uwaga do wójta: nasz Mistrz Świata ma na imię MAREK, nie Andrzej. Nasz Mistrz Świata jest chodzącą wizytówką gminy, i to gminy, która notabene jako jedyna w sieci nie pofatygowała się, aby to w jakikolwiek sposób docenić. O naszym Mistrzu Świata nie dane mi było poczytać w biuletynie wydanym za moje i rodziny pieniądze.
Prztyczek w nos należy się także starostwu, które też w tej materii póki co się nie wykazało.
Szanowni Państwo, wiadome jest, że kulturystyka, karate, czy wiele innych dyscyplin nie są medialne, więc i środki pieniężne przeznaczone na wsparcie osób, które chcą coś zrobić dla swojego zdrowia, są mikroskopijne. Dosłownie. Ale żeby na szczeblu lokalnym miało to swoje przełożenie? Mało tego. Finanse finansami, ale Ci włodarze mają służbowe telefony, aby móc poświęcić 5 minut na złożenie gratulacji mistrzowi, nawet za to nie płacąc.
Jestem oburzony totalną ignorancją władz.
Marcin Borkowski
akme / em24.pl
Marek Zapotoczny znów na podium i znów w kadrze na kolejne mistrzostwa
2014-10-20 09:18:58
akme / em24.pl
W miniony weekend kulturysta z Kamieńca Ząbkowickiego wygrał w kategorii weterani w Siedlcach. Otrzymał też powołanie do kadry Polski na zawody Mr Uniwersum w Belgii.
2014-10-20 09:54:22
gość: ~Euforia
I ten "nasz" Wójt, chce zrobić z Kamieńca miasto a z butów słoma wychodzi. WSTYD! Wstyd, że o dzwonach w TVP Info było głośno, a o takim sukcesie zero informacji. Zero, bo to nie był Wójt, który sam sukcesów nie ma, tylko same porażki, wśród których największą jest podzielenie społeczeństwa oraz jego lekceważenie. Panie Marku, GRATULACJE !!!
2014-10-20 10:07:56
gość: ~fan
MAREK jesteś WIELKI!
Kamieniec jest dumny z Twojego sukcesu!
A Marcinem się nie przejmuj. jemu trzeba współczuć. On nie zna świata. Nigdzie nie był i nic nie widział! Biedaczyna od 8 lat nie miał ani jednego dnia urlopu!
2014-10-20 10:13:21
gość: ~marek
Panie Marku, bardzo gratuluję. Przykre jest jednak to, że inne sporty są niedoceniane w Polsce. Teraz faktycznie wielkie halo bo udało się wygrać i zremisować polskim piłkarzom. Ale przyznajmy, ze Szkocją grali tak se, z Niemcami też. Pewnie zaraz przyjdą porażki, ale i tak będziemy ładować kasę na ten durny sport. Zgodzę się jednak z jednym. To co napisał Pan Borkowski. Na szczeblu gminy tak nie powinno być. Powinno się równo wspierać wszystkie dyscypliny, bo tu nie ma medialności. Tu nie ma sponsorów na miarę Coca Coli. Tu jest pan Zdzisiu z mięsnego, lub właśnie gmina. Wiadomo, że nawet jeśli ta druga nie da kasy, bo nie ma, lub bo coś tam, to jednak jak wesprze sportowca w inny sposób, np. poprzez promocję, to jest większa szansa, że znajdzie się i sponsor.
PS. Zjadać 1,5 kg mięsa dziennie... Nie wiem co powiedzieć. Zatkało mnie i jestem w szoku. Nieźle.
2014-10-20 10:15:15
gość: ~elo
wlodarze zajeli sie kampania a nie sportowcami
2014-10-20 16:11:57
gość: ~Uniwersum
Jak można nie wykorzystać takiej postaci jak pan Marek? Osobiście, to jest to człowiek nie z mojej bajki. Ale, skoro jest mistrzem to trzeba to wykorzystać!!!
2014-10-20 18:48:37
gość: ~luka
Czerniec chamie wstyd!
2014-10-20 19:34:40
gość: ~Fanka
GRATULUJĘ MISTRZU!! Osiagnięć i odwagi za powiedzenie tego jak jest na forum! Trzymamy kciuki za dalsze sukcesy!!!!!
2014-10-21 11:24:06
gość: ~mieszczuch
Marku nie tylko o tobie zapomnieli, ale także o siostrach Kuś. To WY reprezentujecie naszą gminę na arenie Polski i Europy. Jest dla mnie zaszczytem, że Was znam i mieszkam w tej samej miejscowości. Naszą władzę chyba "boli", że jest ktoś komu udało się coś osiągnąć na arenie międzynarodowej.
2014-10-21 14:39:35
gość: ~TT
ostatnio dodany post
Popatrzcie na Ząbkowice Śląskie. Tam jak ktoś sukcesy osiąga to burmistrz zaraz zaprasza, informuje o tym, to się nazywa promowanie ludzi osiągających sukcesy, którzy potrafią się wybić. U nas Czerniec najlepiej wyróżniałby sam siebie, takie odnoszę wrażenie.
REKLAMA
REKLAMA