Express-Miejski.pl

Spotkanie autorskie już w czwartek

Hubert Klimko-Dobrzaniecki

Hubert Klimko-Dobrzaniecki fot.: mat. pras.

14 listopada Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich organizuje w Ząbkowicach Śląskich wieczór autorski. Gościem honorowym będzie pochodzący z Bielawy poeta i prozaik.

O godzinie 17 w restauracji „Dolnośląska" odbędzie się spotkanie autorskie z Hubertem Klimko-Dobrzanieckim. Ten urodzony w Bielawie poeta i prozaik, autor wielu publikacji odwiedzi Ząbkowice Śląskie, by opowiedzieć o swojej nowej książce pt. „Grecy umierają w domu".

Podczas spotkania opowie o barwnych profesjach, które uprawiał, o swoich książkach, o życiu w Ząbkowicach w latach 80.

Koło Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich sprowadziło cztery tytuły, które będzie można nabyć po cenach hurtowych i poprosić pisarza o dedykację.

A oto recenzja nowej książki „Grecy umierają w domu". Autorką recenzji jest Wioletta Paszkowska.

W powieści „Grecy umierają w domu” H. Klimko-Dobrzaniecki sięgnął do wspomnień ze swojego dzieciństwa spędzonego w Bielawie. W tamtym czasie w Bielawie żyła dość liczna społeczność grecka. Byli to uchodźcy, którzy osiedlili się w Polsce na skutek trwającej w Grecji w latach 1946-49 wojny domowej. Jak pisze autor we wstępie, byli to dla niego przybysze z innej planety, z którymi mieszkał w jednym mieście, chodził do szkoły, z którymi bawił się i od których nauczył się paru ważnych rzeczy. Właśnie im oraz swojemu greckiemu przyjacielowi z dzieciństwa Arisowi pisarz zadedykował tę powieść.

Sakis Sallas, główny bohater powieści, przybywa na wyspę Paros, a dokładnie do leżącej w głębi wyspy wsi Lefkes, gdzie znajduje się dom pracy twórczej, z zamiarem napisania książki, w której opowie historię swojej rodziny. Sakis jest synem Arisa i Agapi, którzy byli greckimi uchodźcami. Urodził się i wychował w Polsce, w Bielawie, a w wieku 20 lat wyjechał do Grecji. Jego pochodzenie sprawiło, że Sakis ma problem z własną tożsamością i znalezieniem własnego miejsca na ziemi. W Polsce był traktowany jak obcy, bo był Grekiem, a w Grecji zyskał przydomek Polonus i nie był uważany za prawdziwego Greka. W powieści „Grecy umierają w domu” wspomnienia Sakisa z życia w Polsce przeplatają się ze współczesnością, czyli jego pobytem w Lefkes. W wątku dotyczącym życia Sakisa w Bielawie znajdziemy wiele znajomych, także dla mieszkańca Ząbkowic Śl., elementów, jak chociażby Plac Wolności i znajdujący się tam postój taksówek, kobiety-tkaczki pracujące na trzy zmiany, stary kościół znajdujący się przy głównej ulicy, cukiernia Goważewskiego. Wśród wspomnień Sakisa o rodzicach i życiu w Bielawie znajdziemy epizody smutne, tragiczne i zabawne. Autor pięknie opisuje więź łączącą ojca i syna. Wzruszyłam się, czytając wspomnienie Sakisa o chorobie ojca, który czekając na swoją śmierć w domu, rozmawia ze swoim synem o tym, jak chciałby być pochowany. Kolejnym bardzo poruszającym momentem jest fragment o załamaniu psychicznym Sakisa po śmierci ojca. W powieści nie brakuje też zabawnych epizodów. Tęsknota za Grecją sprawia, że rodzice Sakisa próbują znaleźć choćby namiastkę swojej ojczyzny. Tak więc skrzecząca papuga, którą kupił Aris przypomina mu greckie cykady, a Agapi z ziemniaków, cebuli i czosnku gotuje posiłki, którym nadaje nazwy greckich przysmaków. Życie rodziny Sallasów w Polsce było ciężkie, ale było w nim dużo miłości. Jedynym cieniem, który kładł się na ich stosunkach było przeświadczenie Sakisa, że rodzice skrywają przed nim jakąś rodzinną tajemnicę.

W wątku, który toczy się współcześnie w Lefkes bohater powieści dobiega pięćdziesiątki. Jest wrażliwym, zamkniętym w sobie człowiekiem, który podchodzi z dystansem do ludzi oraz bystrym, ale i złośliwym obserwatorem otaczającego go świata. Jest kilka epizodów, które zapadły mi w pamięć. Pierwszy humorystyczny, chociaż podszyty nutką złośliwości, to fragment kiedy Sakis wybiera się na plażę z Ersi. Czekając na spóźniającą się kobietę, wylicza co mieści się w damskiej torebce. Autorowi nie brakuje wyobraźni i pomysłowości - opis zawartości damskiej torebki zajął w tej książce 55 linijek tekstu. Fragment opisujący problem Sakisa z paznokciami u nóg wzbudził moje obrzydzenie. Wśród wielu postaci, które nasz bohater spotyka w domu pracy twórczej, jest Maria oraz jej syn Jorgos. Kontakty z Marią i jej synem sprawiają, że Sakis zaczyna wychodzić ze swojej skorupy i wydaje się, że w końcu odnajdzie swoje miejsce na ziemi, swój dom. Niestety, właśnie wtedy poznaje tajemnicę swoich rodziców. Prawda jest bardzo bolesna, a sposób, w jaki dowiaduje o niej Sakis - okrutny. Zakończenie tej książki naprawdę mną wstrząsnęło.

Podsumowując, H Klimko-Dobrzaniecki na niespełna 240 stronach swojej powieści zdołał mnie wzruszyć, rozśmieszyć, obrzydzić, zasmucić i wstrząsnąć. Człowiek, który potrafi tak pisać z całą pewnością nie może być nudziarzem.

groszek / Express-miejski.pl

2

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Spotkanie autorskie już w czwartek

    2013-11-12 10:29:59

    groszek / Express-miejski.pl

    14 listopada Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich organizuje w Ząbkowicach Śląskich wieczór autorski. Gościem honorowym będzie pochodzący z Bielawy poeta i prozaik.

  • 2013-11-12 12:46:38

    gość: ~bikara

    nowa książka Klimko-Dobrzanieckiego nazywa się "Grecy umierają w domu".
    To co autor newsa uważa za nową - było debiutem pisarskim

  • 2013-11-12 12:58:07

    gość: ~groszek

    ostatnio dodany post

    Doszło do małego błędu. Pomyłka została już naprawiona. Dziękuję za uważne czytanie.

REKLAMA