Na poniedziałkowym posiedzeniu komisji gospodarki w Złotym Stoku doszło do konfrontacji na linii burmistrz – proboszcz.
Przedmiotem sporu był budynek kościółka pw. św. Trójcy i przyległy do świątyni cmentarz wraz z mauzoleum.
Sprawa przedstawiała się w następujący sposób: burmistrz Złotego Stoku Stanisław Gołębiowski planował utworzenie w kościele Izby Pamiątek Historii Górnictwa i Hutnictwa w Złotym Stoku. Miałoby to wyglądać jak ruchoma szopka, gdzie dokładnie byłby opisany każdy szczegół od prac wykopaliskowych do wybicia pierwszego dukata. Dodatkowo na terenie cmentarza miałby powstać park botaniczny pełen alejek i ławeczek. Radni z komisji gospodarki pragną, aby burmistrz stworzył park, ale kaplicę przekazał proboszczowi na pewien okres w dzierżawę. Proboszcz natomiast jednoznacznie odmawia, gdyż jak twierdzi: „kościół to nie sklep, nie można go wydzierżawić na kilka lat, po czym zamknąć, bo nie przynosi zysków”. Rozgorzała dyskusja, w której przewodnicząca komisji gospodarki Krystyna Grzech zaciekle broniła racji proboszcza.
– Gmina zainwestowała ponad 350 tysięcy złotych w odbudowę tej kaplicy. Stoi ona jednak nieużywana i z czasem niszczeje. To samo ma się z cmentarzem. Najlepiej, gdyby udało się oddać kościółek w dzierżawę za symboliczną złotówkę – mówi Krystyna Grzech.
Proboszcz nie jest pewny, czy to rozwiązałoby sprawę.
– Dzierżawa na kilka lat nie wchodzi w rachubę, gdyż to nie jest sklepik czy budka z lodami. Planujemy stworzyć tam Kaplicę Najświętszej Adoracji, a co za tym idzie musi być ona otwarta przez cały tydzień i najlepiej przez bardzo długi okres. Jak wiemy, kaplica została okradziona i zbezczeszczona, więc musi być na nowo konsekrowana. Z mojej strony decyzja jest jedna – kaplica musi być oddana albo wydzierżawiona na okres dłuższy niż 70 lat. Wtedy biskup zezwoli na konsekrację i powstanie kaplica – mówi ksiądz proboszcz Józef Siemasz.
Sprawa przerobienia cmentarza na park botaniczny również jest kontrowersyjna. Burmistrz Gołębiowski chce, żeby tablice zostały odnowione i wmurowane w mur okalający cmentarz, ale szczątki osób tam pochowanych pozostałyby w ziemi. Na ich miejscu zasadzono by nowe rośliny, bo jak mówi burmistrz: „zmarłym nie będą przeszkadzać kwiatki rosnące na powierzchni”. To wywołało istną burzę na sali obrad, ale po wyjaśnieniach burmistrza sytuacja nieco się uspokoiła. Okazało się, że niedopuszczalne będzie chodzenie po byłych nekropoliach. Pozostaną obecne alejki, krzyż w centralnym miejscu placu oraz mauzoleum, które będzie odnowione z Funduszu Ochrony Zabytków. Będzie obowiązywać również kategoryczny zakaz wprowadzania psów.
Po ożywionej dyskusji radni, burmistrz i proboszcz doszli do porozumienia. Dzierżawa kościółka będzie obowiązywać. Proboszcz ma się tylko dowiedzieć u biskupa, jaki okres najbardziej satysfakcjonuje przełożonego. Burmistrz zawarł jednak klauzulę, że późniejsze koszty związane z odbudową i rewitalizacją kaplicy nie zostaną zwrócone parafii. Wiązałoby się to z niegospodarnością gminy i w tym wypadku pewna byłaby kontrola Najwyższej Izby Kontroli lub Regionalnej Izby Obrachunkowej. Park powstanie, ale dopiero po 2018 roku. Do tej pory rodziny osób pochowanych na cmentarzu mają szansę przenieść szczątki na nowy cmentarz. Pytanie jest jedno – dlaczego burmistrzowi Złotego Stoku tak bardzo zależy, żeby wybudować Izbę Pamiątek i park botaniczny jak najszybciej?
– Mamy zapisane projekty na rewitalizację obiektów zabytkowych. Musimy je jednak wykonać przed końcem 2020 roku. Inaczej pieniądze, które nam się należą, przepadną – mówi burmistrz Złotego Stoku.
Proboszcz chce wybudować miejsce modlitwy, a burmistrz – maszynkę do robienia pieniędzy. Wierni natomiast pokryją koszty dzierżawy, która według księdza powinna być małą, symboliczną ceną (czyli 1 zł + VAT). Burmistrz zaproponował 50 zł rocznie z uwzględnieniem stopy inflacyjnej.
groszek / Express-miejski.pl
Proboszcz chce kaplicę, a burmistrz pieniądze
2013-10-15 09:05:33
groszek / Express-miejski.pl
Na poniedziałkowym posiedzeniu komisji gospodarki w Złotym Stoku doszło do konfrontacji na linii burmistrz-proboszcz. Przedmiotem sporu był budynek kościółka pw. św. Trójcy i przyległy do świątyni cmentarz wraz z mauzoleum.
2013-10-15 10:21:20
gość: ~Polak
Zapachniało średniowieczem. Proboszcz chce przejąć zabytkowy obiekt za symboliczną złotówkę. Przecież to zwykły rozbój. Czy te gardła nienasycone polskiego Kościoła przestaną kiedyś wyciągać ręce po własność społeczeństwa? A przede wszystkim czy głupi lud zmądrzeje kiedyś chociaż na tyle żeby zauważyć, że tak naprawdę jest okradany? Dlaczego biskupowi zależy na akcie własności lub w najgorszym razie na wieczystej dzierżawie? Nie chodzi tu o żadne problemy z konsekrowaniem, chodzi o przejęcie majątku. Jak już ludzie przestaną wierzyć w bajki, cała ta armia pasożytów będzie musiała z czegoś żyć a wtedy za kilkanaście - kilkadziesiąt lat będą Wam, którzy dziś oddajecie kaplicę za darmo, dzierżawić ją na cele świeckie za grube pieniądze.
2013-10-15 12:38:21
gość: ~takitam
ostatnio dodany post
"Proboszcz chce wybudować miejsce modlitwy, a burmistrz – maszynkę do robienia pieniędzy. Wierni natomiast pokryją koszty dzierżawy, która według księdza powinna być małą, symboliczną ceną (czyli 1 zł + VAT). Burmistrz szuka jednak źródeł dochodu i zaproponował 50 zł rocznie z uwzględnieniem stopy inflacyjnej. "
Powyższy cytat jet moim zdaniem kluczowy, czyli tak jednemu (burmistrza) jak i drugiemu (proboszcz) chodzi po prostu o pieniądze. Szczególnie w kontekście tego, cyt:
"- Mamy zapisane projekty na rewitalizację obiektów zabytkowych. Musimy je jednak wykonać przed końcem 2020 roku. Inaczej pieniądze, które nam się należą, przepadną – mówi burmistrz Złotego Stoku."
Zobaczcie jak to "fajnie" jest zorganizowane.
Pieniądze jakimś dziwnym trafem zawsze się znajdą, a to na rewitalizację jakiejś ruiny, a to znów na jakiś aquapark, a to znów na jakiś inny "projekt" który tak naprawdę, w dobie szalejącego bezrobocia, tzw. zwykłym ludziom do niczego nie jest potrzebny i co więcej, do którego po zrealizowaniu będą musieli jako podatnicy jeszcze dokładać żeby to w ogóle utrzymać.
Nie zastanawia was, dlaczego w zasadzie nigdy nie ma pieniędzy na inwestycje (jakikolwiek zakład pracy) mogące zapewnić dużą ilość miejsc pracy i no to na lata ?
Dlaczego nie ma pieniędzy na tanie budownictwo ? Oczekujących na mieszkanie jest przecież mnóstwo.
Dlaczego nie ma pieniędzy na dofinansowanie (choćby tanią pożyczkę) dla tych zakładów które jeszcze zipią ?
Jednak poza wszystkim zgadzam się w 100% z przedmówcą (gość: ~Polak) i mam nadzieję, że dożyję czasów, w których ci panowie w śmiesznych czarnych sukienkach będą występować już tylko w cyrku.
REKLAMA
REKLAMA