Mimo, iż od niektórych historycznych wydarzeń, zarówno dla kraju jak i naszej małej ojczyzny, minęło nawet kilka wieków, to wiele z nich pozostaje ogromną tajemnicą i nigdy nie ujrzy światła dziennego. Część z nich, choć trafia do publicznej informacji, to i tak niesie ze sobą wiele znaków zapytania, jak chociażby poniższa historia związana ze skarbem odnalezionym na ząbkowickiej ziemi.
W 1945 roku z powodu dyslokacji stacjonującego dotychczas w Jeleniej Górze dowództwo 10 Dywizji Piechoty musiało zmienić swoją lokalizację. Najlepszym rozwiązaniem, z taktycznego punktu widzenia, były Dzierżoniów lub Bielawa. Tamtejsze koszary były jednak zajmowane przez sztaby jednostek radzieckich i dziesiąta dywizja musiała nadal szukać nowego miejsca ulokowania. Po pewnym czasie radziecka armia zwolniła zajmowane dotychczas koszary w dzisiejszym Kłodzku (dawniej Glatz) i wybór dla dywizji stał się jasny.
Po ulokowaniu się w nowym miejscu rozpoczęto organizowanie intensywnych patroli, a także posterunków granicznych w wyznaczonym rejonie. Kontrola obejmowała dość duży teren, który podlegał wojskowym komendantom poszczególnych miast znajdujących się w okolicy. W mieście Frankensteina (dzisiejsze Ząbkowice Śląskie) został nim dotychczasowy pomocnik Wydziału Operacyjnego Sztabu Dywizji porucznik Michał Tur, który odpowiadał za żołnierzy i wyznaczał im zadania. Jednym z najczęstszych zadań było patrolowanie terenu. Podczas jednego z patroli żołnierze por. Michała Tura odkryli niezwykłą rzecz. Okoliczności i bliższe szczegóły znają jednak tylko ci, którzy bezpośrednio tego odkrycia dokonali. Niemniej jednak wydaje się, że owe wydarzenie mogło znacząco wpłynąć na dalsze losy 10 Dywizji Piechoty.
Jak informacja dotarła do głównej siedziby znajdującej się w Kłodzku i co takiego odkryli podopieczni por. Michała Tura?
Był 9 lipca 1945 roku. Do kwatery dowódcy 10 Dywizji Piechoty podpułkownika Jana Komara przybył jeden z trzech zastępców dowódcy ppłk Andrzej Bielawski. Panowie przywitali się bardzo serdecznie i zasiedli w przesiąkniętym papierosowym dymem pomieszczeniu, aby porozmawiać o bieżących sprawach pułku. Do podpułkowników nieoczekiwanie po chwili dołączył porucznik Michał Tur, przybywający prosto z Ząbkowic Śląskich. Komendant wojskowy miasta Frankenstein przeprosił i dodał, że do Kłodzka sprowadza go obowiązek złożenia ważnego meldunku. - Podczas jednego z patroli, w podległej mi miejscowości, trafiliśmy na poniemiecki skarbiec ze złotem. Poinformował nas o tym jeden z Niemców, który przekazał nam do niego klucze. Jest tego naprawdę dużo. Obecnie zamknąłem go z powrotem i zabrałem klucz. Postawiłem przy nim wartę, wzmocnioną kilkoma Rosjanami, którzy oczywiście się o wszystkim dowiedzieli. W związku z tym proszę o dalsze rozkazy.
Co znajdowało się w skarbcu? 48 tysięcy dolarów w złocie oraz nieokreślona, choć z pewnością znaczna, ilość złotych zegarków, biżuterii i innych wyrobów z cennego kruszcu. Gdzie podział się ten skarb?
Dalszą część historii znajdziesz na stronie: www.odkrywcy.pl
someone. / Express-MIejski.pl / na podst. odkrywcy.pl
Z kart historii: Skarb z ziemi ząbkowickiej
2013-06-11 14:27:00
someone. / Express-MIejski.pl
Mimo, iż od niektórych historycznych wydarzeń zarówno dla kraju jak i naszej małej ojczyzny minęło nawet kilka wieków to wiele z nich pozostaje ogromną tajemnicą i nigdy nie ujrzy światła dziennego. Część z nich, choć trafia do publicznej informacji, to i tak niesie za sobą wiele znaków zapytania, jak chociażby poniższa historia związana ze skarbem odnalezionym na ząbkowickiej ziemi.
2013-06-11 14:55:55
gość: ~Witek
Ale bzdury - kogo dziś obchodzi jakaś historia dywizji. Przecież artykuł miał być o skarbie. W ostatniej linijce na dole znalazłem, że chodziło o dolary i złoto. Czy dziennikarz jest normalny?
2013-06-12 15:45:39
gość: ~tak
ostatnio dodany post
Jak najbardziej normalny :)
REKLAMA
REKLAMA