Express-Miejski.pl

Co stało się z ząbkowickim skarbcem?

sxc.hu

sxc.hu fot.: sxc.hu

Rok 1945 to czas największej migracji jaka miała miejsce na świecie. Ludzie przemieszczali się ze Wschodu na Zachód. Poszukiwali nowego miejsca do życia, swoich krewnych… To także idealna okazja dla szabrowników i drobnych rzezimieszków. Czas w jakim szybko można było się wzbogacić, a Dolny Śląsk przypominał Dziki Zachód iście z hollywoodzkiego kina.

W lecie 1945 roku dowództwo 10 Dywizji Piechoty poszukiwało odpowiedniej siedziby. Dotychczasowa, znajdująca się w Jeleniej Górze musiała zostać zwolniona. Nowym miejscem do jakiego przeniosła się dywizja było Kłodzko (wówczas jeszcze Glaz). W tamtych czasach jeszcze wojsko miało jakąkolwiek pieczę nad chaosem jaki panował na terenie Dolnego Śląska. Organizowano zatem patrole i posterunki graniczne. Teren Ząbkowic Śląskich został przydzielony porucznikowi Michałowi Tur, który wkrótce po objęciu dowództwa i nowego rewiru natknął się na niecodzienne odkrycie.

W dokumentacji śledztwa jakie było prowadzone w tej sprawie znajduje się niewiele faktów. Ciężko jest dotrzeć także do miejsca w jakim znaleziono depozyt i skarb. Wojsko swoje niechlubne czyny skutecznie tuszowało…
 Jednak wracając do odnalezionego skarbca.

9 lipca 1945 roku do kwatery 10 Dywizji Piechoty ppłk. Jana Komara przybył por. Michał Tur z sensacyjną informacją. Opowiedział o odkryciu poniemieckiego skarbca, w którym znalazł 48 tysięcy dolarów w złocie i nieokreśloną liczbę złotych zegarków, biżuterii, papierośnic…

Od tej chwili życie por. Michała Tura przemieniło się w pasmo nieszczęść. Został oskarżony o przywłaszczenie mienia. Choć on sam nie miał sobie nic do zarzucenia, bo postępował zgodnie z kodeksem żołnierskim. O odkryciu zameldował swoim przełożonym, jednak chęć zysku i szybkiego wzbogacenia się przez innych sprawiła, że młody porucznik czuł się zaszczuty. Wkrótce dowódcy i co znamienitsi wojskowi stacjonujący w Kłodzku zaczęli obnosić się ze złotą biżuterią. Podobnie było z ich żonami.

Tur został aresztowany pod zarzutem przywłaszczenia mienia. Po koszarach krążyły różne anegdoty o znalezionym przez niego skarbie i ukrywanych kosztownościach przez żonę w szklanym słoiku. W trakcie zatrzymania odnaleziono ukryty skarb w zajmowanym przez małżeństwo domu. Był to dowód świadczący o winie Tura. Porucznik został skazany przez kierownictwo dywizji. Tej samej, która mocno była uwikłana w sprawę zaginięcia kosztowności. Dalszy los porucznika nie jest znany.

W listopadzie 1945 roku na prośbę jednego z podpułkowników miano wznowić śledztwo w tej sprawie. Jednak pomimo tego, że sprawa obiła się o Wojskową Prokuraturę Okręgu Śląskiego, Najwyższy Sąd Wojskowy i 10 Dywizję Piechoty nie wznowiono postępowania.

Miejsce, w którym odnaleziono w Ząbkowicach Śląskich poniemiecki skarb także jest nieznane, a po samych kosztownościach ślad zaginął.

Źródła
 „Jak Tur kozłem się stawał, czyli dzieje ząbkowickiego depozytu…” Piotr Maszkowski w: „Odkrywca” nr 11/2012

eMKa/Express-Miejski.pl

2

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Co stało się z ząbkowickim skarbcem?

    2012-11-22 08:15:15

    eMKa/Express-Miejski.pl

    Rok 1945 to czas największej migracji jaka miała miejsce na świecie. Ludzie przemieszczali się ze Wschodu na Zachód. Poszukiwali nowego miejsca do życia, swoich krewnych… To także idealna okazja dla szabrowników i drobnych rzezimieszków. Czas w jakim szybko można było się wzbogacić, a Dolny Śląsk przypominał Dziki Zachód iście z hollywoodzkiego kina.

  • 2012-11-22 14:37:42

    gość: ~Glocz

    Nie czytałem jeszcze źródłowego artykułu, ale wiem z doświadczenia, że każde pośrednictwo przekazu wnosi jakieś nowe błędy. Warto więc uzupełnić ten tekst w prawdziwe dane. Otóż nie jest prawdą, że w Jeleniej Górze brakowało miejsca dla sztabu 10 DZ. Jego pojawienie się w dniu 22 czerwca 1945r w Kłodzku (zajęto m.in. gmach sądu), wynikało z realizacji rozkazu zabezpieczenia granicy (d. niemiecko/czechosłowackiej z 1937r) na odcinku od Karpacza do Głuchołaz. Dywizją dowodził płk Aleksander Struc. Właśnie jego nazwisko można odczytać na teczce dochodzeniowej, ale na jakimś etapie zostało zmienione na por. Tura. Sztab 25 pp dowodzonego przez ppłk. Jana Komara, również rozlokowano w Kłodzku, ale już w połowie lipca przesunięto do Lądka Zdroju. Nadużyciem byłoby domniemywać, że to efekt „skarbowego” dochodzenia i chęć zatarcia śladu. W tych gorących tygodniach najważniejszym zadaniem było uszczelnienie przyszłej granicy państwa.
    Kadra też nie miała jeszcze możliwości sprowadzenia rodzin i plotki o „ozłoconych” żonach oficerów można włożyć między bajki.
    Miasto Glatz po zajęciu przez Armię Czerwoną nazywane było „Kladzko”. Z chwilą przejęcia władzy przez polskiego Burmistrza (Mieczysław Dziubdziela – 20 czerwca 1945), w ciągu tygodnia dokonano zmian nazw ulic i zaczęto stosować nazwę miasta „Kładzko”. Obecną formę nazwy miasta nadano oficjalnie 07 maja 1946r (M. P. 1946 nr 44 poz. 85) i obowiązuje od 19 maja 1946.
    Skarb odkryty przez por. Tura znaleziono „w pobliskiej miejscowości” Ząbkowic Śląskich. Moja fantazja podpowiada, że takim prawdobodobnym miejscem mógł być pałac w Stolcu.

  • 2012-11-22 15:03:23

    gość: ~syn osadnika

    ostatnio dodany post

    Wydaje się ,ze w tym czasie ważniejszą rzeczą było zabezpieczenie granicy a nie poszukiwanie domniemanego skarbu, bo też jakoś nikt nie chce przypomniec o granicznym zatargu z ówczesna Czechoslawacja ,której wojska zajęły znaczna część spornej Ziemi Kłodzkiej,dokładnie w czerwcu 1945 r. odziały czeskie przenikneły na terytorium Polski w rejonie Międzylesia i Kudowy Zdroju i zaczeły posuwać się w kierunku Kłodzka.Tylko natychmiastowa zdecydowana reakcja tak przez niektórych pogardzanych i znienawidzonych oddziałow LWP zapobiegła aneksji całej Ziemi Kłodzkiej.A Czesi mieli juz przygotowane władze cywilne dla tych ziem w Nachodzie działal Narodni Vybor pro Uzemi Kladsko a w Pradze miał siedzibę Svaz Pratel Kladska.Dopiero w marcu 1947 r. po podpisaniu umowy sprawy te znalazły uregulowanie. Z tym skarbem to takie szukanie sensacji na siłę,jakie tu mogły być skarby, owszem byc może częśc bogatych bardzo pośiadczy ziemskich zachomikowała jakieś resztki rodowych klejnotów, zwykli mieszkańcy też klepali biedę, przecież Niemcy prowadziły od wielu lat wojnę na kilku frontach, za ukrywanie kosztownośći przed władzami groziła kara smierci.

REKLAMA