Express-Miejski.pl

Wyprawa w głąb sybirackich serc - czyli wyjazd na Światowy Dzień Sybiraka

Jakub Szkutnik

Jakub Szkutnik fot.: Jakub Szkutnik

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Światowy Dzień Sybiraków przypada na datę 17 września, w rocznicę napaści sowietów na Polskę. Pierwszy światowy Dzień odbył się w 2004 roku. Każdego roku Sybiracy z całego świata spotykają się najpierw w Gdańsku pod pomnikiem Golgoty Wschodu na Cmentarzu Łostowickim, a następnie przemieszczają się do Szymbarku na Kaszubach.

W pasjonującą dwudniową pielgrzymkę udali się Sybiracy z ziębickiego koła Sybiraków oraz wnukowie Sybiraków, uczniowie szkół z Ziębic i Henrykowa z opiekunami Edytą Sendor i Dariuszem Gwiazdowskim, a także uczniowie Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego z opiekunem ks. Arturem Szelą.

Już podczas podróży - 16 września 2012 roku - młodzież przyzwyczajona do wszechobecnego pędu mogła poczuć na własnej skórze, co znaczy nużący transport. Sybiracy na pewno przypomnieli sobie morderczą wywózkę na Wschód. Podczas niekończącej się jazdy autokarem przez kaszubskie lasy kilkukrotnie padało hasło, że prezes Koła Sybiraków Ziemi Ziębickiej Marian Gwiazdowski zorganizował wycieczkę na Sybir.

Po zakwaterowaniu w nowopowstałym hotelu wszyscy udali się na mszę poprowadzoną przez księdza Artura Szelę do kościoła im. św. Rafała Kalinowskiego (patrona Sybiraków).

Nazajutrz, przed rozpoczęciem oficjalnych uroczystości, wszyscy zwiedzali obiekt wraz z przewodnikiem. Najpierw uczestnicy mogli podziwiać deskę, która aż do 2010 roku była najdłuższą deską świata i mierzyła 36 metrów i 93 centymetry.

Nasz rekord pobili mieszkańcy spod Lęborka. Kaszub Kaszubowi wybaczy, ale kiedy rekord spod Lęborka pobili Niemcy to Kaszubi pokazali swoją zaciętość i postanowili ponownie pobić rekord – opowiadała przewodniczka. Od czerwca 2012 roku najdłuższa deska świata mierzy 46 metrów i 53 centymetry. Zwiedzający zasiadając przy drewnianym stole mogącym ugościć 210 osób naraz, poznali kaszubskie pismo i przyśpiewki oraz mogli podziwiać starodawne przedmioty życia codziennego.

Kolejny przystanek był szczególny. Był solą tej wyprawy, możliwością poznania warunków bytowania naszych przodków na nieludzkiej ziemi. Zwiedzający weszli do łagru i Domu Sybiraka mającego około 245 lat, który sprowadzono z Irkucka oddalonego od Szymbarka o 8100 km! Każdy z Sybiraków postanowił podzielić się szczyptą wspomnień z lat spędzonych na Syberii.

– Miałam dwa lata, gdy nas wywieźli. Na zesłaniu spędziliśmy sześć lat i trzy miesiące. – opowiada Anna Środoń, z domu Sury. – Ojca zabrali na wojnę, powołali do armii Andersa. Strasznie biedowaliśmy, mama napisała do ojca, że on przelewa krew, a my z głodu umieramy. Wzięła moją rękę, obrysowała na papierze i wysłała. Nie wiem, jakim cudem, ale tata dostał list nieocenzurowany. Ojciec opowiedział o naszej sytuacji przełożonym i później przewieziono nas na Ukrainę. Tam było lżej.
Gdy tylko nas przywieziono kazano kopać wielki dół obok domów. Kiedy zapytaliśmy po co to robimy, sowieci odpowiedzieli, że niebawem się sami dowiemy. Po kilku tygodniach dół był już pełen zwłok. – drżącym głosem wspomina Tadeusz Nowik

Podczas opowieści zdecydowanej większości szkliły się oczy. Z wielkim zaciekawieniem kolejne pytania zadawali uczniowie.

– Rodzice ciosając sosny przynosili korę, na której znajdowała się żywica. Przeżuwaliśmy ją całymi dniami tylko po to by oszukiwać żołądek, że cokolwiek jemy. – opowiadała Jadwiga Galik. –W lecie było lżej, razem z rówieśnikami chodziliśmy do lasu szukać gniazd. Ptasie jajka były rarytasem. – wspomina Marian Gwiazdowski, który na Syberii był do szóstego roku życia. – Przywilejem było spanie na piecu. Raz leżeliśmy tam z bratem, podczas wygłupów zrzucił mnie z pieca. Spadłam na siekierę, mocno krwawiłam, ale Bóg pozwolił mi dalej żyć. – kontynuowała Jadwiga Galik.

Po momentach pełnych wzruszeń i zadumania nadszedł czas na kontynuację zwiedzania. Na uczestników czekały autentyczne wagony, którymi wywożono Polaków na zsyłkę podczas II wojny światowej. Tu znów wróciły wspomnienia:

Podczas zsyłki, która trwała miesiąc, gdy łączono wagony na jednym z postojów gorąca woda wylała mi się na nogę. Trzy miesiące nie mogłam chodzić. – wraca pamięcią do traumatycznych zdarzeń Anna Środoń.

Uczestnicy byli zaskoczeni ilością ciekawych miejsc na terenie Centrum Edukacji i Promocji Regionu. Podczas dalszego zwiedzania zobaczyli: bunkier towarzystwa „Gryf”, w którym odegrana została ścieżka dźwiękowa przypominająca trwającą wojnę; amfiteatr; salę bankietową, w której stoi największy grający fortepian świata; dom Kaszubów zamieszkujących Kanadę; dom Polaków mieszkających w Adampolu – miejscowości w Turcji założonej przez Adama Czartoryskiego oraz dom postawiony „do góry nogami”, który symbolizuje obalenie komunizmu w Polsce.

Podczas oficjalnych uroczystości obecny był prezydent Lech Wałęsa.

Po mszy św. odprawianej przez arcybiskupa lwowskiego Mieczysława Mokrzyckiego, rozbrzmiał Hymn Sybiraków. Prezydent Lech Wałęsa, podobnie jak wielu uczestników święta, nie krył wzruszenia, słuchając "Deszczu jesiennego". Obecni byli policjanci i wojsko, którzy swoją obecnością dodali powagi uroczystościom.

Zgromadzeni przenieśli się do amfiteatru, w którym wysłuchali śpiewu chóru oraz podziwiali przedstawienie lokalnych artystów. Po przemówieniach Lecha Wałęsy i właściciela obiektu Daniela Czapiewskiego rozdano wyróżnienia dla osób angażujących się w życie sybirackie.

Podziękować należy Ośrodkowi Opieki i Oświaty oraz urzędowi miasta Ziębice, którzy współfinansowali wycieczkę. Brawa należą się Marianowi Gwiazdowskiemu, który był głównym organizatorem. Najszersze podziękowania należy skierować do wszystkich Sybiraków, którzy swoją obecnością sprawili, że ta wyprawa zapadnie w sercach młodzieży na długie lata. Żyjcie sto… dwieście lat!

Jakub Szkutnik

0

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA