Spory niedosyt mogą czuć piłkarze zarówno ząbkowickiego Orła jak i Bielawianki po niedzielnych derbach zakończonych wynikiem 1:1 (1:0). Gospodarze przez znaczną część meczu mieli korzystny wynik, ale nie zdołali odnieść zwycięstwa. Bielawianka zaś był stroną dominującą praktycznie przez cały mecz i miała więcej klarownych okazji na gole, ale wykorzystała zaledwie jedną. Dwie najlepsze zmarnowali Kuriata i Rakoczy, nie trafiając rzutów karnych.
Mecz rozpoczął się od przewagi Bielawianki. Goście już w pierwszym kwadransie mieli bardzo dobrą okazję na bramkę. W sytuacji sam na sam z Derbiszem znalazł się Aleksiuk, ale piłka po jego strzale powędrowała obok słupka bramki Orła. Golkiper gospodarzy najprawdopodobniej przy wyjściu do piłki nabawił się urazu i chwilę później opuścił boisko. W jego miejsce pojawił się Brandl. Już po kilku minutach wydawało się, że rezerwowy bramkarz biało-niebieskich będzie musiał wyciągać futbolówkę z bramki po rzucie karnym sprokurowanym przez Maciejewskiego. Jedenastkę zmarnował jednak Kuriata, uderzając wysoko ponad poprzeczką. Niewykorzystana okazja gości zemściła się na nich chwilę później. Bramkę dla Orła w 39. minucie gry zdobył Kowerko i biało-niebiescy dość nieoczekiwanie prowadzili. Podopieczni Tomasza Oleksego korzystny wynik utrzymali do przerwy i do szatni mogli schodzić w dobrych humorach.
Po przerwie obraz gry z pierwszych 45. minut nie uległ zmianie. To Bielawianka dłużej utrzymywała się przy piłce, a Orzeł ograniczał się do defensywy i próbował kontrataków. Zaraz po zmianie stron bielawianie zmarnowali drugi rzut karny. Tym razem jedenastki nie wykorzystał Rakoczy, który także posłał futbolówkę nad bramką. Gracze Orła mieli sporo pretensji do arbitra za wskazanie po raz drugi w meczu na jedenasty metr, tym bardziej, że w ostatniej akcji meczu pod przeciwną bramką sędzia gwizdka nie użył, choć mógł. Piłka po uderzeniu Różany trafiła w rękę jednego z graczy Bielawianki. Zanim jednak do tego doszło, to posiadająca przewagę drużyna przyjezdnych w 82. minucie doprowadziła do wyrównania. Po uderzeniu Chmielewskiego piłka trafiła w poprzeczkę bramki Orła, ale wobec dobitki Cegiełki znalazła już drogę do siatki. Wyrównujące trafienie dla bielawian wisiało w powietrzu. Już wcześniej kilkukrotnie zagotowało się pod bramką miejscowych.
Wydaje się, że podział punktów z przebiegu meczu nie krzywdzi żadnej z drużyn, choć obie opuszczając murawę czując niedosyt. Orzeł z 26 punktami jest w tabeli na 11 miejscu, ale jego przewaga nad strefą spadkową stopniała zaledwie do trzech punktów.
- To był dla nas bardzo ważny mecz. Zależało nam na komplecie punktów. Jako zespół robiliśmy wszystko, żeby to spotkanie wygrać, jednak mocno utrudniał nam to arbiter, zwłaszcza w samej końcówce, kiedy to wszyscy na stadionie widzieli ewidentną rękę w polu karnym. Niestety żaden z arbitrów nie chciał jej zawuażyć. Mimo przeciwności losu, pokazaliśmy charakter i jestem pewien, że podobnie będzie to wyglądało w następnych meczach - powiedział po spotkaniu Tomasz Oleksy, trener Orła.
Teraz przed ząbkowiczanami dwa trudne spotkania. Najpierw w środę o godz. 17 derbowe starcie z Unią Bardo, a następnie w weekend mecz u siebie z wrocławskim Śląskiem.
Orzeł Ząbkowice Śląskie 1:1 (1:0) Bielawianka Bielawa fot.: Karol Michniewicz
zdjęcie 24 z 36
foto_private_policy
REKLAMA
REKLAMA