Trzecia wygrana bardzian pozwoliła im złapać głębszy oddech. Na taki wciąż nie mogą pozwolić sobie gracze Orła. Zamek złapał zadyszkę, Dabro-Bau lepsze od Polonii.
IV liga: Unia kontynuuje zwycięską passę, Orzeł zremisował z Bielawianką
Unii Bardo długo zajęło wskoczenie na właściwe tory. Teraz jednak wydaje się, że biało-niebiescy obrali dobry kierunek i krocząc od wygranej do wygranej uciekają od strefy spadkowej i wskakują do środkowej części tabeli.
W ważnym meczu w kontekście utrzymania Unia pokonała 4:2 (2:0) Piasta Nowa Ruda i ma już pięć oczek przewagi nad zespołami znajdującymi się pod kreską. Biało-niebiescy od 30. minuty grali z przewagą jednego zawodnika, a kluczowy dla losów spotkania okazał się okres od 28 do 33 minuty gry. Najpierw to Kuriata wyprowadził Unię na prowadzenie, a za chwilę z czerwoną kartką za celowe zagranie ręką tuż przed bramką z boiska wyrzucony został kapitan Piasta. Arbiter podyktował też zgodnie z przepisami rzut karny, który na gola zamienił Czachor.
Bardzianie kontrolowali boiskowe wydarzenia zarówno do przerwy, jak i po zmianie stron. W 70. minucie prowadzenie gospodarzy podwyższył Szabat i wydawało się, że Unia znów odniesie wysokie zwycięstwo. Ambitni goście w końcówce zdołali jednak dwukrotnie pokonać Gembarę. Na 3:1 w 88. minucie trafił Kołat, a w doliczonym czasie gry Chabrowski. Emocji w końcówce jednak nie było, bo w międzyczasie czwartego gola dla Unii, przy stanie 3:1, zdobył Robak.
Dla bardzian było to trzecie zwycięstwo z rzędu, które pozwoliło im na złapanie oddechu. Jeżeli w kolejnych kolejkach unici regularnie będą punktować to wydaje się, że już za kilka kolejek będą mogli cieszyć się z utrzymania w rozgrywkach.
Spory niedosyt mogą czuć piłkarze zarówno ząbkowickiego Orła jak i Bielawianki po niedzielnych derbach zakończonych wynikiem 1:1 (1:0). Gospodarze przez znaczną część meczu mieli korzystny wynik, ale nie zdołali odnieść zwycięstwa. Bielawianka zaś był stroną dominującą praktycznie przez cały mecz i miała więcej klarownych okazji na gole, ale wykorzystała zaledwie jedną. Dwie najlepsze zmarnowali Kuriata i Rakoczy, nie trafiając rzutów karnych.
Mecz rozpoczął się od przewagi Bielawianki. Goście już w pierwszym kwadransie mieli bardzo dobrą okazję na bramkę. W sytuacji sam na sam z Derbiszem znalazł się Aleksiuk, ale piłka po jego strzale powędrowała obok słupka bramki Orła. Golkiper gospodarzy najprawdopodobniej przy wyjściu do piłki nabawił się urazu i chwilę później opuścił boisko. W jego miejsce pojawił się Brandl. Już po kilku minutach wydawało się, że rezerwowy bramkarz biało-niebieskich będzie musiał wyciągać futbolówkę z bramki po rzucie karnym sprokurowanym przez Maciejewskiego. Jedenastkę zmarnował jednak Kuriata, uderzając wysoko ponad poprzeczką. Niewykorzystana okazja gości zemściła się na nich chwilę później. Bramkę dla Orła w 39. minucie gry zdobył Kowerko i biało-niebiescy dość nieoczekiwanie prowadzili. Podopieczni Tomasza Oleksego korzystny wynik utrzymali do przerwy i do szatni mogli schodzić w dobrych humorach.
Po przerwie obraz gry z pierwszych 45. minut nie uległ zmianie. To Bielawianka dłużej utrzymywała się przy piłce, a Orzeł ograniczał się do defensywy i próbował kontrataków. Zaraz po zmianie stron bielawianie zmarnowali drugi rzut karny. Tym razem jedenastki nie wykorzystał Rakoczy, który także posłał futbolówkę nad bramką. Gracze Orła mieli sporo pretensji do arbitra za wskazanie po raz drugi w meczu na jedenasty metr, tym bardziej, że w ostatniej akcji meczu pod przeciwną bramką sędzia gwizdka nie użył, choć mógł. Piłka po uderzeniu Różany trafiła w rękę jednego z graczy Bielawianki. Zanim jednak do tego doszło, to posiadająca przewagę drużyna przyjezdnych w 82. minucie doprowadziła do wyrównania. Po uderzeniu Chmielewskiego piłka trafiła w poprzeczkę bramki Orła, ale wobec dobitki Cegiełki znalazła już drogę do siatki. Wyrównujące trafienie dla bielawian wisiało w powietrzu. Już wcześniej kilkukrotnie zagotowało się pod bramką miejscowych.
Wydaje się, że podział punktów z przebiegu meczu nie krzywdzi żadnej z drużyn, choć obie opuszczając murawę czując niedosyt. Orzeł z 26 punktami jest w tabeli na 11 miejscu, ale jego przewaga nad strefą spadkową stopniała zaledwie do trzech punktów.
- To był dla nas bardzo ważny mecz. Zależało nam na komplecie punktów. Jako zespół robiliśmy wszystko, żeby to spotkanie wygrać, jednak mocno utrudniał nam to arbiter, zwłaszcza w samej końcówce, kiedy to wszyscy na stadionie widzieli ewidentną rękę w polu karnym. Niestety żaden z arbitrów nie chciał jej zawuażyć. Mimo przeciwności losu, pokazaliśmy charakter i jestem pewien, że podobnie będzie to wyglądało w następnych meczach - powiedział po spotkaniu Tomasz Oleksy, trener Orła.
Teraz przed ząbkowiczanami dwa trudne spotkania. Najpierw w środę o godz. 17 derbowe starcie z Unią Bardo, a następnie w weekend mecz u siebie z wrocławskim Śląskiem.
Klasa okręgowa: Zamek złapał zadyszkę
Drugą porażkę w sezonie zanotowali piłkarze z Kamieńca Ząbkowickiego. Zamek w minioną sobotę przegrał 1:3 (0:1) w Witkowie z miejscowym Gromem i choć w tabeli nadal zajmuje drugie miejsce, to ma już tylko pięć punktów przewagi nad grupą pościgową, do której dołączyła Victoria Tuszyn.
- Byliśmy zespołem słabszym i zasłużenie przegraliśmy. Za taki mecz wypada tylko przeprosić kibiców. Może taki zimny prysznic spowoduje, że zawodnicy zrozumieją, że do końca sezonu jeszcze daleka droga - mówił po meczu Arkadiusz Albrecht, trener Zamku. - Pretensje możemy mieć tylko do siebie. Rywale grali fair, arbitrzy sędziowali w zasadzie nienagannie i tylko my nie dostosowaliśmy się poziomem do całego meczu - dodawał.
Do przerwy Zamek przegrywał różnicą jednego gola. Sadowskiego już w pierwszych minutach meczu po strzale głową pokonał Madziała. - Przed przerwą rywale mieli jeszcze swoje szanse i mogliśmy do przerwy przegrywać wyżej. Grom grał lepiej, bardziej ambitnie i wynik po 45 minutach był tego odzwierciedleniem - komentował Albrecht.
Po przerwie goście szybko doprowadzili do wyrównania po bramce Satanowskiego i wydawało się, że ruszą za ciosem. Nic jednak bardziej mylnego. Czas mijał, Zamek nie potrafił osiągnąć przewagi, a co gorsza w końcówce meczu stracił jeszcze dwa gole i do domu wrócił bez punktów. Najpierw w 81. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Sadowskiego pokonał Smutek, a wynik meczu tuż przed końcem gry ustalił Kloc.
- W Witkowie zagraliśmy bez kilku ważnych graczy. Brakowało m.in. Ścigaja, Zalewskiego, Nowaka, Mieszkalskiego, a Satanowski grał z chorobą. To jednak nie usprawiedliwia naszej słabej postawy. Rywale w pełni zasłużyli na zwycięstwo i gdybyśmy ten mecz przegrali różnicą nawet czterech goli, to nie byłby to za wysoki wymiar kary - skwitował Albrecht.
W kolejnej kolejce Zamek zagra u siebie z Piławianką Piława Górna. Rywal broni się przed spadkiem, ale w rundzie jesiennej urwał punkty ekipie z Kamieńca Ząbkowickiego, a w miniony weekend zremisował na trudnym terenie w Roztoce.
Klasa okręgowa: Remisowe derby
Swojego rytmu wciąż nie mogą złapać Skałki Stolec. Sparta Ziębice natomiast potrzebuje punktów od zaraz, żeby myśleć o utrzymaniu się w klasie okręgowej. W derbowym starciu zwycięzcy nie było. Obie ekipy podzieliły się punktami remisując 1:1 (0:1) i nie był to wynik satysfakcjonujący dla żadnej ze stron.
Do przerwy kibice obejrzeli tylko jednego gola. W 41. minucie po asyście Spyrki do bramki strzeżonej przez Łosia trafił Kupiec i to goście cieszyli się z prowadzenia. Z przebiegu pierwszych trzech kwadransów można powiedzieć, że było to prowadzenie zasłużone. To Skałki posiadały inicjatywę, stworzyły więcej sytuacji i już wcześniej mogły objąć prowadzenie, jednak piłka po próbach Farona, Idziego czy Mazura nie znajdowała drogi do siatki.
Po zmianie stron role się odwróciły. Inicjatywę przejęli gospodarze zaś Skałki ograniczały się do defensywy i sporadycznych kontr. Lepsza druga połowa w wykonaniu Sparty została nagrodzona w 63. minucie. Po faulu w polu karnym, arbiter Hupało wskazał na jedenasty metr, a rzut karny wykorzystał Damian Kozłowski i doprowadził do wyrównania. Ziębiczanie ruszyli za ciosem. Niespełna dziesięć minut później mogli prowadzić. Precyzyjne uderzenie Kozłowskiego z rzutu wolnego zdołał jednak nieco szczęśliwie obronić Kot. W końcówce meczu to także ziębiczanie byli bliżsi zdobycia gola. Pod bramką Skałek kilkukrotnie było gorąco, ale ostatecznie futbolówka po raz drugi do bramki stolczan nie wpadła i rywalizacja zakończyła się podziałem punktów.
Nie było zwycięzcy, nie było ofiar, ale było dwóch rannych. O ile Skałki nad strefą spadkową mają jeszcze w miarę bezpieczną przewagę, o tyle Sparta ugrzęzła w niej na dobre. Teraz ziębiczan czeka niełatwy mecz w Stroniu Śląskim, a Skałki zagrają z wciąż liczącą się w walce o awans ekipą z Bystrzycy Górnej. Stolczanie jeśli jednak nie chcą za chwilę grać z przysłowiowym nożem na gardle, to w kolejnych meczach muszą zdobywać punkty, bo drużyny za nimi robią to dość regularnie.
A-klasa: Polonia z porażką w hicie kolejki
Sporo emocji dostarczyło niedzielne spotkanie w Ząbkowicach Śląskich, gdzie miejscowa Polonia podejmowała lidera z Makowic. Podopieczni Krzysztofa Cupiała przed meczem z Dabro-Bau notowali passę 14 meczów ligowych bez porażki i liczyli na jej podtrzymanie. Goście po ubiegłotygodniowej porażce z Czarnymi Sieniawka chcieli zamazać plamę i w meczu na szczycie powrócić na zwycięską ścieżkę.
Do szatni po pierwszych 45 minutach w lepszych nastrojach schodzili ząbkowiczanie. Chwilę przed przerwą gospodarzy na prowadzenie po zamieszaniu w polu karnym wyprowadził Mikulski. Był to jedyny gol zdobyty w tej części gry. Obie ekipy miały dobre okazje by już wcześniej cieszyć się z bramki, ale ząbkowiczan dwukrotnie przed stratą gola świetnymi interwencjami uchronił Wolan, a pod drugą bramką dobrej okazji nie wykorzystał Molęda. Blisko szczęścia był też Przemysław Madej, ale futbolwóka po jego mocnym uderzeniu z dystansu minimalnie przeszła obok bramki przyjezdnych.
W drugich 45. minutach szybko zarysowała się przewaga Dabro-Bau. Można było odnieść wrażenie, że ząbkowiczanie zaraz po przerwie myślami są jeszcze w szatni. Już w jednej z pierwszych akcji po zmianie stron Polonia cudem uniknęła straty bramki, jednak za chwilę bramkarz gospodarzy musiał wyciągać piłkę z siatki. Ekipa z Makowic poszła za ciosem i w 65. minucie objęła prowadzenie. Gola dla przyjezdnych zdobył Piech, który znalazł się na drugim metrze przed bramką Wolana zupełnie niekryty i tylko dołożył nogę do zagranej piłki z bocznego sektora. Ten sam gracz ustalił wynik rywalizacji na 1:3 (1:0) około kwadrans przed końcem gry, wykorzystując skuteczną kontrę swojego zespołu.
- Po konsekwentnej pierwszej połowie, gdzie do szatni schodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem i dużą ilością wypracowanych sytuacji, na kolejne 45 minut wyszła zupełnie inna drużyna. To co założyliśmy sobie w przerwie, na boisku zrobił rywal, tłamsząc nas na swojej połowie i wygrywając mecz przede wszystkim mentalnie. Jest mi po prostu szkoda zaprzepaszczonej szansy na zbliżenie się do lidera, a także przerwania dobrej passy. Mam jednak nadzieję, że do końca sezonu powalczymy o pełną pulę zwycięstw - podsumował Krzysztof Cupiał.
Po tej porażce Polonia ma tyle samo punktów, co Cukrownik Pszenno i traci aż 12 do lidera z Makowic. Ząbkowiczanie mogą co prawda mieć nadzieję na wywalczenie awansu z drugiego miejsca, choć na chwilę obecną legitymują się najgorszym współczynnikiem punktowy jeśli chodzi o drużyny z trzech grup wałbrzyskiej A-klasy.
A-klasa: Unia na zero, Ślęża z punktem
Ciepłowodzianie co prawda nie zdobyli gola w meczu przeciwko Koliberowi Uciechów, ale po raz pierwszy w tej rundzie bramki też nie stracili i dzięki temu zdobyli drugi punkt na wiosnę. Podopieczni Grzegorza Pierzaka na mecz udali się bez zawodników rezerwowych i to też w pewnym stopniu zaważyło o tym, że po przerwie Ślęża opadła z sił i była zespołem, który można było odnieść wrażenie, że wyczekiwał na końcowy gwizdek sędziego.
W pierwszych 45. minutach ślężanie prezentowali się jednak całkiem nieźle i powinni schodzić do przerwy przynajmniej z jednobramkową zaliczką. Blisko gola po uderzeniu z rzutu wolnego był Stopyra, a rzutu karnego nie wykorzystał Gerlach. Jego strzał obronił bramkarz gospodarzy. W drugiej połowie ciepłowodzianie opadli jednak z sił i oddali pole gry słabo do tej pory prezentującym się gospodarzom. Koliber przejął inicjatywę, ale tego dnia także był na bakier ze skuteczością. Gospodarze szczególnie dobrych okazji nie wykorzystali w końcówce pojedynku. Raz Ślężę przed stratą gola uratował słupek, a raz błąd techniczny gracza rywali, który minął bramkarza przyjezdnych, ale źle dograł futbolówkę do znajdującego się przed bramką kolegi.
- Przy sporych brakach kadrowych przed meczem remis bralibyśmy w ciemno, jednak po meczu można czuć lekki niedosyt, szczególnie, że w pierwszej połowie zmarnowaliśmy rzut karny - mówił Patryk Sojka, bramkarz Ślęży. Po serii meczów bez wygranej ciepłowodzianie spadli już w tabeli na szóstą lokatę. Teraz podopieczni Grzegorza Pierzaka zagrają u siebie z rezerwami Bielawianki Bielawa.
O tym, że Bielawianka to wymagający rywal przekonali się w miniony weekend gracze Unii Złoty Stok, którzy przegrali w Bielawie 0:3 (0:2). Złotostoczanie osłabieni brakiem kilku zawodników już po 25. minutach przegrywali różnicą dwóch goli, a zaraz po zmianie stron stracili bramkę numer trzy. Dwie z trzech bramek padły po stałych fragmentach gry, które są bolączką złotostoczan. Ta przegrana spowodowała, że Unia spadła w klasyfikacji na ósmą pozycję.
- Graliśmy słabo. Straciliśmy bramki po bardzo prostych błędach. Trochę musimy eksperymentować ze składem, gdyż mamy spore ubytki kadrowe i to w tej chwili jest naszą największą bolączką. W piłkę grać potrafimy i wierzę, że jeszcze nie raz to udowodnimy, kiedy już uporamy się z trapiącymi nas problemami - mówił Waldemar Tomaszewicz, trener Unii. Teraz jego ekipa na własnym boisku podejmie dobrze grający wiosną zespół S.T.E.P Tąpadła/Wiry.
ms. / em24.pl
Unia na zwycięskiej ścieżce, Orzeł remisuje. Zamek przegrywa, A-klasowy hit nie dla Polonii
2019-04-30 16:55:07
gość: ~kibic orla
Jaki PREZES takie dziadoskie wyniki drużyny!!!!!!
2019-04-30 18:20:38
gość: ~Kibic
@~kibic orla
To podobnie jak w Polonii tylko tam dodatkowo jeszcze slabiutki trener.
2019-04-30 18:53:03
gość: ~kibic orla
@~Kibic Eee przesadzasz przecież Polonia wysoko stoi w tabeli a co do trenera to się zgadzam.
2019-04-30 20:20:11
gość: ~kibic orla
@~Kibic Przecież gdyby Polonia zdobyła więcej punktów na jesień to pewnie byśmy grali w sezonie 19/20 w klasie okręgowej jakie wyniki taki prezes JAN D.
2019-04-30 20:51:59
gość: ~Samoobrona
@~kibic orla
Gdyby, gdyby.... Biedroń nie pob... matki to zapewne z sądu nie zginęły by akta
2019-05-01 09:46:06
gość: ~Ja
@~Kibic
Coś słabo orientujesz się w Ząbkowickich realiach. Zarząd Poloni slaby? Wystarczy popatrzeć na stan górnego boiska. Dzięki czyjej inicjatywie tak wygląda? Miasto dało pieniądze, ale ktoś o te pieniądze walczył,ktoś wkładał tam też swoje fundusze i na pewno nie był to dyrektor OSiR czy Jan D. Pozdrowienia dla Poloni.
2019-04-30 21:44:08
gość: ~Ja
Gdzie Polonia a gdzie orzeł. Poloniści grają za darmo i od dobrych paru lat są cały czas w czołówce klasy A, orzeł z pół milionowym budżetem śmierdzi okregówką.
2019-04-30 22:15:46
gość: ~kibic orla
@~Ja Dlatego pisze ze kasa powinna być dawana wedle wynikow a nie wedle klasy rozgrywkowej pozdrawiam Polonistow!
2019-04-30 21:47:23
gość: ~kibic
Brawoooo Ślęza !!! Brawo Ciepłowody!!!
2019-04-30 22:22:46
gość: ~kibic
@~kibic Ślepa A Co TO??
2019-04-30 22:26:16
gość: ~a kl
No chyba nikt kto zna sie troche na pilce nie wierzyl w to ze Polonia wskoczy na lidera , sorry ale Makowice sa w tym sezonie po za zasiegiem . Obejrzalem kilka ich meczy i kiedy rzeczywiście przydarzy sie im wypadek przy pracy jak w Sieniawce , to na pewno w takim meczu jak z Polonia potrafią pokazac gdzie jest miejsce Polonii w szeregu (czyt w tabeli). A ponad to sa w tabeli gdzie sa , nie dzieki wynikom tylko i wylacznie dzieki temu że Cukrownik odpuscił walke o awans ( brak kasy na okregówkę i trzeżwe patrzenie w przyszłość) a Ciepłowody to juz wiadomo...dziekuje za chwilę prawdy.
2019-05-01 09:52:50
gość: ~Ja
@~a kl
Z Makowicami to się zgodzę, odskoczyli od całej reszty, chociaż nie wiadomo jak by sie ułożyła tabela gdyby nie rozpadła się drużyna z Cieplowód. Pszenno prezentuje poziom obecnej Poloni która też nie ma kasy na okregówkę i też patrzy trzeźwo w przyszlosc.
2019-05-01 14:20:16
gość: ~akl
@~Ja
Kasy może nie ma, ale można wyczytać że rozglądając się za awansem z drugiego miejsca. A to zaprzecza Twoim słowom. Co do Slezy to się nie rozpadła, tylko zawodnicy zrezygnowali z gry gdy prezes się wycofal. Reasumując, mogli grać dalej :)
2019-05-01 16:09:15
gość: ~Ja
@~akl
Najpewniej w Poloni awans nie jest sprawą zamkniętą. Awans tak ale na normalnych zasadach, nic na siłę. Zarząd doskonale zdaje sobie sprawę, że chore ambicje mogą tylko zaszkodzić klubowi, czego przykładem może być Ślęża Ciepłowody.
2019-05-02 08:38:20
gość: ~a kl
@~Ja
I tu się z Tobą zgadzam co do Cieplowod. Ze tylko zaszkodziło i jeszcze długo będzie się odbijać ta sytuacja. Dobrze ze tak się to skończyło bo mogło być jak w przypadku innych klubów, i obecnie rosła by już piękna bujną trawa.
2019-05-01 21:58:45
gość: ~głos
co wy mówicie że starzy zawodnicy mogli grać nadal w nowej Ślęży a kto
rozmawial z zawodnikami nikt? czekali do pierwszego gwizdka na decyzję i rozmowe nowego zarządu, ale cisza. Ślęża i cieplowody maja to na co zasługują.
co do prezesa chłopak ambicje miał i ma tylko one przerosly nie jego tylko władze gminy i on ma nadal ambicje i slyszalem ze wraca do gry ale tam gdzie to docenia i nie będą utrudnia osiąganie celów. więc czas pokaże kto stracił a kto zyska...
2019-05-02 08:50:27
gość: ~Doinformowany
ostatnio dodany post
@~głos
Co ty bredzisz, nikt nie rozmawiał??? Dowiedz się najpierw z kim były prowadzone próby rozmowy, a później komentuj. Ja też słyszałem że Cieplowodach na zamku miala być prezna nwestycja która miała zagwarantować przyszłość temu obiektówi..ale tylko słyszałem. Jak można zaobserwować, kogoś to przerosła finansowo, czy też bardziej były to tylko fantazje lub pic na wodę.
REKLAMA
REKLAMA