Express-Miejski.pl

Razem „rockujemy”, czyli o Unii budzowsko – saskiej

Razem „rockujemy”, czyli o Unii budzowsko – saskiej

Razem „rockujemy”, czyli o Unii budzowsko – saskiej fot.: UG Stoszowice

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

17 kwietnia 2011r., pod bacznym okiem opiekunów: Janusza Świstaka (dyrektora gimnazjum),  Ewy Świstak i  Anny Reizer wyruszyli do Kőnigstein, by wspólnie z uczniami tamtejszej szkoły wziąć udział w turnieju tanecznym 20 kwietnia 2011r. w drezdeńskim Pałacu Kultury.

Zaczęła się niesamowita przygoda….

W niedzielny wieczór dotarliśmy do Kőnigstein, gdzie czekali na nas gospodarze z kolacją.  Nocowaliśmy w „Rock-Hotel”. Było nam tam bardzo dobrze, o czym świadczyły podpuchnięte z niewyspania oczy naszych opiekunów. Dni do występu upływały nam niezwykle pracowicie – pani Sara - niemiecka nauczycielka tańca - „katowała” nas wielogodzinnymi treningami, a wszystko po to, by stworzyć perfekcyjny, polsko – niemiecki zespół.

Ale wiadomo, człowiek żyje nie tylko samą pracą… Już w poniedziałek (18 IV) przeżyliśmy niezapomniane chwile podczas pieszej wędrówki po parku narodowym (na pewno po tych samych ścieżkach co my, chodzili: August II Mocny i August III – królowie Polski i Saksonii), gdzie wspaniałej zabawy dostarczył nam nasz niemiecki przewodnik.
Również we wtorek – 19 IV – nasi gospodarze zorganizowali ognisko integracyjne. Można było sprawdzić naszą znajomość języka niemieckiego – bolały nas zarówno języki, jak i ręce…  Narodziły się polsko – niemieckie przyjaźnie… Tej nocy naprawdę trudno było zasnąć, tym bardziej że wiedziałyśmy, że następnego dnia czeka nas wielki finał.
Od rana (20 IV) pośpiech, wyjazd do Drezna (szkoda, że tak mało czasu na zwiedzanie tego pięknego miasta) i wieczorny występ.

To była prawdziwa scena, scena dla prawdziwych artystów, czyli dla Nas. Kto tego nie przeżył, nie jest w stanie tego sobie wyobrazić: garderoba, lustra, perfekcyjne makijaże, scenografia, reflektory, scena, ogromna (półtora tysięczna) publiczność ….. i oczywiście My –artyści. Zawrót głowy. I jak w takiej sytuacji nie dać z siebie wszystkiego… Ale z drugiej strony ogromny stres (byle „nie dać plamy”). Dlatego też, kiedy zobaczyliśmy pana Marka Janikowskiego, naszego wójta, wiedzieliśmy, że nie możemy Go rozczarować, przecież przyjechał tu dla nas….

Nasza polsko – niemiecka grupa występowała jako  ostatnia, ale przecież wiadomo, że ostatni będą … trzecimi. Tak, odnieśliśmy ogromny sukces – zajęliśmy trzecie miejsce! Zdobyliśmy tez dodatkową nagrodę za koncepcje tańca, a dyplom wręczył nam wójt pan Marek Janikowski (widać było Jego zadowolenie, a niektórzy twierdzą, ze łezką w oku…). Pierwsze miejsce zdobyła grupa z Pirny.

Ale wszystko co dobre, kiedyś musi się skończyć, nastąpił czas powrotu do domów, do których dotarliśmy w nocy. I choć niektórzy twierdzą, że w życiu „nic dwa razy się nie zdarza”, to my mamy nadzieję, że za rok spotkamy naszych niemieckich przyjaciół z Kőnigstein  i znów zawitamy do Drezna

UG Stoszowice

0

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA