Express-Miejski.pl

Orzeł w małym dołku, świetny Zamek, Skałki przegrały po raz piąty z rzędu, Unia odpuściła

IV liga: Moto-Jelcz Oława 4:2 (2:1) Orzeł Ząbkowice Śląskie

IV liga: Moto-Jelcz Oława 4:2 (2:1) Orzeł Ząbkowice Śląskie fot.: PiKo Photography

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł powalczył w Oławie, ale punktów nie zdobył, w okręgówce Zamek umocnilł się na pozycji wicelidera, Skałki rozbite przez liderujący AKS. Unia oddała mecz walkowerem.

IV liga: Trzeci mecz Orła bez wygranej

Kiepską serię ligowych wyników notuje ząbkowicki Orzeł. Biało-niebiescy przegrali drugi raz z rzędu i po raz szósty w sezonie, choć tym razem z wysoko notowanym zespołem z Oławy. Podopieczni Piotra Kupca faworytem tego meczu nie byli i choć postraszyli wiceliderujących gospodarzy, to punktów z trudnego terenu nie wywieźli.

Rozpoczęło się znakomicie, bo już w pierwszej minucie do siatki gospodarzy trafił Paweł Zieliński, dla którego było to premierowe trafienie w barwach Orła po powrocie do rodzimego klubu. Z prowadzenia Orzeł nie cieszył się jednak zbyt długo, bo już w 17. minucie był remis. Niezdecydowanie obrońców i golkipera ząbkowiczan wykorzystał Danielik. W 25. minucie gospodarze prowadzili już 2:1, a gola zdobył Celuch, który wyprzedził w polu karnym Wronę i nie dał Brandlowi szans na skuteczną interwencję. Kolejne gole padły już po przerwie. W 63. minucie prowadzenie oławian podwyższył Łuczkiewicz, trafiając do bramki ząbkowiczan po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i wydawało się, że gospodarze mają mecz pod kontrolą, tym bardziej, że czas mijał, a wynik nie ulegał zmianie. W 87. minucie Orzeł za sprawą Pawła Zielińskiego zdobył jednak trafienie kontaktowe i w Oławie mieliśmy emocjonującą końcówkę. Gospodarze zmarnowali w niej m.in. rzut karny po doskonałej interwencji Brandla i biało-niebiescy niemal do ostatniego gwizdka arbitra byli w grze. Doświadczeni oławianie nie dali sobie jednak wyrwać trzech punktów, a w ostatniej akcji meczu zdobyli jeszcze czwartego gola autorstwa Waldemara Gancarczyka. W międzyczasie z boiska za drugą żółtą kartkę wyrzucony został Witsanko i Orzeł ostatnie dwie minuty grał w osłabieniu.

Porażka 2:4 (1:2 na boisku wicelidera wstydu nie przynosi, ale nieco komplikuje sytuację Orła w tabeli. Ząbkowiczanie spadli w klasyfikacji na jedenaste miejsce i choć nad strefą spadkową mają sześć oczek przewagi, to zajmują ostatnie miejsce dające utrzymanie bez konieczności gry w barażach. Teraz przed biało-niebieskimi ligowe starcie z sąsiadującą w tabeli Prochowiczanką.

Orzeł 9 października rozegrał też wyjazdowy mecz Pucharu Polski z juniorami Polonii/Stali Świdnica. Gospodarze byli o krok od sprawienia sensacji, ale ząbkowiczanie ostatecznie wygrali rywalizację po rzutach karnych. O tym, że w ogóle do nich doszło zadecydował doliczony czas gry i wyrównujący gol Pawła Zielińskiego. Wcześniej w regulaminowym czasie gry trafiali jeszcze Stachurski (na 1:0) i Kuriata (na 3:2). Rzuty karne w serii jedenastek wykorzystali Zieliński, Kuriata, Robak i Kowalczuk, a spudłowali Chamerski i Lebioda. Gospodarze dwa razy mogli zapewnić sobie zwycięstwo w serii rzutów karnych, ale na ich drodze stawał Humski, który miał spory udział w awansie do kolejnej fazy rozgrywek. W półfinale Orzeł zagra ze Słowianinem Wolibórz.

Klasa okręgowa: Zamek na fali, Skałki rozbite, Unia oddała mecz

Zamek Kamieniec Ząbkowicki wygrał po raz siódmy z rzędu i piastuje fotel wicelidera rozgrywek wałbrzyskiej klasy okręgowej. Tym razem podopieczni Arkadiusza Albrechta ograli 3:0 (1:0) LKS Bystrzycę Górna, choć zwycięstwo to nie przyszło łatwo.

Goście od samego początku nastawili się na grę z kontrataku. Zamek miał problem z konstruowaniem akcji i mimo optycznej przewagi nie mógł sobie stworzyć dogodnej sytuacji. Co nie udało się z gry udało się ze stałego fragmentu. W 16 minucie bardzo ładnym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Grzywniak dając gospodarzom jednobramowe prowadzenie, które utrzymało się do przerwy.

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie, ale ambitnie grający zawodnicy z Bystrzycy Górnej groźnie kontrowali i tylko dzięki świetnej postawie Gawdonowicza Zamek utrzymywał prowadzenie. W końcu w 73. minucie rywalizacji spokój w serca sympatyków Zamku wlał Echzona, który wykorzystał rzut karny,  w doliczonym czasie gry wynik meczu ustalił Kucharek, finalizując zespołową akcję Zamku i przypieczętował niełatwy triumf Zamku. Warto podkreślić, że Zamkovia zagrała mecz na własnym boisku, które jeszcze trzy tygodnie temu znajdowało się w całości pod wodą. To dzięki zaangażowaniu zarządu klubu i władz miasta, które zadbały o to, by obiekt przy ul. Kamienieckiej doprowadzić do stanu używalności.

Teraz Zamek czeka wyjazd do Pszenna na mecz ze znajdującym się w strefie spadkowej Cukrownikiem.

Kiepski czas przeżywają kibice Skałek Stolec, którzy znów musieli przełknąć gorycz porażki. I to jaką! Skałki przegrały aż 2:8 (1:5) w Strzegomiu, choć jako pierwsze objęły prowadzenie. W 23. minucie rzut karny na gola zmienił Sendor. Jak się okazało, były to miłe złego początki, bo AKS jak się rozpędził to zatrzymał się dopiero po końcowym gwizdku. W odstępie niespełna 20 minut strzegomianie pięciokrotnie zmuszali do kapitulacji młodego Długosza – trzykrotnie Myrta, dwukrotnie Elton.

Po przerwie obraz gry nie uległ większej zmianie. AKS grał i strzelał. Po golu dorzucili Chajewski, Elton i Nitarski, dla Skałek trafił Samuel.

Była to piąta porażka Skałek z rzędu i choć to dopiero 1/3 sezonu, to w Stolcu zdają sobie sprawę, że aby mieć spokojną zimę, to do końca rundy muszą regularnie punktować. Do Strzegomia Skałki udały się bez Raszpli, Radziszewskiego czy Satanowskiego, ale to nie tłumaczy aż tak wysokich rozmiarów porażki. Teraz ekipę Łukasza Głowaka czeka mecz u siebie z Karoliną Jaworzyna Śląska.

Karoliną, która w miniony weekend pauzowała. Powód? Unia Złoty Stok zrezygnowała z wyjazdu na mecz ze względu na braki kadrowe. Beniaminek ze Złotego Stoku przeżywa bolesne zderzenie z klasą okręgową i z zerowym dorobkiem punktowym zamyka tabelę.

A-klasa, gr. II: Nasi w kratkę w weekend, sensacja w środowe popołudnie

Sparta Ziębice w weekend pewnie wygrała w Jaźwinie z miejscowym Piastem 4:0 (3:0), już po 18. minutach prowadząc 3:0. Do siatki gospodarzy trafiali Kluba, Góralik oraz dwukrotnie Biały. Ten drugi na początku drugiej połowy wyleciał z boiska za niesportowe zachowanie, ale to nie przeszkodziło Sparcie w odniesieniu pewnej Victorii.

Wydawało się, że Sparta odrabiając zaległości wskoczy na pozycję lidera ze sporą przewagą, ale w środowe popołudnie (9 października) ziębicznie sensacyjnie przegrali z Tarnovią 2:4 (0:1). Mecz do końca trzymał w napięciu, a beniaminek z Tarnowa sprawił nie lada sensację. Do przerwy gospodarze prowadzili 1:0 po golu Terleckiego, w 53. minucie prowadzenie Tarnovii podwyższył Cupiał, wykorzystując rzut karny. Gdy w 71. minucie kapitalnym lobem w sytuacji sam na sam popisał się Mikulski, to jasnym stało się, że sensacja wisi w powietrzu. Sparta co prawda odpowiedziała chwilę później golem na 3:1 autorstwa Pintala, ale za moment przyszło jej grać w osłabieniu po niesportowym zachowaniu Gwoździa, którzy uderzył gracza Tarnovii i w rezultacie opuścił boisko z czerwoną kartką. W końcówce wygraną Tarnovii przypieczętował Rak, trafiając na 4:1, a wynik meczu w doliczonym czasie gry ustalił Pintal.

W weekend Tarnovia rywalizowała w Łagiewnikach, gdzie uległa 2:4 (1:3) Zielonym. Zaczęło się od szybko strzelonego gola przez gości autorstwa Pawłowskiego, ale gospodarze szybko wyrównali. Z rzutu karnego trafił Kowalczyk, który po kwadransie dorzucił drugiego gola, a później prowadzenie Zielonych podwyższył jeszcze Turkiewicz. W drugiej połowie obie ekipy zdobyły po jednym trafieniu – na gola Raguzy z Łagiewnik odpowiedział Jeł z Tarnowa.

Tarnovia po niedzielnej porażce i środowej wygranej jest w tabeli na jedenastej pozycji z siedmioma oczkami, Sparta zajmuje trzecią pozycję tracąc punkt do lidera z Lutomii i mając gorszy bilans bramkowy od wicelidera ze Słupic. Ziębiczanie mają rozegrany mecz mniej od obu ekip. W weekend drużyna z Ziębic zagra z Zielonymi Łagiewniki, a Tarnovia zmierzy się z LKS Sowie Gilów.

Drugie zwycięstwo z rzędu odniosła Ślęża Ciepłowody. W szalonym meczu ciepłowodzianie aż 8:3 (5:2) rozbili LKS Roztocznik. Prowadzenie gospodarzom dał w trzeciej minucie Łukasz Idzi, ale już kilka minut później było 1:2. Wiśniewskiego, który z konieczności znów musiał stanąć w bramce Ślęży, pokonali kolejno Koźmińczuk i Szachniewicz. Jak się okazało, te gole pozytywnie wpłynęły na ślężan, którzy od 20 do 45. minuty strzelili cztery gole. Autorem dwóch z nich był Olejarnik, a po jednym dorzucili Brazylijczycy – Hermano Silva i Carlos Alves. W międzyczasie z boiska wyleciał jeszcze Jankowski i ciepłowodzianie końcówkę pierwszej połowy i całą drugą grali w dziesięcioosobowym zestawieniu.

Goście uwierzyli, że mogą w tym meczu jeszcze nawiązać walkę i zaraz po przerwie zdobyli bramkę numer trzy. Dwie minuty później siły na boisku się wyrównały po czerwonej kartce dla Cioska, a przed końcem meczu Ślęża jeszcze trzykrotnie cieszyła się z goli. Dwa gole dorzucił Olejarnik, a wynik rywalizacji ustalił Carlos Alves. Gości do Ciepłowód przyjechali bez zawodników rezerwowych.

Teraz przed Ślężą wyjazdowe starcie w Makowicach.

Drugi punkt w sezonie zdobył Cis, który zremisował z Zamkiem Gorzanów 3:3 (2:1). Po 17. minutach brzeźniczanie prowadzili 2:0 po trafieniach Łuki oraz Piotra Piątkiewicza i wydawało się, że stoją przed ogromną szansą na odniesienie pierwszej wygranej w sezonie. Do szatni Cis schodził już jednak tylko z jednobramkową zaliczką, bowiem Porębę strzegącego bramki brzeźniczan pokonał Polak. W 72. minucie przewaga Cisu znów wynosiła dwie bramki, a na listę strzelców po raz drugi wpisał się Łuka. To jednak okazało się zbyt mało, by wywalczyć wygraną. Gospodarze najpierw w 89. minucie za sprawą Wojtyły zdobyli drugiego gola, w doliczonym czasie gry doprowadzili do remisu za sprawą rezerwowego Kotary i Cis po końcowym gwizdku zamiast trzech oczek, mógł dopisać zaledwie jedno. Z dwoma punktami po siedmiu rozegranych meczach brzeźniczanie okupują w tabeli ostatnią pozycję. W Gorzanowie Cis znów grał „gołą” jedenastką i biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniki i kłopoty kadrowe, można stwierdzić, że zespół z gminy Bardo czeka ciężki sezon.

W następnej kolejce Cis zagra u siebie z beniaminkiem  z Jaźwiny.

A-klasa, gr. III: Unia zawodzi

Unia Bardo, która przed sezonem była wymieniana jako jeden z kandydatów do awansu, przegrała trzeci mecz z rzędu i z bilansem dwóch wygranych, dwóch remisów i trzech porażek zajmuje w tabeli odległą dziesiątą pozycję. Bardzianie w weekend grali w Krosnowicach ze świetnie spisującym się beniaminkiem i przegrali 3:5 (1:2). Unia pierwsza objęła prowadzenie za sprawą Tokarza, ale tuż przed przerwą to gospodarze wyszli na prowadzenie po trafieniach Tomery i Wyspiańskiego. Na domiar złego w przerwie drugą żółtą kartką za niesportowe zachowanie został ukarany Wnent i Unia drugie 45. minut musiała grać w osłabieniu.

Orlęta zaraz po przerwie zdobyły trzeciego gola autorstwa Dawca i kibice gospodarzy zakładali, że miejscowi zmierzają po kolejne, pewne zwycięstwo. Bardzianie pokazali jednak charakter i najpierw w 79. minucie kontaktowe trafienie dla zespołu prowadzonego przez Pawła Świerzawskiego zdobył Drubkowski, a po chwili do remisu doprowadził Tomaszewski i Unia znów była w grze. Gracze Orląt niczym doświadczony bokser, zdołali otrząsnąć się po dwóch mocnych ciosach i ostatecznie wyprowadzili dwa decydujące, zdobywając dwa gole i ustalając wynik rywalizacji na 5:3 (2:1). W końcówce dla miejscowych strzelali Dawiec i Uroda.

Teraz Unia ma przymusową pauzę. Powód? Najbliższy rywal bardzian, tj. Trojan Lądek-Zdrój w weekend będzie rozgrywał mecz charytatywny ze Śląskiem Wrocław.

em24.pl

4

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

  • Orzeł w małym dołku, świetny Zamek, Skałki przegrały po raz piąty z rzędu, Unia odpuściła

    2024-10-10 09:15:00

    gość: ~Złotostocka

    Hmmm , a gdzież to w Kamieńcu znajduje się ul. Kamieniecka ?

  • 2024-10-10 10:54:33

    gość: ~Emedue

    @~Złotostocka
    Tak samo jak drużyna z Kamieńca z Kamieńcem ma wspólną tylko nazwę...w meczu ze Stolcem jeden chłopak z Kamieńca w składzie, z Bystrzycą tak samo.

    W ramach ciekawostki w meczu Skałki-Zamek na 22 zawodników podstawowych jedenastek, był tylko jeden wychowanek któregoś z klubów - Jakub Nowak w Zamku.

  • 2024-10-10 10:15:41

    gość: ~Unita

    Nie poddawaj się,
    Ukochana ma
    Nie poddawaj się
    Unia Bardo!!!

    Unia!!!

  • 2024-10-10 11:01:55

    gość: ~Elton

    ostatnio dodany post

    Hahahaha tylko Zalot wrócił do naszej Uni i widać jakie wyniki.

REKLAMA