Express-Miejski.pl

Orzeł zwycięski po raz siódmy na wiosnę, Skałki złapały zadyszkę. Porażka Zamku, punkt Sparty

Klasa okręgowa: Polonia Bystrzyca Kłodzka 0:3 (0:1) Orzeł Ząbkowice Śląskie

Klasa okręgowa: Polonia Bystrzyca Kłodzka 0:3 (0:1) Orzeł Ząbkowice Śląskie fot.: PiKo Photography

Zobacz wszystkie zdjęcia w galerii

Orzeł wygrał w Bystrzycy Kłodzkiej, Skałki uległy rezerwom Lechii. Nie zapunktował też Zamek, który grał u siebie ze Zdrojem. Ważny punkt wpadł na konto Sparty.

Klasa okręgowa: Orzeł po raz siódmy na wiosnę za trzy, nieudany debiut Szydziaka na ławce trenerskiej Skałek

Orzeł Ząbkowice Śląskie ograł 3:0 (1:0) Polonię Bystrzyca Kłodzka i zanotował siódme zwycięstwo na wiosnę. Biało-niebiescy w pierwszej połowie zagrali jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań i tylko fatalnej skuteczności gospodarzy mogli zawdzięczać fakt, ze do przerwy nie stracili przynajmniej dwóch goli. Orzeł sytuacji przed przerwą miał niewiele, ale jedną z nich na bramkę zdołał zamienić. Po rzucie rożnym i zgraniu piłki przez Grzywniaka, z bliskiej odległości do bramki trafił Maciak. Pod drugą bramką działo się znacznie więcej, ale gospodarzom brakowało celności, a jak już uderzyli w światło bramki, to na posterunku był Krakowski.

W drugiej połowie wraz z upływem czasu gospodarze spuszczali z tonu. Już chwilę po przerwie szansę na drugiego gola dla Orła miał Robak, ale uderzył niecelnie. Chwilę później biało-niebiescy dopięli swego i dorzucili drugiego gola. Do Grzywniaka dograł Kowalczuk, a najskuteczniejszy napastnik ligi wymanewrował obrońcę i mocnym uderzeniem zdobył swojego 28. gola w sezonie. Wynik rywalizacji w końcówce meczu ustalił Ostaszewski. Bystrzyczanie w drugiej połowie nie byli już tak groźni jak w pierwszej i ledwie raz zmusili Krakowskiego do wysiłku.

Teraz przed Orłem hit kolejki, ale i hit rundy. Biało-niebiescy podejmą u siebie wiceliderującą Bielawiankę Bielawa. Ten mecz 1 maja o godz. 13 na stadionie w Ząbkowicach Śląskich.

Drugi mecz z rzędu przegrały Skałki Stolec i wydaje się, że skutecznie wyeliminowały się z gry o miejsca premiowane awansem i grą w barażach. Stolczanie na własnym boisku ulegli 2:4 drugiej drużynie dzierżoniowskiej Lechii. Był to nieudany debiut w roli trenera Damiana Szydziaka, który na początku ubiegłego tygodnia przejął prowadzenie zespołu po Arkadiuszu Albrechcie.

Goście wyszli na prowadzenie w 16. minucie pojedynku po trafieniu Bąka, który sfinalizował składną akcję dzierżoniowian. Skałki w 35. minucie zdołały wyrównać również po ładnej akcji, którą wykończył Szydziak, ale na przerwę schodziły przegrywając. W końcówce pierwszej części rywalizacji lechici zdobyli drugiego gola, a na listę strzelców wpisał się Bejda.

Drugie 45. minut Skałki rozpoczęły udanie, bo chwilę po wznowieniu gry mogły cieszyć się z remisu. Autorem gola był Gargała. Na kolejne trafienia kibice czekali do końcówki rywalizacji. Ku rozpaczy kibiców gospodarzy, bramki zdobywali już tylko goście. W 85. minucie sytuacji sam na sam z Gawdonowiczem nie zmarnował Kujtkowski, a w 90. minucie po zamieszaniu w polu karnym wynik na 2:4 ustalił Kowerko i jasnym stało się, że trzy punkty pojadą do Dzierżoniowa.

Skałki utrzymały w tabeli trzecie miejsce, ale do liderującego Orła tracą już jedenaście oczek, a do drugiej Bielawianki osiem.

Nieudany powrót na własne boisko zanotowali gracze Zamku Kamieniec Ząbkowicki, którzy przegrali 1:3 (0:2) ze Zdrojem Jedlina-Zdrój. Podopieczni Szymona Markowskiego mimo porażki wciąż zajmują dziesiątą pozycję w tabeli i o pozostanie w lidze mogą być spokojni.

Początek meczu był w miarę wyrównany i nie zapowiadał katastrofy w wykonaniu zawodników Zamku. Seria nieszczęść zaczęła się przy pierwszej bramce dla przyjezdnych kiedy Kucharek najpierw źle wyprowadził piłkę podając do napastnika gości by kilka sekund później skierować ją do własnej bramki.

Festiwal błędów Zamku trwał kiedy po rzucie różnym dla gospodarzy na połowie z piłką minął się Czachor co skrzętnie wykorzystał zawodnik Zdroju, który po samotnym rajdzie umieścił piłkę w bramce. Zamek mógł jednak złapać kontakt z rywalem jeszcze przed przerwą, ale najpierw w dogodnej sytuacji spudłował Gerlach, a chwilę po nim sytuacji sam na sam nie wykorzystał Burczak.

Po zmianie stron Zamek ruszył do ataku. Niemoc strzelecka trwała jednak w najlepsze. Świetną sytuację zmarnował Gerlach, gdy z bliskiej odległości trafił tuż obok słupka. Goście ze Zdroju czekali na swoje szanse z kontr i jedną z nich zakończyli trzecim golem. Wówczas jasne stało się, że Zamek przegra u siebie już trzeci mecz tej rundy.

W końcówce mecz honorowego gola dla Zamku zdobył Gerlach, ale było już za późno by powalczyć chociaż o punkt. Teraz przed Zamkiem mecz derbowy ze Skałkami Stolec. Start rywalizacji 1 maja o godz. 15.

Istotny punkt w kontekście gry o pozostanie w lidze wywalczyła Sparta Ziębice, która zremisowała 1:1 (0:1) z walczącą o najwyższe cele ekipą AKS Strzegom. Strzegomianie po słabej rundzie wiosennej wydaje się, że już na dobre wyłączyli się z walki o miejsca premiowane awansem, czy też grą w barażach.

Do przerwy przyjezdni prowadzili 1:0. Po zmianie stron szybko do wyrównania doprowadził Gwóźdź i tym samym ustalił wynik rywalizacji. Zarówno jedni i drudzy mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale zmarnowali swoje okazje. W bramce Sparty dobrze prezentował się Brzęczek, a w drugim polu karnym swoje okazje mieli Osiecki, Palmowski czy Pintal, ale bez powodzenia. W pierwszej połowie blisko gola był też Blicharski, ale po jego uderzeniu pilka trafiła w słupek.

Ostatecznie remis daje ziębiczanom nadzieję, ale jeśli myślą oni poważnie o utrzymaniu, to muszą zacząć punktować za trzy. Idealna do tego okazja już jutro - rywalem Nysa Kłodzko, czyli bezpośredni przeciwnik ziębiczan w walce o pozostanie w lidze.

A-klasa, gr. II: Nasi znów bez punktów

Fatalnie na wiosnę wygląda Cis Brzeźnica, który zanotował kolejną porażkę. Tym razem brzeźniczanie przegrali u siebie z Zielonymi Łagiewniki 0:3 (0:1).

Już w pierwszym kwadransie goście mieli dwie szanse by strzelić gola, ale ostatecznie gracze Cisu wychodzili z potrzasku. W 16. minucie po zagranej na kilkadziesiąt metrów piłce i błędzie Niewczasa w sytuacji sam na sam znalazł się Chudzik i pewnie pokonał Zająca. Do przerwy to przyjezdni przez cały czas byli stroną dominującą i zasłużenie prowadzili.

W drugiej połowie Cis szybko stracił drugiego gola. Do siatki brzeźniczan trafił Kowalczyk po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Stracony gol podziałał na Cis bardzo mobilizująco i od 55 do 70. minuty meczu to gospodarze miał trzy świetne okazje by zdobyć honorowe trafienie, na czele z rzutem karnym zmarnowanym przez Piotra Piątkiewicza. Goście przetrwali napór brzeźniczan, a w końcówce dorzucili trzeciego gola, znów autorstwa Kowalczyka.

Cis w tabeli pozostaje na ósmym miejscu. Szansa na przełamanie kiepskiej serii meczów bez wygranej już jutro o godz. 11. Brzeźniczanie udadzą się na wyjazd do Gilowa.

Wstydliwej porażki doznała Ślęża Ciepłowody, która uległa w Owieśnie miejscowym Błękitnym 2:3. Dla gospodarzy było to pierwsze zwycięstwo w sezonie. Podopieczni Radosława Korchana nadal mają pięć punktów przewagi nad stefą spadkową, ale porażka z outsiderem chluby im nie przynosi.

Ślęża rozpoczęła mecz zgodnie z planem i już w 17. minucie prowadziła 1:0 po asyście Kurandy i trafieniu Pietrzaka. Chwilę później było już jednak 1:1. Błąd przy wybiciu piłki popełnił Wójcik, a z prezentu skorzystał Sobczyński i doprowadził do remisu. Gospodarze poszli za ciosem i na przerwę schodzili wygrywając, a to za sprawą Ciemskiego, który w 32. minucie pojedynku wyprowadził Błękitnych na prowadzenie.

Ciepłowodzianie doprowadzili co prawda do wyrównania w 70. minucie gry za sprawą rezerwowego Zębali i ruszyli do ataku w poszukiwaniu zwycięskiego gola. Tego jednak zdobyć nie zdołali. Po strzale Kurandy bramkarza gospodarzy uchroniła poprzeczka, dwa razy groźnie uderzał Piotr Wiśniewski, ale bez efektu. Ciepłowodzianie zaatakowali sporą ilością zawodników i nadziali się na kontrę, którą sfinalizował Sobczyński i pierwsza wygrana Błękitnych stała się faktem.

A-klasa, gr. III: Unia Bardo wypuściła zwycięstwo w końcówce, Unia Złoty Stok o krok bliżej okręgówki

Nieźle w rundzie wiosennej spisuje się bardzka Unia, która w minioną niedzielę mogła odnieść trzecie zwycięstwo z rzędu. Beniaminek, choć do przerwy prowadził 1:0, a w końcówce meczu 3:1, to ostatecznie roztwonił przewagę i wywalczył punkt. W obozie bardzian można było czuć niedosyt. Choć z jednej strony podział punktów z trzecią drużyną ligi i najmocniejszym z beniaminków to niezły rezultat, to z drugiej Unia tuż przed końcem meczu miała dwa gole zaliczki i od 75. minuty grała z przewagą jednego gracza.

Strzelanie w meczu zaczął w 33. minucie Świerzawski. Do remisu doprowadził chwilę po przerwie Marcin Herba. W 70. minucie to jednak znów Unia prowadziła, tym razem po bardzo ładnym uderzeniu rezerwowego Tokarza.  Chwilę później czerwoną kartkę ujrzał Mateusz Herba i Unia grała w przewadze. W 86. minucie trzeciego gola dla bardzian zdobył Ghalbeaza i wszystko wskazywało na to, że unici sięgną po kolejną wygraną. Nic bardziej mylnego. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry kontaktowego gola dla gości zdobyl Wiśniewski, a w doliczonym czasie spotkania wyrównał Borkowski.

Unia dzięki zdobytemu punktowi awansowała w tabeli na szóste miejsce. Teraz bardzian czekają teoretycznie łatwiejsze mecze - z niżej notowaną KS Polanicą-Zdrój i Pogonią Duszniki-Zdrój. Bezpośrednie starcia z tymi zespołami jesienią bardzianie jednak przegrywali. Czas więc na rewanż.

Zgodnie z planem zagrała Unia Złoty Stok, która pokonała 6:0 Iskrę Jaszkowa Dolna. Wygrana złotostoczan okazała się o tyle cenniejsza, że porażki doznał wicelider z Lądka-Zdroju. Tym samym na dziesięć kolejek przed końcem sezonu Unia ma sześć oczek przewagi nad drugim Trojanem i coraz większe szanse na powrót na boiska okręgówki.

Mecz nie miał większej historii. Unia od początku dominowała i tylko kwestią czasu było jak zacznie zdobywać gole. W 22. minucie pierwszego zdobył Zabrzeński, a jeszcze przed przerwą drugiego dorzucił Satanowski i do przerwy ekipa Waldemara Tomaszewicza prowadziła 2:0. Po przerwie trzecie trafienie zanotował Smaga, a później trzykrotnie na listę strzelców wpisał się Dawid Rychter, w tym raz wykorzystując rzut karny, który sam sobie wywalczył. Warto wspomnieć, że Unia na mecz wybrała się bez nominalnego bramkarza. Między słupkami pojawił się Kowal, który nie miał zbyt dużo pracy, ale wtedy kiedy była potrzeba spisywał się bez zarzutu i zachował czyste konto.

Unię czeka teraz pojedynek na własnym boisku z coraz lepiej grającym ostatnio ATS Wojbórz.

W istotnym dla układu na dole tabeli meczu Kłos Laski zremisował na wyjeździe w Dzikowcu z miejscową Burzą 1:1. Do przerwy to gospodarze prowadzili za sprawą Kwolika i byli w tej części rywalizacji zespołem dominującym. Po przerwie to jednak Kłos doszedł do głosu, a miała na to wpływ bramka Sowy z około 60. minuty rywalizacji. Gracz Kłosa popisał się świetnym uderzeniem i jak się później okazało, zapewnił swojej ekipie punkt. Remis spowodował, że Kłos dalej traci trzy oczka do znajdującej się nad czerwoną kreską Burzy. Teraz ekipę prowadzoną przez Mariusza Deryło czeka mecz u siebie z Iskrą Jaszkowa Dolna, która wiosną przegrywa mecz za meczem. Dla Kłosa będzie to niezwykle istotny pojedynek w kontekście pozostania na A-klasowych boiskach. 

em24.pl

18

Dodaj komentarz

Dodając komentarz akceptujesz regulamin forum

KOMENTARZE powiadamiaj mnie o nowych komentarzach

REKLAMA